Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty
[549.] Jak kończy się stosowanie toników z kwasami?

[549.] Jak kończy się stosowanie toników z kwasami?


Odkąd rozpoczęłam przygodę z vlogowaniem zaobserwowałam pewną cyklicznie powracającą kwestię - z racji tego, że vlog umożliwia mi dotarcie do całkowicie nowego grona odbiorców, zostałam na nowo zalana falą podstawowych pytań. Rozumiem, że mój blog jest obszerny i znajduje się na nim masa informacji a forma vloga totalnie uniemożliwia szybkie wyszukiwanie interesujących Was treści, dlatego chciałabym poruszyć temat podstaw pielęgnacji i odrobinę ważnych uwag przy okazji opiniowania kosmetyków marki Green Feel`s Cosmetics - to właśnie z tą marką rozpoczęłam przygodę z vlogowaniem (w pierwszym vlogu pojawił się unboxing) dlatego mam do niej wyjątkowy sentyment!

Do zapoznania się z marką wybrałam 5 kosmetyków o całkowicie naturalnych składach - niestety w ofercie tej firmy nie wszystkie składy są wzorowe. Dlatego zawsze uczulam, że bardzo istotnym krokiem podczas świadomej pielęgnacji jest czytanie składów INCI. Chociaż początkowo czytanie tych skomplikowanych, chemicznych i jakże dziwnych nazw może wydawać się tajemną wiedzą, to właśnie nawyk czytania INCI staram się w Was zakorzenić. Bez tego nawyku nawet, jeśli będziecie stosować prawidłową kolejność stosowanych kosmetyków, wciąż możecie nie widzieć zadowalających rezultatów. Mówiąc o czytaniu składów INCI nie twierdzę, że macie od razu nauczyć się jak działa każdy kolejny składnik - już sam nawyk zerkania w skład i próba jego rozszyfrowania, zwracanie uwagi na substancje w nim zawarte daje nam bardzo dużo! A sama nauka, jak działa który składnik, przyjdzie do Was z czasem!

Czytanie składów INCI - od czego zacząć?

Ponieważ to czytanie składów jest tak istotne, dziś przeanalizujemy sobie bardzo dokładnie składy kosmetyków Green Feel`s Cosmetics. Mam nadzieję, że już z tej analizy wyciągniecie dla siebie przydatne informacje!


Naturalna woda micelarna, Green Feel`s Cosmetics 


INCI (na zielono zaznaczone substancje aktywne, na niebiesko - substancje myjące, na fioletowo konserwanty a na żółto - substancje, które nie każdemu mogą służyć ale to kwestia indywidualna):


Aqua - woda jako baza produktu,
Sea Water - woda morska bogata w mikro - i makroelementy,
Cucurbita Pepo Seed Extract - ekstrakt z pestek dyni posiada właściwości nawilżające oraz rozjaśniające przebarwienia. Normalizuje pracę gruczołów łojowych jednocześnie nie wysuszając skóry,
Glycerin - humektant, substancja wiążąca wodę w naskórku,
Disodium Cocoyl Glutamate - delikatna substancja myjąca, dokładnie z grupy anionowych związków powierzchniowo-czynnych. Znacznie delikatniejsza niż SLS!
Propanediol - substancja zapobiegająca rozwarstwianiu się kosmetyku a także wspomagająca działanie oczyszczające substancji myjącej,
Sodium chloride - sól, służy jako zagęstnik w połączeniu z anionowymi substancjami myjącymi. Może wysuszać, dlatego należy zwrócić uwagę na reakcje skóry,
Citric acid - kwas cytrynowy dodany w celu regulacji wartości pH,
Dehydroacetic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Benzyl Alcohol - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Potassium sorbate - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych.

Jeśli nosimy makijaż to bezwzględnie powinnyśmy mieć na uwadze, by zmywać go dwuetapowo - najpierw przy pomocy kosmetyku do demakijażu (np. płyn micelarny, olejek lub mleczko) a dopiero w następnej kolejności sięgnąć po kosmetyk, którym oczyścimy dogłębnie pory (np. żel, pianka, emulsja lub mleczko). Jeśli zapominamy o pierwszym etapie oczyszczania, tj. demakijażu, to stosowanie kosmetyku do dogłębnego oczyszczania będzie bezcelowe, ponieważ warstwa kosmetyków kolorowych będzie tworzyć zawiesinę, która uniemożliwia dokładne oczyszczenie tego, co zalega głęboko w porach. Natomiast stosowanie samego kosmetyku do demakijażu także nie jest dobrym pomysłem - kosmetyki te są komponowane w taki sposób, by być niezwykle delikatnymi dla skóry i nie mają możliwości oczyszczenia dogłębnego porów - za to dzięki ich delikatności możemy nakładać je na skórę kilkakrotnie by mieć pewność, że makijaż został dokładnie zmyty. Oczyszczenie dogłębne porów jest także możliwe wtedy, gdy masujemy skórę - podczas masażu wytwarza się ciepło, które umożliwia otwarcie się porów dzięki czemu kosmetyk myjący ma szansę wyciągnąć zanieczyszczenia zalegające głęboko w skórze.

Prawidłowe oczyszczanie twarzy - Kompendium Wiedzy!

Jeśli chodzi o wodę micelarną Green Feel`s Cosmetics to przyznam, że niesamowicie pozytywnie mnie zaskoczyła już od pierwszego użycia - jest bardzo delikatna, nie podrażnia, nie powoduje uczucia ściągnięcia skóry. To, co dla mnie jest najistotniejsze - nie podrażnia okolic oczu i bez trudu radzi sobie z demakijażem tuszu czy eyelinera. Podoba mi się wybór ekstraktu z dyni do tego płynu, ponieważ po systematycznym stosowaniu płynu micelarnego można zaobserwować znacznie bardziej promienny wygląd skóry i wyrównanie jej kolorytu! W powyższej analizie wspomniałam Wam, że sól może wysuszać - jest to jednak zdecydowanie delikatniejszy efekt niż np. po etanolu, który bezwzględnie odradzam! Sól sama w sobie nie zagęści produktu, ale w połączeniu z niektórymi substancjami myjącymi ma takie możliwości (ważne jest połączenie soli i substancji myjącej) - pomimo obecności zagęstnika, produkt nie jest żelowy, wciąż posiada płynną konsystencję dlatego sądzę, że sól została dodana w niewielkiej ilości.

Cena: ok. 35 zł / 150 ml


Głęboko oczyszczający tonik do cery problematycznej Anti - Acne, Green Feel`s


INCI (na zielono zaznaczone substancje aktywne, na fioletowo konserwanty a na czerwono - kwas mlekowy, który jest w produkcie dodany w ilości złuszczającej a nie jedynie regulującej pH):

Aqua - woda jako baza produktu,
Glycerin - humektant, substancja wiążąca wodę w naskórku,
Lactic Acid - kwas mlekowy w wysokim stężeniu - działanie złuszczające! Więcej w opisie poniżej,
Aloe Barbadensis Leaf Extract - ekstrakt z liści aloesu o działaniu nawilżającym, łagodzącym, wspomagającym gojenie się skóry ale również zmniejszającym zmiany trądzikowe,
Sodium Hydroxide - regulator pH (przy tak dużej ilości kwasu należy podnieść pH, dlatego dodany jest wodorotlenek sodu),
Benzyl Alcohol -  konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Dehydroacetic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Lavandula Angustifolia Oil - olejek eteryczny z lawendy to najdelikatniejszy ze wszystkich olejków eterycznych. Wykazuje działanie łagodzące ale też przeciwtrądzikowe i normalizujące,
Linalool - substancja obecna w olejku eterycznym z lawendy. Musi być wyszczególniona w INCI jako osobny składnik, ponieważ jest częstym alergenem. Znajduje się w wielu olejkach eterycznych oraz sztucznych kompozycjach zapachowych. Jej obecność nie przekreśla produktu, jednak wskazuje na to, by osoby o cerach wrażliwych i alergicznych pamiętały o wykonaniu próby uczuleniowej za uchem!

