[530.] Aktualna pielęgnacja cery!

[530.] Aktualna pielęgnacja cery!


W ostatnich tygodniach zmieniłam wiele kosmetyków do twarzy, dlatego dziś przychodzę do Was z aktualizacją kosmetyków pielęgnacyjnych jakie stosuję - co nowego? Jak się spisują? Których Ulubieńców stosuję niezmiennie? 


Zacznijmy od niezwykle apetycznej maseczki Be.Loved z czekoladą - pierwsze wrażenie to oczywiście niesamowicie aromatyczny, czekoladowy zapach, który wydobywa się po odkręceniu słoiczka! Do tej pory miałam przykre doświadczenia z kosmetykami z czekoladą - było to jeszcze w czasach nastoletnich, gdy nie miałam najmniejszego pojęcia o kosmetykach jednak po kilku próbach stosowania preparatów z czekoladą doszłam do wniosku, że czekoladowy (chemiczny) aromat nie jest dla mnie. Apogeum mojej "miłości" do czekoladowych kosmetyków osiągnął podarunek od ówczesnego chłopaka, który chcąc zrobić mi miłą niespodziankę na walentynki, kupił mi zestaw czekoladowych kosmetyków - by nie sprawić mu przykrości stosowałam te kosmetyki ale ich zapach przyprawiał mnie o mdłości (czego to człowiek nie zrobił dla nastoletniej miłości?) - od tamtej pory powiedziałam kategoryczne "NIE" kosmetykom z czekoladą, aż do maski Be.Loved - naturalna pielęgnacja nie zawiodła mnie również w kwestii aromatu czekolady - dodatek prawdziwego kakao do kosmetyku nadaje mu niesamowitego aromatu, jest to całkowicie przeciwny biegun do chemicznego zapachu czekolady!

Jednak kakao w tej maseczce ma nie tylko właściwości uprzyjemniające stosowanie - przede wszystkim kakao dostarcza skórze wielu substancji odżywczych (magnez!) a także wpływa ujędrniająco na skórę. Rozluźnia mięśnie, dzięki czemu rysy twarzy są delikatniejsze, nie pogłębiają się zmarszczki mimiczne a cera prezentuje się znacznie bardziej promiennie i świeżo! Poza kakao, w maseczce znajdziemy ekstrakt z granatu, róży czy oleju konopnego, które dodatkowo pielęgnują skórę.

Maseczka ma postać gęstego, zbitego masła, jednak pod wpływem ciepła dłoni szybko się rozpływa co ułatwia jej aplikację. W kontakcie z ciepłem skóry aromat czekolady jest wciąż wyczuwalny, co znacznie poprawia humor! Maseczka ze względu na swoją masełkową konsystencję nie jest całkowicie spłukiwalna pod wpływem wody, więc to, czy Wasza cera ją polubi, musicie ocenić sami. Osobiście podczas spłukiwania maseczki wyczuwam film pod palcami, ale po wyjściu z kąpieli i lekkim odciśnięciu twarzy w chusteczkę, nie mam już po tym odczuciu ani śladu. Za to skóra jest przyjemnie gładka, miękka, nawilżona i nie domaga się aplikacji kremu.


INCI:
Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Carthamus Tinctorius (Safflower) Seed Oil, Theobroma Cacao Seed Butter, Theobroma Grandiflorum Seed Butter, Cannabis Sativa (Hemp) Seed Oil, Theobroma Cacao Powder, Oryza Sativa Powder,  Moroccan lava clay, Punica Granatum (Pomegranate) Seed Extract, Glycerin, Rosa Canina Seed Extract, Tocopheryl Acetate, Ananas Sativus Stem Powder

Cena: ok. 110 zł / 30 ml
Link do sklepu


Kosmetykiem, który wciąż gości w mojej łazience jest niezmiennie serum anti-age dla cery suchej i wrażliwej Planeta Organica - to serum niesamowicie służy mojej skórze - wycisza grę naczyń krwionośnych poprzez wzmocnienie naczynek a duża dawka antyoksydantów opóźnia procesy starzenia się skóry. Mimo, że serum jest lekkie, żelowe i absolutnie nie zapycha mojej cery, to ostatnimi czasy obserwuję lekkie nasilenie zmian trądzikowych, które okazało się wynikiem dusznych nocy. Dlatego sądzę, że wrócę do wersji dla cery tłustej i mieszanej tego serum, ponieważ również je sobie chwalę - powinno wspomóc gojenie się niechcianych zmian. Natomiast nawiązując do wcześniejszej maseczki - nie nakładam serum Planeta Organica na twarz po zastosowaniu maseczki Be.Loved - obawiam się, że byłoby to bezcelowe działanie, ponieważ oleje z maseczki wchłonięte w skórę mogą blokować wnikanie substancji czynnych z serum. Dlatego w inny dzień stosuję maseczki a w inny sera:

Mój tygodniowy plan pielęgnacji cery

   
INCI:
Aqua, Glycerin, Saccharide Isomerate, Panthenol, Allantoin, Hydrolyzed Vegetable Protein, Panax Ginseng Root Oil, Lycium Barbarum Fruit Extract, Phyllanthus Emblica Fruit Oil, Asparagus Racemosus Root Extract, Euterpe Oleracea Fruit Oil, Oenothera Biennis Oil, Saccharide Jasminum Officinale Flower/Leaf Extract, Carrageenan, Foeniculum Vulgare Oil, Ribes Nigrum Seed Oil, Camellia Sinensis Leaf Oil, Santalum Album Oil, Myrtus Communis Oil, Rosa Centifolia Flower Oil, Oryza Sativa Bran Powder, Elettaria Cardamomum Seed Extract, Echinacea Purpurea Extract, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Iris Florentina Root Extract, Salix Alba Bark Extract, Curcuma Longa Root Extract, Bambusa Vulgaris Extract, Citrus Grandis Peel Oil, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Pelargonium Graveolens Oil, Superoxide Dismutase, Tocopherol, Niacinamide, Riboflavin, Retinyl Palmitate, Ascorbic Acid, Squalane, Sodium Hyaluronate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Iron Oxydes
 
Cena: ok. 35 zł / 50 ml
 
Od jakiegoś czasu podglądam poczynania nowej marki polskich kosmetyków naturalnych - Senelle - zdecydowałam się wypróbować kilka ich kosmetyków i na "pierwszy ogień" poszedł ich korygujący krem pod oczy z serii "Summer". Niestety, okazał się zbyt mocny dla mojej skóry, powodował zaczerwienienie i podrażnienie w okolicy oka. Absolutnie nie umniejszam temu kosmetykowi - mam bardzo reaktywną okolicę oczu i zdarza się, że właśnie w taki sposób reaguje na bogactwo substancji czynnych. Właśnie przez takie sytuacje wciąż powtarzany jest mit, że kosmetyki naturalne nie są dobrym wyborem dla cer wrażliwych. Ale jeśli kosmetyk ma działać, musi posiadać substancje oddziałujące na skórę i wnikające w nią - co jednocześnie niesie za sobą ryzyko podrażnień u osób o cerze wrażliwej. Nie zraziło mnie to nawet w najmniejszym stopniu do firmy, ponieważ uczulenia to kwestia indywidualna - a nawet osoby o bardzo wrażliwych skórach mogą znaleźć wśród kosmetyków naturalnych odpowiadające im preparaty!

Z samym kremem wiązałam duże nadzieje, ponieważ ma bardzo ciekawą konsystencję, która z pewnością przypadłaby do gustu wielu z Wam - treściwy, gęsty, jednak nietłusty i jednocześnie dobrze wchłanialny o bardzo przyjemnym aromacie. Jest zapakowany z higieniczne opakowanie z pompką a przychodzi do nas w niezwykle eleganckim opakowaniu, która cieszy oko. Polecam zwrócić na niego uwagę, może spisze się u Was? Tylko jeśli macie równie wrażliwą okolicę oka jak ja, pamiętajcie o wykonaniu próby uczuleniowej!


