Dawno nic nie pisałam o kosmetykach do makijażu a w mojej łazience pojawiło się kilka nowości. Chciałabym wyróżnić kilka z nich i dziś mam dla Was przegląd rewelacyjnych kosmetyków do makijażu! Oczywiście wszystkie kosmetyki posiadają wzorowe składy INCI i nie są szkodliwe dla skóry.
Makijaż zawsze zaczynam od oczu- uważam tę metodę za wygodniejszą, ponieważ jeśli osypią mi się kosmetyki z powiek na policzki, bez trudu mogę poprawić makijaż. Kreska eyelinerem to mój "must have" makijażu i bardzo rzadko pomijam ten element.
Niestety, eyelinerów z naturalnym składem a jednocześnie zapewniających głęboką czerń, trwałość na powiece oraz będących w granicach ceny dostępnej dla przeciętnego konsumenta jest tyle, co nic. A przynajmniej tak było, dopóki do Rossmanów nie weszła seria Boho Green MakeUp!
Dotychczas używałam eyelinera w słoiczku Maybelline a więc kosmetyku
niemal kultowego i zapewne dobrze Wam znanego. Ten kosmetyk stawia
wysoko poprzeczkę, ponieważ jego trwałość i głęboki kolor jest chwalony
nie tylko przez klientów ale także wizażystów. Skład pozostawia niestety
wiele do życzenia i systematyczne stosowanie eyelinera Maybelline
przyczyniło się do osłabienia moich rzęs. Szukałam więc naturalnej
alternatywy, próbowałam przestawić się na rysowanie kreski kredką- nic
nie dawało satysfakcjonującego efektu.

Nic więc dziwnego, że sceptycznie podchodziłam do eyelinera Boho. Całe szczęście okazał się on miłą niespodzianką już od pierwszego użycia! Zapewnia jednolity, intensywnie czarny kolor, bez prześwitów. Jest płynny i lekki, szybko zasycha na powiece i nie odbija się. Aplikator dołączony do opakowania jest precyzyjny i da się z jego pomocą wykonać ładną kreskę, chociaż nie ukrywam, że wolę używać osobnego pędzla (moim hitem jest Inglot 30T)- jest wtedy idealnie równa i precyzyjna.
Skład INCI:
AQUA (WATER), SALVIA SCLAREA (CLARY) FLOWER/LEAF/STEM WATER, GLYCERIN,
ACACIA SENEGAL GUM, SUCROSE PALMITATE, TOCOPHEROL, BENZYL ALCOHOL,
MICROCRYSTALINE CELLULOSE, CELLULOSE GUM, SILICA, DEHYDROACETIC ACID,
CELLULOSE. MAY CONTAIN +/-: CI 77491 (IRON OXIDES), CI 77492 (IRON
OXIDES), CI 77499 (IRON OXIDES), CI 77007 (ULTRAMARINES)
Mogę więc śmiało powiedzieć, że udało mi się znaleźć eyeliner lepszy niż dotychczas stosowany, ponieważ wygląda identycznie na powiece a w dodatku ma przyjazny skład dla wrażliwej skóry oczu! Jestem pewna, że nie powrócę do konwencjonalych eyelinerów i mam nadzieję, że kosmetyki Boho Green MakeUp będą lepiej dostępne w Rossmannach- aktualnie są tylko w kilku największych galeriach (mój specjalnie przyjechał z Galerii Katowickiej do Rzeszowa, ok. 250 km! ;)).
Cena: ok. 40 zł
Dolną powiekę zaakcentowałam oraz wyciągnęłam mocno za zewnętrzny kącik oka przy pomocy cienia "Chocoholic no. 015" od Ecolore. Ten cień jest dla mnie fenomenem- miałam do czynienia z cieniami różnych marek: mniej i bardziej naturalnych, ale ten- mimo sypkiej konsystencji- nie osypuje się w ogóle! W dodatku blendowanie go to czysta przyjemność i nawet osoba zaczynająca przygodę z makijażem będzie w stanie uzyskać ładny gradient koloru!
Cień ten nie tylko łatwo się rozciera ale także można stopniować jego intensywność dokładając kolejne warstwy produktu. Jest to jeden z nielicznych cieni do powiek, o którym mogę powiedzieć, że wystarczy sam do stworzenia makijażu oka!
Skład INCI:
Mica, Titanium Dioxide, CI 77491, CI 77499, Zinc Oxide
Cień ten wykorzystuję w codziennym makijażu ale jako... cień do brwi ;). Dotychczas byłam wierna pomadzie Inglot, ale jak widać: udało mi się z powodzeniem zastąpić ją kosmetykiem o lepszym składzie! Pomada była trwała i precyzyjna, dlatego pozostawałam przy niej. Miała jedną wadę- trzeba było się napracować, by uzyskać naturalny, dzienny efekt podkreślenia brwi a nie ich przerysowania. Cień Ecolore to bajka w porównaniu z tą pomadą! Nakłada się go jednym ruchem, nie rozmazuje się ani nie osypuje jak czyni to większość cieni, którymi próbowałam podkreślać brwi a do tego daje bardzo naturalny efekt. Pisząc "naturalny" nie mam na myśli "ultradelikatny", czy "ledwie widoczny"- chodzi mi o taki efekt, w których brwi są widoczne, podkreślone ale nie widać, że są narysowane. Bez zbędnych kresek pozostawionych przez pędzel, co nie raz miało miejsce przy Inglocie.
