[534.] Bananove love

Zapach kosmetyku nigdy nie jest dla mnie wytyczną, którą się kieruję - ważniejszy jest dla mnie skład i działanie. Jednak pomimo tego rygoru nie potrafię oprzeć się kosmetykom o ujmujących aromatach. Najbardziej lubię zapachy pudrowe, w typie wodnym, czy "świeżego prania" natomiast owocowe nuty od razu poprawiają mi humor i pobudzają do działania! Jednym z zapachów, któremu nie potrafię się oprzeć jest banan - o ile prawdziwy, świeży banan ma niemal niewyczuwalny aromat o tyle kosmetyczna wersja odpowiadająca aromatowi banana sprawia, że nie potrafię przejść obok niej obojętnie. Ten zapach szczególnie dobrze komponuje się z letnią beztroską i sprawia, że uśmiech sam pojawia się na twarzy.


W ostatnich tygodniach natrafiłam aż na 3 kosmetyki o naturalnym składzie INCI, które posiadały bananowy aromat. Dziś chciałabym Wam je opisać - zwłaszcza, jeśli podobnie jak ja, lubicie owocowe nuty!

Tegoroczny szał na kosmetyki bananowe rozpoczął się u mnie początkiem czerwca, gdy dowiedziałam się od Was, że Fructis wypuścił 4 maski do włosów o naturalnym składzie, w tym jedna w wersji bananowej (pochwaliłam się Wam maską Fructis o dobrym składzie, którą przywiozłam z Ukrainy a Wy zalałyście mnie wiadomościami, że maski te są dostępne również w Polsce!). Do tej pory stosowałam jedynie wersję papaja i najwyższa pora, by wypróbować inną - tym razem mój wybór padł oczywiście na banan i zaobserwowałam, że jest to wersja, która najszybciej znika ze sklepowych półek - nie wiem tylko, czy bardziej chodzi o działanie, czy może zapach?

Recenzja maski Garnier Fructis Superfood Papaya (wersja ukraińska)
Porównanie masek Garnier Fructis Superfood/Hairfood Papaya w wersji polskiej i ukraińskiej



Zapach tej maski nie jest typowo bananowy - jest słodki i troszkę ciężki, z wyczuwalną nutą wanilii. Mogłabym wręcz go określić jako waniliowy budyń z dodatkiem banana - a że lubię zarówno aromat wanilii jak i banana, to zapach jak najbardziej przypadł mi do gustu! Co dodatkowo bardzo mnie cieszy - zapach utrzymuje się na włosach jeszcze przez długi czas od ich umycia!

Skład INCI maski:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Isopropyl Myristate, Stearamidopropyl Dimethylamine, Butyrospermum Parkii Butter, Olea Europaea Oil, Musa Paradisiaca Fruit Extract, Glycine Soja Oil/Soybean Oil, Sodium Hydroxide, Helianthus Annuus Seed Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Coco-Caprylate/Caprate, Cocos Nucifera Oil, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Persea Gratissima Oil, Lactic Acid, Tartaric Acid, Cetyl Esters, Tocopherol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Salicylic Acid, Caramel, Linalool, Eugenol, Coumarin, Benzyl Alcohol, Parfum/Fragrance


Maska posiada przyjemną - budyniową - konsystencję, która bez trudu aplikuje się na włosach. Mocno je wygładza, dyscyplinuje, nawilża i zapobiega puszeniu. Po zastosowaniu włosy są gładkie i lśniące. W porównaniu do wersji z papają, ta maska jest znacznie mocniej wygładzająca, mogłabym polecić ją osobom mającym problem z suchymi, wysokoporowatymi włosami. Osobiście muszę uważać na to, ile maski aplikuję - jeśli nałożę zbyt dużo, nadmiernie obciąża kosmyki (mam tendencję do tracenia objętości włosów).

Cena: ok. 25 zł / 390 ml
Link do sklepu


Drugim kosmetykiem o aromacie banana, który niesamowicie mnie ucieszył, jest pianka do mycia rąk dla dzieci firmy Cien! Jest to kosmetyk dostępny tylko w sklepach sieci Lidl ale dzięki temu łatwo dostępny i w przystępnej cenie (6 zł!).