INCI:
Aqua, Glycerin, Isoamyl Laurate, Linum Usitatissimum Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Propanediol, Coco Caprylate/Caprate, Cichorium Intybus Root Oligosaccharides, Cetearyl Olivate, Solanum Lycopersicum Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Sorbitan Olivate, Cocos Nucifera Oil, Cetearyl Alcohol, Oak Root Extract, Punica Granatum Flower Extract, Caffeine, Papaver Rhoeas Petal Extract, Olea Europaea Fruit Oil, Hydrogenated Olive Oil, Olea Europaea Oil Unsaponifiables, Sodium Phytate, Biosaccharide Gum-1, Caesalpinia Spinosa Gum, Xanthan Gum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Parfum

Cena: ok. 80 zł / 15 ml
Link do sklepu


Będąc więc w potrzebie zakupu kosmetyku przeznaczonego na okolicę oczu, sięgnęłam po kosmetyk, który znam i bardzo dobrze się u mnie sprawdza - przeciwzmarszczkowy krem pod oczy Vianek! Jest to mój ulubiony krem pod oczy z całej gamy kosmetyków Sylveco, dlatego nie mając czasu na poszukiwania nowości, wybrałam znany preparat. Krem skutecznie niweluje obrzęki wokół oczu dzięki teofilinie, teobrominie oraz kofeinie w nim zawartym a kwas hialuronowy mocno nawilża okolicę oka i dba, by przede wszystkim nie uległa odwodnieniu. W składzie znajdziemy również takie substancje jak ekstrakt z miłorzębu, olej z pestek truskawek, malin oraz koenzym Q10, które przede wszystkim opóźniają procesy starzenia się skóry.

Zmarszczki - czy można je spłycić?

Wersja przeciwzmarszczkowa kremu pod oczy Vianek posiada najbardziej treściwą konsystencję spośród kosmetyków pod oczy tej marki, dlatego jeśli wymagacie mocnego nawilżenia skóry polecam zwrócić na niego uwagę!

Mocno nawilżające kremy pod oczy

INCI: 
Aqua, Oenothera Biennis Seed Oil, Glycerin, Rubus Idaeus Seed Oil, Fragaria Ananassa Seed Oil, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Coco-caprylate, Glyceryl Stearate, Stearic Acid, Squalane, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Hydrolyzed Glycosaminoglycans, Ubiquinone, Caffein, Teophyllin, Theobromin, Sodium Hyaluronate, Sodium Alginate, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Glycosphingolipids, Phospholipids, Cholesterol, Cetearyl Alcohol, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Parfum

Cena: ok. 34 zł / 15 ml
Link do sklepu


Skoro jesteśmy już przy kremach, koniecznie muszę wspomnieć Wam o dwóch nowościach, jakie zagościły u mnie w ostatnim czasie! Zacznijmy od nowości firmy Resibo, miejskiego kremu ochronnego. Skusiłam się na niego ze względu na jego właściwości silnie antyoksydacyjne - jego celem jest ochrona skóry przed powstawaniem wolnych rodników nie tylko podczas ekspozycji na promieniowanie UV ale również IR (podczerwień) oraz światłem niebieskim emitowanym przez ekrany smartfonów, które również są podejrzewane o szkodliwy wpływ na naszą skórę. Krem o właściwościach anty-pollution powinien charakteryzować się treściwą konsystencją, która będzie stanowiła fizyczną barierę przed drażnieniem skóry cząsteczkami pyłów pochodzącymi ze smogu - jednak kto z nas lubi tłuste kremy? Resibo bardzo dobrze rozwiązało ten problem: krem jest dobrze wchłanialny, chociaż wyraźnie czuć, że jest minimalnie bardziej treściwy niż pozostałe kremy tej firmy. Pozostawia na uczucie aksamitnie gładkiej cery, które nie tylko ułatwia aplikację makijażu (zapobiega podkreślaniu porów i załamań skóry przez podkład) ale także tworzy barierę przed smogiem. Krem nie spowodował u mnie wysypu niedoskonałości, jak wspomniałam wcześniej - ma przyjemną, dobrze wchłanialną konsystencję, dlatego nie powoduje nadmiernego obciążenia skóry. Ze względu na bogactwo substancji przeciwutleniających (antyoksydantów) jak m. in. olej z otrąb ryżowych, olej z kiełków pszenicy, czy ekstrakt z kwiatów Budlei Dawida, który chroni skórę przed szkodliwym działaniem promieni świetlnych, takich jak UVA, UVB, IR czy skoncentrowane światło niebieskie i widzialne - był dla mnie oczywistym wyborem pod krem z filtrem! A dlaczego potrzebowałam kremu pielęgnującego pod filtr? O tym za chwilkę, najpierw zerknijmy w skład kremu Resibo:

INCI:
Aqua, Glycerin, Propanediol, Oryza Sativa Bran Oil, Coco Caprylate/Caprate, C12-C16 Alcohols, Caprylic/Capric Triglyceride, Triticum Vulgare Germ Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Palmitic Acid, Physalis Angulata Extract, Buddleja Officinalis Flower Extract, Hydrolyzed Algin, Sodium Hyaluronate, Saccharide Isomerate, Cetearyl Alcohol, Hydrogenated Lecithin, Sodium Stearoyl Glutamate, Sodium Phytate, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Phenetyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Citric Acid, Parfum 

Cena: ok. 80 zł / 50 ml

Link do sklepu 


Zdecydowałam się na zdradę mojego dotychczasowego ulubieńca - Kafe Krasoty (La Cafe de Beaute) na filtr łatwo dostępny i w dobrej cenie - Biodermę Photo Mineral SPF 50. Jej skład opiera się o same substancje zapobiegające utracie wody z naskórka (emolienty), dlatego obawiałam się, że moja skóra może mieć problem z utrzymaniem odpowiedniego nawilżenia jeśli nie dostarczę jej humektantów (uroki wieku 25+, kiedy to poziom syntezy NMF [Naturalnego Czynnika Nawilżającego] skóry sukcesywnie spada). Nie było inaczej - po raz pierwszy doświadczyłam tego, o czym do tej pory jedynie słyszałam: o "wysuszeniu skóry" przez oleje.

Kompendium Wiedzy o stosowaniu olejów na twarz

INCI:
Decyl Oleate, Dicaprylyl Carbonate, Zinc Oxide, Caprylic/Capric Trigliceride, Cocoglycerides, Titanum Dioxide, Silica Dimethyl Silylate, Polyhydroxystaeric Acid, Tocopheryl Acetate, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Stearic Acid, Alumina, Tocopherol

Cena: ok. 35 zł / 100 g
Dostępny w aptekach  

Sądzę, że nawet nie tyle problemem były oleje, ponieważ z powodzeniem wykorzystuję je na noc a serum z dodatkiem humektantu nakładam jedynie 2x w tygodniu, ale bardziej połączenie mocnego słońca, wysokiego stężenia filtrów fizycznych oraz brak humektantów w składzie. O ile tę ostatnią kwestię wyjaśniłam powyżej a efekt wysuszania skóry pod wpływem ekspozycji na UV jest oczywisty, o tyle chciałabym rozwinąć temat stężenia filtrów mineralnych w tym kosmetyku.

Otóż w przypadku kremów natrafiamy na informację, by zachować ich właściwości promieniochronne na poziomie SPF 50, należy stosować 1,5-2 mg kremu na cm kwadratowy skóry. A spray? Tłusta, oleista formuła tego spray`u uniemożliwia zaaplikowanie go w tak dużej ilości co przekłada się na pytanie - czy to oznacza, że wykazuje słabsze działanie? Niekoniecznie - jeśli przeszedł testy promieniochronne w takiej formule, oznacza to, iż wykazuje skuteczne właściwości przeciw UV już w mniejszej ilości, kosztem wyższego stężenia filtrów na mg kosmetyku. A że tlenek cynku i dwutlenek tytanu, jak i wszystkie pigmenty, wykazują lekko absorbujące właściwości, może się okazać, że ich wysokie stężenie nie służy skórze i doprowadza do jej wysuszenia. O ile aplikując spray Bioderma na krem Resibo nie zauważyłam pogorszenia stanu skóry (zasługa działania nawilżającego i odżywczego Resibo), to aplikując Biodermę na gołą skórę na ciele nabawiłam się dość mocnego wysuszenia skóry na przedramionach (na ręce najczęściej aplikowałam filtr, ponieważ mam je stale odsłonięte a w ostatnim czasie byłam w Macedonii, więc filtr był dla mnie koniecznością) a na wewnętrznej części ud nabawiłam się odparzeń (dużo spacerowaliśmy i podczas ocierania uda o udo dochodziło do mikro-podrażnień właśnie przez cząsteczki niezmikronizowanych filtrów. Taka sytuacja nie spotkała mnie jeszcze nigdy nawet, gdy byłam znacznie bardziej pulchna i podczas chodzenia uda ocierały o siebie znacznie mocniej.) Po tej sytuacji wiem, że do filtra Bioderma jeśli będę wracać, to z pewnością nie zabiorę go ponownie na aktywne wakacje.


