[383.] Naturalne SPA nr 4

[383.] Naturalne SPA nr 4



Bardzo mnie cieszy, że akcja "Naturalne SPA" wypaliła i co tydzień dostaję kilka Waszych wpisów. Również bardzo mi miło obserwować, że niektóre osoby biorą udział w akcji systematycznie! =)

http://zakrecone-kolko.blogspot.com/2016/11/akcja-naturalne-spa-3-peeling-skory-gowy.html

Izabela z bloga "Zakręcone Kółko" postanowiła wykonać zabieg pielęgnacyjny włosów, którego "gwoździem programu" był peeling skóry głowy!
1. Zwilżenie włosów wodą po czym nałożenie mieszanki olejku EcoLab oraz odżywki dr Organic,
2. Wykonanie peelingu skóry głowy przy użyciu szamponu normalizującego Vianek i białego cukru.

I tyle! Zero odżywek, masek a zerknijcie koniecznie na blog Izabeli, jak jej włosy przepięknie lśnią! Efekt jak z reklamy =)

http://dogonic--marzenia.blogspot.com/2016/11/naturalne-spa-3.html
 Cammy z bloga "Dogonić Marzenia" również postawiła na pielęgnację włosów:
1. Dzień przed planowanym zabiegiem aplikacja oleju z nasion marchwi,
2. Mycie włosów szamponem White Agafia, wersja rokitnikowa,
3. Odżywka Faith in Nature,
4. Mythic Oil.

Zauważam tendencję, że nawet fanki naturalnej pielęgnacji dopuszczają stosowanie silikonowego serum na końcówki włosów. Myślę, że przygotuję Wam oddzielny wpis o silikonach, by każdy mógł zdecydować, czy rzeczywiście potrzebuje tych substancji. Nie każde włosy silikon tolerują- niektóre potrafią zachowywać się po nim tak, jak po przeproteinowaniu! Myślę, że taki temat może Was zaciekawić =).


http://sayakaowlosach.blogspot.com/2016/11/naturalne-spa-moja-naturalna.html

Sayaka opowiedziała nam o swojej kuracji przeciwtrądzikowej:
1. Oczyszczanie twarzy miodem,
2. Maseczka algowa,
3. Tonik DIY,
4. Krem DIY,
5. Olej jojoba pod oczy,
6. Pomadka DIY.

O oczyszczaniu twarzy miodem słyszałam, jednak nie próbowałam: obawiam się, że nie oczyści dogłębnie porów, stąd mała skuteczność w kwestii zaskórników. Nie dziwi mnie, że miód pomaga goić zmiany trądzikowe: tak duża ilość mikro i makroelementów, witamin i związków odżywczych wykazuje bardzo dobre właściwości przeciwzapalne, gojące trądzik!

Byłabym ostrożna z nakładaniem oleju pod oczy- nie każda skóra dobrze znosi tak treściwe konsystencje w okolicy oka co może skutkować pojawieniem się prosaków! O pielęgnacji okolic oka z pewnością też pojawi się notka =).


A ja w dzisiejszym wpisie znów pokażę Wam włosowy eksperyment. Przez około rok używałam stale tych samych kosmetyków do włosów: szamponu Eco Laboratorie do włosów osłabionych i łamliwych w połączeniu z maską jajeczną Babuszki Agafii. Przyznam, że ten duet uratował moje włosy przed wizualną tragedią: były wiecznie spuszone i matowe a po tym zestawie zyskiwały blask, były lejące i gładkie. Jednak jestem kobietą i nie lubię monotonii w łazience. Zaczęłam eksperymentować z innymi kosmetykami do włosów- z mniejszym lub większym zadowoleniem. 

Bardzo polubiłam serię odżywczą firmy Vianek do włosów, ponieważ mocno wygładza kosmyki i nabłyszcza fryzurę. Jednak stosując ten zestaw bez przerwy, zdarzał mi się "przyklap", brak odbicia włosów od nasady. Z tego też powodu bardzo polubiłam wersję normalizującą Vianek: tutaj odbicie od nasady było zachowane a włosy na długości gładkie. 

Aktualnie obie serie mam na wykończeniu, postanowiłam poeksperymentować pomiędzy tymi dwoma seriami: połączyłam normalizujący szampon z odżywczą maską. Jaki był tego efekt? Zobaczcie same!


Włosy są wygładzone, chociaż końcówki zdradzają, że wiele włosy wiele przeszły ;). Kilka dni temu podcinałam je sama, jestem zadowolona z kształtu, który udało mi się osiągnąć.

Kosmetyki, których użyłam:


Chcąc uzyskać miarodajny efekt, jakie da połączenie konkretnego szamponu i odżywki, pominęłam etap olejowania: ta część pielęgnacji potrafi uczynić cuda! Ostatnio przeżywam zachwyt nad olejem z czarnuszki, który uwielbiam do stosowania na twarz. Sceptycznie podchodziłam do pomysłu nałożenia jej na włosy, ponieważ w większości moja fryzura preferuje mieszanki olejów. Mimo tego czarnuszka okazała się pasować moim włosom, co bardzo mnie cieszy! Zapas tego oleju zawsze znajduje się w mojej kuchni i łazience ;).

Pierwszym kosmetykiem, jaki użyłam był normalizujący szampon do włosów normalnych i przetłuszczających się firmy Vianek. Umyłam nim raz włosy, po czym spłukałam i przeszłam do aplikacji maski.

Skład INCI (na niebiesko zaznaczone delikatne środki myjące, na zielono substancje pielęgnujące, na fioletowo bezpieczne konserwanty a na pomarańczowo- substancje zapachowe):
Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Coco-Glucoside, Urtica Dioica Leaf Extract, Panthenol, Lactic Acid, Olea Europaea Fruit Oil, Sodium Benzoate, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Parfum, Geraniol, Limonene, Linalool, Citral


Kolejnym kosmetykiem była wspomniana już odżywcza maska do włosów, również firmy Vianek. Lubię ją ze względu na mocno wygładzające działanie, jednak na moich długich włosach okazuje się ona mało wydajna :( Podoba mi się to, że po jej zastosowaniu włosy są zdecydowanie bardziej proste a przy tym nie zlepiają się w strąki.

