Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mydło. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mydło. Pokaż wszystkie posty
[535.] Aktualna pielęgnacja ciała

[535.] Aktualna pielęgnacja ciała

Nie tak dawno opisywałam Wam swoją pielęgnację włosów oraz twarzy - pomyślałam, że idąc tym tropem, pokażę Wam również kosmetyki, jakie aktualnie wykorzystuję do ciała: zebrało się kilka ciekawych produktów, o których chciałabym Wam wspomnieć.


Mydło cedrowe Babuszki Agafii

Jak już wiecie, jestem w posiadaniu (a raczej byłam, bo niedawno zdenkowałam) mydła cedrowego Babuszki Agafii. To bardzo uniwersalny kosmetyk, który z powodzeniem wykorzystywałam do mycia włosów oraz ciała. Mydło - jak już wspominałam w poście dot. aktualnej pielęgnacji włosów - jest mydłem jedynie z nazwy i pod względem składu jest to bardzo gęsty żel. Tak gęsty, że w konsystencji przypomina galaretkę. Posiada przyjemny, delikatny, ziołowy zapach, który nie pozostaje na skórze.

Mydła - Kompendium Wiedzy
Porównanie siły substancji powierzchniowo-czynnych stosowanych w kosmetykach myjących

Mydło jest niezwykle wydajne, niewielka ilość dobrze się pieni dzięki czemu łatwiej jest zaaplikować produkt na większą powierzchnię skóry. Kosmetyk nie podrażnia, nie wysusza skóry, pozostawia ją przyjemnie gładką i miękką.

INCI:
Aqua, Melilotus Albus Flower/Leaf/Stem Extract, Sodium Coco-Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Sodium Chloride, Hippophae Rhamnoides Fruit Oil, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Helianthus Annuus Seed Oil, Arnica Montana Flower Extract, Rubus Idaeus Seed Oil, Rosa Canina Fruit Extract, Saponaria Officinalis Root Extract, Glycerin, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Tocopherol, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum, Limonene


Jedna z Was słusznie zwróciła mi uwagę, że mierzyłam pH tego produktu już dawno, gdy miałam go po raz pierwszy - mierzyłam go przy pomocy papierka lakmusowego i wynik mnie zaniepokoił (wskazywał na pH powyżej fizjologicznego). Niestety w toku pracy niejednokrotnie miałam okazję się przekonać, że pomiar wartości pH wykonywanej przy pomocy papierka lakmusowego a pehametru potrafią znacznie różnić się od siebie - zwłaszcza mało miarodajne są papierki lakmusowe o szerokim spektrum wartości pH: 1-14 a właśnie z takich korzystałam mierząc pH tego mydła. Niestety, gdy ten komentarz został mi zadany, mydło już skończyłam a wcześniej nie przyszło mi do głowy sprawdzić jego pH przy pomocy pehametru. Obiecuję, że jeśli znów zdecyduję się na zakup tego kosmetyku, sprawdzę jego pH! Po wykończeniu jednego opakowania nie zaobserwowałam żadnych negatywnych zmian, wręcz kondycja skóry była nienaganna. Jednak nawet zadowolenie ze stosowanego produktu nie byłoby w stanie przekonać mnie do stosowania kosmetyku o nieodpowiednim pH - dlatego pomimo iż wiem, że mydła w kostkach pozostawiają przyjemną, nawilżoną skórę, nie będę po nie sięgać - problemy zaczynają się nawet po kilku miesiącach ich stosowania! Pomimo uczucia nawilżenia, jednocześnie odczuwamy odwodnienie, na skórze sukcesywnie pojawiają się suche skórki, dochodzi do wzmożenia keratynizacji... Kosmetyki to nie zabawki, należy do nich podchodzić z rozwagą, jak do produktów przeznaczenia medycznego czy farmaceutycznego - o czym wiele osób zapomina.

Cena: ok. 16 zł / 300 ml

Link do sklepu


Rewitalizujący balsam do ciała Naturativ

Po kąpieli warto pamiętać o systematycznym nawilżaniu skóry. Jednak kto lubi latem używać balsamów pozostawiających film na skórze? Nie należę do wyjątków, dlatego zdecydowałam się na balsam cieszący się opinią dobrze wchłanialnego - wersja rewitalizująca Naturativ. Faktycznie produkt szybko się wchłania i niemal nie pozostawia filmu na skórze. Jest on wyczuwalny ale bardziej w odczuciu nawilżonej, gładkiej, miękkiej skóry a nie lepkiej lub tłustej warstwy. Z powodzeniem mogę stosować go na dzień, bez obaw o dyskomfort podczas ciepłych dni!


Balsam rewitalizujący Naturativ mocno regeneruje skórę i wspomaga jej gojenie - wspominałam Wam już przy okazji artykułu o filtrach UV, że nabawiłam się wysuszenia skóry przez stosowanie kremu z filtrem mineralnym Bioderma i właśnie ten balsam pomógł mi w odbudowie szczelności naskórka i bariery hydrolipidowej - zmiękczał powierzchnię skóry, chronił przed wpływem czynników zewnętrznych i mocno nawilżał, przez co naskórek miał prawidłowe warunki do odbudowy. Po tygodniu nie było śladu po przykrym doświadczeniu!

Zapach nigdy nie jest decydującym kryterium, którym kieruję się podczas wyboru kosmetyków, jednak - jak większość z nas - lubię kosmetyki o przyjemnym aromacie. A ten balsam pachnie obłędnie! Zapach kojarzy mi się z...  żółtymi cukierkami Nimm2 - cytrusowo, świeżo, w sam raz na lato! Także jeśli poszukujecie balsamu idealnego na letni okres, to polecam przyjrzeć się bliżej temu produktowi!


