[511.] Moje sposoby na idealny makijaż ust!

[511.] Moje sposoby na idealny makijaż ust!

Malowanie ust uważam za najbardziej zdradliwy element makijażu - wystarczy chwila nieuwagi a pomadka może się nam rozmazać, odbić, wypłynąć poza kontur czy nierównomiernie zniknąć. Ponadto szminka podkreśli wszystkie niedoskonałości - bruzdy i suche skórki - znajdujące się w obrębie ust. Dodatkowym problemem może być asymetria warg, która znacznie uwydatnia się, jeśli postawimy na intensywny odcień. 

Dziś chciałabym podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi tego, jak swobodnie nosić ciemne kolory na ustach, bez nerwowego spoglądania co chwilę w lusterko, czy aby pomadka pozostaje w wyznaczonych granicach.


Zawsze piję dużo wody (nawet korzystam z aplikacji "Drink Water Reminder"), ale jeśli znam dokładnie datę, kiedy zamierzam nosić pomadkę, wyjątkowo staram się zwracać uwagę na wypijanie dużej ilości wody dzień wcześniej. W przeddzień tego szczególnego dnia, robię wszystko, by organizm był dobrze nawodniony- dzięki temu usta są lepiej nawilżone i mimo całego dnia noszenia pomadki (nawet matowej!) nie pojawiają się na niej bruzdy, nie ma efektu "zmarszczek" na ustach. Oczywiście dzień przed zamierzaną aplikacją pomadki warto wykonać peeling ust, jednak zmniejszy on tylko ilość ewentualnych suchych skórek - nie ma wpływu na poprzeczne bruzdy na ustach w przeciwieństwie do wypijanej wody!

Moim problemem zawsze było wypływanie pomadki poza kontur ust i pojawiał się niezależnie od składu pomadki (naturalna czy konwencjonalna), ceny, czy wykończenia jaki pozostawiała na ustach. Sądzę, że wpływ na to ma moja ekspresyjna mimika jak i to, że podczas zamyślania się, bezwiednie przygryzam i pocieram wargi. Mając na ustach pomadkę nie chcę się ograniczać- przecież chcę móc zjeść posiłek, jeśli mam taką potrzebę. Metodą prób i błędów wypracowałam sposób jak malować usta i mam nadzieję, że będzie on dla Was pomocny - sądzę, że te triki mogą zaciekawić nie tylko osoby o podobnym problemie wypływania pomadki poza kontur ust. Zaczynamy!

Pierwszym etapem jest lekkie zmatowienie ust pudrem transparentnym. Dzięki pudrowi pomadka pozostaje na swoim miejscu i nie migruje. Aktualnie wykorzystywanym przeze mnie pudrem jest bambusowy Ecocera- hit blogosfery, o którym już wiele słyszałam! Jestem po kilku pierwszych użyciach i faktycznie mocno matowi skórę (o czym przekonałam się przede wszystkim aplikując go przed wyjściem na siłownię) ale pełną recenzję jeszcze Wam napiszę po dłuższym stosowaniu. Jako baza pod pomadkę zachowuje się wzorowo, jednak należy mieć na uwadze, że może wzmagać suchość ust, dlatego jeśli nie wypijacie odpowiedniej ilości wody, lepiej go nie aplikować. W przeciwnym razie efekt bruzd zostanie pogłębiony.

Skład pudru bambusowego Ecocera:
Bambusa Arundinacea Stem Extract, Magnesium Stearate, Phenoxyethanol, Parfum Ethylhexylglycerin

Link do sklepu
Cena: ok. 20 zł / 8 g


Dolną wargę mam minimalnie większą niż górną, dlatego lekko koryguję tę dysproporcję makijażem - wystarczy zaaplikowanie rozświetlacza na łuk Kupidyna, by górna warga wydawała się większa, pełniejsza a jej kontur bardziej wyraźny.

Jako rozświetlacza niezmiennie używam Ecolore w wersji Nightlight, o którym już niejednokrotnie Wam wspominałam - pięknie odbija światło tworząc efekt tafli bez widocznych, brokatowych drobinek. Ten rozświetlacz zdecydowanie określam mianem swojego hitu i prędko go nie zamienię!

Pełna recenzja

Link do sklepu
Cena: ok. 40 zł / 4 g



Czas na najważniejszy i najbardziej precyzyjny element makijażu ust - wyrysowanie konturu przy pomocy konturówki! By usta wyglądały na pełniejsze i bardziej wyraźne, stawiam na odrobinę ciemniejszy kolor konturówki niż pomadka. Oczywiście kolory obu produktów powinny być dobierane rozważnie, nie chcemy efektu odgraniczonej, ciemnej obwódki wokół ust!

Ciemną pomadkę, jaką najczęściej nosiłam jesienią i zimą (oraz na której przykładzie pokazuję Wam dzisiejszy makijaż) to nr 107 "Lin" Boho Green Makeup - jest to matowa pomadka w odcieniu jasnego, rudawego brązu. Konturówka, którą do niej stosuję to Lavera, kredka do oczu nr 2 (brązowa).

Skład przedstawia się następująco (warto zwrócić uwagę na brak etanolu w składzie tej pomadki, co wyróżnia ją na tle innych kosmetyków marki Lavera!):
Hydrogenated Jojoba Oil, Mica (CI 77019), Caprylic/Capric Triglyceride, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Iron Oxide (CI 77499), Titanium Dioxide (CI 77891), Butyrospermum Parkii, Canola Oil, Copernicia Cerifera Wax, Iron Oxide (CI 77492), Glyceryl Caprylate, Euphorbia Cerifera Wax, Iron Oxide (CI 77491), Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate

Link do sklepu
Cena: ok. 35 zł / 1.15g 



Starannie wykonany kontur jest punktem kluczowym dla perfekcyjnego makijażu ust i warto poświęcić tej czynności dłuższą chwilę. Pomadka jeśli zaczyna znikać z ust, to najpierw z wewnętrznych części warg, których poprawa nie wymaga precyzji. Dzięki idealnie zachowanemu konturowi ust, jesteśmy w stanie poprawić makijaż szybko i sprawnie mając do dyspozycji nawet tylko wyświetlacz telefonu zamiast lusterka ;). Dlatego też warto zainwestować w konturówkę i nauczyć z nią pracować - dzięki niej pomadka nie migruje poza kontur ust! Przede wszystkim konturówka jest bardziej trwała jak pomadka i nie wymaga częstych poprawek, więc jeśli będziemy pamiętać o zachowaniu ostrożności i np. nie wytrzemy konturówki w chusteczkę, bez trudu wytrzyma ona kilka godzin bez żadnych poprawek. W moim przypadku kontur wykonany wg dzisiejszych wskazówek bez trudu wytrzymuje 8h w pracy.

