Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podkład. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podkład. Pokaż wszystkie posty
[514.] Duże zmiany i wiele nowości w kosmetykach kolorowych!

[514.] Duże zmiany i wiele nowości w kosmetykach kolorowych!

W mojej kosmetyczce makijażowej wiele się zmieniło - zużyłam dotychczas stosowane kosmetyki (w których notabene było wielu ulubieńców i z pewnością do nich jeszcze powrócę!) i postanowiłam wypróbować całkowicie nowe produkty! O części z nich słyszałam dobre opinie, inne skusiły mnie ponieważ zaintrygował mnie opis producenta. Oczywiście wszystkie charakteryzują się naturalnym składem INCI!


 Baza pod cienie
 Było: Miyo Eye Do, Jest: Piteraq Primer Lençòis


Zacznijmy od bazy pod cienie, ponieważ od niej rozpoczynam makijaż oka, jeśli zamierzam nałożyć wykonać mocniejszy makijaż. Wciąż mało marek kosmetyków kolorowych ma w swojej ofercie ten rodzaj kosmetyku, dlatego dotychczas korzystałam z konwencjonalnej bazy Miyo. Jednak gdy dowiedziałam się o nowej marce kosmetyków kolorowych wchodzącej na Polski rynek, które mają w swojej ofercie bazy (zarówno pod makijaż jak i pod cienie) postanowiłam się z nimi zapoznać! Baza pod cienie jest w formie płynnej, przypomina lekki, puszysty mus i bez trudu daje się rozprowadzić na powiece. Stosowałam ją już wiele razy i zauważyłam, że najlepiej się spisuje nałożona cienką warstwą, która następnie zostanie ugruntowana sypkim pudrem (aktualnie sięgam po Ecocera, o którym napiszę później) - cienie aplikowane na tak przygotowaną bazę utrzymują się zdecydowanie dłużej i co bardzo mnie cieszy - wyraźnie mniej się rolują! Na moich powiekach cienie zawsze zbierają się w załamaniach powieki, dlatego z ręką na sercu mogą przyznać, że baza Piteraq sprawdza się w tak trudnym przypadku:

Makijaż oczu po 4h od aplikacji - po lewej z bazą Piteraq, po prawej bez bazy. 

Baza Piteraq ułatwia rozcieranie cieni, nie zmienia ich koloru a wręcz je uwydatnia dzięki lepszej przyczepności pigmentu do skóry. W dodatku jest niesamowicie wydajna, nie powoduje szczypania powiek ani nie wzmaga ich zaczerwienienia.

INCI: Salvia Sclarea Flower/Leaf/Stem Water, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Mica, Sucrose Palmitate, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Silica, Potassium Palmitoyl Hydrolyzed Wheat Protein, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Persea Gratissima Oil, Parfum, Camelina Sativa Seed Oil, Oleic/Linoleic/Linolenic Polyglycerides, Tocopherol, Benzyl Alcohol, Magnesium Aluminum Silicate, Microcrystalline Cellulose, Cellulose Gum, Dehydroacetic Acid, Cellulose
May Contain: CI 77891 (Titanium Dioxide), CI 77491 (Iron Oxide)

Cena: ok. 65 zł / 7 ml



 Eyeliner
Był: Boho Green Makeup, Jest: Couleur Caramel


Elementem makijażu oka, którego nie może u mnie zabraknąć, jest eyeliner - przyznam, że gdybym miała wybrać jeden jedyny kosmetyk do makijażu oka, to prędzej wybrałabym eyeliner niż nawet tusz do rzęs! Idealny eyeliner powinien mieć głęboką czerń, utrzymywać się wzorowo cały dzień, nie odbijać ani nie kruszyć. Dotychczas stosowanym przeze mnie eyelinerem był Boho Green Makeup, który bardzo lubię i często do niego wracam, jednak teraz postanowiłam spróbować eyelinera marki Couleur Caramel, ponieważ czytałam o nim wiele dobrego.

Eyeliner nie zawiódł mnie i wzorowo wywiązał się z postawionych mu zadań. Niezależnie od pogody i grubości wykonanej kreski, pozostaje na miejscu przez cały dzień i nie wymaga poprawek! Charakteryzuje go bardzo mocna pigmentacja i świetna wydajność - ma płynną, wodnistą konsystencję i nie trzeba go aplikować w dużej ilości w celu wykonania kreski. Do eyelinera dołączony jest precyzyjny aplikator, który umożliwia wykonanie idealnej "jaskółki" chociaż osobiście jestem wierna pędzlowi 30T Inglot.

INCI: Aqua, Rosa Damascena Flower Water, Glycerin - Aloe Barbadensis Leaf Juice - Sucrose Palmitate, Xantan Gum, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Lactic Acid, Sodium Hydroxide [+/– May Contain : CI 77007, Silica, CI 7749]

Cena: ok. 65 zł / 4 ml



Tusz do rzęs
Było: Lovely Vampire Lashes, Jest: Couleur Caramel Backstage Bio Mascara


Tusz Lovely Vampire Lashes okazał się niesamowicie miłym zaskoczeniem! Pamiętajcie o nim podczas nadchodzącej promocji w Rossmannie - kosmetyki Wibo oraz Lovely posiadają na swoich stronach internetowych wyszczególnione składy INCI i fanki naturalnej pielęgnacji mogą znaleźć tam na prawdę przyjemne kosmetyki! Sama zamierzam przyjrzeć się ich ofercie bliżej.

Jednak niedawno dowiedziałam się o nowości Couleur Caramel - pierwszym naturalnym tuszu do rzęs z silikonową szczoteczką w ich marce (chociaż osobiście nie znam innego naturalnego tuszu z taką szczoteczką)! Osobiście bardzo lubię tego typu szczoteczki i postanowiłam wypróbować tę maskarę:


Tusz pięknie rozdziela i wydłuża rzęsy. Spektakularnie podkręca oraz delikatnie pogrubia (powyższy efekt bez użycia zalotki). Tusz stosuję już od ponad miesiąca i przez ten czas zaobserwowałam wzmocnienie i wydłużenie rzęs chociaż nie stosowałam żadnej odżywki! Zresztą nie dziwi mnie to patrząc na skład:

INCI: Aqua, Rosa Damascena Flower Water, Acacia Senegal Gum, Polyglyceryl-6 Distearate, Cera Alba, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Sucrose Palmitate, Glycerin, Euphorbia Cerifera Cera, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Coco-Caprylate/Caprate, Stearic Acid, Palmitic Acid, Hydrogenated Olive Oil Stearyl Esters, Glyceryl Behenate, Glyceryl Dibehenate, Tribehenin, Benzyl Alcohol, Dicaprylyl Ether, Xantan Gum, Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Tocopherol, Lactic Acid, Sodium Hydroxide [+/– May Contain: CI 77007, Silica, CI 77499]

Cena: ok. 75 zł / 9 ml (aktualnie w sklepie jest promocja i do tuszu dodawana jest kredka do oczu (cena ok. 45 zł) o której poniżej)
Link do sklepu 


Kredka do oczu
 Była: Felicea, Jest: Couleur Caramel


Jak wspomniałam wyżej - kredkę Couleur Caramel dostałam jako gratis do zakupu maskary Backstage, także kredka znalazła się w moich zapasach mimo, że nie wykończyłam jeszcze kredki Felicea. Obie kredki bardzo sobie chwalę, jednak są między nimi wyczuwalne różnice: Felicea jest bardziej miękka, dlatego lepiej spisuje się w roli bazy pod ciemne cienie - bez trudu się daje się rozcierać i stopniować. Natomiast Couleur Caramel jest bardziej twarda i lepiej spisuje się w roli kredki do wykonania jaskółki czy kreski na linii wodnej. Są to jednak subtelne różnice i obie kredki mogą służyć w każdej z w/w ról, co niejednokrotnie sprawdziłam!