Tonizacja jest przeze mnie nazywana "szarą eminencją pielęgnacji" - chociaż tonik sam w sobie na niewiele się zda, to cała pielęgnacja może okazać się nieskuteczna, gdy braknie w niej toniku! To właśnie ten kosmetyk odpowiada za poprawę wchłanialności substancji aktywnych wgłąb naskórka a także zapobiega nadmiernemu rozwojowi bakterii na skórze, które prowadzą do zaognienia niedoskonałości i problemów skórnych.

Tonizacja i prawidłowe pH - dlaczego są takie ważne?

Wybierając ten kosmetyk zastanawiałam się, czy tak wysoko obecny w składzie toniku kwas mlekowy nie będzie wykazywał działania złuszczającego? Z drugiej strony skład ten jest tak krótki, że obecność kwasu mlekowego wysoko w składzie wcale nie musi oznaczać, że jest tam dodany w ilości większej, niż potrzebnej do regulacji pH (czyli w ilości, która będzie złuszczać). 

Niestety tonik już w pierwszym kontakcie dał mi do zrozumienia, że "raczej" jest produktem złuszczającym - raczej, ponieważ intensywny, charakterystyczny aromat kwasu mlekowego jest wyczuwalny ale i tak postanowiłam wypróbować kosmetyk, skoro podjęłam się jego opiniowania. Efekt po pierwszym użyciu był bardzo typowy dla produktów złuszczających - przed chwilę po aplikacji czułam na twarzy lekkie mrowienie jak gdyby wbijanie szpilek w skórę. Efekt ten jednak szybko ustąpił a na drugi dzień skóra prezentowała się fantastycznie - była gładka a pory zwężone. Lekko nasilił się rumień, jednak ogólnie cera prezentowała się bardzo dobrze. Wiedziałam jednak, że dalsze stosowanie kwasu przyniesie zwrot akcji - i po upływie trzech dni zaczęłam obserwować wysyp podskórnej kaszki niemożliwej do wyciśnięcia, czy usunięcia w jakikolwiek sposób. Jest to normalny efekt przy stosowaniu kwasów - zazwyczaj pojawia się etap pogorszenia stanu skóry i powinno się go przetrwać- pogorszenie jest spowodowane aktywizacją pracy gruczołów łojowych i koniecznością bronienia się skóry przed wpływem czynników zewnętrznych. Ja jednak zrezygnowałam z dalszego stosowania produktu - nie chcę męczyć skóry, nie mam wskazań do stosowania kwasów (chyba, że w celu rewitalizacji cery, ale osobiście jestem zwolenniczką mniej brutalnych metod pobudzenia regeneracji skóry niż kwasy). Czy gdybym wytrwała w stosowaniu tego toniku, stan mojej skóry by się poprawił? Obawiam się, że nie, ale moja cera po prostu nie przepada za kwasami. Poprawnie przeprowadzona terapia u Kosmetologa sprawia, że po tym pogorszeniu następuje etap poprawy i stopniowym polepszaniu się wyglądu cery - np. niwelowaniu niedoskonałości czy redukcja łojotoku. Należy jednak mieć na uwadze, że kwasoterapia nie jest metodą, która raz na zawsze pomoże Wam zapomnieć o niedoskonałościach cery (chyba, że problemem jest ewidentnie nieprawidłowa praca gruczołów łojowych lub przejściowe zaburzenia keratynizacji naskórka) - jeśli przyczyną niedoskonałości cery jest nieprawidłowa pielęgnacja lub też trądzik jest schorzeniem złożonym, wymagającym leczenia dermatologicznego a nie zabiegów kosmetycznych, to po ok. pół roku od zakończenia kuracji problemy powrócą. Dlatego tak wielu "specjalistów" poleca stosowanie kosmetyków z kwasami systematycznie, codziennie lub też zaleca cykliczne wykonywanie "zabiegu przypominającego" - niestety takie długofalowe działania często przynoszą efekt odwrotny od zamierzonego.


Wiem, że czytają mnie również osoby lubiące kwasy i stosujące - być może te osoby taki produkt zainteresuje ale osobiście wciąż pozostanę przy twierdzeniu, że kwasy powinno wykonywać się pod okiem Specjalisty, który określi, czy w Waszym przypadku faktycznie jest wskazanie do stosowania kwasów oraz dobierze indywidualnie dopasowane stężenie oraz rodzaj kwasu. Dlaczego?

Pełny czas regeneracji naskórka trwa ok. 28 dni - jest to tzw. TOT (Turn-Over Time). Naskórek po części spełnia funkcję ochronną skóry - jest fizyczną barierą przed wiatrem, mrozem, pocieraniem skóry oraz wnikaniem do niej drobnoustrojów. Dlatego zbyt mocne złuszczanie sprawia, że skóra aktywizuje inne mechanizmy obronne jak wzrost wydzielania sebum. Może nawet dojść do sytuacji, w której skóra będzie produkować coraz szybciej nowe komórki naskórka a przez to cały proces keratynizacji nie będzie zachodził prawidłowo - skóra w takiej sytuacji zaczyna się łuszczyć, jest bardziej szorstka i odwodniona. Dlatego odchodzi się już od polecania stosowania peelingów 2-3x w tygodniu na rzecz stosowania tej czynności jedynie 1x w tygodniu. Stosowanie kwasów sprawia, że złuszczamy naskórek częściej (ponieważ kosmetyk z kwasem stosujemy zazwyczaj codziennie) oraz mocniej niż klasycznymi peelingami ziarnistymi (ponieważ kwas działa nie na złuszczającą się komórkę, ale na wiązania pomiędzy komórkami - ma możliwość głębszej penetracji naskórka a przez to silniejszego działania złuszczającego). Więcej na temat złuszczania twarzy, ciała a nawet skóry głowy w poniższych linkach - warto tam zajrzeć, ponieważ dokładnie opisuję jak dobroczynne działanie mają peelingi ale na co zwrócić uwagę podczas ich stosowania:
- Kompendium Wiedzy o Złuszczaniu Naskórka część I - peelingi twarzy
- Kompendium Wiedzy o Złuszczaniu Naskórka część II - eksfoliacja kwasami
- Kompendium Wiedzy o Złuszczaniu Naskórka część III - peelingi ciała
- Kompendium Wiedzy o Złuszczaniu Naskórka część IV - peelingi skóry głowy
- Kompendium Wiedzy o Złuszczaniu Naskórka część V - jak stosować peelingi enzymatyczne?

Pełny opis produktu
Cena: ok. 46 zł / 150 ml


Rokitnikowy krem do rąk Green Feel`s Cosmetics


INCI (na zielono zaznaczone substancje aktywne, na fioletowo konserwanty):