Czy polecam ten filtr? Tak, jak najbardziej - zwłaszcza, że ma całkowicie bezpieczny skład, więc mogą śmiało po niego sięgać alergicy i posiadacze wrażliwych skór - ale zanim weźmiecie go ze sobą na urlop przetestujcie, jak spisuje się u Was. Osobiście pomimo, że uwielbiam kosmetyki i pielęgnację, to nie stosuję codziennie balsamu do ciała (odstawienie żeli z SLS i SLES przyczyniło się do mojego rozleniwienia - moja skóra zwyczajnie nie potrzebuje dodatkowego nawilżania) a stosowanie go rano + nakładanie na niego filtra nie byłoby dla mnie komfortowe.

SLS i SLES - wszystko, co powinnyście wiedzieć!

Największym minusem spary`u Bioderma było właśnie jego problematyczne stosowanie i użytkowanie. Natomiast kwestią, o której często mi piszecie i której i ja doświadczyłam, to zepsuty dozownik sprayu, dlatego musiałam przelać krem do innego pojemnika (z pompką). Jestem w stanie wiele wybaczyć kremowi z filtrem - tłustą konsystencję, bielenie, trudność w aplikacji, szybsze ścieranie się makijażu - ale jeśli Wy nie macie takich pokładów cierpliwości, to może się okazać, że ten spray niekoniecznie przypadnie Wam do gustu. Dlatego w celu wcześniejszego zapoznania się z kosmetykiem można udać się na dermokonsultacje lub pytać o jego próbki w aptekach.


Natomiast podczas wieczornej pielęgnacji pozostaję wierna olejom zamiast kremu. Aktualnie stosuję olej makadamia Mydlasie - kilka lat temu, jeszcze borykając się z trądzikiem lubiłam sięgać po olej makadamia, ponieważ jest lekkim olejem i nie powoduje pogorszenia cery trądzikowej. Byłam tak zadowolona z jego stosowania, że wypróbowałam oleje makadamia różnych firm a efekty finalne bardzo mnie zaskoczyły!

Porównanie olejów makadamia różnych firm

Dlatego przeglądając ofertę sklepu Mydlasie pomyślałam, że chciałabym powrócić do oleju makadamia - przypomnieć sobie jego działanie a także porównać ten olej do wcześniej przeze mnie stosowanych. Olej makadamia Mydlasie jest olejem zimnotłoczonym i nieperfumowanym, który doskonale nawilża skórę, jednocześnie jej nie obciążając. Na duży plus zasługuje duże opakowanie tego oleju, dzięki czemu stosuję go także do olejowania włosów. O tym, jak spisuje się na włosach, pisałam Wam jakiś czas temu:

Aktualna pielęgnacja włosów

Cena: ok. 11 zł / 50 ml

Oleje doceniam od samego początku mojej przygody z naturalną pielęgnacją, ale gdy spróbowałam maseł, przepadłam! Mam wrażenie, że mocniej zmiękczają naskórek niż olej, pozostawiając skórę niesamowicie miękką i przyjemną w dotyku. Moim ulubionym masłem jest awokado, ale mam zamiar popróbować także inne rodzaje maseł. Aktualnie wypróbowałam masło z zielonym jęczmieniem Botanicum Natural SPA - zdecydowałam się na nie ze względu na uniwersalność, która idealnie nadaje się na wyjazdy! Przede wszystkim masło nie rozleje się w bagażu a z jego pomocą mogę wykonać: demakijaż, zaaplikować na noc zamiast kremu, zastępuje mi także krem do rąk a w skrajnych przypadkach - balsam. Mogę również z jego pomocą "naolejować" włosy przed myciem - kto będąc na urlopie myśli o olejowaniu włosów? Cóż, Włosomaniaczki z pewnością mnie zrozumieją!

Masło Botanicum Natural SPA posiada bardzo przyjemną konsystencję - jest to masło, więc pozostawia na skórze film, jednak w przypadku mojej skóry całkiem dobrze się on wchłania, chociaż nie całkowicie. Masło posiada bardzo przyjemny, cytrusowy zapach, który uprzyjemnia jego stosowanie. Wbrew temu, co może się wydawać - nie posiada zbitej i twardej konsystencji, ale jest puszyste i bez trudu można go wydobyć z pojemniczka.

INCI:
Butyrospermum Parkii Butter & Wheatgrass Extract

Cena: ok. 50 zł / 120 ml
Link do sklepu 


Jednym z moich ostatnich hitów pielęgnacyjnych jest woda aloesowa (hydrolat) Beaute Marrakech. Na tę firmę natknęłam się w osiedlowym sklepie zielarskim (serdecznie pozdrawiam Dziewczyny z Eco Life!) i postanowiłam wypróbować hydrolat w wersji aloesowej, ponieważ nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim hydrolatem. Na testowaniu się nie skończyło, ponieważ zużyłam już kilka buteleczek i z pewnością na nich nie poprzestanę! Z jednej strony kusi mnie wypróbowanie innych hydrolatów Beaute Marrekech, z drugiej strony wciąż nie jest mi mało wody aloesowej!

Cena: ok. 16 zł / 125 ml
Link do sklepu - a osoby z Rzeszowa oczywiście zapraszam do Eco Life na ul. Staromiejskiej 1!


Ostatnim kosmetykiem o którym chciałabym Wam wspomnieć jest regenerująca pomadka do ust Vianek - już od dziecka borykam się z mocno wysuszonymi ustami, dlatego zawsze muszę mieć przy sobie pomadkę ochronną. Pomadka Vianek spisuje się u mnie wzorowo, mocno nawilża i regeneruje usta, zapobiega ich wysychaniu. Podczas jej stosowania nie pojawiły się na moich ustach żadne suche skórki. Przeplatam jej stosowanie z pomadką brzozową Sylveco, ponieważ zawarta w niej betulina ma właściwości przeciwwirusowe - zapobiega rozwojowi opryszczki.

Uważam, że poszerzenie oferty Vianek o pomadki było bardzo dobrym pomysłem, ponieważ ta marka kosmetyków wyróżnia się zapachami a większość z Pań lubi ładnie pachnące kosmetyki (i smaczne pomadki!) - możemy wybierać aż w 4 wersjach: moją ulubioną jest kojąca, tuż za nią na podium znajduje się odżywcza a regenerującą postawiłabym na miejscu 3. Nie dlatego, że mi nie smakuje - po prostu oszalałam na punkcie aromatów dwóch wcześniejszych! Natomiast rozczarowała mnie pomadka łagodząca, ponieważ miała smakować bananem a ja raczej wyczuwam w niej gumę balonową. Jednak w kwestii zapachów i smaków nie ma co dyskutować - każdy preferuje co innego!

INCI: 
Glycine Soja Oil, Oenothera Biennis Seed Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Rubus Idaeus Seed Oil, Cera Alba, Butyrospermum Parkii Butter, Theobroma Cacao Seed Butter, Lanolin, Carnauba Wax, Parfum

Cena: ok. 10 zł / 4,6 g
Link do sklepu


Tak właśnie prezentuje się moja aktualna pielęgnacja twarzy - o makijażu powiemy sobie osobno, ponieważ tam również zaszło kilka zmian!

Jestem bardzo ciekawa, czy któreś z powyższych kosmetyków przykuły Waszą uwagę? A może już je stosowałyście? Jak spisują się one u Was?

Pamiętajcie, że systematycznie sprawdzam na IG hasztag #kosmetologianaturalnie i podpatruję, czy kupiłyście coś z mojego polecenia lub też czy stosujecie się do porad zawartych na tej stronie! Ponadto szykuję dla Was konkurs na IG, więc koniecznie obserwujcie profil @kosmetologianaturalnie.pl !