INCI: Hydrogenated Palm Oil, Hydrogenated Coco-Glycerides, Cetyl Laurate, Cera Alba, Butyrospermum Parkii Butter, Argania Spinosa Shell Powder, Trihydroxystearin, Bisabolol, Tocopherol [+/– May Contain: Calcium Sodium Borosilicate, Alumina, CI 77019, Sodium Riboflavin Phosphate, CI 77891, CI 77861, CI 77491, CI 77492, CI 77742, CI 77718, CI 77499, CI 75470, CI 77007, CI 77510, CI 77288, CI 77289]

Cena: ok. 45 zł / 1,2 g
Link do sklepu 


Rozświetlająca baza pod makijaż
Było: Neve Cosmetics, Jest: Piteraq Uyuni oraz Couleur Caramel 


Przejdźmy do poszczególnych etapów nakładania kosmetyków kolorowych przeznaczonych do całej twarzy- zacznijmy od bazy!



Bazę Neve Cosmetics bardzo polubiłam, jednak miała pewną specyficzną cechę - zawierała już w sobie niewielką ilość pigmentu, przez co wyrównywała koloryt skóry. Z jednej strony był to plus, ponieważ aplikacja podkładu na już częściowo wyrównany koloryt cery powoduje, że podkład sprawiał wrażenie mocniej kryjącego. Jednak kolor bazy był odrobinę ciemniejszy od mojego koloru cery, dlatego bazę tę najczęściej wykorzystywałam w okresie letnim, gdy cera była muśnięta słońcem.

Kolejną bazą, na jaką się zdecydowałam (a szukałam bazy bez dodatku pigmentu) była baza Piteraq. Ucieszyłam się czytając opis, że jest to baza o właściwościach rozświetlających oraz odżywczych. Przy czym muszę przyznać, że baza jest produktem na prawdę mocno rozświetlającym i odbija światło zapewniając efekt glow na skórze. Mimo tak mocnego rozświetlenia, nie posiada w sobie wyraźnych brokatowych drobinek, tworzy efekt tafli. Niestety, efekt ten był jednak zbyt mocny jak dla mojej normalnej cery - sądzę, że dużo lepiej spisze się na cerach suchych, dojrzałych, ziemistych, matowych. Jednak znalazłam dla tej bazy idealne rozwiązanie - stosuję ją jedynie na wybrane partie twarzy (czasem także dekoltu), na których chcę osiągnąć efekt mocnej, jednolitej tafli - dzięki tej bazie bez trudu mogę osiągnąć efekt "mokrej" cery bardzo charakterystycznej dla zdjęć beauty i mocnego strobingu. Oczywiście efekt można stopniować i z powodzeniem można tą bazą jedynie lekko wzmocnić efekt rozświetlacza. Mnie jednak zachwyca maksimum efektu, jakie można uzyskać z pomocą tej bazy i robi na mnie niemałe wrażenie!

 Efekt przed i po aplikacji baz

Kolejną rozświetlającą bazą po jaką sięgnęłam jest Couleur Caramel - również jest to baza bez drobinek, zapewniająca efekt tafli jednak nie jest on aż tak mocny jak w przypadku Piteraq, dlatego z powodzeniem wykorzystuję ją na całej twarzy. Baza ta ma bardzo lekką i dobrze wchłanialną konsystencję a także bardzo apetyczny zapach moreli - przywodzi mi na myśl zapach morelowego jogurtu, co znacznie uprzyjemnia jej stosowanie!

Niestety, baza ma jedną, sporą wadę - etanol. To sprawia, że nie sięgam po tę bazę zbyt często- odradzam systematyczne lub codzienne stosowanie!

Obie bazy znacznie przedłużają trwałość makijażu i wygładzają powierzchnię skóry mimo, iż nie posiadają w składach silikonów. Sporadycznie, przed "Wielkim Wyjściem" nakładam obie bazy - Couleur Caramel na całą twarz a Piteraq na kości jarzmowe ("policzkowe"), łuk kupidyna, pod łukiem brwiowym a czasem nawet w wewnętrznym kąciku oka! Na powyższym zdjęciu możecie zobaczyć efekt przed i po nałożeniu obu baz wg w/w wytycznych.

INCI bazy Piteraq: Salvia Sclarea Flower/Leaf/Stem Water, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Mica, Sucrose Palmitate, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Silica, CI 77891, Potassium Palmitoyl Hydrolyzed Wheat Protein, Tocopherol, Olive Glycerides, Benzyl Alcohol, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Parfum, Cocos Nucifera Oil, Microcrystalline Cellulose, Cellulose Gum, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Persea Gratissima Oil, Dehydroacetic Acid, Cellulose

Cena: ok. 70 zł / 30 ml
Link do sklepu


INCI bazy Couleur Caramel: Aqua, Centaurea Cyanus Flower Water, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Olive Oil Decyl Esters, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Decyl Oleate, Glyceryl Stearate Citrate, Butyrospermum Parkii Butter Extract, Cetyl Alcohol, Sesamum Indicum Seed Oil, Microcrystalline Cellulose, Glyceryl Oleate Citrate, Squalane, Squalene, Citrullus Lanatus Seed Oil, Adansonia Digitata Seed Oil, Equisetum Arvense Extract, Tocopherol, Cellulose Gum, Xanthan Gum, Helianthus Annuus Seed Oil, Alcohol, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Phytic Acid , Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Hydroxide, Lactic acid, Parfum, D-Limonene, Geraniol, Linalool, Citral [+/– May Contain: Mica - CI 77891]

Cena: ok. 100 zł / 50 ml
Link do sklepu

Wciąż jestem na etapie poszukiwania idealnej bazy do twarzy, także jeśli znacie taką, na którą warto zwrócić uwagę, koniecznie dajcie znać!