Oczywiście by nie straszyć mocnym konturem, należy delikatnie rozetrzeć go palcem (wklepując i lekko pocierając w stronę wewnętrznych części ust) - dzięki temu ładnie stopi się on z pomadką, przejście kolorystyczne nie będzie widoczne jednak kontur wciąż pozostanie lekko podkreślony, dając złudzenie pełniejszych warg!


Jak wspomniałam wyżej - pomadką, której aktualnie używam i w której się zakochałam to nr 107 "Lin" marki Boho Green Makeup! Szminka ta ma niecodzienny, przygaszony lecz intrygujący kolor rudawego brązu. To, co bardzo pozytywnie mnie w niej zaskoczyło to całkowicie matowe wykończenie. Podczas nakładania jest kremowa i lekko odbija światło jednak po kilku minutach zastyga dając matowy efekt. Pomadka utrzymuje się całkiem dobrze - na konturze ust oraz do ich połowy nie wymaga poprawek lub tylko lekkich, ściera się jedynie pośrodku ust i tylko w tej okolicy wymaga solidnego dołożenia koloru. Mimo, iż jest to pomadka matowa, daje bardzo delikatne uczucie nawilżenia. Nakładam ją przy pomocy pędzelka, by osiągnąć bardziej precyzyjny efekt zwłaszcza przy konturze ust jednak do poprawek aplikuję pomadkę bezpośrednio z opakowania.

Skład:
Ricinus Communis Seed Oil, Isostearic Acid, Mica, Prunus Americana Kernel Extract, Euphorbia Cerifera Wax, Hydrogenated Olive Oil Stearyl Esters, CI (77891) Titanum Dioxide, CI 77491 (Iron Oxides), Prunus Americana Kernel Oil, Limonene, CI 77492 (Iron Oxides), CI 77499 (Iron Oxides), CI 75 470 (Carmine), Citrus Grandis Peel Oil, Linalool

Link do sklepu
Cena: ok. 40 zł / 3,5 g (aktualnie na stronie jest promocja i pomadkę tę można dostać za 34.90 zł, natomiast w Złotych Tarasach pomadki Boho są aktualnie na przecenie po 30 zł!)

Jeśli zdarzy mi się wyjechać pomadką poza ustalony kontur, maskuję to miejsce przy pomocy podkładu, można także użyć korektora.

 
Pomadka Boho tuż po nałożeniu - widać lekki połysk. Po zaschnięciu pomadka tworzy matowe wykończenie co widać na kolejnych zdjęciach.

 

Osobiście jestem tak oczarowana pomadką Boho, że postanowiłam zaopatrzyć się w kolejny odcień - tym razem jest to czerwień w kolorze wina nr 309. Nie jest to jednak pomadka matowa a błyszcząca, producent opisuje ją mianem błyszczyka. Jestem po pierwszym użyciu i widzę, że ma całkiem odmienną fakturę i konsystencję. O tym, jak spisuje się przy dłuższym stosowaniu z pewnością Was poinformuję!

Swoją drogą swoją wyprawę do Warszawy udokumentowałam na instagramie- wraz z dramatycznym poszukiwaniem szafy Boho- jeśli jeszcze nie obserwujecie mnie na insta, zapraszam do nadrobienia zaległości ;) .


Jestem bardzo ciekawa, czy wykorzystujecie któreś z podanych przeze mnie trików? Czy znacie któreś z wspomnianych wyżej kosmetyków? W jaki sposób Wy malujecie usta?

Pozdrawiam serdecznie!
[510.] Najważniejsze informacje dla początkujących!

[510.] Najważniejsze informacje dla początkujących!

Najwyższy czas na małe porządki! Strona kosmetologia-naturalnie.pl ma już dwa lata i bardzo się rozwinęła - zostało napisane ponad 500 postów a fanpage zrzesza prawie 10 tys. pasjonatów naturalnej pielęgnacji! Od kilku miesięcy możemy wspólnie dyskutować w facebookowej grupie Kosmetologia Naturalnie, gdzie jest Was ponad 6 tys. Coraz większa popularność bloga przekłada się niestety na pewien chaos i zamęt. Osoba początkująca, która dopiero trafia na blog, zaczyna czytać kolejne artykuły i zostaje przytłoczona przez nadmiar informacji. Brak wiary tych osób we własne siły sprawia, że zostaję zasypana dziesiątkami meili o pomoc w usystematyzowaniu zdobytych i niepełnych informacji. Schemat jest bardzo powtarzalny, dlatego postanowiłam stworzyć post na potrzeby świeżynek ale sądzę, iż weterani naturalnej pielęgnacji także powinni się z nim zapoznać, by przypomnieć sobie najważniejsze informacje i utrwalić wiedzę!

Zacznijmy od samych podstaw: pierwsze, od czego należy rozpocząć przygodę z naturalną pielęgnacją to świadomość, czym jest skład INCI kosmetyku. Skład ten jest niesamowicie istotny, ponieważ wypisane są w nim wszystkie substancje znajdujące się w kosmetyku. Nie tylko substancje aktywne, ale też konserwanty, emulgatory, stabilizatory, zagęstniki, regulatory pH, czy dodatki zapachowe. Co więcej substancje te ułożone są w kolejności malejącej, czyli im wyżej dany składnik znajduje się w INCI, tym wyższe jego stężenie w kosmetyku- wyjątek stanowią substancje w stężeniu poniżej 1%, ponieważ mogą być ułożone w dowolnej kolejności. Dlatego jeśli substancje aktywne kosmetyku znajdują się pod koniec składu, ciężko oczekiwać spektakularnych efektów jego stosowania.

Dlaczego więc do tej pory nie zwracałaś uwagi na ten skład? Ponieważ jest napisany drobnym druczkiem a gdyby tego było mało- jest podany w języku angielskim za wyjątkiem surowców pochodzących z roślin, które to są zapisane po... łacinie. Jednak pocieszające jest to, że obowiązkowo znajduje się on na każdym opakowaniu kosmetyku a jego rozszyfrowania można się nauczyć:



Jeśli trafiłaś na tego bloga, to zapewne słyszałaś o naturalnych kosmetykach i zastanawiasz się nad słusznością i bezpieczeństwem ich stosowania:



Jakie substancje nie powinny znajdować się w kosmetykach naturalnych?