Pozdrawiam serdecznie!
[529.] Polecane filtry UV i kwestia opalania - aktualizacja na lato 2018

[529.] Polecane filtry UV i kwestia opalania - aktualizacja na lato 2018

Chociaż jestem zasypywana przez Was pytaniami o polecane filtry UV, kwestie opalania i substancji stosowanych w kosmetykach promieniochronnych, na artykuł im poświęcony potrzebowałam czasu. W 2018r. doszło do pewnych zmian w kwestii filtrów mineralnych i już zdążyło narosnąć wokół nich kilka mitów. Potrzebowałam usystematyzować wiedzę i zapoznać się z wiarygodnymi źródłami, żeby móc wydać swoją opinię. Dlatego dopiero dziś chciałabym wytłumaczyć Wam kilka ważnych informacji oraz przedstawić Wam polecane przeze mnie kosmetyki z filtrami UV.


Czym jest i jak działa UV?

Zacznijmy od rozróżnienia promieniowania UV (ultrafioletowego). Jest to promieniowanie spoza światła widzialnego, które mimo iż jest dla nas niewidoczne, ma bardzo duży wpływ na kondycję naszej skóry a także zdrowie. Promieniowanie UV dzieli się na trzy kategorie o różnych długościach fali:
- UVC o długości fali: 100–280 nm
- UVB o długości fali: 280–315 nm
- UVA o długości fali: 315–380 nm

Każda otaczająca nas rzecz odbija lub pochłania fale światła widzialnego- jeśli widzicie zielony liść oznacza to, że liść pochłania fale światła widzialnego we wszystkich długościach (kolorach) ale odbija te o długości odpowiadającej barwie zielonej - stąd nasza źrenica (notabene o najgłębszym odcieniu czerni, mogącej pochłaniać wszystkie kolory) - widzi liść zielonym. Wszystko co nas otacza pochłania fale promieniowania światła widzialnego lecz odbija tylko te wybiórcze - dlatego świat jest kolorowy a my możemy to widzieć, ponieważ idealna czerń naszej źrenicy pochłania odbite fale o każdym kolorze! Wyjątkiem są rzeczy koloru białego, które odbijają wszystkie fale światła widzialnego. Jako ciekawostkę z zakresu fizyki podpowiem, że promienie UV są krótsze niż zakres promieniowania widzialnego, ale dłuższe niż promieniowanie rentgenowskie. Natomiast najkrótsze fale widzialne jakie rejestruje nasze oko to właśnie fiolet. Stąd nazwa "ultrafiolet" określająca długość fali poniżej tego zakresu ("ultra" to z łacińskiego "poza", "dalej"). Dlatego dawniej nazywane było promieniowaniem "pozafiołkowym" lub "nadfiołkowym". Co równie ciekawe - niektóre zwierzęta jak część gryzoni, torbaczy czy renifery, są w stanie widzieć promieniowanie UV! Mimo, że również jesteśmy ssakami, to jednak człowiek pierwotny prowadząc nocny tryb życia utracił tę zdolność i aktualnie nasze oko nie ma możliwości dostrzegania promieniowania spoza zakresu długości fal 380–750 nm, które określa się mianem "światła widzialnego".

Co równie ciekawe - najbardziej drastyczne, gwałtowne i silne skutki wywołuje promieniowanie UVC. Gdyby docierało całkowicie do Ziemi, życie mogłoby się w ogóle nie rozwinąć. Wraz ze wzrostem długości fali UV maleje jej energia, dlatego UVA mogłabym określić jako "cichego zabójcę" - nie daje o sobie znać przez wiele lat i jego wpływ nie jest wyraźnie obserwowalny jednak to właśnie on odpowiada za rozwój czerniaka. Zresztą powtarzając za Owidiuszem: "Kropla drąży skałę nie siłą lecz ciągłym spadaniem".

Promieniowanie słoneczne emituje ultrafiolet w każdym z powyższych zakresów jednak UVC oraz część UVB nie przenika poniżej warstwy ozonowej (dlatego tak istotne jest by nie dopuszczać do rozwoju dziury ozonowej, by to promieniowanie nie docierało do nas w nadmiernej ilości). Aż 97% promieniowania ultrafioletowego jakie dociera do naszej ziemi to UVA, które niestety jest najbardziej szkodliwe dla naszej skóry w aspekcie długoterminowym.

Różne długości fali UV wpływają na ich odmienne działanie na skórę a także głębokość, na jaką wnikają w głąb skóry:

- UVC nie przenika do Ziemi, ponieważ zostaje pochłonięte przez warstwę ozonową, dlatego nie bierze się pod uwagę jego działania względem szkodliwości dla skóry. Jednak jeśli skóra przypadkiem zostanie eksponowana na UVC (np. pod wpływem niektórych lamp bakteriobójczych), to promieniowanie to nie wnika głęboko w skórę, ale wywołuje ostry rumień, zapalenie spojówek oraz rogówki i powstanie wolnych rodników, które niszczą najbardziej powierzchowne komórki naskórka i lipidy bariery hydrolipidowej. UVC jest promieniowaniem o największej energii i dlatego skóra oddziałuje na niego szybko i gwałtownie.

- UVB ma możliwość przenikania wgłąb naskórka, nawet do jego głębokich warstw, gdzie znajdują się melanocyty odpowiedzialne za przyciemnienie koloru skóry (powstanie opalenizny). Jego natężenie zmienia się w zależności od pory dnia a najmocniejsze jest w godzinach 12:00-15:00 i poza działaniem wywołującym przyciemnienie skóry, wywołuje również powstanie rumienia oraz poparzeń. Promieniowanie UVB nie przenika przez chmury oraz szyby i co ważne - to ono jest odpowiedzialne za syntezę witaminy D. Pod wpływem działania UVB również dochodzi do powstania wolnych rodników. O ochronie przed promieniowaniem typu UVB informuje nas faktor SPF (o którym więcej powiemy sobie w dalszej części artykułu).

- UVA natomiast jest najbardziej szkodliwym rodzajem promieniowania UV - ma możliwość wnikania aż do skóry właściwej, dlatego to ono jest odpowiedzialne za niszczenie kolagenu i fotostarzenie! Jednocześnie także bierze udział w tworzeniu opalenizny, chociaż w ograniczonych dawkach nie wywołuje rumienia ani poparzeń przy jednoczesnym jej powstaniu. Skutki oddziaływania na skórę UVA widoczne są dopiero po systematycznej i długotrwałej ekspozycji na ten rodzaj promieniowania - nie tylko odpowiada za siateczkę zmarszczek, ścieńczenie naskórka i szybszą utratę elastyczności skóry określane mianem fotostarzenia, ale także powstawanie plam posłonecznych (kiedyś nazywanych plamami starczymi, jednak pojawiają się one u coraz młodszych osób) a także wywołuje nowotwór skóry - czerniaka. Promieniowanie UVA dociera do nas w każdą porę roku, niezależnie od pogody - promieniowanie to przenika zarówno przez chmury jak i szyby, ciężko jest się przed nim chronić. O właściwościach ochronnych przed UVA informuje nas faktor PPD, IDP lub PA (więcej w dalszej części artykułu).

Zarówno UVB jak i UVA biorą udział w powstawaniu opalenizny, ale w lampach stosowanych w solarium stosowane są promienie mieszane ze znaczną przewagą UVA. Dlatego tak wiele mówi się o szkodliwości solarium - nie tylko względem urody, ale przede wszystkim zdrowia, ponieważ dawki promieniowania UVA w solariach są wielokrotnie większe niż promieniowanie, którego doświadczamy na co dzień! 



Faktory - SPF i PPD/IPD/PA

Jak wspomniałam wyżej, wartość faktora SPF odnosi się do opóźniania procesu powstawania opalenizny i ewentualnego poparzenia, dlatego przyjmuje się, że dotyczy ono w głównej mierze do promieniowania UVB. Jednak promieniowanie UVA również bierze udział w powstawaniu rumienia i opalenizny, dlatego by dokładnie ustalić, jaki jest poziom ochrony przed UVA, czyli promieniowania najbardziej szkodliwego dla skóry, potrzebna jest wartość innego faktora - PPD, IPD lub PA. Odnosi się on do ochrony konkretnie przed promieniowaniem UVA, jednak ten nie zawsze jest uwzględniany przez Producentów.

Wartość SPF informuje nas, ile razy dłużej możemy przebywać na słońcu, zanim pojawi się rumień. Jeśli w warunkach laboratoryjnych probant o fototypie I (alabastrowej skórze) po ekspozycji na słońce zaczął się rumienić po 20 minutach, to stosując faktor SPF 50 powinien przy takiej samej ekspozycji zacząć się rumienić (czy "opalać") dopiero po 1000 minutach (20x50). Pomiary te wykonywane są przy zachowaniu odpowiedniej ilości filtra a więc 1,5 - 2 mg na centymetr kwadratowy skóry.