Skład INCI (na niebiesko zaznaczone środki myjące (ułatwiające spłukiwaniue), na zielono substancje pielęgnujące, na fioletowo bezpieczne konserwanty a na pomarańczowo- substancje zapachowe):
Aqua, Cetearyl Alcohol, Mel Extract, Cetyl Alcohol, Glycerin, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Ricinus Communis Seed Oil, Persea Gratissima Butter, Calendula Officinalis Flower Extract, Potentillae Anserinae Herba Extract, Stearic Acid, Decyl Glucoside, Glyceryl Laurate, Panthenol, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Lactic Acid, Lecithin, Tocopheryl Acetate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Benzoate, Parfum


Maskę trzymałam na włosach ok. 10 minutach, po czym spłukałam letnią wodą. Po odciśnięciu włosów w turban z mikrofibry i rozczesaniu, wtarłam w skórę głowy sporą ilość normalizującego toniku-wcierki Vianek, który wywołał niemałe zamieszanie na moim fanpage =). Ilość babyhair, która mi wyrosła w ciągu miesiąca zaskoczyła pozytywnie mnie samą, także serdecznie polecam Wam ten kosmetyk! 

INCI (Na zielono zaznaczone składniki aktywne, na niebiesko- substancje powierzchniowo-czynne, które mają usprawnić wnikanie składników aktywnych wgłąb skóry a na fioletowo: konserwanty dopuszczone do stosowania w kosmetykach naturalnych, na pomarańczowo- substancje kompozycji zapachowej):
Aqua, Propanediol, Glycerin, Urtica Dioica Leaf Extract, Equisetum Arvense Leaf Extract, Arctium Lappa Extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Betula Alba Leaf Extract, Panthenol, Coco-Glucoside, Lactic Acid, Cocamidopropyl Betaine, Phytic Acid, Rosmarinus Officinalis Oil, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Benzyl Alcohol, Parfum, Limonene, Linalool, Geraniol, Citral, Dehydroacetic Acid


Na sam koniec zabezpieczyłam końcówki olejkiem Alverde- niestety, nie jest dostępny w Polskich Rossmannach. Szkoda, bo skład ma piękny! Jeśli Wasze włosy nie przepadają za silikonami (jak moje), ten olejek będzie strzałem w 10! Myślę, że można zastąpić go czystym olejem ze słodkich migdałów, słonecznikowym lub makadamia.

INCI (Na zielono zaznaczone substancje aktywne, na fioletowo- konserwanty dopuszczone do stosowania w kosmetykach naturalnych, na pomarańczowo składniki kompozycji zapachowej):
Glycine Soja Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Argania Spinosa Oil, Juglans Regia Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Arctium Lappa Extract, Tocopheryl Acetate, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum, Limonene, Citral, Linalool, Geraniol, Citronellol
________________________________________________________________________________

Z efektów eksperymentu jestem zadowolona, chociaż wiem, że moje włosy stać na więcej =) Będę próbować tuningować ten zestaw, chociaż jestem pewna, że do powyższych kosmetyków z pewnością wrócę! 

Pozdrawiam serdecznie!

[382.] Projekt denko edycja październikowa

[382.] Projekt denko edycja październikowa


Wraz z nadejściem kolejnego miesiąca czas na podsumowanie kosmetyków, które zużyłam w zeszłym: czas na październikową edycję projektu denko!

Wszystkie kosmetyki, które tu zobaczycie bardzo dobrze się u mnie spisały i jestem pewna, że jeszcze do nich powrócę! Mają piękne składy i wykazują wysoką skuteczność. Zapraszam na szybkie recenzje:

Pielęgnacja twarzy

Olej z pestek malin, Ol`Vita:
Olej z wysokim filtrem SPF 50, jednak niestabilnym. Olej stosowałam głównie w okresie letnim: dodając do kremu promieniochronnego Alterra dla dzieci stosowałam na twarz, lub solo na ciało, będąc na otwartym słońcu. Po lecie została mi go resztka i spożytkowałam do pielęgnacji twarzy i włosów: olej należy do grupy olejów schnących, dlatego jest polecany do pielęgnacji cer tłustych, trądzikowych, mieszanych oraz niskoporowatych włosów. Można stosować go do zabezpieczania końcówek włosów zamiast serum silikonowego, nie przetłuści włosów a ładnie wygładzi i nabłyszczy. W moją normalną cerę ładnie się wchłania, jednak u posiadaczek łojotokowych cer, może zostawić lekki film- nie zapcha on jednak cery, dlatego nie musicie się obawiać =). Ogólnie markę olejów Ol`Vita bardzo lubię i polecam. Stosuję zarówno ich oleje spożywcze jak i kosmetyczne.


O tym oleju pisałam już tutaj: LINK
Cena: ok. 24 zł za 50 ml

Krem "Orange Energy" Make Me BIO: 
U-L-U-B-I-O-N-Y aktualnie krem! Szczególnie polecam zainteresować się marką Make Me BIO w okresie jesienno-zimowym. Ich kremy mają treściwe, jednak nietłuste konsystencje, dobrze będą chronić skórę przed mrozem i wiatrem, nie zapychając jej przy tym. Orange Energy mocno nawilża, dobrze się wchłania, jednak trzeba pamiętać, by nie nakładać go dużo na twarz. Nałożony grubą warstwą zostawia na skórze ochronny film a to już nie każdej cerze może pasować. Oprócz mocnego nawilżenia, zauważyłam, że krem świetnie niwelował niedoskonałości i wyrównywał koloryt cery. Z pewnością wrócę do niego!

Cena: ok. 50 zł za 60 ml

Matujący krem z irysem SPF 15, Eco Laboratorie:
Polecam szczególnie osobom, które preferują lekkie, dobrze wchłaniające się konsystencje! Nie pozostawia filmu na skórze, nie zapycha, nie indukuje łojotoku. Dodatek filtru UV sprawia, że skóra jest chroniona przed fotostarzeniem.

Recenzja
Cena: ok. 20 zł za 50 ml 
 
Oczyszczające mleczko z proteinami jedwabiu, Planeta Organica:
Bardzo lubię to mleczko za to, że pozostawia skórę przyjemnie gładką i nawilżoną. Początkowo miałam z nim problem: ze względu na pokrzywę w składzie, moja cera lubiła się po nim czerwienić. Jednak odkąd zaczęłam nakładać mleczko małymi porcjami i wykonywać nim bardzo delikatny masaż, zaczerwienienie ustąpiło. Mimo, że mleczko ma treściwą konsystencję, nie zostawia tłustego filmu, dobrze zmywa się z twarzy. Gdy je używałam, nie zaobserwowałam zapychania, dlatego jeśli macie skórę normalną lub suchą ale borykającą się z trądzikiem, serdecznie polecam!