Oleje mineralne oraz silikony, ponieważ są szkodliwe dla środowiska. Silikony nie są biodegradowalne a pozyskiwanie olejów mineralnych jako pochodnych ropy naftowej, wiąże się ze skażeniem oceanów:


SLS i SLES- obie substancje znajdują się w wielu kosmetykach myjących i to one nadają kosmetykowi właściwości oczyszczające a także umożliwiają wytworzenie piany. SLS chociaż dozwolony do stosowania w kosmetykach naturalnych przez niektóre komisje certyfikujące, jest bardzo agresywnym środkiem myjącym. Natomiast jego pochodna- SLES- może być zanieczyszczona dioksanem, który wykazuje działanie kancerogenne (z tego względu nie powinien być obecny w kosmetykach naturalnych). Równie ciekawą substancją, która znajduje się w wielu kosmetykach naturalnych, jest SCS zwany naturalnym SLSem:



Pozostając w temacie kosmetyków myjących, nie można pominąć tematu mydła w kostce. Ten wszystkim znany, jakże niepozorny kosmetyk niesie za sobą ryzyko wysuszenia cery, wzmożenia zmian trądzikowych, łojotoku, pękania naczynek a także szybszego starzenia się skóry!


Oczywiście nie każda substancja, która jest naturalna, jest bezgranicznie bezpieczna. Flagowym przykładem substancji pozyskiwanej w sposób naturalny a wybitnie szkodzący skórze jest etanol. Jak jednak rozpoznać go na tle innych alkoholi obecnych w kosmetykach? Czy każdy alkohol znajdujący się w kosmetyku ma działanie wysuszające?



Teraz, kiedy już wiesz, dlaczego kosmetyki naturalne są lepszym wyborem, powinnaś lepiej poznać swoją skórę. Najistotniejszą pod względem pielęgnacji częścią, która warunkuje typ Twojej cery jest najbardziej powierzchowny wytwór gruczołów skóry- płaszcz hydrolipidowy. Chroni on przed ucieczką wody z naskórka a także przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych jak wiatr, mróz, wilgoć, upał. Ponadto zapewnia fizjologiczne, lekko kwaśne pH, które jest odpowiednim środowiskiem dla bytowania mikrobiomu i zachowania prawidłowej fizjologii skóry.


Jednak by trafnie dobierać kosmetyki dla swojej skóry, należy trafnie określić zarówno jej typ jak i podtyp. Typ cery jest tylko jeden, natomiast podtypów może mieć nawet kilka lub wcale:



Dopiero teraz możemy przejść do kolejności stosowania kosmetyków. Najważniejszymi filarami prawidłowej pielęgnacji są: oczyszczanie i nawilżanie!


Oczyszczanie- wbrew pozorom- jest równie istotnym krokiem pielęgnacyjnym jak dobór odpowiedniego kremu! Prawidłowo wykonane zapobiega powstawaniu niedoskonałości a także umożliwia lepszą wchłanialność substancji czynnych z później aplikowanych kosmetyków. Jednak żeby dokładnie oczyścić cerę, należy trafnie dopasować kosmetyk myjący a także pamiętać, że jeśli nosimy makijaż, wieczorne oczyszczanie powinno zostać poprzedzone demakijażem. Mycie skóry należy wykonywać zarówno wieczorem jak i rano- i do tego celu nie wystarczy nam sama woda ani płatek kosmetyczny zwilżony tonikiem:


Nie każda cera dobrze toleruje kontakt z substancjami myjącymi obecnymi w kosmetykach- w przypadku takich skór jak i tych z Was, które chcą stosować jak najbardziej naturalną pielęgnację polecam zainteresować się oczyszczaniem twarzy olejami (metoda OCM) oraz białą glinką:


Po umyciu twarzy należy ją stonizować- wyrównanie pH gwarantuje zachowanie fizjologicznej flory bakteryjnej a ona uniemożliwia nadmierny rozwój bakterii Propionibacterium acnes, które m. in. odpowiadają za powstawanie niedoskonałości. Ponadto w skórze o fizjologicznym, lekko kwaśnym odczynie pH (które u człowieka waha się w granicach 4.5-5.5), sprawnie zachodzi synteza ceramidów naskórka, które wpływają na zachowanie jego elastyczności, miękkości i odpowiedniego poziomu nawilżenia. Skóra o prawidłowym pH prawidłowo reaguje na aplikowane na nią substancje aktywne, dzięki czemu mogą one wykazywać maksimum swojej skuteczności a także niweluje problem utleniania się podkładu:


Zachęcam, by tonizować skórę niezależnie od tego, po jaki kosmetyk myjący sięgamy- nawet, gdy myjemy twarz metodą OCM lub glinką. Sam kontakt z wodą wodociągową może podnieść pH naszej skóry! Warto także sięgnąć po hydrolaty, które są pozbawione substancji myjących- ich niewielkie stężenie w tonikach nie zawsze jest dobrze tolerowane przez skóry.


Kolejnym, równie istotnym filarem pielęgnacji jest jej nawilżanie. Skuteczność nawilżania substancji kosmetycznych jest ściśle związana z oczyszczaniem- otóż substancjami aktywnie wiążącymi cząsteczki wody w naskórku są humektanty (m. in. aloes, kwas hialuronowy, gliceryna, pantenol). Lecz żeby mogły one prawidłowo zadziałać, muszą wniknąć odpowiednio głęboko w skórę. Jeśli nie została ona dokładnie i dogłębnie oczyszczona, zalegający na jej powierzchni brud blokuje wnikanie humektantów (a także innych wartościowych substancji) wgłąb skóry!


Jednak humektanty mają jedną słabość- pod wpływem niesprzyjających warunków atmosferycznych (wilgotności, chłodu, mrozu) zamiast wiązać cząsteczki wody w naskórku, będą ją z niego wyciągać. Dlatego równie istotne są w pielęgnacji emolienty- substancje, których głównym celem jest wzmacnianie bariery hydrolipidowej skóry poprzez tworzenie na jej powierzchni ochronnej bariery, która zapobiega utracie wody z naskórka a także chroni ją przed działaniem czynników zewnętrznych. Emolienty wykazują pośrednie działanie nawilżające poprzez zapobieganie ucieczki wody z naskórka i zamykając ją wraz z humektantami wewnątrz niego. Do tej grupy związków zalicza się oleje, masła, woski a także lecytynę, witaminę E, alkohole cetylowy i cetylostearylowy, oleinian glicerolu.