W internecie możemy natknąć się na informację, że nie ma sensu stosować filtrów SPF 50, ponieważ różnica pomiędzy jego działaniem promieniochronnym a SPF 30, nie jest znacząca. Informacje te opierają się na przybliżonych obliczeniach, w jakim stopniu faktory SPF chronią przed promieniowaniem UVB:

- SPF 2 - 25-30%
- SPF 10 - 80%
- SPF 25 - 96%
- SPF 30 - 98%
- SPF 50 - 98,5%

Wartości te odnoszą się do UVB a 97% promieniowania jakie do nas dociera to UVA! Czyli pozostałe 3% to UVB i szczątkowa ilość UVC, którą w obliczeniu możemy pominąć. Czyli faktor SPF 50 nie odnosi się do ogólnego promieniowania docierającego do ziemi ale tych pozostałych 3%, które jest promieniowaniem UVB. Czyli skóra jest chroniona w 98,5% z 3% całego promieniowania jakie do nas dociera!

Chociaż producenci nie zawsze podają wartość PPD/IPD/PA (możemy je znaleźć jako oznaczenie PA+, PA++, PA+++ - im więcej "+" tym wyższa ochrona konkretnie przed UVA, mogą również być oznaczenia PPD/IPD z cyfrą), to właśnie faktor SPF 50 w znacznie lepiej chroni przed UVA niż SPF 30 i o tym należy pamiętać! Przypominam, że UVA stanowi 97% promieniowania UV jakie dociera do Ziemi i wywołuje poważniejsze skutki długofalowe niż UVB, którego szkodliwość odczuwalna jest natychmiast w postaci poparzeń!

Bazując na informacjach ze strony La Roche Posay:

Ich SPF 30 ma wskaźnik PPD około 19 a SPF 50 - wskaźnik PPD powyżej 30! Niektóre firmy podają nawet wartość PPD 40 przy wartości SPF 50, ponieważ oba faktory nie są od siebie zależne. Dlatego właśnie SPF 50 lepiej chroni skórę niż SPF 30 - różnica jest widoczna w odniesieniu do UVA, co jest niezwykle istotne.

Natomiast jak określa się stopień ochrony przed UVA? I tutaj zaczynają się schody. Nie udało mi się znaleźć informacji, by istniała na to jedna metoda zatwierdzona przez UE (dlatego też zapewne tak mało Producentów decyduje się na oznakowanie swoich produktów z filtrami).

Dlatego nawet, jeśli Producent nie deklaruje wartości PPD/IPD/PA, to zachęcam do stosowania filtrów o jak najwyższym faktorze (SPF 50). Całkowicie rozumiem koncepcję stosowania filtrów SPF 50 przez cały rok i ją popieram, chociaż przyznaję, że osobiście nie praktykuję (a powinnam zacząć i mam takie postanowienie. W tym roku kremy z filtrem SPF 50 stosuję codziennie od początku marca).



Filtry UV a synteza witaminy D

Stosowanie kremów z filtrem o wysokim faktorze (SPF 50) przez cały rok budzi obawy o niedostateczny poziom syntetyzowania witaminy D przez organizm. Natomiast warto wziąć pod uwagę fakt, że wiele osób cierpi na niedobór witaminy D niezależnie od tego, czy eksponuje się na działanie UV, korzysta z solarium lub też stosuje kremy z filtrami. Dzieje się tak, ponieważ opalenizna (czyli wzmożona ilość barwnika skóry wytworzona pod wpływem ekspozycji na UV - melaniny) jest również barierą dla UV i blokuje możliwość syntezy witaminy D! Dla prawidłowego syntetyzowania witaminy D zaleca się ekspozycję na promieniowanie UV ok. 15 minut dziennie, czyli przez czas, w którym nie zdąży rozwinąć się na skórze rumień ani powstać opalenizna (w przypadku stosowania kremów z filtrem czas ten się wydłuża, nie mniej jednak synteza witaminy D ma szansę zachodzić). Jednak by być pewnym, że nasz organizm syntetyzuje odpowiednie dawki witaminy D należy systematycznie poddawać się badaniu krwi, z którego określany jest poziom tej witaminy. W przeciwnym razie nigdy nie mamy pewności, jaki na prawdę jest jej poziom w naszym organizmie. W przypadku niedoborów tej witaminy zalecana jest suplementacja, która skutecznie podnosi poziom witaminy D. Spotkałam się z informacją, jakoby suplementacja witaminy D jest bezcelowa, ponieważ do przekształcenia  suplementowanej formy witaminy do formy aktywnej wymaga promieniowania UV, jednak poprawiające się wyniki pacjentów poddanych suplementacji przeczą tej teorii. Lekarze słusznie zalecają suplementację witaminy D, jako mającej ogólnoustrojowy wpływ na organizm a także samopoczucie. Lekarzem nie jestem, więc jeśli macie wątpliwości co do słuszności mojej wypowiedzi- pytajcie bezpośrednio u źródła.



Rok 2018 to kontrowersje związane z filtrami mineralnymi (fizycznymi)

Rok 2018 przyniósł zaskakujące wieści- dwutlenek tytanu (nawet nie w formie zmikronizowanej!) jest rakotwórczy. Informacja ta została podłapana pobieżnie i rozdmuchana przez niektórych "specjalistów", bez zapoznania się z jej szczegółami a rzucają one całkowicie inne światło na całą sytuację! Otóż komitet ds. Oceny Ryzyka (RAC), który ocenia ryzyko stosowania substancji dla zdrowia ludzi oraz środowiska, zatwierdził klasyfikację dwutlenku tytanu jako składnika podejrzewanego o działanie rakotwórcze przy narażeniu drogą wziewną. Jest to ważna informacja przede wszystkim dla zakładów produkcyjnych, gdzie pracownicy są narażeni na wdychanie dwutlenku tytanu podczas dodawania go do formulacji kremu/balsamu! Jest to także ważna informacja dla firm produkujących bardzo miałkie zasypki, pudry (sypkie) - sądzę, że w przypadku podkładów mineralnych nie należy się obawiać, ponieważ podczas aplikacji nie tworzy się "chmurka pyłu", którą można byłoby wdychać, jednak rynek kosmetyczny oczekuje na dalsze rozporządzenia i wyjaśnienia w tej kwestii. Jest to pierwszy sygnał o tym, że jeśli Producent wypuszcza kosmetyki sypkie z dwutlenkiem tytanu, możliwe że w przyszłości będzie musiał zmienić formułę lub skład kosmetyku. Natomiast w firmach, gdzie produkowane są np. kremy/balsamy z filtrami UV, laboranci powinni nosić odzież ochronną uniemożliwiającą wdychanie dwutlenku tytanu podczas procesu produkcyjnego. Podkreślam jeszcze raz, że ta klasyfikacja nie dotyczy kosmetyków aplikowanych na skórę w formie emulsyjnej, dlatego kremy, czy balsamy zawierające dwutlenek tytanu jako filtr UV wciąż są kosmetykami bezpiecznymi, jak najbardziej dopuszczonymi i zaleconymi do stosowania.

Natomiast tlenek cynku w formie zmikronizowanej (nano) został oficjalnie zabroniony do stosowania w kosmetykach, których używanie może stanowić zagrożenie inhalacją jego cząsteczkami (czyli kosmetyków o konsystencji sypkiej, kremy i balsamy nie są objęte tym zakazem, ponieważ wchłanialność przez skórę nanocząsteczek jest znikoma, nie niesie za sobą takiego ryzyka jak podczas wdychania). Zakaz obowiązuje od lutego 2018 r.


Lepsze filtry chemiczne czy fizyczne?

Dla nowych Czytelników pokrótce wspomnę (chociaż zapewne i tak każda z Was to wie), że filtry fizyczne tworzą na skórze film odbijający promieniowanie UV ("lustro") natomiast filtry chemiczne pochłaniają promieniowanie UV zmieniając je na energię cieplną. Wadą filtrów fizycznych jest ich bielenie, dlatego producenci poddają filtry fizyczne mikronizacji w celu niwelowania efektu bielenia skóry (mikronizacja umożliwia odbijanie promieniowania UV, bez jednoczesnego odbijania światła widzialnego), natomiast filtry chemiczne są bardzo reaktywne i mogą wywoływać uczulenia dlatego zaleca się ostrożność w przypadku cer wrażliwych i dziecięcych.