Aqua - woda jako baza produktu,
Caprylic/Capric Triglyceride - triglicerydy odbudowujące barierę hydrolipidową skóry, substancja z grupy emolientów, działa ochronnie i nawilżająco,
Dicaprylyl Ether - emolient, chamuje ucieczkę wody z naskórka wpływając pośrednio na poprawę jej nawilżenia. Nadaje uczucie gładkości skóry,
Glycerin - humektant, substancja wiążąca wodę w naskórku,
Olea Europaea Fruit Oil - oliwa z oliwek działa uelastyczniająco, hamuje ucieczkę wody z naskórka, odżywia skórę,
Glyceryl Stearate SE - emulgator,
Hydroxystearyl Alcohol - emulgator,
Hydroxystearyl Glucoside - emulgator,
Hydrogenated Ethylhexyl Olivate - emulgator,
Hydrogenated Olive Oil Unsaponifiables - emulgator,
Cetearyl Alcohol - zapobiega ucieczce wody z naskórka, emulgator,
Hippophae Rhamnoides Fruit Oil - olej rokitnikowy o działaniu opóźniającym procesy starzenia się skóry oraz wzmacniającym naczynka. Rewitalizuje sfatygowaną skórę dłoni, dzięki wysokiej dawce witaminy C może poprawić wygląd przebarwień,
Simmondsia Chinensis Seed Oil - olej jojoba jest olejem lekkim i dobrze wchłanialnym. Wykazuje działanie odżywiające i uelastyczniające,
Panthenol - humektant, wykazuje działanie nawilżające ale także łagodzące,
Tocopheryl Acetate - witamina E opóźnia proces jełczenia kosmetyku (jego fazy olejowej) a także działa uelastyczniająco. Hamuje ucieczkę wody z naskórka,
Xanthan Gum - guma ksantanowa, stabilizator,
Parfum - kompozycja zapachowa,
Citronellol -  substancja obecna w kompozycji zapachowej. Musi być wyszczególniona w INCI jako osobny składnik, ponieważ jest częstym alergenem. Znajduje się w wielu olejkach eterycznych oraz sztucznych kompozycjach zapachowych. Jej obecność nie przekreśla produktu, jednak wskazuje na to, by osoby o cerach wrażliwych i alergicznych pamiętały o wykonaniu próby uczuleniowej za uchem,
Benzyl Alcohol - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Dehydroacetic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Lactic Acid - kwas mlekowy, regulator pH.

Jesienią jak bumerang powraca do nas temat pielęgnacji dłoni - niestety wiele osób zapomina, że by móc cieszyć się nawilżonymi dłońmi jesienią, należy dbać o nie odpowiednio nawet w bardziej łaskawe dla skóry pory roku. Krem warto stosować po każdym umyciu rąk, jednak nawet stosowanie kremu na niewiele się zda, jeśli będziemy stosować zbyt mocne kosmetyki myjące: mydła w kostce czy żele oparte o SLS/SLES!


Dlaczego odstawienie mocnych substancji myjących jest tak istotne? Ponieważ wykazują one nie tylko właściwości usuwające zanieczyszczenia ze skóry, ale także usuwają z niej ochronną barierę hydrolipidową co sprawia, że skóra jest bardziej narażona na utratę wody. Pojawia się dyskomfort, uczucie suchości a następnie stan skóry zaczyna się systematycznie pogarszać - staje się szorstka, łatwo ulega podrażnieniom, powstają suche skórki. Nawilżenie skóry wokół paznokci ma także wpływ na ich kondycję, dlatego by zadbać o mocne paznokcie, warto podejść do pielęgnacji dłoni kompleksowo!

Natomiast sam krem do rąk Green Feel`s Cosmetics oczarował mnie swoim zapachem - jest w nim wyraźnie wyczuwalny olej rokitnikowy chociaż przełamany kompozycją zapachową o lekko słodkim aromacie. Całość fantastycznie się komponuje i idealnie pasuje na długie, jesienne wieczory z kubkiem herbaty i ulubionym serialem. Zapach utrzymuje się na dłoniach przez dłuższą chwilę, co uprzyjemnia stosowanie tego kremu! Produkt ma lekką konsystencję jednak pozostawia skórę silnie nawilżoną - wchłania się szybko i sprawnie, pozostawia jednak aksamitny film, który skutecznie hamuje utratę wody z naskórka. Systematycznie stosowany sprawia, że dłonie stają się miękkie, gładkie i znacznie lepiej znoszą chłodną aurę.

Pełny opis produktu
Cena: ok. 16 zł / 75 ml


Dokładnie tak samo wygląda kwestia pielęgnacji całej skóry ciała - osobiście polecam swoim Pacjentkom zwrócenie najpierw uwagi na to, jakimi kosmetykami myją ciało. Uważam, że jeśli nie zadbamy o szczelność bariery hydrolipidowej - czyli przede wszystkim nie będziemy naruszać jej podczas mycia - to dopiero wtedy wszelkie kosmetyki nawilżające jak balsamy czy masła mają szansę zadziałać. Kosmetyki te mają na zadanie wzmacniać funkcje skóry a nie je zastępować - dlatego tak istotna jest dbałość o prawidłowo zbudowaną barierę hydrolipidową. Nie rozumiem sytuacji, w której ktoś odradza stosowanie mydeł na twarz (wskazując na ich destrukcyjne działanie względem bariery hydrolipidowej i wartości pH skóry) ale nie widzi przeciwwskazań do tego, by polecać je do ciała. Brak świadomości czy może nieudolna próba pogodzenia własnych przekonań do wymagań stawianych przez firmy z którymi podjęło się współpracę?

Skóra - niezależnie od obszaru ciała, na którym się znajduje - zawsze zachowuje się tak samo i pełni te same funkcje. Owszem, istnieją drobne różnice np. skóra na twarzy wymaga mocniejszej ochrony zimą niż skóra na ciele, jednak wynika to z faktu, że skóra w obrębie ciała jest grubsza oraz chroniona warstwą ubrań przed utratą ciepła. Natomiast okolica intymna posiada niższe pH, co wynika z obecności kwasu mlekowego w śluzie wydobywającym się z pochwy, który chroni przed rozwojem mikroorganizmów (a nie odmiennej aktywności gruczołów potowych!). W każdym jednak przypadku funkcją skóry jest ochrona organów wewnętrznych przed stycznością z patogenami a oraz urazami.

Zmiana kosmetyków myjących na delikatne znacznie poprawia kondycję skóry, która staje się lepiej nawilżona oraz poprawia się jej elastyczność - to niesamowity komfort, gdy tak na prawdę nie musimy pamiętać o codziennym stosowaniu balsamu - oczywiście jest on wskazany, jednak bywają ciężkie dni, gdy na prawdę nie mamy siły na balsamowanie... Dobra kondycja bariery hydrolipidowej sprawia, że ten drobny grzech zostanie nam wybaczony a stan skóry nie ulegnie pogorszeniu!

Z marki Green Feel`s Cosmetics wypróbowałam dwa kosmetyki nawilżające do ciała - naturalny, uniwersalny balsam do ciała z rokitnikiem oraz nawilżający krem do ciała jagody goji. Chociaż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że oba produkty zapewne będą różnić się jedynie zapachem, to bardzo miłą niespodzianką okazały się odmienne formuły!


Nawilżający Krem do Ciała Jagody Goji Green Feel`s Cosmetics


INCI (na zielono zaznaczone substancje aktywne, na fioletowo konserwanty):