O mleczku wspominałam tutaj: LINK
Cena: ok. 15 zł 

Balsam do ust, Body Club:
Balsam o naturalnym, bezpiecznym składzie a do tego łatwo dostępny- w każdym Rossmannie!  Występuje w kilku wersjach smakowych: banan, jabłko, malina, truskawka i inne. Dobrze nawilża i chroni usta przed wysuszeniem.

O tym, jak pielęgnować usta w sposób naturalny
Cena: ok. 12 zł za 5g

Higiena jamy ustnej:
 

Pasta do zębów, Elmex: 
Pasta z fluorem, ponieważ nie unikam tego pierwiastka. Nie wszystkie pasty Elmex mają ładny skład, jednak wersji "podstawowej" nie musicie się obawiać.

Ziołowy płyn do płukania jamy ustnej, Sylveco:
Bardzo wydajny produkt, ponieważ do jednorazowego płukania ust należy zużyć tylko 10 ml płynu! Ma wyciąg z goździków, mięty, rozmarynu i szałwii dzięki czemu wzmacnia szkliwo, odświeża oddech i pomaga goić stany zapalne w obrębie jamy ustnej.

O higienie jamy ustnej poczytacie tutaj: LINK
Cena pasty: ok. 11 zł 100g
Cena płynu: ok 20 zł za 500 ml
 
Pielęgnacja dłoni:
 

Odżywczy krem do rąk, Vianek:
Dobrze się wchłania i silnie nawilża dłonie. Zapobiega pojawianiu się suchych skórek. Posiada śliczny, słodki zapach. W składzie dużo substancji aktywnych, nic więc dziwnego, że działa!

Mineralne mydło kuchenne, Yope:
Odkąd porzuciłam "klasyczne" płyny do mycia naczyń na mydła kuchenne Yope, nie muszę zakładać rękawiczek do mycia naczyń! Dłonie nie są suche ani podrażnione. W dodatku to mydło domywa naczynia dużo lepiej, niż jakiekolwiek inne dotychczas stosowane przeze mnie środki. Polecam wypróbować chociaż z czystej ciekawości!

Cena kremu: ok. 10 zł za 75 ml
Cena mydła: ok. 15 zł za 500 ml
 
Pielęgnacja włosów:
 

Normalizująca, lekka odżywka do włosów, Vianek:
Troszkę obawiałam się serii normalizującej do włosów marki Vianek- szczególnie tego, że nie wygładzi moich włosów z tendencją do wiecznego puszenia! Obawy okazały się bezpodstawne: odżywka świetnie spisuje się w tej roli, dociąża włos a nawet lekko je prostuje! Dużym plusem jest pojemność odżywki: aż 300 ml! Co ważne- kosmetyk nie obciąża włosa, nie odbiera fryzurze objętości.

Recenzja
Cena: ok 20 zł za 300 ml
________________________________________________________________________________

Znacie któreś z tych kosmetyków? Jak spisały się u Was?
Może któreś z nich Was zainteresowały i zamierzacie wypróbować?
Koniecznie dajcie znać =)

Pozdrawiam!

[381.] Kompendium wiedzy o złuszczaniu naskórka: eksfoliacja kwasami (część II)

[381.] Kompendium wiedzy o złuszczaniu naskórka: eksfoliacja kwasami (część II)

Dziś chciałabym poruszyć temat kwasów, jako zabiegów złuszczających naskórek. Eksfoliacja kwasami należy do jednych z najskuteczniejszych zabiegów z zakresu kosmetologii i medycyny estetycznej, nic więc dziwnego, że zdobywają coraz większe uznanie wśród pacjentów. Jednak kwas kwasowi nierówny, dlatego warto zgłębić ten temat.
Od kilku lat obserwuję niepokojące zjawisko: coraz więcej osób niedoświadczonych łapie za kwasy. I tyczy się to zarówno dermatologów jak i osób niezwiązanych z branżą kosmetyczną. Warto już na początku wspomnieć, że kwas NIE JEST bezpieczną substancją! Bardzo łatwo z nim przesadzić i doprowadzić do nieszczęścia. Niepoprawnie przeprowadzony zabieg może skończyć się podrażnieniem, poparzeniem a nawet pozostawić przebarwienia czy blizny- a więc efekt odwrotny od zamierzonego.

Jak działają kwasy?
Na samym początku warto powiedzieć, jak działają kwasy. Ich głównym zadaniem jest... destrukcja, niszczenie skóry. Nie, Moje Drogie, ich działanie nie jest "oczyszczające", "wygładzające", "rozjaśniające". Kwasy wykorzystywane w kosmetologii mają takie same właściwości jak kwasy wykorzystywane w innych gałęziach chemii: wykazują działanie ŻRĄCE. I to trzeba mieć na uwadze!
Zadaniem kwasu jest rozpuszczenie wiązań pomiędzy komórkami naskórka. Jest to troszkę inny mechanizm działania niż peelingów enzymatycznych, które rozpuszczają komórki a nie wiązania pomiędzy nimi. Rozpuszczanie wiązań międzykomórkowych przez kwasy sprawia, że nawet po kilku dniach od wykonanego zabiegu może zacząć łuszczyć nam się skóra. Mimo, że kwasy rozpuszczają tylko wiązania między komórkami, mają dużo większą siłę działania niż peelingi enzymatyczne, ponieważ mają możliwość wniknąć głębiej w naskórek.

Rozpuszczanie wiązań między komórkami prowadzi do złuszczenia naskórka: i to nie tylko jego martwych warstw, ale również żywych. Tak mocne złuszczenie naskórka prowadzi do:

A) Wysuszenia skóry
Stąd dobre efekty gojące zmiany trądzikowe. Jeśli trądzik i łojotok związane są z nieprawidłową pracą gruczołów łojowych, zabiegi kwasami dadzą długotrwały efekt. Jeśli jednak przyczyna trądziku zlokalizowana jest poza obrębem skóry, kwasy będą wykazywały działanie tylko objawowe: będą wspomagały gojenie się wyprysków, jednak po zakończonej kuracji i okresie regeneracji skóry, problem znów wróci.
Warto też pamiętać, że nieprawidłowe stosowanie kwasów: zbyt częste lub wykorzystując zbyt mocne preparaty, może doprowadzić do sytuacji, w której skóra tłusta i trądzikowa będzie broniła się przed kwasem: będzie produkować więcej sebum a więc wzmagać łojotok i powstawanie wyprysków. Efekt ten nie będzie zauważalny dopóty, dopóki stosujemy preparat z kwasem. Natomiast po jego odstawieniu, w okresie ok. 1 - 6 miesięcy zaobserwujemy wzmożony nawrót niechcianych problemów cery.