Podkłady i kremy BB
Było: Couleur Caramel Hydra Jeunesse, Jest: Couleur Caramel BB krem oraz Vianek krem BB


Odmładzający podkład dla cery dojrzałej Hydra Jeunesse od Couleur Caramel zrobił na mnie przeogromne i bardzo pozytywne wrażenie- z całą pewnością kiedyś do niego powrócę, jednak chcąc poznać kolejne kosmetyki Couleur Caramel, zamówiłam krem BB w odcieniu nr 11 (jaśniejszy, są tylko 2 odcienie). Niestety kolor ten jest dla mnie odrobinę zbyt ciemny i sądzę, że spisze się lepiej w okresie wiosenno-letnim, dlatego czeka na bardziej słoneczny okres. Dlatego aktualnie stosuję krem BB Vianek (wersja jaśniejsza, także są tylko 2 wersje kolorystyczne) i on ładnie stapia się z moim kolorem skóry.

Jeśli chodzi o poziom krycia i kolor, to podkład Hydra Jeunesse jest najjaśniejszy z powyższej trójki (odcień Porcelain nr 21) a także miał najmocniejsze właściwości kryjące. Krem BB Vianek jest odrobinę mniej kryjący oraz odrobinę ciemniejszy, jednak wciąż dobrze dopasowuje się do mojego koloru skóry i wciąż dobrze kryje. Natomiast krem BB Couleur Caramel musi poczekać na okres wiosenno-letni, ma on mniejsze właściwości kryjące niż wcześniej wymienione kosmetyki jednak nie mogę nazwać go bublem! Absolutnie! Ładnie wyrównuje koloryt cery i utrzymuje się bez poprawek przez cały dzień. Jego poziom krycia określiłabym jako średni.

Efekt przed i po aplikacji kremu BB Vianek, odcień jaśniejszy.

INCI kremu BB Vianek: Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Vitis Vinifera Seed Oil, Zinc Oxide, Helianthus Annus Seed Oil, Titanium Dioxide, Glycerin, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Glyceryl Stearate, CI 77492, Cetearyl Alcohol, Echinacea Purpurea Root Extract, Stearic Acid, Hydroxystearic Acid, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Xanthan Gum, Phytic Acid, Parfum, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, CI 77491, CI 77499, CI 77007, Citral, Citronellol, Geraniol, Limonene, Linalool

Cena: ok. 30 zł / 50 ml


INCI kremu BB Couleur Caramel: Aqua, Rosa Damascena Flower Water, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Octyldodecyl Myristate, Sesamum Indicum Seed Oil, Polyglyceryl-6 Distearate, Glyceryl Stearate Citrate, Triglycerides C10-18, Argania Spinosa Seed Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Cetyl Alcohol, Olive Oil Decyl Esters, Squalene, Sodium Hyaluronate, Salicornia Herbacea Extract, Xanthan gum, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Citrate, Lactic Acid, Sodium Hydroxide [+/– May Contain : CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499]

Cena: ok. 80 zł / 30 ml


Transparentny puder matujący
Było: Kryolan, Jest: Ecocera, puder bambusowy

W czasie studiów hobbystycznie zajmowałam się makijażem i charakteryzacją, dlatego zawsze miałam ze sobą niezawodny puder matujący Kryolan, który cieszy się niezmienną reputacją pudru, który zmatowi każdą, nawet najbardziej łojotokową cerę. Rzeczywiście muszę zwrócić mu honor, ponieważ testowałam go na przeróżnych modelkach, w różnych warunkach - czy to w świetle lamp studyjnych, czy w pełnym słońcu, czy w trakcie szalonych tańców Panien Młodych i gości weselnych. Nigdy nie zawiódł osób, na których cerę go nałożyłam a wystarczyła go dosłownie odrobina.

Ta jego doskonała wydajność przełożyła się na to, że chociaż już od dawna nie wykonuję makijaży, puder gościł w moich zapasach - stosowałam go tylko raz na jakiś czas, gdy potrzebowałam sięgnąć po puder- a najczęściej nie mam takiej potrzeby, nawet gdy wykonuję zdjęcia na blog, nie wykańczam makijażu pudrem. Nie miałam więc potrzeby kupować pełnowymiarowego nowego pudru, z drugiej strony skład Kryolanu pozostawiał wiele do życzenia. W końcu postanowiłam wypróbować puder, z którym już bardzo dobrze zna się cała blogosfera - Ecocera. Jest to puder w przystępnej cenie (w przeciwieństwie do Kryolanu) i szeroko chwalonych właściwościach matujących. Zdecydowałam się na wersję bambusową, ponieważ uważam, że ma lepszy skład niż wersja ryżowa.


Puder bambusowy bardzo pozytywnie mnie zaskoczył - osobiście nie widzę większej różnicy w matowieniu skóry pomiędzy nim a Kryolanem przy czym jest to tylko i wyłącznie moja subiektywna opinia a Kryolan miałam okazję testować na wielu osobach. Jednak to, co bardzo podoba mi się w pudrze Ecocera to jego lekkość i miałkość - puder Kryolan wydawał się być cięższy i bardziej wyczuwalny na skórze. W dodatku Ecocera jest lekko perfumowany, co uprzyjemnia jego stosowanie (Kryolan był bezzapachowy) oraz posiada przyjemniejsze dla oka opakowanie.

Puder bambusowy Ecocera skutecznie i na długo matowi moją cerę - pokusiłam się nawet o testowanie go będąc na siłowni i nawet w tak skrajnych warunkach utrzymywał twarz wyraźnie matową. Jednocześnie nie zaobserwowałam, by wpływał negatywnie na cerę, wysuszał albo nasilał łojotok. Z pewnością pozostanę przy nim na dłużej i będę po niego sięgać w okresie letnim. A czy Wy stosowałyście już ten puder? Jeśli tak, koniecznie napiszcie mi, co o nim sądzicie!

Przed i po aplikacji pudru Ecocera

INCI: Bambusa Arundinacea Stem Extract, Magnesium Stearate, Phenoxyethanol, Parfum Ethylhexylglycerin

Cena: ok. 20 zł / 8 g


 Bronzer
Było: Inglot 505, Jest: Ecolore Diani No. 284

Nie jestem zwolenniczką konturowania twarzy - nie podoba mi się płaski efekt cienia uzyskiwany przez bronzer, niezależny od kąta padania światła. O ile mocne konturowanie spisuje się w sztucznym świetle, o tyle w dziennym zwyczajnie mnie razi. Chociaż w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, że może ta moja niechęć do bronzera wynika z nieodpowiedniego doboru koloru?

Dotychczas wykorzystywałam kultowy bronzer Inglot 505 (również pozostałość po makijażowym hobby) i o ile u innych ten kolor wyglądał bardzo naturalnie, u mnie tworzył wyraźną, szarą i brudną plamę. Dlatego zdecydowałam się wypróbować bronzer Ecolore w odcieniu Diani (no. 284), który również ma w sobie chłodniejsze, szarawe tony jednak nie jest aż tak upiornie zimny jak Inglot. Sądzę, że zdecydowanie bardziej pasuje do mojej karnacji, zresztą zobaczcie same:

Efekt przed i po zastosowaniu broznera Diani Ecolore


Kolor zdecydowanie bardziej mi odpowiada i czuję się zachęcona do dalszego eksperymentowania z tym rodzajem kosmetyku - ale potrzebuję dobrego pędzla, który umożliwi mi dokładne rozcieranie granic- jeśli macie jakieś godne polecenia pędzle do bronzera, albo chciałybyście, żebym przetestowała jakiś model, napiszcie mi o tym!