Musicie mieć na uwadze, że temat oddziaływania promieniowania UV na skórę oraz ochrona przeciwsłoneczna to bardzo młode kierunki badań kosmetologii. Wciąż wiele kwestii zostaje niewyjaśnionych, ponieważ dopiero trwają badania mogące wyczerpać ten temat. Niestety aktualnie jesteśmy w takim momencie, że nie da się jednoznacznie określić, czy cząsteczki nano faktycznie są szkodliwe i należy się ich obawiać, czy wręcz przeciwnie. Dla moich nowych Czytelników przypomnę, że cząsteczki nano, to zmikronizowany tlenek cynku oraz zmikronizowany dwutlenek tytanu (filtry fizyczne), które nie bielą w przeciwieństwie do ich nie zmikronizowanych form (j.w.). Poznacie je w INCI po dopiskach "nano", tj. "Zinc Oxide (nano)" oraz "Titanum Dioxide (nano)". Natomiast "Zinc Oxide" oraz "Titanum Dioxide" (bez dopisków "nano") informuje nas o dobrze przebadanych i znanych, niezmikronizowanych formach filtrów fizycznych. Chociaż cząsteczki nano są ogólnie uznawane za nieszkodliwe i dlatego są dopuszczone do stosowania w kosmetykach (również dla dzieci), pojawiają się informacje o ich rzekomej szkodliwości, co jest systematycznie weryfikowane- na chwilę obecną nie udało się udowodnić ich negatywnego wpływu na skórę.

Od niedawna pojawiają się także informacje na temat braku działania przeciwstarzeniowego filtrów chemicznych lub też ich mniejszej skuteczności niż filtry fizyczne, ponieważ podczas przekształcenia promieniowania UV w energię cieplną dochodzi do powstania wolnych rodników, które będą szkodzić skórze. W teorii oznacza to, iż filtry chemiczne mogłyby chronić przed czerniakiem, natomiast przed starzeniem się skóry - niekoniecznie, lub w ograniczonej ilości. Czy tak faktycznie jest? Niestety nie mogę tutaj wydać jednoznacznej opinii - nie ma na ten temat rzetelnych badań i na ten temat nie wypowiadają się na razie żadne kosmetyczne autorytety. Sądzę, że nie wynika to z chęci zatajenia informacji dla zysku, lecz właśnie ze względu na niedostateczną liczbę badań i brak wystarczającej wiedzy. Temat ten wymaga dalszej obserwacji dla potwierdzenia teorii, natomiast Producenci stawiają na wzbogacanie swoich kosmetyków z filtrami chemicznymi o antyoksydanty, których celem jest wyłapywanie wolnych rodników mogących uszkodzić skórę. Filtry chemiczne oddziałują także pomiędzy sobą tworząc dodatkową ochronę przed wpływem działania wolnych rodników, jednak czy ochrona ta jest wystarczająca? Tu pojawia się kolejna ślepa uliczka, ponieważ nikt jeszcze nie podjął się badania wyjaśniającego to pytanie.

Z filtrami chemicznymi wiąże się jeszcze jedna kontrowersja - część z nich określana jest mianem "filtrów przenikających" jako filtrów, które wykryto w mleku matek karmiących, które stosowały kosmetyki promieniochronne. Jednak zastanówmy się - co z tego, że przenikają? Czy mają potwierdzone właściwości rakotwórcze lub estrogenne? Otóż nie - nie zostało nigdy potwierdzone, żeby którykolwiek z filtrów chemicznych przenikających, tym bardziej pozostałych filtrów chemicznych, miał szkodliwe dla zdrowia działanie. Ze względu na ich budowę chemiczną podejrzewano, że mogą wykazywać działanie estrogenne, dlatego poddano je badaniom, które nie potwierdziły tej teorii! Z drugiej strony - być może inne szkodliwe działanie jeszcze nie zostało odkryte, ponieważ jak wspomniałam - wciąż jest mało badań, które mogłyby tę teorię jednoznacznie potwierdzić lub obalić. Zgodnie z aktualnym stanem wiedzy filtry chemiczne wcale nie są bardziej szkodliwe niż równie kontrowersyjny w roku 2018 dwutlenek tytanu i tlenek cynku, o których pisałam Wam wcześniej. Sądzę, że warto pamiętać, podobnie jak w przypadku parabenów i fenoksyetanolu - jeśli posiadamy zdrową, nieuszkodzoną ani nie zmienioną chorobowo skórę, to przenikanie substancji zawartych w kosmetykach jest znikome (prawnie kosmetyki to preparaty, które nie mogą mieć wpływu na cały organizm a więc nie powinny przenikać bariery skórno-naskórkowej, nie powinny docierać do krwioobiegu). Wybieranie kremów z filtrem bez tzw. promotorów przenikania (glikolu propylenowego, butylenowego, etanolu, izopropanolu, Disodium EDTA i innych) również zmniejsza ryzyko przenikania substancji z kosmetyku do krwioobiegu. Natomiast istnieje cały szereg badań potwierdzających szkodliwy wpływ promieniowania UV na zdrowie i urodę, dlatego chociaż kwestia filtrów jest kontrowersyjna, zalecam ich stosowanie. Trzymam jednak rękę na pulsie, czytam najnowsze doniesienia i co roku aktualizuję wpis dotyczący filtrów.

A więc odpowiadając na zadane pytanie - lepiej stosować filtry chemiczne, fizyczne, czy mieszane? Nie ma to znaczenia - SPF 50 to zawsze SPF 50 i chroni na tak samym poziomie przy zachowaniu szczególnych zaleceń wymaganych przy danym rodzaju filtra (o których powiemy sobie później).



Czy makijaż obniża wartość ochrony przeciwsłonecznej?

To pytanie jest jednym z najczęściej mi zadawanych w temacie filtrów (oczywiście zaraz po "Jaki filtr polecasz?" ;)). I tutaj ponownie natrafiamy na ślepy zaułek, ponieważ nikt jeszcze nie zbadał dokładnie, w jaki sposób oddziałuje makijaż nałożony na krem z filtrem. Biorąc pod uwagę fakt, iż filtry fizyczne odbijają światło, kosmetyki tylko z tymi filtrami polecane są jako ostatni kosmetyk nakładany na twarz - więc na tego typu filtr nie powinno się nakładać makijażu, natomiast filtry chemiczne będą prawidłowo chronić przed działaniem promieniowania UV nawet, jeśli zaaplikujemy na nie makijaż. Najczęściej jednak spotykanymi kosmetykami z filtrem są kremy zawierające filtry mieszane, czyli zarówno fizyczne jak i chemiczne. Teoretycznie w ich przypadku zostanie osłabiona bariera UV względem zawartości filtrów fizycznych.

Osobiście jednak zastanawiam się, czy na filtr nie ma przypadkiem wpływu:

- gadżet, którym aplikujemy podkład na filtr - być może gąbeczki i pędzle ścierają filtr i w tym przypadku lepiej sprawdziłaby się aplikacja podkładu palcami?

- poziom krycia podkładu - te mniej kryjące być może umożliwiłyby chociaż częściowe odbijanie promieniowania filtrom fizycznym.

Są to jednak tylko moje rozważania i na ten temat nie ma żadnych badań. Jednak gdybym miała wybrać - nakładać pod makijaż krem tylko z fizycznym filtrem czy też w ogóle nie nakładać? - zawsze odpowiem, żeby nakładać! Lepsza nawet minimalna ochrona przed UV niż żadna. Oczywiście im wyższą wartość filtra nałożymy pod makijaż tym większe prawdopodobieństwo lepszej ochrony skóry, chociaż może być ona nie aż tak wysoka jak rekomenduje Producent. Czy ta zależność dotyczy również filtrów chemicznych? Być może, jednak jak wspomniałam wcześniej - tych zależności nikt nie badał.

Co ważne - podkłady zarówno mineralne jak i fluidy - zawierają zawsze barwniki (tlenki żelaza), które również są filtrami fizycznymi. W większości fluidów znajdziemy także tlenek cynku lub dwutlenek tytanu (nierzadko oba), dlatego makijaż również daje nam ochronę przed UV, chociaż nie jest ona aż tak wysoka jak filtr SPF 50 (chyba, że jest to wyszczególnione na opakowaniu). 