Aktualnie balsam zmienił swoją szatę graficzną, jednak skład i działanie pozostają bez zmian:

INCI:
Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Orbignya Oleifera Seed Oil, Glycerin, Camellia Sinensis Leaf Extract, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract, Betaine, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Butyrospermum Parkii, Cetearyl Glucoside, Stearic Acid, Parfum, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Theobroma Cacao Seed Butter, Sodium Hyaluronate, Sodium Phytate, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol, Squalene, Citrus Medica Limonum Peel Oil, Citral, Geraniol, Citronellol, Linalool, Limonene

Cena: ok. 60 zł / 200 ml

Link do sklepu

Regenerujący krem do rąk Vianek

Ostatnio wypróbowałam kilka rodzajów kremów do rąk i planuję dla Was całkiem osobny wpis - trafiłam na tak przeróżne konsystencje, że każdy z nich sprawdziłyby się na innej skórze, w innej sytuacji. Dziś opiszę aktualnie stosowany krem i jest to wersja regenerująca Vianek. Jest to dość gęsty krem do rąk, chociaż za bardziej treściwe uważam wersję odżywczą Vianek, regenerującą Sylveco i Biolaven. Jednak krem bardzo skutecznie nawilża skórę, odżywia i wspomaga jej regenerację. Krem Vianek stosuję po każdym umyciu rąk dzięki czemu są przyjemnie gładkie i miękkie. Chociaż latem moje dłonie niemal nie wymagają traktowania kremem, to mam na uwadze, że ich jak najlepsza kondycja w łaskawym, ciepłym wiosenno-letnim okresie zapewnia lepszą tolerancję skóry w późniejszym, jesienno-zimowym czasie. Oczywiście nie bez powodu zostaje wybór kosmetyków myjących do rąk - bez zmian są to produkty Sylveco (nie tylko ich nawilżający żel do rąk ale również ich żele do ciała lub szampony - wszystkie te kosmetyki opierają się o delikatne substancje myjące a także mają fizjologiczne pH więc można każdy z nich zastosować do mycia rąk. Kieruję się głównie... zapachem, jaki aktualnie mi się podoba!)

Jak zadbać o pielęgnację dłoni?
Sposoby i kosmetyki na mocno przesuszone dłonie


Krem regenerujący Vianek zaintrygował mnie głównie ze względu na obecność ekstraktu z morwy o właściwościach rozjaśniających przebarwienia. Chociaż sama nie mam z tym problemem do czynienia to niejedna Pacjentka w czasie dermokonsultacji pytała o preparat rozjaśniający plamy posłoneczne na dłoniach. Ponadto kosmetyk posiada przyjemny, "ciepły" i słodki zapach o pomarańczowej nucie, który uprzyjemnia jego stosowanie!

INCI:
Aqua, Linum Usitatissimum Seed Oil, Glycerin, Urea, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Butyrospermum Parkii Butter, Oenothera Biennis Seed Oil, Glyceryl Stearate, Lecithin, Persea Gratissima Butter, Morus Alba Leaf Extract, Tocopheryl Acetate, Cetyl Alcohol, Stearic Acid, Xanthan Gum, Citrus Aurantium Dulcis Oil, Phytic Acid, Benzyl Alcohol Dehydroacetic Acid, Parfum, Limonene 

Cena: ok. 17 zł / 75 ml
Link do sklepu


Olejek do pielęgnacji skórek Nacomi

Ostatnio dostaję od Was pytania o to, jak radzę sobie ze skórkami. Odkąd odstawiłam SLS w pielęgnacji dłoni skórki wokół paznokci znacznie się poprawiły. Jednak zdarzają im się "gorsze dni" zwłaszcza w okresie wiosennym - sama nie wiem, dlaczego akurat w tym okresie pojawia się u mnie ten problem, ale mam tak od dziecka. Dlatego zaopatrzyłam się w olejek Nacomi - nieczęsto sięgam po produkty tej firmy a mają ładne składy INCI dlatego chciałabym bliżej się z nimi zapoznać. Olejek zamknięty jest w opakowanie 15 ml a więc wystarcza na całkiem długi czas (ok. 2-3 miesięcy codziennego stosowania). W opakowaniu znajdziemy pipetkę, która ułatwia aplikację produktu i zapewnia maksimum higieny.

Olejek stosowałam każdego wieczoru, tuż przed pójściem spać - aplikowałam po kropli olejku na każdy paznokieć a następnie wmasowywałam produkt zarówno w paznokieć jak i skórki wokół. Zaobserwowałam, że najlepsze efekty olejek wykazuje po połączeniu z kremem - czyli najpierw wcierałam w skórki krem a na niego olejek (sam olejek ani sam krem nie dał aż tak spektakularnych efektów) - po stosowaniu w tej sposób preparatu skórki stały się wyjątkowo odporne na odwodnienie, nie odstają a paznokcie prezentują się schludnie i elegancko.

Na sam koniec musze wspomnieć o przepięknym zapachu tego kosmetyku - firma Nacomi wyróżnia się spośród innych marek kosmetyków naturalnych właśnie wyjątkowymi, słodkimi, apetycznymi aromatami. Nie każdy przepada za tego typu nutami zapachowymi, jednak o gustach się nie dyskutuje - w mojej opinii zapachy Nacomi uprzyjemniają stosowanie ich kosmetyków.

INCI:
Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Ricinus Communis Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Tocopheryl Acetate, Parfum, Equisetum Arvense Extract, Hippophae Rhamnoides Fruit Oil.

Cena: ok. 9 zł / 15 ml
Link do sklepu
 

Czy miałyście któreś z powyższych kosmetyków? Jak spisują się one u Was? A może zaciekawiłam Was którymś w nich? Czekam na Wasze komentarze!