Pianka ta jest nowością w Lidlu i występuje jeszcze w innych wariantach zapachowych: malina, coca-cola i sensitive. Skład pianki jest wzorowy, Producent gwarantuje nam fizjologiczne pH dlatego produkt mogą stosować nie tylko dzieci (od 1 roku życia, co jest wyszczególnione na etykiecie) ale i dorośli! Piankę wykorzystuję do mycia ciała, wypróbowałam ją również do mycia twarzy - na cerze nie powoduje uczucia dyskomfortu ("ściągnięcia") a na skórze nie powoduje swędzenia. Pianka jest puszysta, aplikuje się ją bez trudu a po jej zastosowaniu skóra jest aksamitnie gładka! Zapach banana jest wyczuwalny, ale nie jest mocny ani przesadzony - nie jest męczący po kilku użyciach, co często zdarza się w przypadku owocowych aromatów!


W składzie pianki znajdziemy same delikatne substancje myjące, dlatego będę po nią z pewnością sięgać systematycznie! Mam nadzieję, że nie zostanie szybko wycofana ze sprzedaży.

Skład INCI pianki:
Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoamphoacetate, Glycerin, Lauryl Glucoside, Sodium Cocoyl Glutamate, Sodium Lauryl Glucose Carboxylate, Coco Glucoside, Glyceryl Oleate, Sodium Cocoyl Apple Amino Acids, Avena Sativa Kernel Extract, Citric Acid, Parfum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Denatonium Benzoate 

Cena: 6 zł / 300 ml
Dostępność: na wyłączność sklepów Lidl


Ostatnim kosmetykiem bananowym, który mnie wręcz uzależnił, jest bananowy krem do ciała "Banana MilkShake" Organic Therapy, który faktycznie aromatem przypomina bananowy shake - jest słodki ale również nie przesadzony ani nie mdlący. Aromat długo utrzymuje się na skórze i pozytywnie nastraja na cały dzień!

Krem posiada mocne właściwości nawilżające, sprawia, że skóra jest przyjemnie gładka i miękka. Dobrze się wchłania i pozostawia na skórze bardzo delikatny, zmiękczający film. Pomimo mało zachęcającego opakowania (plastikowy słoik) daje się łatwo wydobyć a podczas aplikacji nie powoduje rolowania ani bielenia na skórze.


W składzie poza odżywczym bananem (bogaty w potas i wit. z grupy B), znajdziemy masło shea, awokado i olej makadamia - każda z tych substancji bardzo dobrze sprawdza się na mojej skórze, dlatego nie dziwię się, że tak bardzo przypadł mi do gustu! Dodatkowy punkt za palmitynian izopropylu (substancja zapobiegająca utracie wody z naskórka), ponieważ to właśnie on odpowiada za uczucie aksamitnej gładkości skóry (jest to substancja dopuszczona do stosowania w kosmetykach naturalnych).

Skład INCI balsamu:
Aqua with infusions of Organic Vanilla Planifolia Seed Extract, Organic musa Acuminata Extract, Cetearyl Alcohol, Cetyl Palmitate, Butyrospermum Parkii Butter, Octadecanol, Coco-Caprylat/Caprat, Glycerin, Isopropyl Pamitate, Glyceryl Stearate, Organic Hydrogenated Avokado Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Sodium Stearoyl Glutamate, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid

Cena: ok. 35 zł / 450 ml (aktualnie w Lidlach i Auchan jest na niego promocja i można go dostać w cenie znacznie niższej!)
Link do sklepu


Jestem bardzo ciekawa, czy spotkałyście się już z powyższymi kosmetykami i jak spisują się one u Was? A może któreś z powyższych kosmetyków macie już od jakiegoś czasu na oku?

Pamiętajcie, że zaglądam na Instagramie na hasztag #kosmetologianaturalnie i sprawdzam, co u Was słychać i jakie naturalne kosmetyki aktualnie stosujecie!

Lubicie zapach bananowych kosmetyków, czy może jednak jest dla Was zbyt słodki?

Pozdrawiam serdecznie!

26 komentarzy:

  1. Dla mnie ten zapach bananu jest mega :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Banan byłby dla mnie chyba zapachem zbyt słodkim,ale chyba nie oparłabym się pokusie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie jeśli pianka będzie w sklepie kupię na 100% :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ta maska babana hair food jest świetna :D nawet zagościła ostatnio u mnie na blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie wczoraj kupiłam papaye chociaż przez chwilę rozważałam bananową (będzie następna)😀. Już po pierwszym użyciu jestem z niej bardzo zadowolona, fajnie wygładziła moje wysokoporowate puszące się włosy. Koniecznie muszę wypróbować te piankę do rąk, ale na krem do ciała się nie skuszę- za duża powieszchnia do " banana"😀.
    Przy okazji zapytam: czy sądzisz, że Odmładzające serum pod oczy-ekstrakt z czarnego kawioru Natura Siberica jest godny uwagi?
    Iza