Aqua - woda jako baza produktu,
Glycerin - humektant, substancja wiążąca wodę w naskórku,
Caprylic/Capric Triglyceride - triglicerydy odbudowujące barierę hydrolipidową skóry, substancja z grupy emolientów, działa ochronnie i nawilżająco,
Dicaprylyl Ether - emolient, chamuje ucieczkę wody z naskórka wpływając pośrednio na poprawę jej nawilżenia. Nadaje uczucie gładkości skóry,
Glyceryl Stearate SE - emulgator,
Hydroxystearyl Alcohol - emulgator,
Hydroxystearyl Glucoside - emulgator,
Hydrogenated Ethylhexyl Olivate - emulgator,
Hydrogenated Olive Oil Unsaponifiables - emulgator,
Prunus Amygdalus Dulcis Oil - olej ze słodkich migdałów o działaniu silnie uelastyczniającym skórę - jest to jeden z najsilniej nawilżających olejów dlatego skutecznie chroni przed powstaniem rozstępów,
Simmondsia Chinensis Seed Oil - olej jojoba jest olejem lekkim i dobrze wchłanialnym. Wykazuje działanie odżywiające i uelastyczniające,
Cetearyl Alcohol - zapobiega ucieczce wody z naskórka, emulgator,
Lycium Barbarum Fruit Extract - ekstrakt z owoców goji o silnych właściwościach antyoksydacyjnych. Działa przeciwstarzeniowo a dzięki wysokiej zawartości witaminy C rozjaśnia skórę i nadaje jej blasku. Lekko rozjaśnia przebarwienia i poprawia koloryt skóry,
Panthenol - humektant, wykazuje działanie nawilżające ale także łagodzące,
Tocopheryl Acetate - witamina E opóźnia proces jełczenia kosmetyku (jego fazy olejowej) a także działa uelastyczniająco. Hamuje ucieczkę wody z naskórka,
Xanthan Gum - guma ksantanowa, stabilizator,
Parfum - kompozycja zapachowa,
Limonene - substancja obecna w kompozycji zapachowej. Musi być wyszczególniona w INCI jako osobny składnik, ponieważ jest częstym alergenem. Znajduje się w wielu olejkach eterycznych oraz sztucznych kompozycjach zapachowych. Jej obecność nie przekreśla produktu, jednak wskazuje na to, by osoby o cerach wrażliwych i alergicznych pamiętały o wykonaniu próby uczuleniowej za uchem,
Benzyl Salicylate - substancja obecna w kompozycji zapachowej. Musi być wyszczególniona w INCI jako osobny składnik, ponieważ jest częstym alergenem. Znajduje się w wielu olejkach eterycznych oraz sztucznych kompozycjach zapachowych. Jej obecność nie przekreśla produktu, jednak wskazuje na to, by osoby o cerach wrażliwych i alergicznych pamiętały o wykonaniu próby uczuleniowej za uchem,
Benzyl Alcohol - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Dehydroacetic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Lactic Acid - kwas mlekowy, regulator pH.

Pełny opis produktu  
Cena: ok. 26 zł / 150 ml



Naturalny, Uniwersalny Balsam do Ciała z Rokitnikiem


 INCI (na zielono zaznaczone substancje aktywne, na fioletowo konserwanty):

Aqua - woda jako baza produktu,
Caprylic/Capric Triglyceride - triglicerydy odbudowujące barierę hydrolipidową skóry, substancja z grupy emolientów, działa ochronnie i nawilżająco,
Dicaprylyl Ether - emolient, chamuje ucieczkę wody z naskórka wpływając pośrednio na poprawę jej nawilżenia. Nadaje uczucie gładkości skóry,
Glycerin - humektant, substancja wiążąca wodę w naskórku,
Olea Europaea Fruit Oil - oliwa z oliwek działa uelastyczniająco, hamuje ucieczkę wody z naskórka, odżywia skórę,
Glyceryl Stearate SE - emulgator,
Hydroxystearyl Alcohol - emulgator,
Hydroxystearyl Glucoside - emulgator,
Hydrogenated Ethylhexyl Olivate - emulgator,
Hydrogenated Olive Oil Unsaponifiables - emulgator,
Cetearyl Alcohol - zapobiega ucieczce wody z naskórka, emulgator,
Hippophae Rhamnoides Fruit Oil - olej rokitnikowy o działaniu opóźniającym procesy starzenia się skóry oraz wzmacniającym naczynka. Rewitalizuje sfatygowaną skórę dłoni, dzięki wysokiej dawce witaminy C może poprawić wygląd przebarwień,
Simmondsia Chinensis Seed Oil - olej jojoba jest olejem lekkim i dobrze wchłanialnym. Wykazuje działanie odżywiające i uelastyczniające,
Panthenol - humektant, wykazuje działanie nawilżające ale także łagodzące,
Tocopheryl Acetate - witamina E opóźnia proces jełczenia kosmetyku (jego fazy olejowej) a także działa uelastyczniająco. Hamuje ucieczkę wody z naskórka,
Xanthan Gum - guma ksantanowa, stabilizator,
Parfum - kompozycja zapachowa,
Citronellol - substancja obecna w kompozycji zapachowej. Musi być wyszczególniona w INCI jako osobny składnik, ponieważ jest częstym alergenem. Znajduje się w wielu olejkach eterycznych oraz sztucznych kompozycjach zapachowych. Jej obecność nie przekreśla produktu, jednak wskazuje na to, by osoby o cerach wrażliwych i alergicznych pamiętały o wykonaniu próby uczuleniowej za uchem,
Benzyl Alcohol - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Dehydroacetic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Lactic Acid - kwas mlekowy, regulator pH.

Pełny opis produktu
Cena: ok. 26 zł / 150 ml


Obie wersje są balsamami lekkimi, dobrze wchłanialnymi, ale pozostawiającymi uczucie nawilżenia skóry. Po wchłonięciu preparatów staje się ona aksamitnie gładka co jest niewątpliwą zasługą składnika Dicaprylyl Ether. Pomimo, iż oba kosmetyki mają lekkie konsystencje, to wyczuwalna jest pomiędzy nimi różnica - wersja z jagodami goji (krem) jest lżejszy, dlatego mogłabym polecić go dla osób oczekującej niezwykle szybkiej wchłanialności kosmetyku (np. w celu zastosowania na dzień czy po siłowni) a także osobom z problemem zapalenia mieszków włosowych, ŁZS czy trądziku w obrębie ciała - takie skóry wymagają systematycznego nawilżania jednak lekkimi formułami, które nie doprowadzą do czopowania ujść gruczołów łojowych. Wersja z rokitnikiem (balsam) jest bardziej treściwa jednak wciąż pozostaje kosmetykiem dobrze wchłanialnym. Nie jest to preparat pozostawiający tłusty film, jednak mocniej nawilża skórę niż wersja goji- dlatego jeśli Wasza skóra nie wymaga ultralekkich konsystencji, polecam przyjrzeć się bliżej właśnie formule z rokitnikiem. Oczywiście oba produkty (jak można się było spodziewać) różnią się od siebie zapachami: wersja goji posiada słodką nutę natomiast wersja z rokitnikiem - jak wskazuje nazwa - posiada charakterystyczny dla rokitnika aromat.


Moją przygodę z kosmetykami Green Feel`s Cosmetics mogę uznać za udaną - przymknę oko na tonik, ponieważ mogłam z góry przewidzieć, jak skończy się ta przygoda ale ciekawość wzięła górę. Zadeklarowałam się go wypróbować a więc klamka zapadła - powiedziałam "A", to trzeba dopowiedzieć "B".

Chciałabym ponownie zaznaczyć, że w przypadku pełnej oferty tej marki warto zwracać uwagę na  skład INCI. Jednak powyższe produkty charakteryzują się wzorowym składem INCI i z czystym sercem mogę je Wam polecić!

Jestem ciekawa, czy miałyście może styczność z kosmetykami tej marki? A może zaciekawił Was któryś produkt? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii!

Pozdrawiam serdecznie!

[548.] Porównanie masek Garnier Fructis Hairfood - Banana, Macadamia, Papaya, Goji

[548.] Porównanie masek Garnier Fructis Hairfood - Banana, Macadamia, Papaya, Goji


Maski Garnier Fructis Hairfood szturmem podbiły serca Naturalnych Włosomaniaczek i wyprzedawały się z drogerii niczym świeże bułeczki! Do ich popularności cegiełkę dołożyły także liczne promocje oraz fantastyczna dostępność (Rossmann, SuperPharm, Auchan itp.). Dziś przychodzę do Was z długo oczekiwanym porównaniem tych masek - przepraszam, że musiałyście czekać aż tak długo, jednak zależało mi na tym, by wypróbować je dokładnie!

Moja przygoda z tymi maskami rozpoczęła się na przełomie maja i czerwca, gdy akurat byłam na Ukrainie. Nie wiedziałam, że maski te są także dostępne w Polsce, dlatego zakupiłam wersję Ukraińską. Po powrocie do Polski porównałam ją z polskim odpowiednikiem:

Kolejną wersją po jaką sięgnęłam była wersja z bananem, ponieważ jestem wielką zwolenniczką tego zapachu w kosmetykach! A gdy tylko zdenkowałam wersję bananową postanowiłam, że wypróbuję wszystkie te maski i porównam do siebie!