Nie zapomnijcie, że sprawdzam hasztag #kosmetologianaturalnie na IG i zerkam, co u Was słychać! ;)

Pozdrawiam serdecznie!
[526.] Aktualna pielęgnacja włosów!

[526.] Aktualna pielęgnacja włosów!

Moje włosy zawsze były włosami wysokoporowatymi z niesamowitą tendencją do puszenia się. Musiałam skupiać się na ich wygładzaniu, dociążaniu, wręcz natłuszczaniu - a i tak często dawałam im za wygraną i stawiałam na spiętą fryzurę. Włosy były niesforne, suche, pozbawione blasku chociaż wcale nie w złej kondycji - nie łamały się ani nie kruszyły. Bardzo ciężko było mi znaleźć odpowiednie kosmetyki do pielęgnacji a wręcz obserwowałam zabawną zależność, że to, co polecane w blogosferze i czym zachwyca się wiele osób - u mnie się nie sprawdza. 


Jednak w końcu udało mi się znaleźć "złoty środek" - kosmetyki, które dawały na moich włosach zadowalający efekt a ich systematyczne stosowanie i zużycie wielu, wielu opakowań dało rewelacyjne rezultaty! Włosy stały się gładkie, lśniące, ujarzmiłam ich puszenie się. Z wysokoporowatych zaczęły zmierzać ku porowatości średniej. 

I w pewnym momencie zauważyłam obrót problemu w drugą stronę - włosy zaczęły stwarzać takie problemy, jakie nigdy wcześniej się u mnie nie pojawiały! Zaczęły łatwo tracić na objętości (a na objętość włosów, czy ich odbicie od nasady nigdy nie mogłam narzekać), przetłuszczać się pod wpływem zbyt obciążających kosmetyków. Masz babo placek! Tym sposobem od ok. pół roku próbuję znaleźć odpowiednie kosmetyki dla aktualnej kondycji włosów i w końcu zaczynam zauważać, co im odpowiada!


Moje włosy określiłabym jako średnioporowate w kierunku niskoporowatych. Nie określiłabym ich jako niskoporowatych, ponieważ chociaż mają tendencję do oklapywania, to jednocześnie wciąż potrafią się mocno spuszyć np. pod wpływem dostarczenia dużej dawki protein. Jednocześnie widzę, że proteiny dodają im lekkości i objętości, więc jak tu znaleźć złoty środek? 


Wypróbowałam dwie metody:

1. Stosowanie dużej dawki protein 1x na tydzień lub dwa - do tego celu służy mi intensywnie wzmacniająca maska Vianek stosowana na ok. 30 min przed myciem włosów.

2. Stosowanie małej dawki protein ale za to kilka razy w tygodniu - pierwsze bardzo udane próby uzyskałam dzięki szamponowi Yaka z Ukrainy, który miał niewielki dodatek protein pszenicy. Szampon ten nie jest dostępny w Polsce, dlatego postanowiłam postawić na coś dostępnego u nas - padło na szampon regenerujący do włosów Vianek!


Jednak powodem, dla którego zmieniłam szampon jest nie tylko chęć dostarczania im protein w mniejszych dawkach - zaobserwowałam na przestrzeni połowy roku, że moje włosy mają już po prostu dość dotychczas stosowanego szamponu odżywczego Vianek. Do tej pory był jednym z niewielu szamponów, które były w stanie dociążyć i wygładzić moje włosy ale wraz z poprawą ich kondycji, przestał im odpowiadać. Zauważyłam, że stosując szampon odżywczy Vianek włosy zaczynały wypadać. Zmiana szamponu na silniej oczyszczający (np. Arctic Rose Natura Siberica Blanche oparty o Sodium Coco-Sulfate) niwelował ten niepokojący efekt. Nie mam problemu z przetłuszczaniem się włosów, moja skóra głowy produkuje sebum w prawidłowej ilości a włosy myję co 2-3 dni. Jednak zaczęłam zauważać, że najwyraźniej skóra głowy wymaga zastosowania silniej myjących szamponów 1x w tygodniu. 

W swojej teorii upewniłam się zmieniając szampon odżywczy Vianek na wersję regenerującą do włosów blond tej samej marki. Początkowo wypadanie włosów zostało zahamowane (czyli faktycznie moja skóra głowy już ma dość szamponu odżywczego, który stosowałam systematycznie od ok. 2 lat) jednak po zużyciu ok. połowy opakowania znów zaczęło nabierać na sile. Włączyłam do pielęgnacji silniej oczyszczający szampon White Agafia w wersji rokitnikowej "objętość i puszystość" i problem ustał!


Te dwa szampony bardzo dobrze się dopełniają i urozmaicają wzajemnie. Dostarczają zróżnicowanych substancji aktywnych a to bardzo istotne dla równowagi PEH w pielęgnacji włosów! 

Szampon regenerujący do włosów farbowanych i rozjaśnianych (wersja dla blondynek) Vianek

Pomysł na zrobienie dwóch wersji szamponu regenerującego dla blondynek i brunetek bardzo przypadł mi do gustu - dzięki temu szampony z tej serii nie tylko nie wypłukują barwnika z włosa ale także podtrzymują głębię koloru. Z jednej strony jako rudzielec mogłabym się doczepić, że powinna powstać jeszcze trzecia wersja, ale! - kolor rudy zaliczany jest także do kolorów jasnych, dlatego z powodzeniem sięgam po wersję dla blondynek. Faktycznie zauważyłam, że kolor włosów stał się odrobinę jaśniejszy, bardziej płomienny i żywszy. Nie jest to efekt jaki mogłabym uzyskać po rozjaśniaczu, czy farbie, ale jak najbardziej jest widoczny dlatego uważam, że zostały spełnione obietnice Producenta o podkreśleniu koloru włosów.