Jak zawsze w przypadku kosmetyków Ecolore, kosmetyk jest miałki, bardzo drobno zmielony dzięki czemu łatwo się go aplikuje, tworzy piękną smugę koloru i nie pozostawia plam. Rozciera się go z łatwością przez co wygląda subtelnie i elegancko.

INCI: Mica, Titanium Dioxide, CI 77491, CI 77492, CI 77499

Cena: ok. 40 zł / 4 g


Pierwszy róż - Ecolore Bubble Gum No. 205

Nigdy nie stosowałam róży - kojarzyłam je ze zbyt przerysowanym efektem jaki towarzyszy fankom mocnego konturowania lub nieestetycznymi plamami. Sądzę, że do różu należy mieć "lekką rękę" i umieć nałożyć go w rozsądnej ilości. Ponadto jako posiadaczka cery naczynkowej nie przepadam za wyraźnym rumieniem.

Jednak często pytacie mnie o takie kosmetyki jak róż i bronzer - dlatego będąc już zdecydowana na bronzer, postanowiłam przy okazji wypróbować również róż - być może ktoś z Was będzie zainteresowany jego odcieniem i tym, jak prezentuje się on na twarzy? 

Zdecydowałam się na najjaśniejszy, najbardziej bezpieczny odcień różu o nazwie "Bubble Gum". Róż okazał się strzałem w 10, ponieważ jest bardzo subtelny, nie rzuca się w oczy, jednak delikatnie zmienia odcień skóry dzięki czemu nabiera ona młodzieńczego blasku i promienności. Pierwsze podejście do różu było bardzo nieśmiałe i aparat niemal nie uchwycił różnicy:

Przed i po aplikacji różu

 Odrobinę lepiej widoczny róż na policzkach w innym świetle


Sądzę, że róż mogłabym wprowadzić na stałe do swojego makijażu codziennego, ponieważ bardzo spodobał mi się ten subtelny ale widoczny efekt. Przede wszystkim wygląda on naturalnie a cera prezentuje się świeżo i promiennie. Po tej przygodzie z bronzerem i różem Ecolore śmiało mogę powiedzieć, że z tych dwojga kosmetyków, to właśnie róż zamierzam wprowadzić do makijażu codziennego, bronzer pozostanie raczej na wieczorowe wyjścia.

Cena: ok. 40 zł / 4 g


Jestem bardzo ciekawa, czy znacie któreś z powyższych kosmetyków oraz jak spisują się one u Was? A może zainteresowałam Was którymś z nich? Koniecznie dajcie mi znać!

Pozdrawiam serdecznie!
[493.] Aktualna pielęgnacja cery!

[493.] Aktualna pielęgnacja cery!

Ostatnimi czasy obserwuję bardzo pozytywne zmiany na swojej skórze- mimo zimy pozostaje ona dobrze nawilżona, poprawiło się jej napięcie i gęstość (zwłaszcza wyczuwalne w okolicy oczu!) a gra naczynek pozostaje wyciszona i zdecydowanie częściej decyduję się pozostać bez makijażu. Zmiany są subtelne jednak zauważalne i sądzę, że na poprawę stanu cery wpłynął nie jeden kosmetyk, ale odpowiednie dopasowanie całej pielęgnacji.

Dlatego dziś chciałabym opisać Wam, co nowego pojawiło się podczas mojej pielęgnacyjnej rutyny - jak już możecie domyślić się po powyższym zdjęciu, aktualnie dominują u mnie kosmetyki marki Resibo- jednak poza nimi powróciłam do kilku sprawdzonych ulubieńców oraz zdecydowałam się na systematyczne masaże twarzy pod okiem fizjoterapeutki. Jeśli jesteście ciekawe, zapraszam do lektury!

Zacznijmy od porannej rutyny - oczyszczanie


Nie wyobrażam sobie nie umyć twarzy rano, w końcu skóra przez noc twarze produkuje sebum, nierzadko poci się a w dodatku ma kontakt z bakteriami i roztoczami bytującymi w pościeli. Samo przetarcie twarzy płatkiem nasączonym tonikiem czy hydrolatem nie jest wystarczające, ponieważ kosmetyki te nie są w stanie dogłębnie oczyścić skóry. W tym celu należy ją masować, by umożliwić kosmetykowi myjącemu dotarcie do ujść gruczołów łojowych i wydobyć to, co w nich zalega. 

Aktualnie sięgam po emulsję oczyszczającą White Agafia - to bardzo delikatny kosmetyk, nie daje uczucia ściągnięcia a do tego pozostawia uczucie miękkiej i gładkiej skóry. Oczyszczanie przy pomocy emulsji czy mleczek jest wskazane zwłaszcza zimą, gdy skóra wymaga dodatkowej ochrony przed czynnikami zewnętrznymi- oczywiście o ile nie obserwujemy zaczopowania ujść gruczołów łojowych czy pogorszenia stanu cery!


Koszt: ok. 11 zł za 150 ml 
Link do sklepu

Tonizacja


Po każdym kontakcie skóry z wodą pamiętam o tonizacji- odpowiednie pH skóry jest jednym z najważniejszych aspektów pielęgnacyjnych dla utrzymania prawidłowego mikrobiomu, fizjologii (skóra nie próbuje sama obniżać swojego pH poprzez produkcję potu), czy jej nawilżenia (pH skóry ma wpływ na prawidłową syntezę ceramidów naskórka) a także istnieje korelacja pomiędzy pH skóry a ciemnieniem podkładu. 


Tonik. Mgiełka nawilżająca od Resibo po raz pierwszy jest prezentowana na blogu, dlatego pokażę Wam skład:

Aqua, Rosa Damascena Flower Water, Citrus Aurantium Amara Flower Water, Propanediol, Glycerin, Sodium Hyaluronate, Rheum Rhaponticum Root Extract, Cucurbita Pepo Seed Extract, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate

To, co najbardziej przekonuje mnie do tego toniku to brak obecności substancji powierzchniowo-czynnych- moja skóra nie przepada za pozostawianiem ich na skórze, dlatego najczęściej skłaniam się ku hydrolatom. 

Tonik od Resibo poza tym, że nie zawiera substancji powierzchniowo-czynnych ("detergentów"), to także charakteryzuje się ciekawym składem- mamy tutaj hydrolaty z róży i pomarańczy, ekstrakty z dyni i rabarbaru, glicerynę oraz kwas hialuronowy! Całe bogactwo humektantów wiążących wodę w naskórku!