Zauważalnym objawem wysuszenia skóry jest to, że pogłębiają się zmarszczki wynikające z odwodnienia oraz to, że cera poddana kuracji kwasem szybko wchłania kremy o lekkich konsystencjach, zaczyna lepiej tolerować (a czasem wręcz domaga się!) preparatów o półtłustych czy tłustych konsystencjach. Długotrwałe i systematyczne "podsuszanie" czy właśnie "wysuszanie" skóry kwasem w ekstremalnych przypadkach prowadzi do przyspieszonego starzenia się jej.

B) Podrażnienia a przez to pobudzenia procesów naprawczych
Stosowanie kwasów to kontrolowane niszczenie cery. W dużym uproszczeniu: gdy się skaleczymy, komórki skóry zaczynają produkować więcej elastyny oraz kolagenu, co doprowadza do zagojenia się rany. Z kwasem jest podobnie: pobudza naszą skórę do regeneracji. Podrażnienie skóry inicjuje rozpoczęcie procesów naprawczych: produkuje nie tylko więcej kolagenu i elastyny ale także różnych innych czynników, które wpływają na rozjaśnienie skóry czy jej wygładzenie. 

Skóra ma ograniczone możliwości regeneracji- dlatego jeśli stosujemy zbyt często i zbyt długo kwasy, skóra zaczyna bronić się w inny sposób: zamiast produkować kolagen i elastynę, produkuje szybciej i więcej komórek naskórka, które mają być fizyczną barierą przed czynnikiem drażniącym. Hiperkeratoza prowadzi do nieestetycznego efektu wizualnego: poszarzałej, zgrubiałej cery. 

Różne rodzaje kwasów są polecane do różnych typów cer, jednak niezależnie od tego, jaki wybierzemy, zawsze możemy spodziewać się działania rozjaśniającego przebarwienia i koloryt skóry, wygładzającego zmarszczki i blizny, zwężającego pory, eliminacji zmian trądzikowych i zaskórników. Działania te jednak w większości nie wynikają z właściwości danego kwasu co zdolności regeneracyjnych naszej skóry. Dlatego podczas stosowania kwasów warto zwrócić uwagę na zbilansowaną dietę oraz kosmetyki bogate w substancje aktywne, by dostarczyć skórze substancji niezbędnych do jej prawidłowej odnowy.

Kwasy- dla kogo?
1. Dla posiadaczek przebarwień,
2. Dla posiadaczek blizn,
3. Dla posiadaczek cery trądzikowej,
4. Rewitalizacja cery dojrzałej.


Jaki kwas dla jakiej cery?
Delikatne różnice w działaniu różnych rodzajów kwasów wynikają z wielkości cząsteczek oraz poziomu umiejscowienia w skórze naszego problemu.
Kwasy o małych cząsteczkach jak np.: salicylowy, glikolowy czy pirogronowy będą szybciej penetrować skórę, doprowadzać do jej złuszczenia a przez to dobrze spisują się w kuracjach przeciwtrądzikowych: pomagają uporać się z wypryskami i zaskórnikami a także łojotokiem.

Kwasy o średnich cząsteczkach, jak: migdałowy, mlekowy czy kojowy są delikatniejsze, nie dają tak mocnego efektu łuszczenia się skóry. Możliwość zastosowania tych kwasów przez dłuższy czas sprawia, że bardzo dobrze wyrównują koloryt cery, rozjaśniają przebarwienia, pobudzają skórę do odnowy.

Kwasy o dużych cząsteczkach: kwas laktobionowy, azelainowy czy glukonolakton, są polecane cerom bardzo wrażliwym, reaktywnym, źle znoszącym zabiegi z użyciem kwasów. Bardzo powoli penetrują skórę, przez co nie dają efektu jej łuszczenia. Pobudzają skórę do odnowy, wyrównują jej koloryt, jednak do osiągnięcia zadowalającego efektu czasem trzeba wykonać większą ilość zabiegów. Są to kwasy, które najmniej uwrażliwiają skórę na promieniowanie UV.

Gdy kwasy pojawiały się na rynku, oczekiwano po nich widocznego działania złuszczającego naskórek. Pacjentki mogły wręcz zostawiać sobie na pamiątkę "wylinkę". Następną tendencją były kwasy o delikatniejszym działaniu, ponieważ dają porównywalny efekt a przy tym są mniej agresywne dla skóry. Proponowanie klientkom kwasów o delikatniejszym działaniu wiązało się również z mniejszym ryzykiem powikłań. Aktualnym trendem są kuracje skojarzone, a więc łączenie różnych rodzajów kwasów lub łączenie ich z retinolem (wit. A) czy kwasem askorbinowym (witaminą C). Zarówno witamina A jak i C wykazują działanie złuszczające naskórek, dlatego trzeba mieć odpowiednią wiedzę, by poznać po zachowaniu skóry, w którym momencie należy zakończyć zabieg. Witamina A, C czy inne substancje wykorzystywane do zabiegów z kwasami potęgują efekty kuracji.

Od czego zależy moc kwasu?
- od pH preparatu,
- od stężenia,
- od czasu, w jakim pozostaje w kontakcie ze skórą,
- od bazy preparatu,
- od pozostałych substancji, znajdujących się w preparacie z kwasem.

Jeśli nie umiecie powiedzieć, jakie kwas ma stężenie czy jakie jest jego pH- nie wiadomo też, jaki efekt może dać dany kosmetyk. Brak efektu w takim przypadku to najmniejsze zmartwienie- teoretycznie takim preparatem można byłoby zrobić sobie krzywdę.


Moje stanowisko:
Osobiście szczerze odradzam stosowanie kwasów na własną rękę. Zdaję sobie z tego sprawę, że aktualnie można kupić kwasy w bardzo przystępnych cenach na stronach typu ZróbSobieKrem, EcoSPA, BiochemiaUrody itp. Jasne, że można zmierzyć pH preparatu przy pomocy papierka lakmusowego, ale... mierzenie pH papierkiem a pH-metrem można porównać do mierzenia temperatury palcem a termometrem. 