Reaplikacja - co 2h!

Pamiętajcie również, że w przypadku kosmetyków z filtrem należy je reaplikować. Jeśli jesteśmy w obrębie kąpieliska, to filtr należy zaaplikować po każdym wyjściu z wody. Każde otarcie skóry o ręcznik czy leżak oraz pocenie się, także zmniejsza siłę filtrów (mieszanych i fizycznych), dlatego należy je reaplikować co 2h. Natomiast filtry chemiczne po ok. 2h od aplikacji zaczynają się rozkładać indukując powstawanie wolnych rodników, dlatego należy - w teorii! - myć skórę przed każdą reaplikacją. Jednak czy kosmetyk myjący ma szansę zmyć ze skóry filtr chemiczny, który zdążył wniknąć głęboko w skórę? Niestety nie - pozostaje więc mieć nadzieję, że ilość wydzielanych wolnych rodników nie jest porównywalnie duża jak podczas ekspozycji na UV a także, że zawarte w kremach z filtrem chemicznym antyoksydanty będą wyłapywać wolne rodniki. Dobrym działaniem, mogącym zmniejszyć ryzyko wpływu wolnych rodników pochodzących z filtrów chemicznych jest aplikacja pod nie lekkiego, dobrze wchłanialnego serum, które będzie bogate w antyoksydanty - jednak czy w tej sytuacji serum nie uniemożliwi odpowiednio głębokiego wniknięcia filtru chemicznego w skórę, co mogłoby osłabić jego działanie? Na to pytanie również nie znajdziemy odpowiedzi, ponieważ nikt tego nie badał. 

Reaplikacja filtru co 2h jest najbardziej istotna w przypadku całodniowej ekspozycji na promieniowanie np. będąc na urlopie/wakacjach. Natomiast spędzając 8h w pracy i, nie mając dostępu do ekspozycji na światło dzienne, można nakładać filtr dopiero przed planowaną ekspozycją (np. przed wyjściem z pracy). I tutaj miejcie na uwadze, że filtry fizyczne chronią skórę od razu po aplikacji, natomiast filtry chemiczne potrzebują ok. 15 min na wchłonięcie się, by móc prawidłowo działać.

Natomiast kwestię tego, jak nakładać filtry mając makijaż opisywałam w zeszłym roku, dlatego odsyłam do osobnego artykułu:




Polecane przeze mnie kosmetyki z filtrami

Od razu zaznaczę, że polecam tylko i wyłącznie kosmetyki z filtrami SPF 50 i po lekturze powyższego "wstępu teoretycznego" mam nadzieję, że i Wy postawicie na ochronę właśnie najwyższym faktorem. Również bardzo istotny jest dla mnie skład takiego kremu - w myśl zasady naturalnej pielęgnacji nie powinien zawierać etanolu, glikoli, substancji oksyetylenowanych, silikonów, olejów mineralnych i wielu innych substancji potencjalnie szkodliwych dla skóry czy środowiska. Natomiast względem samych filtrów nie mam żadnych uwag, stosuję zarówno te fizyczne jak i chemiczne, włącznie z "przenikającymi", ponieważ jak wspomniałam wcześniej - na chwilę obecną nie ma żadnych rzetelnych informacji na temat ich szkodliwości, natomiast czerniak i fotostarzenie są jak najbardziej udokumentowane medycznie!

Nie istnieje "idealny" krem z filtrem - właściwie każdy z nich ma jakiś minus. Jednym będzie przeszkadzać filtr chemiczny przenikający, innych będzie denerwować efekt bielenia po filtrze fizycznym. Jednym będzie przeszkadzać niewystarczająca ochrona filtra fizycznego pod makijażem, innym - możliwość uszkodzenia skóry przez wolne rodniki powstałe w wyniku działania filtra chemicznego. Wielu osobom zapewne będzie przeszkadzać treściwa konsystencja kremów z filtrem (ze względu na to, że filtry UV albo są zawiesinami wprowadzanymi do fazy olejowej lub też są rozpuszczalne w tłuszczach, dlatego kremy z filtrami UV mają zawsze podniesioną zawartość tej fazy). Dlatego przedstawiam Wam kilka propozycji kremów z filtrami na rok 2018, które stosowałam lub zamierzam zastosować, ale ostateczny wybór filtra pozostaje w Waszych rękach.


Na zielono zaznaczone substancje aktywne w składzie INCI, na żółto - filtry UV:

Kafe Krasoty (inaczej: Le Cafe de Beaute) SPF 50 
Cena: ok. 32 zł
Aqua, Cocos Nucifera Butter, Titanium Dioxide (nano) and Aluminia and Stearic Acid, Cetearyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglycerides, Glyceryl Monostearate, Glycerin, Mangifera Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Triticum Vulgare Oil, Octocrylene, Butyl Methoxydibenzoylmethane, D-panthenol, Allantoin, Xanthan Gum, Parfum , Citric Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol


Bioderma Photoderm Mineral SPF 50
Cena: ok. 36 zł


Decyl Oleate, Dicaprylyl Carbonate, Zinc Oxide, Caprylic/Capric Trigliceride, Cocoglycerides, Titanum Dioxide, Silica Dimethyl Silylate, Polyhydroxystaeric Acid, Tocopheryl Acetate, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Stearic Acid, Alumina, Tocopherol



Mineralny krem przeciwsłoneczny SPF 50, Alphanova Sun
Cena: ok. 40 zł
Aloe Barbadensis Leaf Extract, Dicaprylyl Carbonate, Titanium Dioxide, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Coconut Alkanes, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Stearic Acid, Aqua, Polyhydroxystearic Acid, Calophyllum Inophyllum Seed Oil, Magnesium Sulfate, Sodium Chloride, Xanthan Gum, Parfum, Sodium Levulinate, Glyceryl Caprylate, Alumina, Coco-Caprylate/Caprate, Sodium Anisate, Linalool, Limonene, Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate, Citric Acid



Babycare Suncream SPF 50, Topfer
Cena: ok. 48 zł



Titanium Dioxide, Caprylic/Capric Triglyceride, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Aqua, Glycine Soja Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Glycerin, Olea Europaea Fruit Oil, Pongamia Glabra Seed Oil, Glyceryl Oleate, Tricaprylin, Canola Oil, Hippophae Rhamnoides Oil, Simmondsia Chinensis Oil, Macadamia Ternifolia Oil, Oryza Sativa Bran Oil, Oenothera Biennis Oil, Tocopherol, Bisabolol, Mica, Lecithin, Stearic Acid, Tocopheryl Acetate, Magnesium Sulfate, Alumina, Dipotassium Glycyrrhizate


Ochronny parasol od słonka SPF 50, Momme
Cena: ok. 60 zł
Aqua, Zinc Oxide, Titanium Dioxide, Caprylic/Capric Triglyceride, Isoamyl Laurate, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Glycerin, Betaine, Citrullus lanatus Seed Oil, Sodium Chloride, Isostearic Acid, Polyhydroxystearic Acid, Polyglyceryl-3 Polyricinoleate, Lecithin, Stearic Acid, Benzyl Alcohol, Helianthus Annuus Seed Oil, Bisabolol, Dehydroacetic Acid, Tocopherol



Alphanova Bebe, spray z wysokim filtrem SPF 50
Cena: ok. 70 zł



Dicaprylyl Carbonate, Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Titanium Dioxide, Glycerin, Coconut Alkanes, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Polyhydroxystearic Acid, Calophyllum Inophyllum Seed Oil, Magnesium Sulfate, Sodium Chloride, Aloe Barbadensis leaf juice powder, Stearic Acid, Aluminum Hydroxide, Alumina, Coco-Caprylate/Caprate, Glyceryl Caprylate, Tocopherol, Sodium Anisate, Sodium Levulinate, Acid Citric


 
Krem do opalania dla dzieci SPF 50, Algamaris
Cena: ok. 70 zł
Caprylic/Capric Triglyceride, Zinc Oxide, Cocos Nucifera Oil, Coconut Alkanes, Titanium Dioxide, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Butyrospermum Parkii Butter, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Hydrogenated Vegetable Oil, Coco-Caprylate/Caprate, Lauroyl Lysine, Alumina, Stearic Acid, Glyceryl Caprylate, Gelidium Sesquipedale Extract, Maris Aqua, Potassium Olivoyl PCA, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Sodium Hydroxide