Sądzę, że samo wypuszczenie na rynek serii masek do włosów o naturalnym składzie przez taki koncern jak Garnier jest niesamowicie istotnym krokiem dla rozwoju naturalnej pielęgnacji! W końcu naturalne kosmetyki przestają być kojarzone z altmedem i szamanizmem a są synonimem dbałości o zdrowy styl życia jak aktywność fizyczna, czy prawidłowe odżywianie. Cieszy mnie to, ponieważ coraz więcej kobiet - czasem nieświadomie - ma szansę przekonać się o sile i skuteczności kosmetyków naturalnych, które stają się coraz lepiej dostępne oraz są w bardziej przystępnych cenach. Oczywiście można się kłócić o to, że Garnier zrobił to dla pieniędzy - osobiście nie uczestniczyłam w procesie powstawania tych masek i wdrażania ich na rynek, więc nie chciałabym pochopnie osądzać. A poza tym - czy którakolwiek firma produkuje kosmetyki charytatywnie? ;) Wielkie koncerny kosmetyczne mają także swoje zalety - przede wszystkim spore zaplecze technologiczne i zaawansowane laboratoria, co sprawia, że ich formulacje są dopracowane w najmniejszych szczegółach oraz mogą być znacznie dokładniej przebadane niż kosmetyki z firm dopiero co powstających. Osobiście uważam, że nie ma co demonizować Garniera ale docenić ich ukłon w stronę niszy, jaką jest naturalna pielęgnacja!

Skoro więc zaczęłyśmy już rozmowę na tematy technologiczne, to zacznijmy od analizy składów INCI tych masek (kolorami zaznaczone substancje, którymi różnią się te maski pomiędzy sobą):
PAPAJA
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Isopropyl Myristate, Stearamidopropyl Dimethylamine, Carica Papaya Fruit Extract, Phyllanthus Emblica Fruit Extract, Glycine Soja Oil, Sodium Hydroxide, Helianthus Annuus Seed Oil, Coco-Caprylate/Caprate, Cocos Nucifera Oil, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Caprylic/Capric Triglyceride, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Tartaric Acid, Cetyl Esters, Potassium Sorbate, Salicylic Acid, Caramel, Linalool, Geraniol, Limonene, Parfum

MAKADAMIA
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Isopropyl Myristate, Stearamidopropyl Dimethylamine, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Glycine Soja Oil, Sodium Hydroxide, Helianthus Annuus Seed Oil, Simmonsia Chnensis Seed Oil, Jojoba Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Coco-Caprylata/caprate, Cocos Nucifera Oil, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Tartaric Acid, Cetyl Esters, Carmel, Linalool, Geraniol, Coumarin, Limonene, Citral, Citronelool, Benzyl Alcohol, Benzyl Cinnamate, Benzyl Salicylate, Parfum
Tangle Angel to moje ulubione szczotki do włosów - stosuję je od kilku lat i mam w swojej kolekcji kilka wersji. Chcecie porównanie? 

BANAN:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Isopropyl Myristate, Stearamidopropyl Dimethylamine, Butyrospermum Parkii Butter, Olea Europaea Oil, Musa Paradisiaca Fruit Extract, Glycine Soja Oil, Sodium Hydroxide, Helianthus Annuus Seed Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Coco-Caprylate/Caprate, Cocos Nucifera Oil, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Persea Gratissima Oil, Lactic Acid, Tartaric Acid, Cetyl Esters, Tocopherol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Salicylic Acid, Caramel, Linalool, Eugenol, Coumarin, Benzyl Alcohol, Parfum

GOJI
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Isopropyl Myristate, Stearamidopropyl Dimethylamine, Lycum Barbarum Fruit Extract, Glycine Soja Oil, Sodium Hydroxide, Helianthus Annuus Seed Oil, Coco-Caprylata/caprate, Cocos Nucifera Oil, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Lactic Acid, Tartaric Acid, Cetyl Esters, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Salicylic Acid, Carmel, Linalool, Citronella,Benzyl Alcohol, Benzyl Salicylate, Parfum

Dla potwierdzenia zaznaczę, że maski mają całkowicie naturalny skład i nie mogę się przyczepić do ani jednej substancji w nich zawartych (nawet do kwasu salicylowego, ponieważ włosy znacznie lepiej znoszą kwaśne pH niż skóra)! Wszystkie surowce wykorzystane do produkcji masek są naturalne lub mogą być stosowane w kosmetykach naturalnych, ponieważ nie są szkodliwe dla środowiska.

W konsystencji wszystkie te maski przypominają gęsty i puszysty budyń. Żadna z tych masek nie rozwarstwiła się i każda zachwycała mnie swoim aromatem. Przejdźmy więc do moich opinii względem każdej z tych masek:

Garnier Fructis Hairfood Papaya (wersja regenerująca)

Jest to wersja, którą stosowałam na samym początku przygody z tymi maskami i też najbardziej podobała mi się pod względem aromatu - jest owocowy, jednak nie słodki ale mocno cytrusowy, długo utrzymujący się na włosach. Maska znacznie ułatwiała rozczesywanie włosów (nawet po hennie!) ale to, co najbardziej w niej polubiłam to wygładzenie włosów bez jednoczesnej utraty ich objętości. Maska lekko prostowała włosy.

Efekt po zastosowaniu wersji Papaja


Garnier Fructis Hairfood, Banana (wersja odżywcza)

Zapach tej maski jest przyjemny, ale troszkę mnie zawiódł - oczekiwałam typowego zapachu banana, ale jest to raczej banan złamany nutą wanilii. Pomimo tego niezbyt udanego pierwszego wrażenia uważam, że zapach uprzyjemnia stosowanie tej maski. Ta wersja również świetnie radziła sobie z rozczesywaniem włosów, ale niestety zbyt mocno obciążała moje cienkie kosmyki. Pomimo, iż obciążała moje włosy i szybciej się przetłuszczały, to jednocześnie wiele końcówek krótszych włosów (np. dłuższe babyhair) mocno odstawały. Sądzę, że będzie lepszym wyborem dla włosów mocno suchych i puszących się. Odniosłam wrażenie, że to właśnie wersja z bananem najmniej ingeruje w skręt włosów, także być może te z Was, które mają włosy kręcone, będą z niej zadowolone.

 Efekt po zastosowaniu wersji Bananowej


Garnier Fructis Hairfood, Goji (wersja nadająca blask)

Ta wersja również mocno wygładza włosy. Moja fryzura nie przetłuszczała się po niej tak szybko jak po wersji bananowej, ale też nie pozostawiała takiej lekkości jak wersja z papają. Za to zauważalnie nadawała niesamowitego blasku włosom, dlatego pomimo małych trudności w jej stosowaniu chętnie po nią sięgałam! Stosowana nawet przed myciem nadawała niesamowitego blasku włosom! Jej zapach jest słodkawy, owocowy, nie męczący, niektórym kojarzy się z gumą balonową, chociaż z pewnością nie jest to zapach typu "różowy Orbit" - mi osobiście w ogóle nie kojarzy się z aromatami preparatów czy słodkości dla dzieci. Wszystkie maski Garnier Fructis Hairfood są wydajne ale ta była w szczególności - miałam wrażenie, jak gdyby podczas "wmasowywania" jej we włosy znacznie łatwiej się rozprowadzała, co ułatwiało aplikację i przekładało się na wydajność. Ta wersja najmocniej wygładzała, dyscyplinowała włosy i lekko prostowała, dlatego sądzę, że kręconowłose mogłyby nie być z niej zadowolone.