Producenci kosmetyków zdają sobie z tego sprawę, jak skuteczne są kwasy, dlatego na rynku pojawia się coraz więcej gotowych kosmetyków z przeznaczeniem do stosowania domowego. Jednak działanie takiego kosmetyku NIE JEST tak skuteczne jak poddanie się serii zabiegów w wyspecjalizowanym gabinecie. Producenci kosmetyków z kwasami zazwyczaj nie informują o stężeniu kwasu oraz pH preparatu. Dodatkowo jeśli nie umiemy przeanalizować składu INCI- na prawdę lepiej odpuścić.

Kolejnymi problemami stosowania kosmetyków na własną rękę jest częstotliwość ich stosowania oraz brak ich neutralizacji. Stosując kosmetyk z kwasem codziennie, lub kilka razy w tygodniu, nie dajesz skórze czasu na regenerację a to ona jest najważniejsza dla osiągnięcia pożądanego efektu! Odstęp czasowy pomiędzy kwasami w gabinetach nie jest krótszy niż 7 dni! Nie dając skórze możliwości regeneracji, łatwo doprowadzić do komplikacji, jakimi najczęściej są wzmożenie łojotoku, wypryski, zaczerwienienie cery i jej nadwrażliwość, które objawiają się 1-6 miesięcy po zakończonej kuracji, o czym wspominałam Wam już wyżej.

Większość wykonywanych zabiegów z użyciem kwasów w gabinetach kończy się neutralizacją. Zmycie kwasu wodą niestety nie jest wystarczające: pamiętajcie, że kwas, to substancja penetrująca skórę, wnikająca w nią. Neutralizacja tego kwasu jest niezbędna, by zahamować proces dalszej eksfoliacji. Jeśli zmyjemy kwas wodą, najczęściej tylko spowolnimy proces złuszczania naskórka, jednak wciąż będzie on przebiegał. 

Jeśli uważacie, że potrzebujecie kwasu, proponuję jeszcze raz:
- przyjrzeć się swojej cerze, przeanalizować jej typ, 
- przejrzeć składy kosmetyków, zarówno do pielęgnacji jak i makijażu, które używacie,
- upewnić się, czy nie stosujecie kosmetyków w złej kolejności albo czy nie nakładacie ich zbyt wiele na raz lub zbyt często.

Samą pielęgnacją cery jesteśmy w stanie bardzo poprawić stan cery a kwas to nie jest droga na skróty.  Być może popełniacie jakieś błędy w pielęgnacji lub stosujecie nieodpowiednie kosmetyki, ponieważ źle określiłyście typ swojej cery? Warto upewnić się, że pielęgnacja jest bez zarzutu a kosmetyki, których używacie nie przyczyniają się do pogorszenia stanu skóry.

Dlaczego kosmetyki naturalne są lepsze?
Jak określić swój typ i podtyp cery?

Jeśli jednak Twój problem ewidentnie jest wskazaniem do zastosowania preparatu z kwasami, umów się na konsultacje w gabinecie (nawet do kilku punktów, często są one bezpłatne. Porównaj podejście osób wykonujących zabiegi do Twojego problemu, oceń ich kwalifikacje). Jeśli mimo wszystko chcesz podjąć się wykonania kwasów sama, bardziej polecam zakup półproduktów i wykonywanie zabiegów na wzór tych gabinetowych:
1. Demakijaż i oczyszczenie cery,
2. Pre-peel, jeśli jest on wymagany,
3. Kwas
4. Aktywator, jeśli jest on wymagany,
5. Neutralizacja

Neutralizacja polega na zastosowaniu preparatu o wysokim pH. W warunkach domowych najlepszym preparatem jest... MYDŁO w kostce! I tym oto sposobem, dochodzimy do jednego, jedynego momentu, w którym mogę polecić Wam mydło: jeśli chcecie podnieść pH skóry (które po kwasach jest mocno obniżone), sięgnijcie po kostkę mydła! Zaburzanie pH nigdy nie jest dobre dla skóry. W kontekście "zaburzania pH" mówimy zazwyczaj o jego podnoszeniu przez preparaty zawierające związki sodu czy potasu. Poruszając się w temacie kwasów musimy zerknąć na temat pH niczym w lustro: kwasy mocno obniżają pH skóry. O ile skóra dobrze radzi sobie z obniżaniem pH poprzez proces produkcji większej ilości potu, o tyle skóra nie ma mechanizmu pozwalającego na podniesienie pH! A zbyt niskie pH skóry prowadzi do jej nadreaktywności, wrażliwości i wzmożenia łojotoku... Mydło w kostce nie ma sobie równych, jeśli mówimy o kosmetyku podnoszącym pH. O ile w codziennej pielęgnacji radzę, żeby trzymać się od niego z daleka, o tyle w przypadku neutralizacji skóry spisze się niemal tak dobrze, jak profesjonalny preparat! Tylko proszę, patrzcie na skład =)

Dlaczego mydło w kostce jest szkodliwe?
Dlaczego pH skóry i kosmetyków jest takie ważne?

Nie jestem zwolennikiem kosmetyków z kwasami typu: tonik, serum, krem, żel. Zdaję sobie sprawę ze skuteczności tych preparatów, jednak bezpieczeństwo stawiam na pierwszym miejscu. Kosmetyki te zwykle zalecane są przez producentów do użytku codziennego a mało która cera jest odporna na codzienny czynnik drażniący. Powtarzającymi się problemami są brak neutralizacji, całodzienne wnikanie kwasu w naskórek, brak czasu na regenerację skóry.

Skoro już jesteśmy przy kosmetykach, chciałabym pokazać Wam kilka znanych preparatów do pielęgnacji domowej z kwasami. Przeanalizujemy sobie ich składy INCI:

Pharmaceris T, krem złuszczający do cery trądzikowej z 5% kwasem migdałowym:

(Na żółto zaznaczony kwas migdałowy, na czerwono substancje drażniące, na pomarańczowo substancje komedogenne, na zielono- substancje aktywne):
Aqua, Mandelic Acid, PPG-15-stearylether, Propylene Glycol, Polyglyceryl-3 Stearate, Cetearyl Alcohol, Tromethamine, Steareth - 2, Dimethicone, Nylon- 12, Magnesium Aluminumsilicate, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Chondrus Crispus Extract, Ceteareth20, Xanthan Gum, Ethoxydiglycol, Citrus Medica Limonum Juice, Glucose, Butylene Glycol, BHT, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Parfum

Być może preparat ten będzie działał, ale przez krótki okres czasu, po którym nastąpi wzmożenie niedoskonałości cery. Taka ilość substancji drażniących "wsparta" substancjami komedogennymi przyniesie więcej szkody, niż pożytku. Co więc zaleca producent? Oczywiście preparat ze swojej oferty z 10% kwasu migdałowego!