W składzie tego toniku znajduje się hydrolat różany i to bardzo istotne- hydrolat ten jest bardzo silnym, większość "hydrolatów" dostępnych na rynku to wody różane, które są delikatniejsze (ale także bardzo dobrze spisują się w kwestii tonizacji!)- czysty hydrolat różany należy rozcieńczać i w powyższym toniku mamy taką jego formę, jednak gdyby któraś z Was miała problem z podrażnieniem po nim, wystarczy rozcieńczyć go z wodą mineralną lub źródlaną. W ten sposób nie straci swoich właściwości, ale będzie delikatniejszy. Ze względu na rozcieńczenie, układ konserwujący zapewne zostanie osłabiony, dlatego proponuję rozcieńczanie takich ilości, by tonik wystarczył na kilka dni a w przypadku rozcieńczenia większej ilości, przechowywanie w lodówce.

Koszt: ok. 50 zł za 150 ml
Link do sklepu


Nawilżanie


Kremy stosuję jedynie na dzień, na noc pozostaję wierna olejom lub masłom. Dlatego zdecydowałam się na przetestowanie kremu będącego przeznaczonym typowo do pielęgnacji dziennej- rozświetlający krem z efektem GLOW od Resibo!

Krem ten posiada dwa rodzaje miki, dzięki czemu bardzo ładnie dopasowuje się do karnacji i daje efekt rozświetlenia w formie tafli, bez efektu pojedynczych, brokatowych drobinek. Efekt przed i po nałożeniu kremu pokazywałam Wam w pełnej recenzji:


I powiem Wam, że podczas jego systematycznego stosowania obserwuję długofalowe efekty- cera faktycznie przybiera bardziej ujednolicony koloryt, przebarwienia pozapalne goją się znacznie szybciej, ale też same wypryski pojawiają się w znacznie mniejszej ilości. Zostaje wyciszona gra naczynek, skóra nie czerwieni się tak szybko, jak zazwyczaj.

Koszt: ok. 70 zł za 30 ml
Link do sklepu

Jedyne, na co trzeba uważać stosując ten krem, to obecność gliceryny na początku składu (zaraz po wodzie i propanediolu) a więc jest to krem humektantowy. A humektanty podczas niesprzyjających temperatur wyciągają wodę z naskórka, zamiast go w nim wiązać. Dlatego też zdecydowałam się na stosowanie podkładu w formie płynnej od Couleur Caramel.


Makijaż na co dzień


Znajdziemy w nim duże ilości triglicerydów, czyli substancji wzmacniających barierę hydrolipidową skóry. Wykazując działanie emoliencyjne zapobiega utracie wody z naskórka i tym samym wzmacnia właściwości nawilżające humektantów nawet podczas niesprzyjającej pogody.

Podkład odmładzający "Hydra Jeunesse" od Couleur Caramel (posiadam odcień nr 21 "Porcelain") nie tylko chroni skórę przed niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych ale też wzorowo wypełnia swoją podstawową funkcję jaką jest wyrównywanie kolorytu skóry. Utrzymuje się bez poprawek aż do samego wieczora bez wspomagania bazą czy pudrem. Podczas aplikacji gąbeczką typu beauty blender nie tworzy smug ani plam. Efekt przed i po aplikacji możecie zobaczyć w pełnej recenzji:


Koszt: ok. 100 zł za 30 ml
Link do sklepu



Pozostała część makijażu pozostała bez zmian - makijaż oka rozpoczynam od eyelinera Green Liner, Boho Green Makeup. Efekt jaki pozostawia na oku mogę śmiało porównać do znanego wszystkim eyelinera Lasting Drama od Maybelline. Green Liner umożliwia wykonanie trwałej, intensywnie czarnej kreski, która nie odbija się ani nie kruszy i utrzymuje przez cały dzień. W odróżnieniu od wielu naturalnych eyelinerów nie posiada w składzie etanolu, dlatego jest bezpieczny nawet przy długotrwałym stosowaniu.

Koszt: ok. 40 zł za 3 ml
Link do sklepu

Następnie przechodzę do tuszu Volume & Green, również marki Boho Green Makeup. Wspaniale podkręca rzęsy, delikatnie pogrubia i nie skleja, dzięki czemu efekt finalny prezentuje się bardzo elegancko. Warto jednak pamiętać, że z tym tuszem dużo łatwiej się pracuje, gdy pozwolimy mu odrobinę zgęstnieć (ok. 2 tygodnie od pierwszego otwarcia opakowania).

Koszt: ok. 40 zł za 5 ml
Link do sklepu


Być może niektórzy uznają to za szaleństwo, ale na co dzień stosuję także rozświetlacz- najczęściej sięgam po wersję Nightlight od Ecolore! Efekt rozświetlenia po kremie Resibo GLOW jest subtelny, nieprzerysowany i może współgrać w dodatkowym rozświetleniem w szczytowych partiach kości jarzmowych ("policzkowych"), pod łukiem brwiowym i nad łukiem kupidyna.

Koszt: ok. 40 zł za 4 g
Link do sklepu

Ostatnim elementem mojego codziennego makijażu jest podkreślenie brwi przy pomocy cienia (do powiek) od Ecolore "Chocoholic" nr 015. Bardzo polubiłam ten odcień brązu, ponieważ bardzo naturalnie wygląda przy moim ciepłym odcieniu cery i rudych włosach.

Koszt: ok. 30 zł za 1,7g
Link do sklepu


Dokładniejszy opis powyższych kosmetyków kolorowych oraz to, jak prezentują się na skórze:



Wieczorna pielęgnacja rozpoczyna się demakijażem


W mojej pielęgnacji oleje zajmują wyjątkowe miejsce, jednak zimą szczególnie dopieszczam nimi skórę. Oleje to bardzo uniwersalne kosmetyki- mogą nie tylko pielęgnować skórę ale także posłużyć do demakijażu nawet najbardziej wodoodpornych formuł kosmetyków kolorowych (wręcz im bardziej wodoodporna formuła, tym lepiej schodzi pod wpływem oleju, ponieważ kosmetyki wodoodporne oparte są o formuły łatwo rozpuszczalne w tłuszczach, które jednocześnie ciężko zmywają się pod wpływem wody). Dlatego aktualnie sięgam po olejek do demakijażu, Resibo na bazie oleju lnianego.

Koszt: ok. 60 zł za 150 ml
Link do sklepu

Mimo, że kosmetyk do demakijażu nie pozostaje długo w kontakcie ze skórą, ponieważ tuż po jego zastosowaniu przechodzimy do oczyszczania dogłębnego, to jednak ma on bardzo duży wpływ na dalsze reakcje skóry. Olejek do demakijażu zawsze pozostawi na skórze lekki film, który będzie przekładał się na delikatniejsze działanie myjące później stosowanego kosmetyku. Zimą szczególnie zwracam uwagę na dobór delikatnych kosmetyków myjących, by nie podrażniać nimi skóry i nie doprowadzić do niepotrzebnego odwodnienia.

Olejek aplikuję bezpośrednio na dłonie (czyste i osuszone!) a następnie wykonuję na nim krótki masaż, podczas którego rozpuszczają się kosmetyki kolorowe. Następnie zwilżam dwa płatki kosmetyczne wodą i z ich pomocą zmywam olejek. Na skórze pozostaje lekki film, jednak bez trudu jest on zmywalny podczas późniejszych czynności pielęgnacyjnych.