Efekt po zastosowaniu wersji Goja



Garnier Fructis Hairfood, Macadamia (wersja wygładzająca)

Również jest to maska mocno obciążająca włosy, ale nie aż tak jak banan - raczej na poziomie goji. Zmiękcza włosy ale nie jest obojętna względem skrętu - odrobinkę je prostuje, chociaż mam wrażenie, że ciut mniej niż goja czy papaja. Po zastosowaniu tej maski i noszeniu przez kilka godzin warkocza uzyskiwałam na włosach piękne, trwałe fale - sądzę, że ta wersja mogłaby spisać się przed planowaną stylizacją. Ma przyjemną, apetyczną i "ciepłą" nutę zapachową, ale nie jest to aromat ani kwiatowy ani owocowy.

Efekt po zastosowaniu wersji Makadamia


Podsumujmy więc wszystkie maski: na moich włosach najlepiej spisała się wersja z Papają, ponieważ nie powodowała nadmiernego obciążania włosów ale ładnie je wygładzała. Na drugim miejscu plasuje się Goja, która chociaż już miała tendencję do przetłuszczania moich cienkich włosów, to pięknie je nabłyszczała - dlatego zrobiłam coś, czego nigdy wcześniej bym się nie spodziewała, że zrobię: stosowałam maskę przed szamponem a po umyciu włosów już nie stosowałam żadnej odżywki / maski! Nigdy nie pomyślałabym, że taka metoda może spisywać się na moich włosach a jednak - tak zastosowana Goja wciąż wykazywała właściwości nabłyszczające ale włosy pozostawały ładnie odbite od nasady! Na trzecim miejscu podium znalazła się wersja z makadamią - dobrze wygładzała, odrobinkę zbyt mocno obciążała włosy (porównywalnie do wersji z Goją) ale brakło mi efektu "wow" na włosach jak podczas stosowania wersji Papaja i Goja. Na ostatnim miejscu znalazł się Banan, który nie jest złą maską - po prostu nie spasował moim kosmykom.

Podobieństwa tych masek:
- mocno wygładzające włosy, dyscyplinujące, zapobiegające elektryzowaniu,
- idealne po szamponach z dodatkiem protein - włosy są sprężyste, elastyczne ale nie spuszone,
- znacznie ułatwiały rozczesywanie włosów po hennowaniu,
- bardzo dobra wydajność,
- apetyczne aromaty,
- budyniowa konsystencja.

Maski mają pojemność 390 ml i kosztują ok. 26 zł (w promocji można je dostać poniżej 20 zł).
 

Jestem ciekawa, które z tych masek już wypróbowałyście i jak spisały się one u Was? Co sądzicie o tym, że Garnier zdecydował się wypuścić na rynek maski o naturalnych składach?

Co więcej - czyżby szykowały się kolejne wersje? LINK

Pozdrawiamy wraz z Tosią!

[545.] Nie chcesz borykać się z suchymi dłońmi jesienią? Dbaj o nie już latem!

[545.] Nie chcesz borykać się z suchymi dłońmi jesienią? Dbaj o nie już latem!

Nieuchronnie zbliża się koniec wakacji a wraz z nim nadciągają coraz chłodniejsze dni - zresztą już teraz czuć chłodne poranki i wieczory. Przez okres wakacji zużyłam kilka całkowicie nowych dla mnie kremów do rąk i dziś chciałabym Wam je przybliżyć!

Od razu przypomnę, że jeśli chcemy skutecznie zadbać o nawilżenie dłoni to istotne jest nie tylko ich pielęgnacja i wcieranie kremów, ale również stosowanie delikatnych kosmetyków myjących. U mnie wiedzie prym nawilżający żel do rąk Sylveco, mydła Yope a także pianka do mycia rąk dla dzieci Cien (Lidl). Absolutnie odradzam wszelkie mydła w kostce a także żele z SLS i SLES, ponieważ będą naruszać barierę hydrolipidową dłoni, która jest bardzo delikatna (znacznie bardziej niż na twarzy, ponieważ dłonie mają mniejszą ilość gruczołów łojowych). Bardzo wiele informacji na ten temat zostało już napisanych na Kosmetologii Naturalnie, dlatego poniżej podlinkuję istotne artykuły i zapraszam zainteresowanych do lektury!

Pielęgnacja dłoni w sposób naturalny
Wasze sposoby i polecane kosmetyki na przesuszone dłonie
Mydła - Kompendium Wiedzy
SLS i SLES
Porównanie siły substancji myjących stosowanych w kosmetykach
Bariera hydrolipidowa skóry



Krem do rąk do codziennej pielęgnacji Natura Siberica

Jeśli jesteście fankami kremu-maski do rąk z awokado od Eco Laboratorie, to z całą pewnością ten krem również pozytywnie Was zaskoczy! Natura Siberica ma zbliżoną konsystencję - treściwą, gęstą ale jednocześnie dobrze wchłanialną. Po zastosowaniu dłonie są aksamitnie gładkie - dokładnie tak jak po Eco Laboratorie - i ani odrobinę tłuste! Skład jest bogaty i zawiera wiele cennych substancji aktywnych, np. ekstrakty z igieł cedru, świerku i jodły syberyjskiej a także oleje: lniany, z szarłatu czy też olejek eteryczny z sosny. Producent korzysta z rodzimych surowców dostępnych na Syberii jednocześnie dbając o skuteczne działanie nawilżające i ochronne.

Zdecydowałam się na wersję mini (30 ml), która jest idealna do torebki oraz na wyjazdy. W ofercie Natura Siberica możemy znaleźć także pełnowymiarową wersję (75 ml). Krem spełnił swoje zadanie - mocno nawilżał i zmiękczał naskórek ale także idealnie spisywał się do torebki (szybka wchłanialność, poręczne i lekkie opakowanie).

INCI:
Aqua, Coco-Caprylate/Caprate, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Octyldodecanol, Glycerin, Pinus Sibirica Seed Oil, Linum Usitatissimum Seed Oil, Amaranthus Caudatus Seed Oil, Pinus Sibirica Seed Oil, Polyglyceryl-6 Esters, Pinus Sibirica Needle Extract, Abies Sibirica Needle Extract, Picea Obovata Needle Extract, Crataegus Monogina Flower Water, Achillea Millefolium Flower Water, Melissa Officinalis Flower/Leaf/Stem Water, Spiraea Ulmaria Extract, Bidens Tripartita Flower/Leaf/Stem Extract, Althaea Officinalis Root Extract, Saponaria Officinalis Root Extract, Arctium Lappa Root Extract, Tocopherol, Sodium Stearoyl Glutamate, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, CitricAcid, Parfum, Citral, Citronellol, Limonene, Linalool

Link do sklepu
Cena: ok. 5 zł / 30 ml



Intensywnie regenerująca kuracja do rąk Vianek

Jest to najbardziej treściwy kosmetyk do dłoni z całej oferty Vianek, Sylveco i Biolaven (Rosadii i Aloesove jeszcze nie stosowałam, ale wszystko przede mną!) - gęsty, mocno nawilżający i pozostawiający na skórze wyczuwalny film. Nie pozostawia wyraźnie tłustej warstwy, jednak jest ona wyczuwalna. Z pewnością przypadnie do gustu osobom, które potrzebują mocnego nawilżenia dłoni. Duży plus za wielofunkcyjność produktu - w opakowaniu oprócz maski-kuracji znajdziemy bawełniane rękawiczki, dlatego preparat można stosować zarówno w sposób "klasyczny" jak i w połączeniu z rękawiczkami. Dzięki podniesieniu temperatury skóry wynikającemu z założenia rękawiczek, skóra lepiej wchłania substancje aktywne zawarte w kosmetykach. Rękawiczki nie wchłaniają nadmiernej ilości produktu, dzięki czemu mamy pewność, że maska wnika w skórę a nie w rękawiczki. Są one także proste w czyszczeniu - wystarczy pranie w pralce!