Pharmaceris T, krem złuszczający do cery trądzikowej z 10% kwasem migdałowym:

(Na żółto zaznaczony kwas migdałowy, na czerwono substancje drażniące, na pomarańczowo substancje komedogenne, na zielono- substancje aktywne):
Aqua, Mandelic Acid, Butylene Glycol, Glycerin, Tromethamine, Isohexadecane, Dicaprylyl Ether, Cyclopentasiloxane, Cetyl alcohol, Sodium Polyacrylate, Cyclohexasiloxane, Cetearyl Alcohol, Xanthan Gum, Methyl glucosesesquistearate, Ceteareth20, Silica Dimethyl Silylate, Prunus Amygdalus dulcis (Sweet Almond) Seed Extract, Methylparaben, Parfum

Tutaj mamy przewagę substancji komedogennych nad drażniącymi. Substancji aktywnych jak na lekarstwo.

Bielenda, Super Power Mezo Serum (Aktywne serum korygujące Anti-Age do cery mieszanej i tłustej, z niedoskonałościami):
(Na żółto zaznaczone kwasy, na czerwono substancje potencjalnie drażniące, na zielono- substancje aktywne): 
Aqua, Mandelic Acid, Lactobionic Acid, Niacinamide, Sodium Hyaluronate, Allatoin, Hydroxyethylcellulose, Polysorbate 20, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Parfum, Butylphenyl Methylpropional, Hydroxyethylocellulose, Limonene, Linalool

Od samego czytania nazwy czuję się piękniejsza =). W kosmetyku zastosowano trzy kontrowersyjne substancje i warto troszkę na ich temat powiedzieć:

Polysorbate 20- to emulgator pochodzący z oleju kokosowego, jednak jego pozyskiwanie wiąże się z procedurami niedozwolonymi do produkcji kosmetyków naturalnych wg standardu COSMOS. Kosmetyki produkowane wg tego standardu nie mogą zawierać tego składnika, jednak jak wiadomo: nikt nie czuwa nad składami kosmetyków naturalnych, czy rzeczywiście są bezpieczne. Dlatego w niektórych kosmetykach naturalnych, które wykonują swoje preparaty wg innych standardów lub w ogóle nie wzorując się żadnymi wytycznymi, znajdziemy polysorbate. Podobna sytuacja wiąże się z Ethylhexylglycerin.

Phenoxyetanol- substancja konserwująca, do niedawna była dopuszczona do stosowania w kosmetykach naturalnych. Jest to substancja wciąż mało znana, pojawia się coraz więcej doniesień o właściwościach drażniących tej substancji. Pojawiają się również informacje o toksyczności dla układu nerwowego, co znalazło potwierdzenie w badaniach na myszach.


La Roche-Posay,  seria Effaclar:
Duo (+), krem zwalczający niedoskonałości, zatkane pory
(Na żółto zaznaczone kwasy, na czerwono substancje drażniące, na pomarańczowo substancje komedogenne, na zielono- substancje aktywne):  
Aqua/Water, Glycerin, Dimethicone, Isocetyl Stearate, Niacinamide, Isopropyl Lauroyl Sarcosinate, Silica, Ammonium Polyacryldimethyltauramide/Ammonium Polyacryloyldimethyl Taurate, Methyl Methacrylate, Crosspolymer, Potassium Cetyl Phosphate, Zinc PCA, Glyceryl Stearate SE, Isohexadecane, Sodium Hydroxide, Myristyl Myristate, 2-Oleamido-1,3-Octadecanediol, Nylon-12, Poloxamer 338, Linoleic Acid, Disodium EDTA, Capryloyl Salicylic Acid, Caprylyl Glycol, Xanthan Gum, Polysorbate 80, Acrylamide/Sodium Acryloyldimethyltaurate Copolymer, Pentaerythrityl Tetra-di-t-Butyl Hydroxyhydrocinnamate, Salicylic Acid, Piroctone Olamine, Parfum/Fragrance.

Mocno komedogenny skład, ale wysuszona kwasem skóra dobrze toleruje nawet takie preparaty. W składzie znajdziemy też kilka substancji drażniących, nic więc dziwnego, że po odstawieniu tego preparatu wiele osób narzeka na problemy z cerą i... błędnie wraca do kremu Effaclar.
Oczyszczający żel do skóry tłustej i wrażliwej
(Na czerwono substancje drażniące, na zielono- substancje aktywne):  
Aqua/Water, Sodium Laureth Sulfate, PEG-8, Coco-Betaine, Hexylene Glycol, Sodium Chloride, PEG-120 Methyl Glucose Dioleate, Zinc PCA, Sodium Hydroxide, PEG-120, Citric Acid, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Parfum/Fragrance

Tragedia, aż nie wiem jak skomentować. I to ma być marka wspierana przez dermatologów? Tak wiele substancji drażniących... Dalsze problemy z cerą murowane.
Tonik zwężający pory, przeciwdziałający ich zatykaniu
(Na żółto zaznaczone kwasy, na czerwono substancje drażniące, na pomarańczowo substancje komedogenne, na zielono- substancje aktywne):
Aqua / water, Alcohol denat., Glycerin, Sodium Citrate, Propylene Glycol, Peg-60 Hydrogenated Castor Oil, Disodium EDTA, Capryloyl Salicylic Acid, Citric Acid, Salicylic Acid, Parfum / fragrance.

Już na drugim miejscu w składzie etanol + kilka innych substancji drażniących. Całą tą serią niestety można nieźle zaszkodzić skórze. Nic dziwnego, że się spisuje: dobrze wysusza skórę, więc niedoskonałości się nie pojawiają! A działanie drażniące czy przyspieszające starzenie się skóry... Kto by się tym przejmował? Przynajmniej klienci będą szukać kolejnych kosmetyków, mających rozwiązać nowe problemy!

Ziaja, Liście Manuka, Tonik zwężający pory:
(Na żółto zaznaczone kwasy, na czerwono substancje drażniące, na zielono- substancje aktywne):
Aqua, Glycerin, Panthenol, Propylene Glycol, Gluconate, Lactobionic Acid, Mandelic Acid, Leptospermum Scoparium Leaf Extract, Polysorbate 20, Diazolidinyl Urea, Sodium Benzoate, Parfum, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool 

Skład krótki i duża ilość substancji aktywnych. Bezpieczne konserwanty. Ale musieli wcisnąć glikol propylenowy i polisorbat! Glikol propylenowy podrażnia gruczoły łojowe, stąd może dojść do wzmożenia łojotoku.