Następnym krokiem w pielęgnacji jest oczyszczanie emulsją White Agafia oraz wyrównanie pH tonikiem mgiełką od Resibo. I w tym momencie zaczyna się urozmaicanie pielęgnacji! 



1x w tygodniu wykonuję peeling


I ostatnimi czasy była to odżywcza maseczka peeling, Vianek, kosmetyk również o mocno emolientowym składzie. Jako iż ten peeling nie posiada substancji myjących, stosuję go po umyciu twarzy i tonizacji. Natomiast jeśli peeling posiada substancje myjące, wykonuję jedynie demakijaż a potem z pomocą takowego peelingu wykonuję jednocześnie etap mycia jak i złuszczania.


Przy pomocy tego preparatu wykonuję krótki ale dokładny masaż, który umożliwia złuszczenie martwych komórek naskórka. Następnie ten pozostawiam go na twarzy na ok. 15-20 minut po czym zmywam wodą i ponownie przechodzę do tonizacji.

Koszt: ok. 20 zł za 75 ml
Link do sklepu

Serum


Przy tak mocno emolientowej pielęgnacji jaką wprowadzam zimą, nie można zapomnieć o humektantach! W celu dodania ich skórze postawiłam na dobrze mi znane serum silnie nawilżające Clochee. O ile dotychczas same oleje wystarczająco nawilżały cerę poprzez zahamowanie ucieczki wody z naskórka, o tyle w tym sezonie zaczynam obserwować znaczną poprawę stanu cery po dostarczeniu jej dodatkowej porcji humektantów- cóż, wiek robi swoje i warto pamiętać, że po 25. roku życia spada nie tylko produkcja kolagenu ale także NMF (Naturalnego Czynnika Nawilżającego), którego funkcje wspierają właśnie humektanty. Warto także mieć na uwadze, że cząsteczki wody biorą udział w stabilizacji włókien kolagenowych, dlatego im lepiej nawilżona skóra, tym wolniej się starzeje!

Koszt: ok. 140 zł za 30 ml
Link do sklepu

O ile polecam stosowanie serum tylko 1-2x w tygodniu o tyle zastanawiam się nad bezpieczeństwem częstszego stosowania preparatów 100% humektantowych. W serum zazwyczaj znajdują się wyższe stężenia substancji aktywnych niż w kremach, stąd ryzyko podrażnień skóry poprzez nadmierną stymulację. Natomiast humektanty to bardzo proste formuły, nie wykazują szeregu innych działań poza wiązaniem wody w naskórku, nie powinny więc szkodzić cerze, gdy są częściej stosowane. Ponadto niektóre substancje zawarte w serum wymagają odmiennego pH niż fizjologiczne, by być stabilne i stosowanie takich preparatów codziennie znacznie pogorszyłoby stan cery zamiast go poprawić. W przypadku kosmetyków 100% humektantowych nie musimy się tym przejmować, ponieważ większość dobrze nam znanych humektantów jest stabilna w fizjologicznym pH.

"Nie powinny", jednak każda cera jest inna- warto także wziąć pod uwagę, że im więcej nakładamy kosmetyków na twarz, tym większe ryzyko jej zapchania. Dlatego skłaniam się ku temu, by osoby młode, których skóry wciąż produkują odpowiednie ilości NMF nie stosowały w nadmiarze nawet tak prostych serum i pozostały przy częstotliwości 1-2x w tygodniu. Natomiast osoby bardziej dojrzałe mogą próbować stosować humektanty częściej, by tym samym wesprzeć nawilżenie skóry, która wraz z upływem lat produkuje coraz mniej NMF. W przypadku cer dojrzałych, bardzo suchych i odwodnionych, wskazane jest nawet codzienne stosowanie by skutecznie poprawić poziom nawilżenia skóry.

Nie stosuję 100% humektantowych kosmetyków po odżywczej maseczce-peeling z Vianka - byłoby to bezcelowe, ponieważ należy pamiętać o odpowiedniej kolejności stosowanych preparatów. Humektanty powinny iść na czystą skórę, ponieważ muszą wniknąć głębiej niż emolienty, w które bogata jest maseczka-peeling. Emolienty tworzą na powierzchni skóry ochronny film, który zapobiega ucieczce wody z naskórka i tym samym wzmacnia działanie humektantowych kosmetyków!



Innym, całkowicie nowym preparatem w mojej pielęgnacji jest peptyd Syn-Coll, czyli Palmitoyl Pripeptide-5 w glicerynowej bazie. Celem stosowania Syn-Coll`u jest cofanie powstałych zmarszczek, jednak jak wiadomo, efekt taki jest trudny do osiągnięcia jedynie przy pomocy kosmetyków. Osobiście sięgnęłam po niego w celu stymulacji fibroblastów, "przypominania" im, że wciąż powinny produkować kolagen i elastynę- w ten sposób moim celem jest głównie opóźnianie procesów starzenia się skóry, jednak jak wspomniałam już na początku - zaobserwowałam wzrost jędrności skóry a dotykając okolicy pod okiem odczuwam większą gęstość skóry, jak gdyby jej pogrubienie.

Koszt: ok. 27 zł za 10 ml
Link do sklepu

Syn-Coll stosuję mieszając na dłoni jego kroplę w połączeniu z kremem, samodzielnie w formie serum czy też dodając go do toniku- efekty są obiecujące, także mam zamiar na stałe wprowadzić go do swojej pielęgnacji!

Maseczki


Aktualnie poza odżywczą maseczką-peelingiem Vianek sięgam po dwie inne maseczki. Pierwszą jest regenerująca maseczka do twarzy Natura Siberica, którą doceniam ze względu na silne właściwości nawilżające i ochronne. Dzięki obecności jarzębiny, nagietka i oleju rokitnikowego, skutecznie wzmacnia naczynia krwionośne.

Koszt: ok. 23 zł za 75 ml
Link do sklepu


Drugą maseczką jest 100% humektantowa, kojąco-wygładzająca maska 360° AOX od Naturativ- tak samo jak w przypadku serum Clochee, nie stosuję jej po maseczce-peelingu Vianek lecz bezpośrednio na czystą skórę.

Koszt: ok. 140 zł za 100 ml
Link do sklepu
 Pielęgnacja oczu



Krem pod oczy Resibo zrobił na mnie ogromne wrażenie! Przede wszystkim wyróżnia się konsystencją- jest treściwy ale nie tłusty, dzięki czemu bardzo mocno nawilża skórę w okolicy oka. Dzięki zawartości ruszczyka i kofeiny stymuluje skórę do produkcji kolagenu, elastyny a także zmniejsza obrzęki i cienie pod oczami. Myślę, że to właśnie połączenie tego kremu z Syn-Coll`em oraz masażem twarzy (o którym w dalszej części notki) dało najbardziej zadowalające rezultaty- skóra pod oczami a więc w najcieńszym miejscu na twarzy, stała się zdecydowanie bardziej jędrna, elastyczna i pogrubiona.