Ponadto w odróżnieniu do innych szamponów Vianek - po wersji regenerującej bardzo łatwo można rozczesać włosy! Osobiście nie mam problemów z kołtunami jednak wiem, że część z Was zwraca baczną uwagę na właściwości ułatwiające rozczesywanie włosów przez szampon. Jeśli do tej pory nie byłyście zadowolone z szamponów firmy Sylveco, ponieważ trudno było Wam rozczesać po nich włosy - wersja regenerująca Vianek może przypaść Wam do gustu!
Jak wspomniałam wcześniej - szampon posiada proteiny. Jego codzienne stosowanie po pewnym czasie przyczyniało się do spuszenia włosów, dlatego szampon White Agafia nie tylko umożliwia mi mocniejsze oczyszczenie skóry głowy ale także dyscyplinuje i wygładza włosy. Jednak z problemem ewentualnego przeproteinowania poradziłam sobie sięgając po nową maskę do włosów - opowiem Wam o niej w dalszej części notki!

Skład INCI (na niebiesko zaznaczone delikatne substancje myjące, na zielono - substancje aktywne):
Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Coco-glucoside, Verbascum Densiflorum Flower/Stem Extract, Rheum Palmatum Root Extract, Panthenol, Oenothera Biennis Seed Oil, Hydrolyzed Wheat Protein, Lactic Acid, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Citrus Limonum Peel Oil, Parfum, Sodium Benzoate

Cena: ok. 23 zł / 300 ml


Szampon rokitnikowy "Objętość i Puszystość" White Agafia

Wybrałam go ze względu na opis Producenta, iż ma dodawać włosom objętości. Przy większości szamponów przeznaczonych stricte do zwiększenia objętości uzyskuję nie tylko odbicie od nasady, ale także - niestety - spuszone włosy na końcach. Akurat szampon White Agafia bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ faktycznie unosił włosy od nasady ale jednocześnie nie powodował puszenia końcówek. W dodatku bardzo dobrze się pienił (zasługa SCS) przez co był bardzo wydajny. Jestem pewna, że jeszcze do niego wrócę a może skuszę się na inną wersję White Agafia? Póki dobrałam sobie odpowiednie kosmetyki najlepszym wyborem byłoby nie kombinować jednak uwielbiam szukać kolejnych perełek kosmetycznych zwłaszcza w tak dobrej cenie jak White Agafia!

Skład INCI (na niebiesko zaznaczone delikatne substancje myjące, na zielono - substancje aktywne a na żółto - substancje mogące wysuszać włosy, na które trzeba uważać, ponieważ nie każdej osobie będą odpowiadać):
Aqua, Melilotus Albus Flower/Leaf/Stem Extract, Sodium Coco-Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Sodium Chloride, Hippophae Rhamnoides Fruit Oil, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Helianthus Annuus Seed Oil, Arnica Montana Flower Extract, Rubus Idaeus Seed Oil, Rosa Canina Fruit Extract, Saponaria Officinalis Root Extract, Glycerin, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Tocopherol, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum, Limonene

Cena: ok. 12 zł / 280 ml


Wśród swoich poszukiwań szamponu, który doda włosom objętości, bez jednoczesnego ich puszenia na końcach postanowiłam wypróbować po raz kolejny mydło cedrowe Babuszki Agafii. Po ten kosmetyk sięgałam już kilka lat temu, gdy moje włosy były wysokoporowate i niestety wtenczas absolutnie ten produkt się nie spisał. Przypomniałam sobie o nim i skład INCI wydał mi się interesujący - jest w nim wiele ziół a więc dostarczy pewnej ilości protein przy codziennym stosowaniu. Zaciekawiły mnie także substancje myjące - Sodium Cocoyl Isethionate i Sodium Methyl Cocoyl Taurate - są silniejsze niż te stosowane w Vianku ale znacznie łagodniejsze niż SCS. Zaliczają się do łagodnych substancji powierzchniowo-czynnych.

Porównanie siły substancji powierzchniowo-czynnych stosowanych w kosmetykach


Miałam dobre przeczucie - mydło wykazuje silniejsze właściwości myjące co także osłabiło wypadanie moich włosów. Jednoczesny dodatek ziół z pewnością także miał wpływ na poprawę kondycji cebulek. 

Uściślając - wiecie, że jestem absolutną przeciwniczką mydeł - ten produkt nie jest mydłem pod względem chemicznym. Jest to po prostu bardzo gęsty żel - tak gęsty, że przypomina galaretkę. Jeśli szukacie czegoś w typie "czarnych mydeł", to jest to chyba jedyny produkt, który mogę polecić (z Babuszki Agafii jeszcze mydło miodowe ma dobry skład, natomiast tej samej firmy mydło czarne, białe i kwiatowe niestety posiadają SLES, Cocamide DEA, glikole, polyquaternium, silikony i kilka innych substancji, które nie powinny znajdować się w kosmetykach naturalnych.). Także mydło cedrowe jest mydłem jedynie z nazwy, skład ma wzorowy, więc polecam! 


Ten kosmetyk zabieram ze sobą na wyjazdy, ponieważ z jego pomocą mogę zarówno umyć twarz, ciało jak i włosy. Warto to mydło podrzucić także Panom - z pewnością docenią je za uniwersalność stosowania i ziołowy zapach a Ty będziesz mogła być spokojna o jakość stosowanych przez niego kosmetyków.