Skinoren:
(Na żółto zaznaczone kwasy, na czerwono substancje drażniące, na zielono- substancje aktywne. Jest to lek a nie kosmetyk, stąd inny wygląd składu):
1 g żelu zawiera:
- substancję czynną: 150 mg kwasu azelainowego,
- substancje pomocnicze: glikol propylenowy, polisorbat 80, lecytyna sojowa, karbomery, triglicerydy nasyconych kwasów tłuszczowych o średniej długości łańcucha, sodu wodorotlenek, disodu edetynian, kwas benzoesowy, woda oczyszczona. 

Lek, w którym mamy więcej substancji drażniących niż odżywczych... 


Sylveco, rumiankowy żel do twarzy:


(Na żółto zaznaczone kwasy, na niebiesko- delikatne środki myjące, na zielono- substancje aktywne):
Aqua, Lauryl Glucoside, Glycerin, Salicylic Acid, Panthenol, Sodium Bicarbonate, Sodium Benzoate, Chamomilla Recutita Oil

Czekałyście, czy będzie, co? ;) Kosmetyki marki Sylveco uwielbiam, to fakt, jednak do tego żelu podchodzę jak "pies do jeża". Nawet na dermokonsultacjach polecałam go tylko w przypadku, gdy widziałam, że skóra klientki jest gruba i dobrze będzie go tolerować. Polecałam go w formie "kuracji uderzeniowej" a później radziłam zmienić żel na delikatniejszy. Ma najbezpieczniejszy i najdelikatniejszy skład z wszystkich dotąd wymienionych kosmetyków. Osobiście- mimo dobrego składu- nie używałabym go codziennie i Wam też tego nie proponuję.

Vianek, normalizujący żel myjący do twarzy: 

(Na żółto zaznaczone kwasy, na niebiesko- delikatne środki myjące, na zielono- substancje aktywne):
Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Decyl Glucoside, Salicylic Acid, Panthenol, Hydroxyethylcellulose, Salix Alba Bark Extract, Sodium Bicarbonate, Sodium Benzoate, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Parfum, Geraniol, Limonene, Linalool, Citral.

Jeszcze delikatniejszy niż poprzednik, ładny skład, bez substancji drażniących czy komedogennych.

Kwasy a promieniowanie UV
Ostatnią kwestią, którą dziś poruszę jest ochrona przeciwsłoneczna. Zalecanym okresem do wykonywania kwasów jest późna jesień oraz wczesna wiosna ze względu na małe natężenie promieniowania UV. Mimo tego szczerze zachęcam, żeby stosować kremy z filtrem SPF 50. Częstym skrótem myślowym jest stosowanie filtrów tylko wtedy, gdy jest upał. Natomiast szkodliwy jest nie upał a promieniowanie UV! Każdy słoneczny dzień- niezależnie, czy zimowy, czy letni- naraża naszą skórę na promieniowanie. Dlatego podczas stosowania kuracji kwasami należy stosować kremy z filtrem SPF 50, dla maksymalnej ochrony- nawet jesienią i wiosną! W przeciwnym razie możemy nabawić się przebarwień.
_________________________________________________________________________________

To, co tutaj Wam opisałam, to tylko kropla w morzu informacji. Mam nadzieję, że wyniosłyście coś ciekawego i nowego w tym temacie dla siebie i podchodząc do kwasów będziecie mieć na uwadze przede wszystkim swoje bezpieczeństwo =).

Oczywiście zachęcam Was do komentowania- zwłaszcza, że mam dla Was kolejną ciekawą akcję: jako, że nie jestem na bieżąco ze wszystkimi nowinkami dotyczącymi kwasów (produkcja kosmetyków a ich stosowanie w gabinecie to dwa odrębne bieguny- a kosmetologia tak idzie do przodu, że każde "stanie w miejscu" oznacza cofanie się =))- na Wasze pytania odpowiedzą dwie Panie Kosmetolog: p. mgr Stupak Dominika i p. mgr Tyrna Brygida, które kwasy wykonują, ich kuracje przynoszą bardzo dobre efekty, jeżdżą na kursy i wszelkie nowinki mają "w małym palcu"! 

Pytania zadawajcie pod tym postem, na fb lub na meila: najciekawsze i najwięcej wnoszące w temat kwasów, wraz z odpowiedziami zostaną opublikowane na stronie!

Serdecznie pozdrawiam!

[380.] Naturalne SPA nr 3: makijaż mineralny!

[380.] Naturalne SPA nr 3: makijaż mineralny!


Akcja "Naturalne SPA" została przez Was pozytywnie przyjęta i bardzo się cieszę, że mimo nawału prac związanych ze Świętem Zmarłych, znalazłyście troszkę czasu na pielęgnację!

http://dogonic--marzenia.blogspot.com/
 Cammy z bloga Dogonić Marzenia tym razem postawiła na pielęgnację twarzy. W tym celu zastosowała: 
1. Tymiankowy żel do twarzy, Sylveco
2. Peeling marki Sukin
3. Maska algowa, Nacomi
4. Tonizacja wodą termalną Uriage




Kamila z bloga "My Lovely Fuchsia" również opisała nam zabieg pielęgnacji twarzy:
1. Chusteczki ze srebrem,
2. Peeling oczyszczający, Sylveco
3. Tonik hibiskusowy Sylveco,
4. Serum JMO
5. Kremowa maska do twarzy, Make Me BIO
6. BIO krem pod oczy, Make Me BIO
7. Krem Clarena Naturalis Siberian Berry Cream


Izabela z bloga "Zakręcone Kółko" również postawiła na pielęgnację twarzy!
1. Peeling enzymatyczny wg własnego przepisu,
2. Tonizacja hydrolatem z dzikiej malwy Naturalissa,
3. Maska z kremu brzozowego z betuliną Sylveco z dodatkiem oleju lnianego Etja,
4. Ponowna tonizacja hydrolatem z dzikiej malwy Naturalissa.