 Krem przeciwsłoneczny dla dzieci i niemowląt SPF 50, Eco Cosmetics
Cena: ok. 70 zł


Titanium Dioxide, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Aqua, Glycine Soja Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Butyrospermum Parkii Butter, Glycerin, Olea Europaea Fruit Oil, Olea Europaea Leaf Extract, Punica Granatum Extract, Glyceryl Oleate, Canola Oil, Hippophae Rhamnoides Oil, Rosa Moschata Oil, Oryza Sativa Bran Oil, Mica, Glycyrrhiza Glabra Extract, Simmondsia Chinensis Oil, Magnesium Sulfate, Oenothera Biennis Oil, Lecithin, Macadamia Ternifolia Oil, Tocopherol, Bisabolol, Tocopheryl Acetate, Stearic Acid, Alumina, Parfum


Mleczko na słońcez granatem i maliną SPF 50, Eco Cosmetics
Cena: ok. 70 zł



Aqua, Zinc Oxide, Glycine Soja Oil, Titanium Dioxide, Coco-Caprylate, Punica Granatum Fruit Water, Caprylic/Capric Triglyceride, Polyglyceryl-6 Stearate, Polyglyceryl-6 Behenate, Glycerin, Pongamia Glabra Seed Oil, Rubus Idaeus Seed Oil, Canola Oil, Tocopherol, Lecithin Hydrogenated, Mica, Xanthan Gum, Glyceryl Stearate, Lauroyl Lycine, Glyceryl Citrate/Lactate/Linoleate/Oleate, Stearic Acid, Alumina, Phytic Acid, Polyhydroxystearic Acid, Parfum


Wodoodporny filtr przeciwsłoneczny SPF 50, EY!
Cena: ok. 70 zł


Dicaprylyl Carbonate, Glycine Soja Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Titanium Dioxide, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Alumina, Canola Oil, Stearic Acid, Oryzanol, Olea Europaea Fruit Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Tocopherol, Parfum, Linalool, Citronellol, Geraniol




 
Mleczko do opalania SPF 50, Algamaris
Cena: ok. 80 zł
Caprylic/Capric Triglyceride, Zinc Oxide, Cocos Nucifera Oil, Coconut Alkanes, Titanium Dioxide, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Butyrospermum Parkii Butter, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Hydrogenated Vegetable Oil, Coco-Caprylate/Caprate, Lauroyl Lysine, Alumina, Stearic Acid, Glyceryl Caprylate, Gelidium Sesquipedale Extract, Maris Aqua, Potassium Olivoyl PCA, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Sodium Hydroxide


Krem na słońce dla dzieci i niemowląt SPF 50 Neutral, Eco Cosmetics
Cena: ok. 80 zł

Titanium Dioxide, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Caprylic/ Capric Triglyceride, Aqua, Glycine Soja Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Glycerin, Olea Europaea Fruit Oil, Glyceryl Oleate, Pongamia Glabra Seed Oil, Canola Oil, Nigella Sativa Seed Oil, Hippophae Rhamnoides Oil, Punica Granatum Seed Oil, Rosa Moschata Oil, Simmondsia Chinensis Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Oryza Sativa Bran Oil, Oenothera Biennis Oil, Macadamia Ternifolia Oil, Magnesium Sulfate, Mica, Lecithin, Tocopherol, Dipotassium Glycyrrhizate, Bisabolol, Tocopheryl Acetate, Stearic Acid, Alumina


Koloryzujący krem przeciwsłoneczny SPF 50 wysoka ochrona, Bioearth Sun
Cena: ok. 80 zł
Aqua, Glyceryl Stearate SE, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Mica, Isoamyl Cocoate, Glycerin, CI 77491, Ethylhexyl Triazone, Titanium Dioxide, Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Glyceryl Stearate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Helichrysum Angustifolium Flower Extract, Aloe Barbadensis Leaf, Argania Spinosa Oil, Sodium Hyaluronate, Tocopheryl Acetate, Cetearyl Alcohol, Sodium Cetearyl Sulfate, CI 77499, Benzyl Alcohol, Bisabolol, Caprylic/Capric Triglyceride, Silica, Potassium Sorbate, Jojoba Esters, Xanthan Gum


Wodoodporny spray przeciwsłoneczny dla dzieci SPF 50, EY!
Cena: ok. 80 zł


Dicaprylyl Carbonate, Caprylic/Capric Triglyceride, Titanium Dioxide, Glycine Soja Oil, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Alumina, Canola Oil, Stearic Acid, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Oenothera Biennis Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Oryzanol, Squalane, Tocopherol, Parfum, Linalool, Citronellol


Krem przeciwsłoneczny z filtrem LSF (niem. SPF) 50, Bioearth Sun
Cena: ok. 90 zł



Aqua, Dicaprylyl Carbonate, Zinc Oxide, Glyceryl Stearate SE, Titanium Dioxide, Caprylic/capric Triglyceride, Sodium Stearoyl Lactylate, Glycerin, Pongamia Glabra Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Sorbitan Stearate, Gardenia Tahitensis Flower, Malva Sylvestris Flower/Leaf/Stem Extract, Cocos Nucifera Oil, Helichrysum Angustifolium Flower Extract, Avena Sativa Bran Extract, Citrullus Lanatus Fruit Extract, Tocopherol, Calendula OffIcinalis Flower Extract, Helianthus Annuus Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Citrulline, Allantoin, Lactic Acid, Phenethyl Alcohol, Caprylyl Glycol 

 
Krem przeciwsłoneczny SPF 50, TEA Natura
 Cena: ok. 100 zł


Coco Caprylate, Caprylic/capric Triglyceride, Zinc Oxide, Titanium Dioxide, Glyceryl Behenate, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Polyhydroxystearic Acid, Stearic Acid, Hydrated silica, Hydrogenated Vegetable Oil, Polyglyceryl-3, Diisostearate, Mauritia Flexuosa Fruit Oil, Alumina, Tocopherol, Glycine Soja Oil


Wodoodporny krem przeciwsłoneczny bezpieczny dla środowiska wodnego SPF 50, PA+++, Anthyllis
 Cena: ok. 110 zł


Coco Caprylate, Titanium Dioxide, Zinc Oxide, Caprylic/Capric Triglyceride, Polyglyceryl-2-Dipolyhydroxystearate, Stearic Acid, Hydrated Silica, Polyhydroxystearic Acid, Hydrogenated Vegetable Oil, Mauritia Flexuosa Fruit Oil, Polyglyceryl-3-Diisostearate, Alumina, Parfum, Glyceryl Dibehenate, Tocopherol, Linalool, Limonene, Coumarin, Geraniol, Cinnamyl Alcohol, Glyceryl Behenate, Tribehenin


Mleczko przeciwsłoneczne SPF 50, Biosolis
Cena: ok. 115 zł


  
Dicaprylyl Carbonate, Aloe Barbadensis Leaf Gel, Titanium Dioxide, Zinc Oxide, Coconut Alkanes, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Propanediol, Pongamia Glabra Seed Oil, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Polyhydroxystearic Acid, Stearic Acid, Aluminum Hydroxide, Sodium Chloride, Brassica Campestris Seed Oil, Daucus Carota Sativa Root Extract, Helianthus Annuus Seed Oil, Coco Caprylate/Caprate, CI 77000 (Alumina), Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Parfum, Lactic Acid, Tocopherol 



Powyższy spis będę systematycznie aktualizować, jeśli tylko natknę się na kolejny kosmetyk z filtrem o ładnym składzie. Jeśli dodałybyście powyżej jakiś kosmetyk, dajcie mi proszę znać, chętnie zerknę w jego skład!

Z powyższych filtrów aktualnie stosowałam jedynie La Cafe De Beaute (Kafe Krasoty), który niejednokrotnie zachwalałam Wam w zeszłym roku oraz Biodermę - o niej napiszę Wam więcej niebawem! Mam w planach przetestować jeszcze inne kosmetyki z filtrami i sukcesywnie będę dawać znać, jak się spisują.

Na koniec mała dygresja - uważam, że obecne czasy są pewnego rodzaju doświadczeniem, jak filtry UV faktycznie oddziałują na skórę. Zapewne aktualna popularność filtrów dostarczy niemałej dawki informacji dla badaczy w przyszłych pokoleniach, dzięki czemu kolejnie pojawiające się na rynku filtry będą coraz lepsze!

Pozdrawiam serdecznie!
Copyright © 2018 kosmetologia-naturalnie.pl