Powyższe zasady są podstawą pielęgnacji- bez tych drobnych, codziennie wykonywanych czynności ciężko mówić o trwałych efektach. Stosowanie maseczek i serum nie rekompensuje brak systematyczności w pielęgnacji- te kosmetyki służą jej wzbogaceniu zapewniając przysłowiową "kropkę nad i". Dobór serum i maseczek powinien zapewniać skórze dostatek zróżnicowanych substancji aktywnych:


Ostatnim ważnym elementem pielęgnacji jest wykonywanie peelingu- i w jego przypadku powinnyśmy pamiętać o umiarze! Stosowany systematycznie 1 x w tygodniu zapewnia skuteczne złuszczenie martwych komórek naskórka dzięki czemu na twarzy nie pojawiają się suche, odstające skórki, nabiera ona blasku i promienności. Zalegający na cerze nadmiar zrogowaciałych komórek stwarza ryzyko czopowania ujść gruczołów łojowych i sprzyja powstawaniu niedoskonałości. Jednak zbyt mocne złuszczanie naskórka niesie za sobą ryzyko podrażnienia żywych warstw komórek naskórka co nasila jej suchość i reaktywność. Cera taka (zwłaszcza, jeśli jest cerą normalną, tłustą lub mieszaną) próbuje wytworzyć większą ilość bariery ochronnej (hydrolipidowej) by skuteczniej chronić się przed czynnikami zewnętrznymi a tym samym zaczyna się przetłuszczać. A stąd już tylko krok do powstania niedoskonałości!


Czasem mimo znajomości wszystkich powyższych zasad i stosowania się do nich, cera wciąż stwarza kłopoty. Być może wynikają one z kilku nagminnie popełnianych błędów, które łatwo przeoczyć?

10 najczęściej popełnianych błędów pielęgnacyjnych

Problemy z cerą mogą jednak nie być związane z nieprawidłową pielęgnacją - często wynikają ze stresującego trybu życia, chorób i zażywanych leków czy są konsekwencją złej diety:

Dieta, tryb życia, pielęgnacja- podejście holistyczne


Mam nadzieję, że powyższy zbiór informacji będzie taką "wiedzą w pigułce", z której pomocą osoby stawiające pierwsze kroki będą mogły znaleźć najważniejsze informacje w przystępny sposób. Ponadto zapraszam do korzystania z zakładek u góry strony, wyszukiwarki, archiwum czy tagów - wszystkie te spisy aktualizuję na bieżąco.

Ponadto szykuję dla Was małą niespodziankę, gdy liczba polubień fanpage Kosmetologia Naturalnie przekroczy 10 tys. polubień! Dlatego zachęcam do dzielenia się ciekawostkami z zakresu naturalnej pielęgnacji, by jeszcze więcej osób zainteresować tą jakże istotną tematyką!

Pozdrawiam serdecznie!

[509.] Ekotyki już w sobotę!

[509.] Ekotyki już w sobotę!

 
Już w najbliższą sobotę, tj. 10 marca, w godzinach 11.00-18.00 odbędą się największe Targi kosmetyków naturalnych w południowej części Polski - krakowskie EKOTYKI ! Targi te darzę wyjątkową sympatią, ponieważ na poprzedniej edycji miałam możliwość pojawienia się wraz ze swoim mini-stoiskiem i prowadzić konsultacje. W przypadku najbliższej edycji niestety nie mam możliwości się pojawić jednak nic straconego - poniżej znajdziecie spis marek i produktów, którym szczerze polecam przyjrzeć się bliżej! 


Annabelle Minerals



To pierwsza marka kosmetyków mineralnych, z którą miałam styczność. Ich podkład matujący umożliwił mi definitywne odstawienie konwencjonalnych fluidów a to poskutkowało definitywnym ustąpieniem trądziku z którym zmagałam się wiele lat. Efekt na skórze, jaki dawał ten podkład sprawił, że byłam mu wierna ok. 2 lat i stopniowo wykańczałam kolejne opakowania. Polecam także pędzel flat-top tej marki, który umożliwia rozprowadzenie podkładu bez efektu maski. 

asoa



Niesamowicie się cieszę, że trafiłam na tę nową markę kosmetyków! Ich preparaty charakteryzują się wysoką dawką substancji czynnych, całkowicie naturalnymi zapachami pochodzącymi z olejków eterycznych oraz wyjątkową skutecznością działania. Najbardziej z całej oferty oczarowało mnie serum dla koneserów oraz masło do ciała mango, jednak szczerze polecam także peeling do ciała tłuścioch, peeling do twarzy oraz serum rewitalizacja!


Biolaven



Seria Biolaven jest najmniej bogatą linią spośród kosmetyków firmy Sylveco, jednak połączenie olejku lawendowego z olejem z pestek winogron tak przypadło do gustu mojej skórze i włosom, że każdy kolejny ich kosmetyk spisuje się u mnie wzorowo! Najczęściej sięgam po odżywkę do włosów tej marki, jednak równie miło wspominam ich serum, kremy do twarzy, krem do rąk oraz żel do twarzy! W kwestii zapachów kosmetyki się różnią - część pachnie mocniej lawendą, część winogronem.


Earthnicity Minerals


To kolejna marka podkładów mineralnych, z jaką miałam styczność. Charakteryzuje się bardzo dobrymi właściwościami matującymi, za co ogromny plus! Równie duże wrażenie zrobił na mnie ich pędzel Kabuki, którego z powodzeniem używam od roku i z którego nie wypadł ani jeden włosek! Pędzel nie odkształcił się, nie zmienił koloru, nie odprysnął lakier z jego rączki. Jest niezwykle starannie wykonany ale także sprawia, że podkład nakłada się niemal sam - nie trzeba przykładać dużej uwagi do tego, by rozprowadzić podkład równomiernie. Ten pędzel to inwestycja na lata!



Ecolore Kosmetyki Mineralne



Po miłości do podkładów Annabelle Minerals, na dłużej pozostałam z marką Ecolore ponieważ ma najszerszą gamę kolorystyczną podkładów dzięki czemu znalazłam swój idealny odcień. Podkłady Ecolore zaskoczyły mnie wyjątkowo drobnym zmieleniem, które ułatwia aplikację produktu. Ich podkład na tyle przekonał mnie do siebie, że postanowiłam spróbować ich pozostałych kosmetyków- i przyznaję, że aktualnie wśród moich kosmetyków kolorowych dominuje właśnie marka Ecolore! Miałam oba rozświetlacze jednak to wersja Nightlight skradła moje serce i nie rozstaję się z nią nawet na wycieczkach! Spośród cieni do powiek hitem okazał się Black Swan i Chocoholic (po nie sięgam najczęściej) jednak cieniom mineralnym Ecolore zawsze mogę zaufać i posiadam już niemałą kolekcję zawierającą odcienie złota, miedzi, brązu, róże a nawet... soczystą zieleń! Aktualnie zamówiłam z ich oferty bronzer oraz róż także spodziewajcie się recenzji niebawem!