A ja dziś chciałabym pokazać Wam pełny makijaż w kolorach jesieni wykonany tylko przy użyciu naturalnych kosmetyków! Od kilku lat jestem zwolenniczką podkładów mineralnych, które były przysłowiową "wisienką na torcie" w walce z trądzikiem- od tego czasu systematycznie powiększam kolekcję kosmetyków mineralnych. Powiem Wam szczerze, że nie wyobrażam sobie powrotu do drogeryjnych czy aptecznych fluidów. W tegoroczne wakacje próbowałam nawet zrobić podejście do wychwalanego kremu BB Skin79 - jest on jednak tak napakowany silikonami, że po każdorazowym użyciu pojawiały mi się na twarzy okazałe "gejzery". Kosmetykom z substancjami zapychającymi mówię stanowczo "NIE" =).

Podkład mineralny Annabelle Minerals, baza pod makijaż, Era Minerals

W kwestii podkładów mineralnych na chwilę obecną jestem wierna marce Annabelle Minerals, próbowałam jednak też marek Benecos i Pixie Cosmetics. Podkłady AM mają bardzo szeroką gamę kolorystyczną, występują również w kilku wersjach. To sprawiło, że dopasowałam podkład idealnie do mojego tonu cery. Podkładów mineralnych nie potrzebuję dodatkowo matowić pudrem: cera nie błyszczy się, nie pojawiają się wypryski.

Baza pod makijaż marki Era Minerals to również kosmetyk godny polecenia: jest na bazie krzemionki a nie silikonów, dlatego również nie będzie zapychać cery. Widocznie przedłuża trwałość makijażu, sprawia, że podkład zyskuje większy stopień krycia. Tę bazę spokojnie można stosować nawet codziennie, bez obaw o szkodę dla cery! Dobrze zmniejsza widoczność płytkich blizn i zmarszczek. Może cena nie należy do najmniejszych, jednak opakowanie, które widzicie mam już od dwóch lat (używam ok. 1-2x w miesiącu, na "Większe Wyjścia"- pamiętajcie, że prawidłowo przechowywane kosmetyki mineralne nie psują się =)). Marka Annabelle Minerals niedawno wypuściła na rynek bazę mineralną- będę musiała wypróbować!


Wersję kryjącą podkładu AM użyłam jako korektora: z jej pomocą zamaskowałam cienie pod oczami oraz nałożyłam na całą górną powiekę, zanim przystąpiłam do wykonywania makijażu oka. Wersja rozświetlająca podkładu AM zastąpiła mi rozświetlacz- zaaplikowałam na szczyty kości jarzmowych i przeciągnęłam do skroni. Zaznaczyłam nim również łuk kupidyna. Kosmetyk daje bardzo delikatny, ledwie zauważalny efekt i nie da się z nim przesadzić!

Zaletą próbek podkładów AM jest to, że kosztują tylko 10 zł a przy codziennym użytkowaniu zgodnie z przeznaczeniem (a więc na całą twarz) wystarczają na ok. miesiąc! Wykorzystując je jako korektor czy rozświetlacz posłużą nam bardzo długo. Kolejnym atutem jest to, że zawsze można je mieć przy sobie, zajmują odrobinę miejsca =).


Makijaż oka również wykonałam przy użyciu kosmetyków Annabelle Minerals- po udanej przygodzie z ich podkładami, próbowałam kolejnych produktów. Mam duże zaufanie do kosmetyków tej marki. Przy pomocy zwilżonych hydrolatem pędzli, wykonałam kreskę na powiece oraz podkreśliłam brwi.


Tusze do rzęs o naturalnych składach często posiadają wysokie ceny. Miłym zaskoczeniem okazała się marka Benecos: ich tusz Vegan Volume, którego koszt to ok. 30 zł. Daje bardzo naturalny efekt, nie skleja rzęs, jestem pod wrażeniem, jak rozdzielał każdą, nawet najmniejszą rzęskę. Dla mocniejszego efektu nakładałam 2-3 warstwy tuszu przy czym zauważyłam, że gdy troszkę podsechł, dawał lepsze efekty już po nałożeniu jednej warstwy. Warto było troszkę z nim popracować, dla wzorowego składu INCI! Z pewnością nie podrażni ani nie uczuli nawet osoby z bardzo wrażliwymi oczami. 

Pomadkę, po którą sięgnęłam to niestety niedostępna w Polsce kolorówka z Alterry. Pomadka jest dobrze napigmentowana, nie posiada drobinek, pozostawia błyszczące wykończenie. Mocno nawilża usta- do tej pory myślałam, że nie jest to możliwe, by pomadka kolorowa mogła nawilżyć usta, a jednak! Z pewnością sięgnę po inne kolory, za 3 Euro grzechem byłoby nie korzystać!

Przedstawione wyżej produkty - Benecos i Alterra- to niemieckie marki. Innymi markami z Niemiec są m. in. Lavera, Alverde, Dr Hauschka, Dr Kneipp. Marki te są świetne, ale... trzeba uważać, czy nie zawierają etanolu, bo jest to składnik wyjątkowo często występujący w naturalnych kosmetykach z Niemiec. Także sprawdzajcie INCI, zawsze! =)

Efekt końcowy

Cenię makijaż mineralny za bezpieczeństwo stosowania: to taki rodzaj makijażu, który nie tylko upiększa ale też pielęgnuje cerę. Jest on porównywalnie trwały jak makijaż konwencjonalny, jednak potrafi nie być wcale widoczny na twarzy!

Wpis dotyczący makijażu mineralnego planowałam już od dawna, jednak wciąż było coś innego, ważniejszego do napisania. Cieszę się, że w końcu miałam okazję podzielić się z Wami tymi kilkoma uwagami. Na sam koniec poruszę jeszcze jedną, istotną kwestię: jeśli pielęgnujesz skórę w sposób naturalny, używasz delikatnych środków do jej mycia, tym bardziej powinnaś odstawić fluidy! Delikatne kosmetyki myjące niestety nie są w stanie domyć ze skóry silikonów czy innych substancji zapychających! Dlatego też zdarza się, gdy klientki przechodzą na naturalną pielęgnację cery, obserwują pogorszenie jej stanu- winy dopatrują się w zmianie dotychczasowej pielęgnacji zamiast przyjrzeć się wnikliwie stosowanym kosmetykom do makijażu. Jeśli nosimy makijaż codziennie, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nie jest on naszej skórze obojętny!


Pozdrawiam serdecznie i liczę, że zostaniecie ze mną w akcji "Naturalne SPA"! =)
A jeśli nie wiesz, o jaką akcję chodzi, zapraszam serdecznie tutaj: LINK
Copyright © 2018 kosmetologia-naturalnie.pl