Skład INCI (na niebiesko zaznaczone delikatne substancje myjące, na zielono - substancje aktywne):
Aqua, Pinus Sibirica Oil, Sorbitol, Sodium Cocoyl Isethionate, Sodium Methyl Cocoyl Taurate, Stearic Acid, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Empetrum Sibiricum Extract, Juniperus Oxycedrus Extract, Organic Arnica Montana Oil, Saponaria Officinalis Extract, Pinus Sylvestris Tar, Cedrus Deodara Oil, Guaiacum Officinale Balm, Caramel, Chlorophylin Copper Complex, Benzyl Alcohol, Sorbic Acid, Benzoic Acid

Cena: ok. 16 zł / 300 ml

Zawsze po umyciu włosów nakładam odżywkę lub maskę. Do tej pory niekwestionowanym ulubieńcem w tej kategorii była odżywka do włosów Biolaven - nie tylko posiadała naturalny skład ale także bardzo dobrze spisywała się na moich włosach. Od czasu do czasu zdradzałam ją z jakąś inną odżywką lub maską jednak finalnie zawsze okazywało się, że Biolaven spisuje się lepiej. 

Maska do włosów Superfood / Hair Food Papaja, Garnier Fructis 

Będąc na Ukrainie trafiłam na maskę do włosów Garnier Fructis Superfood w wersji papaja - oszołomiona wzorowym składem zakupiłam ją i pochwaliłam się Wam na instagramie. Zostałam zasypana masą wiadomości, że ta seria również jest dostępna w Polsce! Graficznie są identyczne, różnią się odrobinę w nazwie - na Ukrainie seria nazywa się "Superfood" a w Polsce "Hairfood". 

Na razie testowałam tylko Ukraińską wersję i po prostu się w niej zakochałam! Wspaniale wygładza i dociąża włosy, mocniej niż odżywka Biolaven, ale jednocześnie ich nie przetłuszcza. Po szamponach z proteinami, które opisałam Wam wyżej (Vianek regenerujący oraz mydło Babuszki Agafii) czasem zdarzył się lekki puszek (pogoda ma bardzo duży wpływ na finalny wygląd włosów w zależności od zastosowanego w danym dniu kosmetyku) ale po stosowaniu tej maski absolutnie puszenie się nie pojawiało! Stosowałam tę maskę nawet na całe włosy (również nakładając na skórę głowy) i nie powodowała przyklapu. Jednocześnie wspaniale nabłyszcza włosy i dyscyplinuje.

Maska ma niesamowicie apetyczny zapach papai, który uprzyjemnia jej stosowanie. Zapach ten utrzymuje się na włosach co niezwykle mnie cieszy! Sam fakt, że koncern typu Garnier wypuszcza kosmetyk o wzorowym składzie INCI bardzo dobrze świadczy o firmie, że słucha głosu konsumentów. Uważam, że wypuszczenie na rynek europejski serii masek o naturalnym składzie INCI jest krokiem milowym w kosmetologii - coraz więcej firm przekonuje się, że naturalne kosmetyki bardziej odpowiadają konsumentom! Bardzo bym chciała, żeby Garnier zauważył, że jest na tego typu produkty popyt - być może skuszą się na zrobienie kroku dalej i doczekamy się innych kosmetyków o naturalnych składach? Może szampony dopasowane do tych serii? Nie mam nic przeciwko a wręcz mój apetyt wzrasta!

Zakupiłam już wersję polską maski Garnier Fructis Hair Food w wersji papaja (są jeszcze banan, goji i makadamia) także jeśli chcecie, wykonam porównanie obu masek - dajcie mi znać w komentarzach, czy taki post by Was interesował! Mam też w planie przetestować inne maski z tej serii, ponieważ czytam o nich same pozytywne opinie!


Maska ma bardzo dużą objętość a także zbitą konsystencję, dzięki czemu jest wydajna. Już niewielka ilość wystarcza dla równomiernego rozprowadzenia na włosach. Testowałam ją we wszystkich trzech konfiguracjach zalecanych przez Producenta, tj. jako odżywkę, maskę i produkt do stosowania po umyciu i w każdym przypadku spisała się równie dobrze! 

Skład INCI (na zielono zaznaczone substancje aktywne):
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Isopropyl Myristate, Stearamidopropyl Dimethylamine, Carica Papaya Fruit Extract, Phyllanthus Emblica Fruit Extract, Glycine Soja Oil, Sodium Hydroxide, Helianthus Annuus Seed Oil, Coco-Caprylate/Caprate, Cocos Nucifera Oil, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Caprylic/Capric Triglyceride, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Tartaric Acid, Cetyl Esters, Potassium Sorbate, Salicylic Acid, Caramel, Linalool, Geraniol, Limonene, Parfum / Fragrance 

Cena: ok. 22 zł / 380 ml


Serum na końcówki włosów, NaturalME

Jak widzicie - bardzo wiele zmieniło się w pielęgnacji moich włosów ponieważ postanowiłam także wypróbować nowe serum do zabezpieczania końcówek włosów bez silikonów firmy NaturalME! Niezwykle mnie cieszy coraz większa popularność kosmetyków do zabezpieczania końcówek oparta o biodegradowalne analogi silikonów, które równie skutecznie jak one chronią włosy, jednocześnie nie są szkodliwe dla środowiska.

Serum NaturalME z pewnością wypada najbardziej ekonomicznie ze wszystkich dotychczas stosowanych serum do włosów (za pojemność 75 ml płacimy ok. 26 zł, przy czym za serum Vianek 30 ml - ok. 23 zł a za tę samą pojemność biofermentu z bambusa - ok. 20 zł). Jest również najbardziej treściwe pod względem konsystencji, co przekłada się na jego wydajność.



Niestety serum kompletnie się u mnie nie spisało - jest jeszcze bardziej treściwe od serum Vianka co powodowało przetłuszczanie się włosów niezależnie od użytej ilości. U mnie wciąż ulubieńcem pozostaje bioferment z bambusa EcoSPA, jako produkt wodnisty, bardzo lekki, nie obciążający nadmiernie końcówek.