Sylveco



Hypoalergiczne kosmetyki naturalne przeznaczone nawet dla najbardziej wymagających cer - mogą być stosowane u alergików, osób o cerze atopowej, z problemami dermatologicznymi i w czasie trwania kuracji leczniczych. Marka ta stawia nacisk na edukację swoich klientów organizując liczne dermokonsultacje oraz zamieszczając wiele przydatnych informacji dotyczących pielęgnacji i prawidłowego stosowania kosmetyków. Wśród ulubieńców tej marki mogę wymienić lekki krem nagietkowy, lekki krem brzozowy, lipowy płyn micelarny czy nawilżający żel do rąk

Vianek


Najmłodsza linia firmy Sylveco wyróżniająca się bardzo szerokim asortymentem produktów - wśród nich każdy znajdzie coś dla siebie! Kosmetyki te wyróżniają przystępne ceny, urzekające zapachy oraz żywe grafiki cieszące oko podczas tych codziennych, prostych czynności jakimi są zabiegi pielęgnacyjne w domowym zaciszu. Mimo, że markę tę znam od podszewki, wciąż zaskakuje mnie ona nowymi produktami. Zdarza się, że po przerwie w stosowaniu któregoś z kosmetyków, powracam do niego i przeżywam zachwyt na nowo! Aktualnie taki ponowny zachwyt przeżywam nad ich kremem BB w wersji jasnej. Ulubieńcami tej marki są odżywczy szampon do włosów, tonik-wcierka do skóry głowy, żele i peelingi (wszystkie, stosuję je zamiennie), kojące masło do ciała, łagodzący balsam. Vianek posiada w ofercie mało znane kosmetyki jak całkowicie naturalne serum do końcówek włosów na bazie naturalnego zamiennika silikonu czy peeling do skóry głowy!



Powyższe propozycje to jedynie kilka marek, które będą dostępne na krakowskich Ekotykach- aktualnie rynek kosmetyków naturalnych tak szybko się rozwija, że ja sama nie jestem w stanie poznać wszystkich nowości! Mam nadzieję, że po Ekotykach dacie mi znać, co Was najbardziej zaintrygowało i na jakie kosmetyki się skusiłyście - jestem bardzo ciekawa!

Pozdrawiam serdecznie!



 
[508.] Ulubieńcy lutego!

[508.] Ulubieńcy lutego!

Ostatnimi czasy trafiam na wiele ciekawych kosmetyków, które okazują się prawdziwymi perełkami! Dlatego dziś chciałabym podzielić się z Wami swoimi odkryciami - znajdziecie wśród nich preparaty głównie do twarzy i ciała, ale i dla Włosomaniaczek znajdzie się gratka! W dodatku większość tych kosmetyków urzekła mnie zapachem!


Wygładzający krem do twarzy Figa, Mokosh


Zacznijmy od kremu Mokosh, ponieważ zakochałam się w nim bez pamięci i zdecydowanie uważam, że jest wart każdej wydanej na niego złotówki! Krem ten posiada treściwą, mocno nawilżającą a jednocześnie nietłustą konsystencję. Wspaniale łagodzi podrażnienia, goi drobne wypryski i niweluje zaczerwienienia cery. Mocno nawilża i ujednolica koloryt cery, staje się oba bardziej promienna i wygląda na wypoczętą. Krem ten posiada także delikatny i bardzo przyjemny zapach figi.

Jednak największe wrażenie zrobiło na mnie wykończenie na skórze, jakie pozostawia ten krem - mimo mocno nawilżającej konsystencji wchłania się całkowicie i nie jest wyczuwalny na twarzy. Jednocześnie sprawia, że powierzchnia skóry faktycznie wydaje się być gładsza w ten sposób, że pory są mniej widoczne. Krem ten jednocześnie nie posiada żadnych substancji ściągających, efekt ten jest wynikiem starannego doboru substancji w nim zawartych, dzięki czemu możemy cieszyć się optycznie gładszą powierzchnią skóry!

INCI:
Aqua, Coco-Caprylate Caprate, Makadamia Ternifolia Oil, Polyglyceryl-3 Dicitrate/Stearate, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Isostearyl Isostearate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Glycerin, Glyceryl Stearate, Argania Spinosa Kernel Oil, Adansonia Digitata Seed Oil, Stearyl Alcohol, Cellulose, Xylitylglucoside, Xanthan Gum, Anhydroxylitol, Xylitol, Ficus Carica Fruit Extract, Gossypium Herbaceum Seed Extract, Linum Usitatissimum Seed Extract, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Tocopherol, Benzoic Acid, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum, Coumarin, Linalool

Cena: ok. 140 zł / 60 ml lub ok. 45 zł / 15 ml


Creme de la Creme, Lush Botanicals
 

W zimowym okresie częściej sięgam po masła do ciała niż balsamy, by mocno uelastycznić skórę i hamować ucieczkę z niej wody w sposób maksymalny. Creme de la Creme od Lush Botanicals sprawdza się w tej roli tak dobrze, że postanowiłam wykorzystywać go także jako preparat do twarzy na noc zamiast klasycznego kremu. Dzięki niemu skóra staje się niesamowicie gładka i przyjemna w dotyku! Wspomaga także gojenie niedoskonałości na twarzy, co jest jego niewątpliwym plusem! 

Produkt ten jest niesamowicie wydajny i już jego niewielka ilość wystarcza, by rozprowadzić go po dużym obszarze skóry. To sprawia, że te 50 ml pojemności ciężko zużyć w terminie (a kosmetyki Lush Botanicals mają wyjątkowo krótkie daty ważności, gdyż są to preparaty całkowicie pozbawione konserwantów!) Creme de la Creme towarzyszy mi także podczas zabiegów masażu twarzy, na które uczęszczam raz w tygodniu! W czasie masażu skóra jeszcze lepiej chłonie substancje aktywne zawarte w kosmetykach, dlatego na drugi dzień po zabiegu prezentuje się ona znacznie lepiej - jest nawilżona, gładka, posiada zdrowy koloryt i mniej się czerwieni. Nie dziwi mnie to patrząc na ilość dobroczynnych składników zawartych w tym maśle! Lush Botanicals uwielbiam właśnie za maksimum substancji aktywnych!

INCI:
Mangifera Indica Seed Butter, Butyrospermum Parkii Fruit Butter, Theobroma Grandiflorum Seed Butter, Astrocaryum Murumuru Seed Butter, Actinidia Chinensis Seed Oil, Isostearyl Isostearate, Vitis Vinifera Seed Oil, Ribes Nigrum Seed Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Persea Gratissima Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Daucus Carota Sativa Seed Oil, Tocopherol, Paullinia Cupana Seed Extract, Fragaria Ananassa Fruit Extract, Citrus Aurantium Amara Fruit Extract, Coffea Arabica Seed Extract, Daucus Carota Sativa Root Extract, Beta-Carotene, Nelumbo Nucifera Flower Oil, Plumeria Acutifolia Flower Oil, Citrus Nobilis Peel Oil, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Citrus Limonum Peel Oil, Limonene 

Cena: 135 zł / 50 ml


Kwas hialuronowy 3% ze sklepu Mydlasie.pl


Kwas hialuronowy to jedna z pierwszych nazw, która przychodzi mi do głowy, gdy mam wymienić humektanty lub substancje bezpieczne i jednocześnie mocno nawilżające poprzez wiązanie cząsteczek wody w naskórku. Jedna cząsteczka kwasu hialuronowego może związać ich aż 250!