Moje brwi są z natury cienkie, jasne i słabo widoczne. Dzięki cieniowi Chocoholic jestem w stanie perfekcyjnie wykończyć makijaż całej twarzy, właśnie poprzez akcentację brwi!
Cena: ok. 60 zł
Dolną powiekę a także linię wodną podkreśliłam czarną kredką Felicea by dodać spojrzeniu głębi. Tę kredkę pokazywałam Wam w
osobnym wpisie: wciąż jestem z niej bardzo zadowolona, świetnie spisuje się jako baza pod cienie. Jest trwała, dobrze się rozciera a także długo się utrzymuje.
Skład INCI obu powyższych produktów (różnią się ilością i stosunkiem pigmentów):
Ricinus Communis Seed Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Capric Trigliceride, Hydrogenated Palm Glicerides, Candelilla Cera, Copernicia Cerifera Cera, Cera Alba, Talc, Tocopheryl Acetate, Mica, C.I. 77891, C.I. 77499, C.I. 77491, C.I. 77492, C.I. 77007, C.I. 15850
Makijaż ust również wykonałam przy pomocy kosmetyku Felicea: konturówki w odcieniu Coral. Dokładnie jak nazwa wskazuje, jest to subtelna czerwień, odrobinę przełamana różem i pomarańczem. Wygląda na ustach bardzo świeżo i dziewczęco- to ciekawa alternatywa dla głębokiej czerwieni, zwłaszcza w makijażu dziennym!
Kredka do ust jest całkiem trwała, tworzy satynowe (nie matowe, ale też nie błyszczące) wykończenie. To, co mile mnie zaskoczyło to pigmentacja: mocna i jednolita- kredka nałożona na całe usta nie waży się, nie tworzy prześwitów, nie wychodzi poza kontur ust. Z pewnością zaopatrzę się w kolejne wersje!
Cena: ok. 20 zł (zarówno kredka do oczu jak i do ust)
Od początku mojej przygody z minerałami byłam wierna marce Annabelle Minerals. To właśnie dzięki ich podkładom zawdzięczam bezgraniczną miłość do makijażu mineralnego. Jednak segment podkładów mineralnych Polskich marek wciąż się rozwija i postanowiłam wypróbować coś nowego: padło na markę Ecolore!
Nie zawiodłam się ani trochę: mimo, że o marce słyszy się od niedawna, szturmem zdobywa serca kolejnych użytkowniczek! Efekt, jaki daje ten podkład na skórze jest niesamowity: krycie jest mocne, jednak nie tworzy efektu maski. Podkład ten ma wyjątkowo dobrze zmieloną formułę, co odpowiada za łatwe i równomierne rozprowadzenie produktu dzięki czemu nie waży się na twarzy i nie tworzy tzw. "efektu ciastka".
Podkład nałożyłam pędzlem typu "flat top" rozcierając równomiernie po twarzy zaczynając od nosa aż po te części twarzy, które znajdują się najdalej.
Skład INCI:
INCI: Mica, Titanium Dioxide, Zinc Oxide, CI 77492, CI 77491, CI 77499
Przypominam dla Nowych Czytelników, że od składu podkładu zależy tak samo dużo, jak od kosmetyków pielęgnacyjnych jak kremy czy kosmetyki do oczyszczania. Prawidłowa pielęgnacja cery na niewiele się zda, jeśli wciąż będziemy sięgać po podkład pełen substancji aknegennych i komedogennych. Więcej na ten temat pisałam
w osobnym wpisie (pkt. nr 3).
Cena: ok. 60 zł
Makijaż wykończyłam przy pomocy dwóch rozświetlaczy- również marki Ecolore. To bardzo ciekawe produkty: wersja "Nightlight" nadaje skórze efekt mocnego rozświetlenia, z powodzeniem może być używana do strobingu, natomiast wersja "Daylight" daje efekt lekkiej tafli, bez ryzyka wizualnego nasilenia błyszczenia się cery.
Przy pomocy wersji "Nightlight" podkreśliłam kości jarzmowe oraz łuk kupidyna a wersja "Daylight" wylądowała na środkowej części górnej powieki a następnie została roztarta.
Składy INCI:
Wersja Nightlight: Mica, Titanium Dioxide, CI 77491, CI 77492
Wersja Daylight Mica, Titanium Dioxide, CI 77492
Cena: ok. 40 zł
A czy Wy znacie któreś z powyższych kosmetyków? Jak spisują się u Was?
Pozdrawiam serdecznie!