W składzie znajdziemy zarówno substancje z grupy emolientów (olej z pestek winogron, wiesiołka, lecytyna, masło awokado i shea) a także humektantów (gliceryna, mleczan sodu, mocznik), dzięki czemu po systematycznym stosowaniu dłonie stają się przyjemnie miękki, gładkie i nawilżone!

INCI: 
Aqua, Vitis Vinifera Seed Oil, Urea, Glycerin, Butyrospermum Parkii Butter, Glyceryl Stearate, Oenothera Biennis Seed Oil, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Lecithin, Stearic Acid, Cetearyl Alcohol, Persea Gratissima Butter, Sodium Lactate, Trifolium Pratense (Red Clover) Extract, Tocopheryl Acetate, Xanthan Gum, Citrus Aurantium Dulcis Oil, Phytic Acid, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Parfum, Limonene

Link do sklepu
Cena: ok. 19 zł / 75 ml



Regenerujący krem do rąk Vianek

Być może niektórym osobom może się wydawać, że regenerujący krem do rąk Vianek jest tym samym produktem co maska-kuracja - nic z tych rzeczy! Przede wszystkim ten krem wzbogacony jest o ekstrakt z morwy białej o działaniu rozjaśniającym przebarwienia. Warto więc mieć go na uwadze, by zapobiegać powstawaniu plam posłonecznych na rękach (tzw. plam starczych). W toku pracy jako dermokonsultantka często spotykałam Panie poszukujące specyfiku rozjaśniającego plamy na dłoniach - najwyraźniej są one dużym kompleksem dojrzałych kobiet, ponieważ niewiele było dni, podczas których nie padło pytanie o preparat rozjaśniający konkretnie plamy na dłoniach. Jeśli Wasze Mamy lub Babcie borykają się z tym problemem, podrzućcie im krem Vianek - wprawdzie nie rozjaśni tych plam całkowicie ale chociaż troszkę zminimalizuje ich widoczność. A co my możemy robić, by zapobiec powstaniu plam na dłoniach? Przede wszystkim unikajmy słońca i pamiętajmy o reaplikacji kremu z filtrem również w obrębie dłoni. Krem z filtrem warto także nakładać podczas wykonywania manicure z użyciem lampy UV/LED!

Poza ekstraktem z morwy, którego obecność niesamowicie mnie ucieszyła, w kremie znajdziemy olej lniany, z wiesiołka, masło shea i awokado a także mocznik oraz glicerynę. Są więc substancje zarówno z grupy emolientów jak i humektantów, dzięki czemu mamy gwarancję skutecznego i maksymalnego nawilżenia skóry!

W porównaniu do maski-kuracji, regenerujący krem Vianek ma lżejszą, znacznie szybciej wchłanialną konsystencję ale nie jest lekkim kremem. Mogłabym przyrównać jego konsystencję do wersji odżywczej Vianek lub Biolaven a więc pozostaje w grupie mocno nawilżających kosmetyków o bogatej konsystencji.

INCI:
Aqua, Linum Usitatissimum Seed Oil, Glycerin, Urea, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Butyrospermum Parkii Butter, Oenothera Biennis Seed Oil, Glyceryl Stearate, Lecithin, Persea Gratissima Butter, Morus Alba Leaf Extract, Tocopheryl Acetate, Cetyl Alcohol, Stearic Acid, Xanthan Gum, Citrus Aurantium Dulcis Oil, Phytic Acid, Benzyl Alcohol Dehydroacetic Acid, Parfum, Limonene

Pełna recenzja

Link do sklepu
Cena: ok. 17 zł / 75 ml



Hypoalergiczny balsam do rąk Naturativ

Bardzo często pytacie mnie o Naturativ a ja nie miałam zbyt dużych doświadczeń z tą firmą - postanowiłam to zmienić i przybliżyć Wam garść kosmetyków tej firmy - zamówiłam mleczko oczyszczające, balsam rewitalizujący oraz właśnie hypoalergiczny krem do rąk. Ze względu na obietnicę hypoalergiczności (nie można na opakowaniu ot tak podać informacji, że kosmetyk jest hypoalergiczny - by kosmetyk mógł uzyskać taką nazwę musi mieć przeprowadzone dodatkowe badania względem skór alergicznych) - sądzę, że produkt zainteresuje osoby o bardzo wrażliwej skórze, z dermatozami jak AZS a także tych, którzy mają mocno popękany naskórek.

Krem posiada bardzo lekką, szybko wchłanialną konsystencję. Jest rzadki jak na krem, jednak dzięki dozownikowi typu airless nie stwarza ryzyka wypłynięcia zbyt dużej ilości preparatu. Pomimo lekkiej jak piórko konsystencji, krem mocno nawilża i zmiękcza skórę pozostawiając ją niesamowicie mięciutką! Kompozycja zapachowa jest delikatna, rześka (wyraźnie czuć cytrusowe nuty) i pozbawiona najczęstszych alergenów. Już na początku składu kremu znajdziemy triglicerydy, które jako składowa naszej bariery hydrolipidowej, silnie ją odbudowują i wzmacniają. Innymi emolientami są tutaj oliwa, olej awokado, słonecznikowy a humektantów znajdziemy glicerynę i kwas hialuronowy!

Na powyższych zdjęciach krem posiada jeszcze starą szatę graficzną (zamawiałam go początkiem lata, jeszcze przed zmianą szaty graficznej Naturativ. Poniżej możecie zobaczyć, jak krem prezentuje się aktualnie - muszę przyznać, że zmiany są bardzo na plus i niesamowicie przypadły mi do gustu!)

INCI:
Aqua, Caprylic Capric Triglyceride, Decyl Cocoate, Olea Europaea Oil, Hydrogenated Olive Oil, Citrus Limon Fruit Extract, Glycerin, Persea Gratissima Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Stearic Acid, Cetearyl Glucoside, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Hyaluronate, Sodium Phytate,Tocopherol, Beta-Sitosterol, Squalene, Parfum

Link do sklepu
Cena: ok. 40 zł / 100 ml



Krem do rąk z olejem z migdałów Fair Squared

Również jest to krem z tych bogatych, ale dobrze wchłanialnych. Nie pozostawia tłustej ani śliskiej powłoki na dłoniach, charakteryzuje się niesamowitą wydajnością! Ma delikatny, ciepły i bardzo przyjemny zapach.

Zaskoczył mnie skutecznością nie tylko w kwestii nawilżania dłoni ale również odżywienia skórek wokół paznokci! Wcierany systematycznie w skórki i paznokcie sprawiał, że nie powstawały kolejne zadziorki a paznokcie szybciej rosły!


INCI:
Aqua, Glyceryl Stearate SE, Olea Europaea Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Betaine, Tapioca Starch, Potassium Sorbat,  Sodium Benzoat, Xanthan Gum, Parfum, Citric Acid, Tocopherol, Limonene, Linalool, Geraniol, Citronellol

Pełna recenzja

Link do sklepu
Cena:
ok. 35 zł / 100 ml



Olejek do pielęgnacji skórek "Świeże ciasto z papają" Nacomi

Przy okazji omawiania pielęgnacji dłoni koniecznie chciałabym wspomnieć jeszcze o olejku do skórek Nacomi - w połączeniu z kremem do rąk Fair Squared oraz regenerującym Vianek wzmacniał i nawilżał skórki, uelastyczniał je oraz niwelował powstawanie zadziorków. Przyspieszał wzrost paznokci - na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć tygodniowy odrost - wiem, że dla niektórych nie jest on imponujący, ale muszę Wam przyznać, że moje paznokcie rosną bardzo powoli i bez stosowania olejku hybrydy zmieniam co 2 tygodnie, ponieważ odrost jest niemal niewidoczny. Odrost z poniższego zdjęcia już kwalifikuje paznokcie do zmiany hybryd! Bardzo zwracam uwagę na to, by nie straszyć odrostami - ani na włosach, ani na paznokciach.