Jako ciekawostkę podpowiem, że kwas hialuronowy jest wyjątkowym specyfikiem pod względem chemicznym - posiada niezmienną cząsteczkę zarówno u prostych organizmów jak i tych najbardziej złożonych jak kręgowce. Dzięki temu kwas hialuronowy pozyskiwany do kosmetyków może być syntetyzowany przez bakterie co sprawia, że koszty jego produkcji są niskie. Kwas hialuronowy zaliczany jest do szczególnej grupy polisacharydów, które zbudowane są z powtarzających się cząsteczek dwucukrowych, tzw. glikozoaminoglikanów (GAGs). Jedną cząsteczką jest zawsze aminocukier a drugą - kwas uronowy. W naszej skórze istnieje jeszcze 5 GAGs odpowiadających za przeróżne funkcje, jednak kwas hialuronowy jako jedyny nie tworzy połączeń z białkami - nie staje się proteoglikanem. Jednak dzięki temu może oddziaływać na pozostałe GAGs i stanowić oś agregatu proteoglikanu zapewniając prawidłową strukturę skóry właściwej a także mazi stawowej czy gałki ocznej!

Kwas hialuronowy ma nie tylko zastosowanie w kosmetyce ale także medycynie estetycznej. Rozróżnia się kwas hialuronowy mało- i wielkocząsteczkowy a także usieciowany i nieusiecowany. Substancja ta jest tak ciekawa, że już na początku mojej blogowej przygody poświęciłam jej cały osobny artykuł, do którego serdecznie Was zapraszam!

Pomijając już ciekawostki chemiczne i anatomiczne, kwas hialuronowy wykazuje działanie nie tylko w teorii ale i praktyce. Aplikowany w formie serum pod krem lub olej dodatkowo nawilża skórę i sprawia, że staje się bardziej napięta. Zwłaszcza, jeśli jesteście osobami stosującymi oleje zamiast kremu, warto zwrócić uwagę na wzbogacanie pielęgnacji humektantami. Niektóre osoby podczas stosowania samych emolientów obserwują pogorszenie stanu cery, uczucie niedostatecznego nawilżenia i suchości mimo jednoczesnego natłuszczenia skóry. Dzieje się tak, gdy nasza skóra nie jest w stanie już samodzielnie wytworzyć odpowiednich ilości naturalnego czynnika nawilżającego (NMF) i trzeba wspomóc jego funkcjonowanie poprzez dodawanie humektantów. Oczywiście równie istotnym czynnikiem jest dieta i wypijanie odpowiednich ilości wody a efekt ten nie występuje u każdego. Nie chciałabym w żadnym wypadku odradzać Wam sięgania po oleje! To także jedne z najbardziej skutecznych substancji o szerokim spektrum działania - sama stosuję je co wieczór, niekoniecznie aplikując pod nie humektant (raczej skłaniam się ku metodzie stosowania serum 1-2x w tygodniu). Moja uwaga ma na celu pomoc, gdybyście zaobserwowały niepokojące pogorszenie stanu cery zamiast poprawy.

Kompendium Wiedzy o stosowaniu olejów na twarz

Natomiast w mojej łazience kwas hialuronowy przeżywa istny renesans! Okazało się, że moje włosy pokochały kwas hialuronowy jako nawilżający podkład pod oleje! Od kiedy stosuję ten humektant pod olej, włosy zdecydowanie mniej się puszą i nabrały niesamowitego połysku! Jednak to, co najmilej mnie zaskoczyło, to uczucie sprężystości włosa - nie są postrączkowane ani posklejane. To właśnie dzięki bardzo uważnemu podejściu do pielęgnacji PEH włosów, czyli rozpoczęciu stosowania kwas hialuronowy jako humektant przed każdym olejowaniem i myciem głowy a także systematyczne sięganie po proteiny sprawiło, że moje włosy zaczęły przypominać taflę!

Równowaga PEH w pielęgnacji włosów
Moja Włosowa Historia

Link do sklepu
Cena: ok. 26 zł / 30 ml 
 

Serum "Rewitalizacja", Asoa


Jest to serum o olejowej formule i to, co zachwyciło mnie w nim to obecność... właśnie kwasu hialuronowego! Stąd ten zachwyt? 

Otóż kwas hialuronowy nie jest substancją rozpuszczalną w olejach! Udało się go jednak zamknąć w olejowej formule dzięki specjalnie opracowanej metodzie połączenia z olejem rycynowym. Osobiście posiadam jeszcze starą formułę tego serum, w którym była zawarta najbezpieczniejsza forma witaminy A - Retinyl Palmitate - jednak ze względu na obawy ze strony klientów związane ze stosowaniem tej witaminy, marka postanowiła zmienić tę pochodną witaminy A na olej z nasion marchwi, który jest bogaty w beta-karoten, prekursor witaminy A. I wiecie, co w całej tej historii jest zabawne? 

Beta-karoten w naszej skórze przekształca się w ... palmitynian retinylu (Retinyl Palmitate)! :D Ale jakoś tak olej brzmi mniej groźnie niż ta chemiczna i dziwna nazwa. Warto pamiętać, że wszystko, co nas otacza to chemia - procesy zachodzące w skórze, żywność, zapachy - to chemia. Nie należy się jej obawiać i bezwzględnie unikać, lecz starać się zrozumieć a na tej podstawie wyciągać wnioski.

Ester witaminy A jakim jest palmitynian retinylu, nie wykazuje działania agresywnie złuszczającego jak czynią to niektóre inne pochodne tej witaminy (np. izotretynoina) lecz antyoksydacyjne. Reguluje także keratynizację naskórka jednak jak wspomniałam wcześniej - bez efektu złuszczania zwłaszcza, że do kosmetyków jest dodawana w rozsądnej ilości. 

Natomiast działanie serum oceniam jako wzorowe - cera staje się wyczuwalnie bardziej gładka i miękka, ma wyrównany koloryt cery, nabiera promienności! Rumień na skórze jest zdecydowanie mniej widoczny a sama cera mniej reaktywna i bardziej odporna na wpływ czynników zewnętrznych. Serum zapewnia intensywne nawilżenie, zmiękczenie oraz regenerację powierzchni skóry!

Kosmetyk ten zrobił na mnie tak dobre wrażenie, że zamierzam do niego wrócić - tym razem chciałabym wypróbować nową wersję tego serum, bez witaminy A za to z dodatkiem oleju z nasion marchwi- jestem ciekawa, czy będzie się spisywać równie dobrze?