Koszt: ok. 90 zł za 15 ml
Link do sklepu 

Efekt zaobserwowałam przy codziennym, systematycznym stosowaniu, ale radzę zachować zdrowy rozsądek- kosmetyki Resibo mają wysokie stężenia substancji aktywnych i gdy przesadzimy z ich ilością, mogą podrażnić- przekonałam się o tym nie raz, m. in. właśnie gdy nakładałam ten krem pod oczy zbyt grubą warstwą. Wystarczyło dostosować się do zaleceń producenta, nie przesadzać z ilością i efekt stał się wyczuwalny już po kilku tygodniach!

Dla fanek pięknych zapachów podpowiem, że krem posiada obłędny, różany aromat. Pierwszy raz opowiadam Wam o nim na blogu, dlatego wklejam skład:

Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Propanediol, Crambe Abyssinica Seed Oil, Coco Caprylate/Caprate, Glycerin, Cetearyl Olivate, Argania Spinosa Kernel Oil, Sorbitan Olivate, Helianthus Annuus Seed Oil, Tocopherol, Cetearyl Alcohol, Sodium Hyaluronate, Rheum Rhaponticum Root Extract, Commiphora Mukul Resin Extract, Leptospermum Scoparium Branch/Leaf Oil, Caffeine, Cucurbita Pepo Seed Extract, Ruscus Aculeatus Root Extract, Solidago Virgaurea Extract, Citrus Limon Peel Extract, Zea Mays Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Hydrogenated Olive Oil, Olea Europaea Oil Unsaponifiables, Sucrose Palmitate, Microcrystalline Cellulose, Cellulose Gum, Xanthan Gum, Glyceryl Linoleate, Sodium Phytate, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum

Masło na noc


Wieczorny rytuał pielęgnacyjny kończę aplikacją masła z awokado- zeszłej zimy masło to stało się nr 1 w mojej pielęgnacji dlatego tej zimy również chętnie do niego powróciłam! Spośród maseł to właśnie awokado wyróżnia się najmniejszą komedogennością a także najłatwiejszym sposobem aplikacji- jest miękkie, przypomina gęsty mus i bez trudu daje się rozprowadzić po skórze. Stosując je systematycznie obserwuję wyjątkową poprawę gładkości i miękkości skóry!


Koszt: ok. 12 zł za 50 g
Link do sklepu


Relaks pod okiem specjalisty- masaż


Jednym z najskuteczniejszych, jednak wciąż niedocenianych i rzadko stosowanych metod opóźniających procesy starzenia się skóry oraz hamujących utratę jej jędrności jest systematyczne wykonywanie masaży. Kilka lat temu, na początku mojej przygody z naturalną pielęgnacją, wykonywałam masaż 2x dziennie podczas mycia twarzy metodą OCM. Aktualnie z powodu mniejszej ilości wolnego czasu zaprzestałam tej metody - postanowiłam więc wykonywać masaż 1x w tygodniu dla podtrzymania efektu. 

W tym sezonie skusiłam się na wizyty u specjalisty- 1x w tygodniu chodzę na masaż przeciwstarzeniowy twarzy, szyi i dekoltu do fizjoterapeuty. Wybór osoby, której powierzamy swoją skórę jest bardzo ważny- i w kwestii masaży, zaufałam specjalistce z tej branży. Jestem już po 2 miesiącach zabiegów i widzę, że stan cery się poprawia- i w tym aspekcie każdy czynnik jest ważny: zarówno poprawnie wykonany masaż jak i dobór preparatu, na którym jest wykonywany (zdecydowałam się na serum naturalnie wygładzające Resibo) oraz pielęgnacja domowa (Syn-Coll). Zwłaszcza zależy mi na ujędrnieniu dolnych partii twarzy, ponieważ w tej części grawitacja nieubłagalnie działa przeciwko nam! Już po kilku zabiegach zaobserwowałam poprawę stanu skóry w tej problematycznej okolicy, stała się bardziej napięta, przez co twarz prezentuje się szczuplej i bardziej smukło.

Koszt: ok. 130 zł za 30 ml
Link do sklepu 


Jak widać na powyższym przykładzie, nieważna jest cena kosmetyku, ponieważ zarówno te drogie jak i tańsze są w stanie dać bardzo dobre rezultaty. Liczy się natomiast systematyczność ich stosowania a także przemyślany dobór preparatów. W przypadku kosmetyków naturalnych, które są bardziej bogate w substancje czynne niż konwencjonalne, efekt utrzymuje się długotrwale.

Koniecznie dajcie znać, czy znacie któreś z powyższych kosmetyków! A może zainteresowałam Was którymś? Wykonujecie masaże twarzy?

Pozdrawiam serdecznie!

[491.] Couleur Caramel, odmładzający podkład dla cery dojrzałej Hydra Jeunesse

[491.] Couleur Caramel, odmładzający podkład dla cery dojrzałej Hydra Jeunesse

Makijaż, który aplikujemy codziennie, również ma ogromny wpływ na kondycję naszej skóry. Nieodpowiednio dobrany podkład, którego skład będzie obfitował w substancje potencjalnie drażniące lub wysuszające, potrafi zniweczyć całą systematyczną i staranną pielęgnację.

Poszukując naturalnych alternatyw dla konwencjonalnych podkładów możemy wybrać sypkie podkłady mineralne ale także fluidy płynne o całkowicie bezpiecznych i naturalnych składach. Listę fluidów i kremów BB o naturalnych składach sporządziłam przy pomocy Dziewczyn z facebookowej grupy "Kosmetologia Naturalnie" już w sierpniu br., jednak zdecydowanej większości wypisanych tam kosmetyków nie miałam okazji testować. Postanowiłam to zmienić i powoli zapoznawać się ze wskazanymi z tamtej listy preparatami, by móc opowiedzieć Wam coś więcej o nich niż tylko przeanalizować skład.

Dlatego zimą, gdy skóra wymaga większej ochrony przed czynnikami zewnętrznymi, postanowiłam zmienić podkład mineralny na odmładzający podkład dla cery dojrzałej Hydra Jeunesse firmy Couleur Caramel - emulsyjne konsystencje podkładów płynnych dodatkowo zabezpieczają skórę przed ucieczką z niej wody.


Skład INCI:
Aqua, Caprilic/Caprilic Triglyceride, Glycerin, Rosa Damascene Flower Water, Oleyl Erucate, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Plukenetia Volubilis Seed Oil, Polygluceryl-6 Stearate, Olea Europaea Fruit Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Persea Gratissima Oil, C10-18 Triglyceride, Stearic Acid, Palmitic Acid, Argania Spinosa Kernel Oil, Benzyl Alcohol, Microcrystalline Cellulose, Xanthan Gum, Sodium Citrate, Sodium Hyaluronate, Polyglyceryl-6 Behenate, Parfum Vanilla AUX/01633, Tocopherol, Alaria Esculenta Extract, Theobroma Cacao Seed Butter, Cellulose Gum, Dehydroacetic Acid, CI 77891, CI 77492, CI 77491, CI 74499, CI 77007, Cellulose, Silica 

W trakcie oczekiwania na przesyłkę zrobiłam mały research i sprawdziłam recenzje tego podkładu na polskiej blogosferze. Podkład zyskiwał średnie opinie i często powtarzały się uwagi, jakoby wykazywał słabe właściwości kryjące a także podkreślał suche skórki. Byłam więc nastawiona na trudny w aplikacji produkt, który wymaga sprawnego nakładania. Jakże byłam mile zaskoczona gdy podczas pierwszej próby aplikacji okazało się, że kosmetyk nie sprawia absolutnie żadnych trudności!