Jeśli jednak którymś z Was nie spasował ani bioferment, ani Vianek - potrzebujecie czegoś jeszcze silniej wygładzającego - jak najbardziej zwróćcie uwagę na to serum. Nie jest to zły kosmetyk - po prostu nie przypadł do gustu moim włosom. Skład ma wzorowy, pięknie pachnie i cechuje go fantastyczna wydajność!

Mimo, że na moich włosach serum się nie spisało, postanowiłam wypróbować go w inny sposób - np. jako dodatek do olejowania włosów, który dodatkowo je nabłyszczy czy produkt do demakijażu. Czy chciałybyście post o alternatywnym zastosowaniu nietrafionych kosmetyków? Co nieco mogłabym w tej materii poopowiadać!

Skład INCI (na zielono zaznaczone substancje aktywne):
Hydrogenated Ethylhexyl Olivate, Hydrogenated Olive Oil Unsaponifiables, Crambe Abyssinica Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Tocopheryl Acetate, Parfum

Cena: ok. 26 zł / 75 ml


Oczywiście niekwestionowanym punktem w pielęgnacji włosów każdej Włosomaniaczki jest olejowanie! Najlepiej spisuje się u mnie olej kokosowy i jestem na etapie poszukiwania innych olejów, które będą mu dorównywać. Tym razem postawiłam na olej makadamia i stosuję go na podkład nawilżający z gliceryny.

Wprawdzie olej makadamia nie spisuje się u mnie aż tak dobrze jak olej kokosowy (więc poszukiwania wciąż będę kontynuować), jednak na pewno mogę polecić go osobom o włosach niskoporowatych, które mają tendencje do tracenia objętości. Olej ten bardzo dobrze wygładza włosy ale jednocześnie nie obciąża ich nadmiernie. Jedyne, czego brakuje mi do pełni szczęścia, to charakterystyczna sztywność - do tej pory uzyskałam ją jedynie po oleju kokosowym. Jeśli jednak nie zależy Wam na tym efekcie sztywności (jakby prostowania) włosów, lubicie miękkie, lejące się pasma - śmiało wypróbujcie makadamię! Bardzo ładnie nabłyszcza włosy a także nie powoduje ich prostowania, więc z pewnością docenią go osoby dbające o fale i loki.

Cena: ok. 11 zł / 50 ml


Jestem bardzo ciekawa, czy znacie któreś z powyższych kosmetyków? Jak spisują się one u Was? 

A może znacie jakieś kosmetyki/triki dodające objętości włosom bez ich puszenia na końcach? Chętnie się z nimi zapoznam!

Pozdrawiam i życzę miłego dnia!
[506.] Mydło do golenia, odświeżacz do stóp i waniliowy żel do ciała, czyli zapoznanie z marką Fair Squared

[506.] Mydło do golenia, odświeżacz do stóp i waniliowy żel do ciała, czyli zapoznanie z marką Fair Squared

Jakiś czas temu, gdy wraz z Członkiniami facebookowej grupy Kosmetologia Naturalnie zastanawiałyśmy się wspólnie nad stworzeniem listy polecanych kremów do rąk dla skór bardzo wymagających, moją uwagę przykuła marka Fair Squared. Nie znałam tej marki wcześniej więc chcąc zapoznać się z ich składem INCI, zaczęłam jednocześnie przeglądać ich ofertę.

Moją uwagę przykuły trzy kosmetyki - dwa całkowicie rzadko spotykane jak na kosmetyki naturalne, czyli preparat do depilacji oraz odświeżacz do stóp oraz żel pod prysznic o wyjątkowo przyjemnym i prostym składzie. 

Czym prędzej postanowiłam zapoznać się z tymi trzema produktami i przychodzę do Was z recenzjami! A warto przyjrzeć się tym kosmetykom bliżej, ponieważ każdy z nich zachwycił mnie swoim działaniem!


Mydło do golenia, Fair Squared

Zaczniemy od kosmetyku, który zapewne interesuje Was najbardziej - już na wstępie chciałabym zaznaczyć, że produkt ten jest mydłem jedynie z nazwy i biorąc pod uwagę chemiczny skład tego kosmetyku, jest to po prostu żel:

Aqua - woda,
Coco Glucoside - substancja myjąca,
Glyceryl Oleate - emolient,
Prunus Armeniaca Kernel Oil - olej z pestek moreli, emolient,
Lactic Acid - kwas mlekowy, regulator pH,
Xanthan Gum - guma ksantanowa, zagęstnik,
Sodium Benzoate - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Parfum - kompozycja zapachowa,
Aloe Barbadensis Leaf Juice - sok z aloesu,
Limonene - składnik kompozycji zapachowej,
Linalool - składnik kompozycji zapachowej,
Citral - składnik kompozycji zapachowej,
Geraniol - składnik kompozycji zapachowej.

A jeśli są tutaj osoby, które nie wiedzą, skąd moja awersja do mydeł, zapraszam do Kompendium Wiedzy na temat mydeł
Dobrego produktu do golenia poszukuję już od kilku lat- do tej pory bezskutecznie. Kosmetyki naturalne są wciąż wąską grupą preparatów obecnych na rynku i nie spotkałam się z produktem do depilacji o dobrym składzie i prawidłowym pH. Zwłaszcza zaznaczę kwestię pH skóry - szukając kosmetyków do golenia niejednokrotnie natrafiałam na kosmetyki będące "rozwodnionymi mydłami" - taki kosmetyk charakteryzował się składem zbliżonym do mydła (zmydlone kwasy tłuszczowe) ale bardziej płynną, kremową konsystencją. 