INCI (nowa wersja!):
Sclerocarya Birrea Seed Oil, Persea Gratissima Oil,Simmondsia Chinensis Oil ,Vitis Vinifera Seed Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Oenothera Biennis Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil,Triticum Vulgare Germ Oil, Calendula Officinalis Flower Extract, Daucus Carota Sativa Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Sodium Hyaluronate, Ricinus Communis Seed Oil, hydrogenated Castor oil, Lavandula Angustifolia Oil, Cananga Odorata Flower Oil

Cena: ok. 75 zł / 30 ml


Peeling do twarzy "Naturalne Oczyszczanie", Asoa

Jest to peeling ziarnisty na całkowicie emolientowej bazie. Drobinki złuszczające- pestki aronii, czarnej porzeczki i moreli- są drobne ale gęsto usiane, dzięki czemu skutecznie usuwa martwe komórki naskórka. Podczas masowania cery należy zachować ostrożność - mimo, że drobinki są małe i sprawiają wrażenie delikatnych, to jest to złudny efekt - nieostrożnie wykonany peeling może skończyć się zbyt mocnym złuszczeniem naskórka!

Po wykonanym masażu warto pozostawić produkt na twarzy na kilka chwil, by substancje w nim zawarte miały szansę wpłynąć na skórę. Po spłukaniu peelingu wodą pozostaje na twarzy wyczuwalny film jednak nie należy od razu z tego powodu panikować i starać się na siłę zetrzeć lub usunąć tę powłokę. Bardzo prawdopodobne, że po wyjściu z kąpieli i odciśnięciu twarzy w jednorazową chusteczkę, wraz z wodą zgromadzoną na twarzy odsączymy nadmiar olejów z jej powierzchni, dzięki czemu nie będzie ona tłusta lecz miękka, przyjemnie gładka i mocno nawilżona!

Warto także wspomnieć o umiejscowieniu w czasie wykonywania takiego peelingu. Przede wszystkim zalecam wykonywanie go tylko 1 x w tygodniu, ponieważ zbyt częsty peeling przyczynia się do pogorszenia stanu cery. Więcej o tym zjawisku pisałam w I części Kompendium Wiedzy o Złuszczaniu Naskórka, zapraszam do przeczytania kolejnych części (u góry w zakładce "Pielęgnacja" lub przy pomocy wyszukiwarki na samym dole strony. Ponadto peeling Asoa nie posiada substancji powierzchniowo-czynnych (myjących), dlatego przed jego zastosowaniem należy wykonać demakijaż oraz dogłębne oczyszczenie skóry!


INCI:
Cocos Nucifera Oil, Persea Gratissima Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Prunus Armeniaca, Aronia melanocarpa seed powder, Ribes nigrum seed powder, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Tocopheryl Acetate, Cananga Odorata Flower Oil, Limonene, Linalool, Isoeugenol, Pelargoniu Graveolens Oil

Cena: ok. 35 zł / 60 ml
 

Aktywator młodości "Witamina C", Ava


Serum to gości u mnie nie pierwszy raz - zanim pojawił się eliksir Vianek, to właśnie Ava posiadała w swojej ofercie preparat z witaminą C o całkiem przyjemnym składzie ale także atrakcyjnej cenie. Nic więc dziwnego, że z chęcią sięgam po to cudo!

Systematycznie stosowany (1-2x w tygodniu) nadaje cerze promienności i blasku! Jednocześnie wzmacnia naczynka i minimalizuje efekt rumienienia się cery.

Producent nie deklaruje, jakie stężenie witaminy C znajduje się w produkcie jednak uważam, że dobór stężenia jest trafny - nie podrażnia cery, co może się zdarzyć podczas intensywnych kuracji witaminą C. Z tego też względu niektóre osoby twierdzą, że nie widzą efektów jego stosowania. Sądzę, że wynika to z niewłaściwego stosowania preparatu - przede wszystkim jest on nastawiony na działanie związane ze stosowaniem witaminy C a ona by dać efekt, musi być stosowana długo i systematycznie - nie można oczekiwać po produkcie spektakularnego działania już po pierwszym użyciu zwłaszcza, że nie jest to preparat, który miałby np. nawilżać cerę poprzez hamowanie ucieczki wody z naskórka. Także w przypadku tego serum, należy dać skórze czas!

Serum z witaminą C jest polecane do stosowania w terapii cer z przebarwieniami, naczynkowych, dojrzałych oraz wymagających rewitalizacji, ujędrnienia, czy poprawy kolorytu. Coraz częściej docenia się istotę działania antyoksydantów w terapii cer trądzikowych, jako substancji zmniejszających stan zapalny, dlatego mogę polecić to serum także dla osób z niedoskonałościami cery zwłaszcza, że kosmetyk nie posiada substancji komedogennych (chociaż przypominam, że komedogenność jest kwestią indywidualną).

INCI:
Aqua, Sodium Ascorbylphosphate, Glycerin, Malpighia Glabra Extract, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Sodium Carbomer

Link do sklepu
Cena: ok. 23 zł / 30 ml


Odżywczy olejek pod prysznic "Makadamia SPA", Eco Laboratorie

Z marką Eco Laboratorie wiąże mnie szczególna relacja - ich szampon do włosów suchych i łamliwych z awokado a także pianki i żele do mycia twarzy zrobiły rewolucję w mojej łazience! Dlatego też lubię zerkać, co też jeszcze ta marka ma w swojej ofercie, czy może znajdę kolejne perełki pielęgnacyjne? Tak też stało się po wypróbowaniu olejku pod prysznic!

Kosmetyk ten określany jest mianem olejku jednak pod względem składu jest to bardziej emulsja/mleczko. Konsystencją przypomina właśnie kosmetyk emulsyjny, jednak w kontakcie z wodą zaczyna się lekko pienić. Po umyciu pozostawia skórę gładką i nawilżoną, chociaż nie ma na niej wyczuwalnego, tłustego filmu. Wręcz przeciwnie - skóra pozostaje oczyszczona i odświeżona.

Olejek urzekł mnie swoim zapachem, dzięki któremu kąpiel sprawia mi jeszcze więcej radości! Kojarzycie ten delikatny zapach świeżego prania? W bardzo podobny sposób pachnie ten olejek - osobiście jestem wielką fanką tego typu zapachów i ubolewam, że bardzo mało perfum powstaje o takiej kompozycji zapachowej.