Stosuję go już systematycznie od ponad miesiąca i w opakowaniu pozostała połowa produktu- wydajność uważam więc za porównywalną do podkładów konwencjonalnych. Aplikacja podkładu nie sprawiała mi żadnych trudności a nakładałam produkt gąbeczką jak i dłońmi, chociaż zdecydowanie ładniejsze wykończenie makijażu uzyskiwałam gdy sięgałam właśnie po gąbeczkę typu beauty blender (zarówno w kształcie "jajka" jak i "bałwanka").

Podkład nie pozostawiał smug, nie zbierał się w załamaniach skóry, nie podkreślał porów ani meszku. Nie ciemniał, wręcz bardzo ładnie stapiał się z cerą pozostawiając naturalnie wyglądające wykończenie bez efektu maski. Krycie było na porównywalnym poziomie jak wcześniej stosowane przeze mnie podkłady mineralne: Ecolore, matująca wersja Annabelle Minerals czy Earthnicity. Nie zgadzam się więc, że jest to podkład jedynie wyrównujący koloryt skóry czy słabo kryjący.

Pod względem składu, to poza największym atutem, jakim jest jego naturalność, możemy zauważyć dodatek substancji pielęgnujących skórę: kwas hialuronowy, glicerynę, triglicerydy, ekstrakt ze skrzydlicy jadalnej (wodorost), hydrolat różany oraz całe bogactwo olejów: arganowy, ze słodkich migdałów, oliwa z oliwek, sacha inchi, sezamowy, awokado oraz masło kakaowe. Składniki te dodatkowo pielęgnują cerę zapobiegając ucieczce wody z naskórka, działając na niego zmiękczająco oraz chroniąc przed wpływem niekorzystnych warunków atmosferycznych jak wiatr czy mróz.

Mimo, że produkt deklarowany jest przez producenta jako kosmetyk nawilżający przeznaczony dla cery dojrzałej, nie ma bardzo treściwej, czy też tłustej konsystencji. Jest ona lekka, niewyczuwalna na skórze, nie nasila jej błyszczenia się. Mimo, iż nosiłam ten podkład w bardzo trudnych warunkach (praca, gdzie mam styczność z wahaniami temperatur; zatłoczone i duszne targi; dwudniowe podróże, podczas których nie zmywałam makijażu (nieładnie!)), nie spływał, ani nie zmieniał swojego wyglądu na twarzy. Do uzyskania pożądanego przeze mnie efektu wystarczała jedna warstwa podkładu, natomiast do celów recenzji próbowałam także nakładać go warstwami: jak najbardziej można stopniować krycie w tych częściach twarzy, które chcemy mocniej zakryć podkładem, ale radzę pamiętać o stosowaniu cienkich warstw.

Do makijażu nie stosowałam dodatkowo bazy ani pudru wykończeniowego i mimo to, podkład wzorowo utrzymywał się bez żadnych poprawek 15h a nawet dłużej. Oczywiście nałożenie bazy i pudru dodatkowo przedłużało jego trwałość jednak osobiście nie potrzebowałam dodatkowo go utrwalać. 




Podkład ten nie posiada wyraźnego zapachu, chociaż jest on wyszczególniony w składzie INCI. Bardziej wyczuwam zapach charakterystyczny dla olejów, jednak szybko się on ulatnia i czuć go jedynie w momencie aplikacji.

Muszę także przyznać, że mam słabość do prostych, eleganckich opakowań a ten matowy, szklany pojemnik jak najbardziej trafił w moje gusta!

 
Czy taki podkład można zastosować bezpośrednio na skórę, czy jednak trzeba pod niego nałożyć krem?

I tutaj powiem szczerze, że mam dylemat- pod względem składu mamy w produkcie bardzo dużo substancji aktywnych. Podkład ten jest dużo bardziej wartościowy dla skóry niż konwencjonalne fluidy. Jednak ze względu na wskazania producenta, iż jest to podkład a nie krem BB, tak też polecam go stosować- nie wiemy przecież, jakie są proporcje powyższych substancji aktywnych dlatego bezpieczniejszym wyborem jest trzymać się zaleceń producenta.


Skąd więc tyle mało pochlebnych opinii?


Sądzę, że odmienne odczucia względem tego produktu są związane z docelową grupą odbiorców. Zadbana skóra jest najlepszym płótnem do tworzenia makijażu. Podkład Couleur Caramel z pewnością spisze się u osób zwracających baczną uwagę na pielęgnację, które starają się, by ich cera była gładka, nawilżona i pozbawiona suchych skórek. Niekoniecznie musi to być cera idealna!- przecież taka nie potrzebowałaby podkładu! Jeśli zwracacie uwagę na to, by odpowiednio oczyszczać i tonizować skórę, produkt nie będzie oksydował. Jeśli odpowiednio ją nawilżacie i nie macie suchych skórek- podkład bez trudu równomiernie rozprowadzi się po skórze. Te uwagi dotyczą nie tylko podkładu Cuoleur Caramel ale każdego fluidu.

Natomiast jeśli ktoś dotychczas sięgał po podkłady konwencjonalne na silikonowej bazie, w dodatku mocno kryjących, zapewne nie będzie przekonany do tej lekkiej formuły. Jeśli ktoś jest przekonany, że bez obecności silikonów nie jest w stanie zakryć rozszerzonych porów czy zmarszczek, powinien zastanowić się, czy aby na pewno poprzez tak ciężki podkład nie obciąża dodatkowo swojej skóry? Czy nie byłoby łatwiej i przyjemniej pozbyć się problemu zwracając uwagę na pielęgnację a makijaż pozostawić w ramach upiększania cery a nie jej całkowitego zasłaniania? O ile przyjemniejsze jest stosowanie kosmetyków kolorowych gdy wiemy, że nie szkodzą one cerze!

Na sam koniec efekt jak prezentuje się podkład na skórze- osobiście bardzo podoba mi się końcowy efekt zwłaszcza, że kosmetyk pięknie odbija światło nadając cerze blasku i promienności. Wygląda ona na wypoczętą i świeżą:




Podkład zamówiłam ze strony BioEcoLife (wraz z mało znanymi jeszcze kosmetykami Botanicum SPA, o których wkrótce także Wam napiszę!).
Cena: ok. 100 zł za 30 ml
 

Jestem bardzo ciekawa, co sądzicie o tym podkładzie? Być może któraś z Was miała z nim styczność? Jak sprawdził się u Was?

Pozdrawiam serdecznie!

Copyright © 2018 kosmetologia-naturalnie.pl