O ile w tych preparatach pH produktu byłoby lekko kwaśne, nie miałabym się czego doczepić. Mydła to bardzo proste i nieskomplikowane kosmetyki, które zawierają połączenia kwasów tłuszczowych z wodorotlenkiem sodu. Połączenie to nadaje mydłu właściwości myjące, ale tylko w zasadowym pH - oznacza to, że gdy producenci zachwalają swoje mydła, że mają niskie pH, to albo przekłamują ten parametr, albo ich mydła nie myją, albo nie są mydłem a syndetem. Mydło odróżnia się od żeli i syndetów tym, że proste związki myjące w nim zawarte umożliwiają wymywanie zanieczyszczeń tylko w zasadowym pH, natomiast inne substancje myjące- te dostępne w żelach czy syndetach- posiadają właściwości myjące niezależnie od wartości pH - myją zarówno w pH kwaśnym (fizjologicznym) jak i zasadowym. Dlatego polecam stosowanie żeli pod prysznic - kompozycja substancji zawartych w kosmetyku umożliwia jego stworzenie w taki sposób, by dobrze spełniał swoją podstawową rolę jaką jest mycie ciała, jednocześnie posiadając prawidłowe pH.

Jednak żel żelowi nierówny, dlatego Nowicjuszki zapraszam do porównania środków powierzchniowo-czynnych stosowanych w kosmetykach. 



W przypadku kosmetyku do depilacji mogłabym sięgnąć po wyrób "mydłopodobny", jak te "rozwodnione, kremowe mydła" w tubkach, na które natknęłam się podczas poszukiwań, gdyby miało fizjologiczne pH. Kosmetyk do depilacji - w mojej opinii - nie musi wykazywać właściwości myjących. Jednak w żadnym z tych produktów nie znalazłam substancji obniżającej pH a sprawdzenie ich wartości wprawiło mnie w osłupienie - pH potrafiło oscylować w okolicy wartości = 10! Dla przypomnienia dodam, że fizjologiczne pH skóry waha się w przedziale 4,5-5,5 a wartość 7 to odczyn obojętny, po którym i tak dobrze jest stonizować skórę.

Nie powinno mnie to jednak dziwić - zasadowe pH rozchyla łuski włosa, przez co łatwiej jest go usunąć. Jednak zasadowe pH równie destrukcyjnie działa na powierzchnię skóry - powoduje jej nadmierne złuszczanie i wysuszenie a zaburzenie jej pH prowadzi do rozwoju mikroorganizmów chorobotwórczych, stąd też mogą nasilać się problemy ze stanami zapalnymi na skórze.

"Mydło" do golenia Fair Squared zaintrygowało mnie właśnie trafnie wyważoną wartością pH - 4,5 czyli dolną granicę pH skóry. Uważam to za dobry wybór dla kosmetyku, który ma także być przeznaczony do depilacji okolic intymnych (a w tych okolicach pH spada poniżej 4,5 o czym rozpisywałam się w artykule o słuszności stosowania żeli do higieny intymnej). 

I kosmetyk ten pokochałam już od pierwszego użycia! Z każdym kolejnym zastosowaniem mój zachwyt nad tym produktem rósł! Przede wszystkim "mydło" to pozostawia po użyciu niesamowicie gładką skórę (zasługa oleinianu glicerolu- Glyceryl Oleate) - jest aksamitna i miękka, dokładnie taka, jaka powinna być po depilacji!

Ponadto produkt jest niesamowicie wydajny- wystarczy odrobina produktu, by rozprowadzić go po dużym obszarze skóry. Maszynka sunie po nim gładko, dzięki czemu nie zacina powierzchni naskórka! "Mydło" posiada delikatny i świeży zapach, który uprzyjemnia jego stosowanie.

Cieszę się bardzo, że znalazłam swój ideał - o bezpiecznym składzie INCI, fizjologicznym pH oraz wysokiej skuteczności działania!

Link do sklepu
Cena: ok. 55 zł / 250 ml




Odświeżacz do stóp z limonką, Fair Squared


Ten odświeżacz zakupiłam ze względu na obecność szałwii w składzie. Otóż mój TŻ ma problem z łuszczeniem się stóp. Przerobiliśmy już masę kosmetyków i półproduktów a antybiotyk od dermatologa przyniósł jedynie chwilową poprawę. 

Będąc kilka tygodni temu na Malcie, gdzie woda wodociągowa jest mieszanką wody ze źródeł głębinowych oraz wody morskiej zauważyliśmy, że stopy mają się lepiej, zaczęły się goić. To mi dało do myślenia - ta skóra próbuje się regenerować, ale czegoś jej brakuje. Czego?

Biorąc pod uwagę w chwilową poprawę stanu skóry po antybiotyku oraz podczas pobytu na Malcie (woda morska działa antyseptycznie, po powrocie do PL stopy znów zaczęły wyglądać jak wąż w czasie wylinki) przyszła mi do głowy myśl o znalezieniu preparatu o lekkich właściwościach przeciwbakteryjnych. Lekkich, by można było stosować go bez obaw przez dłuższy okres czasu bez obaw o efekty uboczne. I tak też zwróciłam uwagę na ten odświeżacz, jako iż jego składnikiem aktywnym jest szałwia:

Aqua - woda,
Argania Spinosa Kernel Oil - olej arganowy,
Prunus Armeniaca Kernel Oil - olej z pestek moreli,
Caprylic Triglyceride - triglicerydy, emolient,
Glyceryl Stearate Citrate - emulgator,
Glycerin - gliceryna, humektant,
Cetyl Alcohol - emulgator,
Cetearyl Alcohol - emulgator,
Salvia officinalis Leaf Extract- ekstrakt z szałwii,
Potassium Sorbate - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Sodium Benzoate - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Xanthan Gum - guma ksantanowa, zagęstnik,
Parfum - kompozycja zapachowa,
Tocopherol - witamina E, konserwant,
Citric Acid - regulator pH,
Citrus Aurantifolia Seed Oil - olejek z limonki,
Aloe Barbadebsis Leaf Juice - sok z aloesu,
Citral - składnik kompozycji zapachowej,
Limonene - składnik kompozycji zapachowej,
Geraniol - składnik kompozycji zapachowej,
Isoeugenol - składnik kompozycji zapachowej,
Linalool - składnik kompozycji zapachowej,
Citronellol- składnik kompozycji zapachowej.