Skład INCI przedstawia się wzorowo, oparty jest o dwa bardzo delikatne środki myjące (zaznaczę na niebiesko):
Aqua, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Cocamidopropyl Betaine, Caprylic/capric triglycerides, Organic Euterpe extract, Pogostemon Cablin extract, Glycerin, Sodium Cocoamphoacetate, Xanthan Gum, Perfume, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Sorbic Acid

Cena: ok. 20 zł / 250 ml 


Peeling do ciała z płatkami kokosu, Fair Squared

Jest to bardzo delikatny peeling i z pewnością przypadnie do gustu osobom o wrażliwej skórze lub z problemem pękających naczynek. Z pewnością nie zrobimy sobie nim krzywdy, nie podrażnimy skóry ani nie wywołamy nadmiernego zaczerwienienia, które mogłoby prowadzić do osłabienia naczyń krwionośnych. Mimo takiej subtelności działania jest skutecznym kosmetykiem złuszczającym nadmiar martwych komórek naskórka. 

Produkt ten ma bardzo ciekawą, żelową formułę. Po wykonaniu peelingu warto pozostawić go na skórze na kilka chwil, ponieważ wtedy uczucie aksamitnie gładkiej skóry jest jeszcze bardziej wyczuwalne! 

Dużym plusem jest dla mnie to, że marka otwarcie deklaruje się jako stosująca surowce wg zasad sprawiedliwego handlu Fair Trade, co potwierdza licznymi certyfikatami!

INCI:
Aqua, Coco Glucoside, Disodium Cocoyl Glutamate,  Olea Europaea Oil, Coco Glucoside, Glyceryl Oleate, Glycerin, Diatomaceous Earth, Cocos Nucifera Fruit, Xanthan Gum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate,  Parfum, Tocopherol, Citric Acid, Linalool, Limonene, Coumarin

Cena: ok. 50 zł / 150 ml


 Tonik do twarzy z zieloną herbatą, Fair Squared
 

Kosmetyki marki Fair Trade zainteresowały mnie na tyle, że postanowiłam wypróbować także ich tonik. Był to mały eksperyment, ponieważ jak wiecie, moja cera nie przepada za tonikami zawierającymi substancje myjące, dlatego najczęściej sięgam po hydrolaty. Jednak ostatnimi czasy dużo czytałam o antyoksydacyjnym działaniu zielonej herbaty i postanowiłam zaryzykować - a nóż okaże się, że moja cera jest już bardziej odporna i ten niewielki dodatek delikatnych substancji myjących jej nie zaszkodzi?

Niestety z bólem serca muszę powiedzieć, że eksperyment się nie powiódł- dlatego postanowiłam znaleźć alternatywne rozwiązanie dla tego produktu. Postanowiłam spróbować zmywać nim makijaż oczu, ponieważ aktualnie wykorzystywany przeze mnie kosmetyk myjący (mleczko bi good z Austrii) nie radzi sobie z tuszem Vampire Lashes Lovely. I to był trafny pomysł, ponieważ zawarte w toniku substancje myjące idealnie rozpuszczały tusz, jednocześnie nie podrażniając oczu! W dodatku po systematycznym stosowaniu skóra wokół oczu zaczęła lepiej wyglądać, bardziej promiennie, nie zdarzały się żadne zasinienia ani opuchnięcia. 

Oczywiście stosowanie toniku jako kosmetyku do demakijażu nie jest trafnym pomysłem na co dzień, ponieważ oba kosmetyki mogą mieć odmienne pH (mogą, ale nie muszą - niektóre toniki mają pH fizjologiczne, ok. 5,5 a inne mogą mieć nawet 3,0). Chciałam jednak go zużyć a nie wyrzucać. Planuję zrobić post o alternatywnym wykorzystaniu kosmetyków - byłybyście zainteresowane? Może same stosujecie kosmetyki w odmienny sposób? Podzielcie się swoimi metodami, chętnie poczytam!

Tonik polecić mogę, ponieważ ma bardzo ładny skład a ta zielona herbata w nim zawarta bardzo do mnie przemawia. Jednak niech sięgają po niego osoby, które wiedzą, że ich skóry prawidłowo reagują na takie niewielkie ilości substancji myjących. 

INCI:
Aqua, Sucrose, Camelia Sinensis Leaf Extract, Glycerin, Sodium Levulinate, Sodium Anisate, Caprylyl/Capryl Glucoside, Sodium Cocoyl Glutamate, Polyglyceryl-5 Oleate, Glyceryl Caprylate, Citric Acid, Potassium Sorbate, Hamamelis Virginiana Leaf Extract, Fragrance, Limonene, Linalool, Citral

Cena: ok. 35 zł / 150 ml

Płyn micelarny, Resibo


Jak wspomniałam wcześniej, aktualnie stosowany przeze mnie kosmetyk do demakijażu nie radzi sobie z tuszem do rzęs, dlatego podczas jego stosowania sięgam po inne kosmetyki do demakijażu oczu. Płyn micelarny Resibo bardzo pozytywnie zaskoczył mnie swoim działaniem, ponieważ już jego niewielka ilość wystarcza do wykonania dokładnego i skutecznego demakijażu! To niewątpliwa zaleta dla osób, które często podróżują - nie trzeba zabierać go ze sobą wiele, ponieważ jest bardzo wydajny. 

Kosmetyk bez trudu zmywa wszystkie kosmetyki kolorowe włącznie z eyelinerem i tuszem! Nie podrażnia ani nie szczypie w oczy. Dobrze przygotowuje skórę na dalsze czynności pielęgnacyjne jakim jest oczyszczanie dogłębne cery. 

Podoba mi się skład tego kosmetyku, zwłaszcza wysoka zawartość humektantow - gliceryna, pantenol, mannitol, mleczan sodu i "Sodium PCA" - pirolidokarboksykan sodu (trudna i chemicznie brzmiąca nazwa a jest to substancja naturalnie występująca w skórze, jedna ze składowych naturalnego czynnika nawilżającego (NMF)!)

INCI:
Aqua, Glycerin, Propanediol, Panthenol, Caprylyl/Capryl Wheat Bran/Straw Glycosides, Fusel Wheat Bran/Straw Glycosides, Mannitol, Lecithin, Salvia Officinalis Leaf Extract, Sodium PCA, Sodium Lactate, Sodium Cocoyl Glutamate, Polyglyceryl-5 Oleate, Glyceryl Caprylate, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum

Cena: ok. 50 zł / 150 ml



Jestem bardzo ciekawa, czy znacie któreś z powyższych kosmetyków? Jak spisują się one u Was? A może zainteresowałam Was którymś? Koniecznie dajcie znać!

Tymczasem chciałabym Was przeprosić, ale przez najbliższe dni kontakt ze mną będzie utrudniony - lecę na krótki urlop, na Wasze komentarze odpowiem jak tylko wrócę, obiecuję! A jeśli jesteście ciekawi, gdzie tym razem mnie "wywiało" zapraszam na instagram! :D

Pozdrawiam serdecznie,






Copyright © 2018 kosmetologia-naturalnie.pl