Jednak zwróćcie uwagę na stan skórek - wygląda obiecująco, prawda?


Tosia musiała "pomóc" w robieniu zdjęć!

INCI:
Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Ricinus Communis Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Tocopheryl Acetate, Parfum, Equisetum Arvense Extract, Hippophae Rhamnoides Fruit Oil.


Pełna recenzja
 

Cena: ok. 9 zł / 15 ml
Link do sklepu




Jestem bardzo ciekawa, czy miałyście któreś z powyższych kremów do rąk i jak spisały się one u Was? A może zainteresowałam Was którymś i zaopatrzycie się w niego na jesień? Jestem ciekawa Waszych opinii!

Jednocześnie chciałabym się Wam pochwalić, że założyłam własny kanał na YouTube! Znajdziecie mnie pod "Kosmetologia Naturalnie". Nagrałam już dwa pierwsze filmy, ale nie uciekam od blogowania - chciałabym stworzyć formę łatwiejszą w odbiorze, dlatego część "notek" będzie przedstawiana w formie vloga! Mam nadzieję, że ta drobna zmiana stylu a także moje pierwsze (czyt. nieporadne) próby vlogowania nie zrażą Was i wciąż będziecie chętnie sięgać po naturalne kosmetyki!

Pozdrawiam serdecznie!

[543.] 3 drogeryjne pudry o naturalnych składach

[543.] 3 drogeryjne pudry o naturalnych składach

Jako posiadaczka cery normalnej nie mam problemu z przetłuszczaniem się skóry i rzadko kiedy sięgam po puder. Jednak często dostaję o nie pytania - dotychczas mogłam podpowiedzieć, na które warto zwracać uwagę jedynie pod kątem analizy ich składu, ale odkąd zaczęłam systematycznie stosować mineralne kremy z filtrem SPF 50 (najpierw była to Bioderma a następnie EY!), musiałam wprowadzić puder do codziennego makijażu. Filtry te mają olejową formułę, która chociaż dobrze tolerowana przez moją cerę (nie działa komedogennie), nie wchłania się całkowicie. Stąd też po aplikacji kremu BB cera błyszczy się a podkład wymaga utrwalenia pudrem. W ostatnich miesiącach wypróbowałam 3 drogeryjne pudry i chciałabym dziś powiedzieć Wam o nich coś więcej!



Puder bambusowy Ecocera

Ten puder przewinął już się na blogu. Jest to zdecydowanie najmocniej matujący puder wśród całej dzisiejszej trójki - nie ma szans, by moja cera zaczęła się po nim błyszczeć! Jednak nie do końca podoba mi się wykończenie jakie pozostawia - skóra jest aż tak matowa, że kompletnie nie odbija światła, wydaje się być sucha, pergaminowa, wręcz kredowa. Na wyjątkowe okazje, gdy potrzebuję mieć pewność, że skóra z pewnością pozostanie matowa (np. zdjęcia w słoneczny dzień) jest idealny, ale do noszenia na co dzień preferuję inne wykończenie makijażu.

Czy puder Ecocera można stosować do bakingu? Tak, bardzo dobrze utrwala makijaż, jednak przez pergaminowy efekt jaki pozostawia, wolałam stosować go w niewielkiej ilości - dlatego zamiast wtłaczać go gąbeczką, aplikowałam go po prostu przy pomocy pędzla. Puder jest transparentny ale nie rozbiela cery - jest przeźroczysty, jak przystało na dobry puder transparentny.

INCI: 
Bambusa Arundinacea Stem Extract, Magnesium Stearate, Phenoxyethanol, Parfum, Ethylhexylglycerin

Link do sklepu
Cena: ok. 17 zł / 8 g


Banana loose powder Wibo

Ten puder zdobył nagrodę Qltowy kosmetyk 2018 i muszę przyznać, że to zasłużona nagroda - z podanej trójki to właśnie ten puder dawał najładniejszy efekt na mojej cerze. Po aplikacji gąbeczką (najlepiej spisuje się właśnie stosowany metodą bakingu i takie stosowanie zaleca Producent) cera jest matowa, ale nie wygląda na suchą czy pergaminową. Finalnie wygląda na zdrową, ma naturalne i lekko satynowe, gładkie wykończenie. Jestem tak zadowolona z tego pudru, że zakupiłam kolejne opakowanie!

Puder ten nie jest transparentny, ma delikatnie żółtawy odcień, który ładnie stapia się z cerą. Dodatkowo maskuje niedoskonałości oraz zasinienia pod oczami. Stosowany metodą bakingu pod oczy spisuje się bardzo dobrze - bywały dni, kiedy w tej okolicy podkład sporadycznie i delikatnie się zrolował, jednak było to widoczne dopiero po bliskim wpatrywaniu się w lustro. Być może gdybym stosowała korektor, podkład w ogóle nie wchodziłby w zmarszczki? Na chwilę obecną nie stosuję korektorów, więc nie miałam niestety jak przetestować tej metody.

INCI: 
Talc, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Mica, Magnesium Stearate, Silica, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Hexylene Glycol, Hydrolyzed Collagen, Parfum, Hexyl Cinnamal, Linalool, Benzyl Salicylate, [+/-]: CI 19140, CI 77491

Cena: ok. 17 zł / 5,5 g


HD Loose Powder

Ostatnim pudrem jakim wypróbowałam był sypki puder HB Lovely - również nie jest to puder transparentny, wykazuje bardzo ładne krycie niedoskonałości i zaczerwienień. Kolor tego pudru jest bardzo jasny, dlatego jeśli jesteście posiadaczkami alabastrowego odcienia cery, może być dla Was ciekawą propozycją. Puder tworzy wspaniałe wykończenie do zdjęć - zapewnia "miękkie" wygłądzenie cery, która ładnie odbija światło przez co produkt faktycznie dobrze wygląda na zdjęciach, ale... nie spisał się u mnie jako produkt do noszenia na co dzień. Nie wykazuje odpowiednio trwałego matowienia - po dokładnym przypudrowaniu cera wciąż lekko się błyszczy, ale w końcu jego zadaniem - zgodnie z tym co pisze Producent - jest tworzenie efektu rozświetlonej cery (idealne do sesji zdjęciowych) a nie matowienie. Gdy nie nakładam kremu z filtrem a jedynie krem pielęgnujący, podkład i puder HD (do zdjęć studyjnych) prezentuje się bardzo ładnie - na co dzień potrzebuję jednak produktu, który pomoże zmatowić tłusty film pozostawiony przez filtr.

Puder nakładam metodą bakingu, ale nie utrwala tak skutecznie makijażu jak bananowy Wibo - zwłaszcza pod oczami podkład się roluje pomimo aplikacji pudru. Teoretycznie ten puder mogłabym stosować robiąc zdjęcia na blog, jednak mając taki puder jak bananowy Wibo nie mam potrzeby posiadania odrębnego produktu - wykończenie Wibo całkowicie mi odpowiada zarówno na co dzień jak i do sesji. Stosując puder HB Lovely na co dzień, nierzadko dokładałam pudru Ecocera w newralgiczne miejsca (np. czoło), z którymi Lovely HD sobie nie radził. Natomiast jego plusem jest przyjemny, waniliowy zapach, do którego mam słabość!

INCI:
Talc, Mica, Boron Nitride, Aroma, Lauroyl Lysine, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Sodium Saccharin, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Aqua, [+/-]: CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499

Cena: ok.17 zł / 5,5 g


Czy stosowałyście któreś z powyższych pudrów (szczególnie jestem ciekawa, jakie macie odczucia względem bananowego Wibo!) ? Jak spisały się one u Was? A może polecacie jakieś inne pudry o dobrym składzie?

Koniecznie dajcie znać!

Pozdrawiam serdecznie,
Copyright © 2018 kosmetologia-naturalnie.pl