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie też trochę za słodki zapach, ale na pewno są fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Koniecznie muszę przetestować maseczkę z Garniera ! 😉

    Mam jeszcze pytanie z innej półki: ostatnio moja skóra twarzy się zbuntowała i wyskakują niechciane pryszcze i pojawia się podskórna kaszka. Wydaję mi się że za ten stan odpowiada zepsuty olejek do twarzy od Vianka. Jakiś czas temu pokazałaś na instastory kosmetyk, który pomógł Ci w podobnej sytuacji. Przypomnisz co to było za cudo ? ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było serum marki Duetus :))

      Usuń
    2. Oooo dziękuję Ci bardzo!!! 😉😉

      Usuń
  8. Uwielbiam zapach banana w kosmetykach :) ! Francuska marka Savon Stories ma swietny szampon/mydlo do wlosow wlasnie bananowe 🍌

    OdpowiedzUsuń
  9. Maski garniera są emolientowe?

    OdpowiedzUsuń
  10. Te kosmetyki wyglądają jak coś pysznego do jedzenie a nie cos do pielęgnacji :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę wypróbować tą maskę Garnier ♡

    OdpowiedzUsuń
  12. Na Fructisa mam chrapkę od dłuższego czasu, kosmetyki Organic Shop ubóstwiam, ale przy najbliższej okazji koniecznie muszę zerknąć na tą bananową piankę Cien <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy to dziwne, że muszę mieć wszystkie? :D

    OdpowiedzUsuń
  14. nie przepadam za bardzo za zapachem banana w kosmetyku :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Skusiłam się na tą piankę z Lidla, ale w wersji malinowej :) Fajnie, że Lidl coraz więcej wprowadza produktów z dobrym składem :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Z olejkiem może być wszystko ok, ale same olejki nie są dobre do każdej skóry. Mnie początkowo olejek do demakijażu zachwycił (mniejsze błyszczenie się i mniej zaskórników), a ostatecznie spowodował ogromny wysyp pryszczy, do tego stopnia że musiałam go odstawić. Ponoć olejek rycynowy może powodować taki efekt.

    Co do masek z Garniera, fajnie byłoby przeczytać porównanie wszystkich 4 :) A naturalny kosmetyk z Lidla to duże zaskoczenie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Agnieszko bardzo fajnie czyta się twojego bloga, sporo przydatnych informacji o których nie miałam pojęcia :)
    Jestem teraz w trakcie leczenia izotekiem i kompletnie nie wiem jak teraz powinna wyglądać moja pielęgnacja, a na internecie znajduje dużo sprzecznych z sobą informacji :(
    Mogłabyś niebawem zrobić o tym wpis? :-)
    Bardzo cię proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Miałam ten krem do ciała. Kupiłam skuszona bananem (uwielbiam owocowe zapachy), ale niestety jakoś nie przypadał mi do gustu. Działanie ma świetne, ale zapach już nie bardzo. Za mało banana, za dużo czegoś... ja wiem? Chemicznego? Pachniało trochę jak lateksowe rękawiczki.

    Ta pianka z Lidla wygląda ciekawie. Co jeszcze polecasz do mycia rąk oprócz niej i mydeł Yope?

    OdpowiedzUsuń
  19. Pozostałe pianki z lidla z tej serii również mają dobre składy?

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziś specjalnie pofatygowałam się do Lidla po tę piankę do mycia rąk,i kupiłam trzy rodzaje-bananowa,malinowa i colcola,tak mnie skusiłaś swoją recenzją😊Był ten szampon malinowy z tej serii,wzięłam ale potem odłożyłam na półkę,bo jeszcze mam szamopon w domu.Nie zrobiłam zdjęcia składu więc nie wiem czy tak dobry jak pianka.Czy ktoś używał tego szamponu?

    OdpowiedzUsuń
  21. Akurat te maski garniera są w promocji w rossmannie za niecałe 18 zł :D czyżby pijarowcy rossmanna czytali Twojego bloga? ;)

    Pozdrawiam, Asia

    OdpowiedzUsuń
  22. Dołączam do grupy osób kupujących piankę bananową z Lidla po tym wpisie ;> Już nie mogę się doczekać, aż skończy się mój aktualny żel pod prysznic i zacznę testować to Cien'owe cudo.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2018 kosmetologia-naturalnie.pl