I faktycznie odkąd TŻ zaczął stosować ten preparat, stan skóry zaczął diametralnie się poprawiać! Zmiany na lepsze były widoczne już po kilku aplikacjach! Sądzę, że pomiędzy złuszczającymi się płatami skóry musiały rozwijać się bakterie, które uniemożliwiały prawidłowe gojenie się skóry i jej regenerację. Ten preparat prawdopodobnie zahamował nadmierny rozwój bakterii dzięki szałwii a obecność olejów arganowego i z pestek moreli umożliwiła zmiękczenie naskórka i jego prawidłowe gojenie. A jak wspaniale, rześko pachnie!

Natomiast odświeżacz spełnia także swoją podstawową rolę jaką jest odświeżanie stóp przy czym należy wziąć pod uwagę, że trzeba go systematycznie stosować. Po jednorazowej aplikacji efekt odświeżenia jest znikomy, chociaż wyczuwalny jest delikatny efekt chłodzenia. Systematycznie stosowany pozwala zdecydowanie skuteczniej odświeżać stopy. Test odświeżania stóp przeprowadziłam na dość szerokiej grupie badawczej - koledzy z pracy zostali poproszeni o smarowanie jednej stopy przed pracą a po pracy zdawali subiektywny raport o odczuciach - a praca przy produkcji kosmetyków to jednak praca fizyczna, w której jest dużo dźwigania i przebywania w wysokiej temperaturze! 

Cena: ok. 45 zł / 150 ml


Żel pod prysznic z wanilią, Fair Squared


Ostatni kosmetyk jest zwykły-niezwykły: z jednej strony, co ciekawego może być w żelu do mycia ciała? Jednak te z Was, które czytają mnie od dłuższego czasu wiedzą, że zwracam baczną uwagę na wybór kosmetyków myjących. Dobór nieodpowiednich środków myjących potrafi znacznie pogorszyć stan skóry nawet, jeśli będziemy próbować "rekompensować" skórze agresywne środki myjące treściwymi preparatami nawilżającymi. Niestety, nie tędy droga.

Przede wszystkim jeśli chcemy skutecznie nawilżyć skórę, należy nie naruszać jej bariery hydrolipidowej. A to właśnie zbyt mocne kosmetyki myjące pozbawiają ją tej ochronnej bariery, przez co zaczyna ona szwankować. Osobiście uważam, że bariery hydrolipidowej nie można po prostu zastąpić - jest ona indywidualna dla każdego z nas, co jest konsekwencją naszej diety oraz aktywności gruczołów łojowych i potowych. Celem kosmetyków jest pielęgnacja i wzmacnianie fizjologicznych funkcji skóry dla zachowania jej prawidłowego działania a nie próba "zamiany na lepsze".

Odkąd wybieram kosmetyki myjące oparte o delikatne substancje myjące, mogę zapomnieć o balsamach, zwyczajnie ich nie potrzebuję. Skóra jest miękka, dobrze nawilżona, nie wykazuje szorstkości ani drobnopłatkowego złuszczania.

Aqua - woda,
Coco Glucoside - delikatny środek myjący,
Disodium Cocoyl Glutamate - delikatny środek myjący,
Olea Europaea Oil - oliwa z oliwek,
Glycerin - gliceryna, humektant,
Xanthan Gum - guma ksantanowa, zagęstnik,
Vanilla Planifolia Fruit Extract - ekstrakt z wanilii,
Sodium Benzoate - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Parfum - kompozycja zapachowa,
Citric Acid - regulator pH.

Żel ten posiada obłędny, waniliowy zapach- uwielbiam aromat wanilii i na początku przygody z naturalnymi kosmetykami sięgałam po żel Organic Therapy o tej nucie zapachowej, jednak w miarę poszerzania swojej wiedzy o substancjach kosmetycznych doszłam do wniosku, że ten żel nie był najlepszym wyborem. Kiedy więc zobaczyłam w ofercie marki Fair Squared żel o aromacie wanilii, koniecznie musiałam go przetestować!

Żel jest gęsty i do mycia ciała wystarcza niewielka ilość produktu. Można także spieniać go przy pomocy spieniacza, by jeszcze bardziej zintensyfikować jego wydajność! Po zastosowaniu skóra jest gładka, miękka i nie domaga się aplikacji balsamu. W dodatku aromat wanilii utrzymuje się na skórze wprawiając w stan relaksu i odprężenia!

Cena: ok. 40 zł / 250 ml



Kosmetyki marki Fair Squared wyróżniają się wzorowymi, bezpiecznymi i całkowicie naturalnymi składami INCI oferowanych produktów. Być może jednak niektóre z Was stwierdzą, że cena jest zbyt wygórowana.

Na cenę z pewnością ma wpływ także fakt, że Producent wykorzystuje surowce pochodzące ze "Sprawiedliwego Handlu" - Fairtrade. Ponadto by zapewnić konsumenta o wysokiej jakości stosowanych surowców oraz produkcji kosmetyków całkowicie bezpiecznych dla otaczającego nas środowiska, kosmetyki te uzyskały szereg certyfikatów m. in.: PeTA, NaTrue, Vegan Society.

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona powyższymi kosmetykami i jestem pewna, że wypróbuję jeszcze inne preparaty tej marki! A czy Wy słyszałyście już o Fair Squared? Być może zaciekawiłam Was którymś kosmetykiem?

Czekam na Wasze opinie i pozdrawiam!
Copyright © 2018 kosmetologia-naturalnie.pl