[105.] Majowe denko.

[105.] Majowe denko.


Witam!
Rozpoczął się czerwiec i większość kosmetycznych blogerek robi przegląd zużytych kosmetyków z poprzedniego miesiąca. Ja również postanowiłam się z Wami podzielić swoim- wyjątkowo sporym jak na mnie- denkiem.

Przede wszystkim "Projekt Denko" motywuje do zużywania kosmetyków do końca. Sama lubię czytać takie denkowe wpisy, ponieważ w jednej notce zawartych jest kilka treściwych recenzji. 

Zauważyłam, że moja skóra bardzo polubiła naturalną, ziołową pielęgnację, dlatego też w kolejnych denkach będzie zapewne coraz mniej drogeryjnych kosmetyków, a coraz więcej mało znanych firm, półproduktów i olejków. Tymczasem jednak zapraszam na majowe denko, w którym przeważają kosmetyki znane większości:

Zaczniemy od pielęgnacji włosów:


 - Odżywka Fructis Oleo Repair- skusiłam się na tę odżywkę, ponieważ ma bardzo wysokie oceny na wizaz.pl. Niestety- jak dla mnie jest całkiem przeciętna. Nie szkodzi włosom, ale również nie poprawia wyglądu ani stanu moich włosów.
- szampon BabyDream- kolejny kosmetyk, który u innych sprawdza się rewelacyjnie a u mnie jednak nie. Włosy szybciej się przetłuszczały, były oklapnięte przy nasadzie. Za to świetnie sprawdził się do mycia pędzli do makijażu ;).
- Szampon Barwa Ziołowa- uwielbiam te szampony! Miałam jeszcze ich zapas sprzed farbowania włosów, dlatego jest to wersja do włosów wypadających, a nie farbowanych. Wersja, którą zużyłam, rzeczywiście poprawiała kondycję moich włosów, zdecydowanie mniej ich wypadało oraz były mocniejsze. A w dodatku włosy świetnie skrzypią podczas mycia, to od sporej dawki skrzypu! :) Wspominałam kiedyś o tym szamponie na początku mojej blogowej przygody: >>LINK<< (jednak wiele z tamtych informacji już jest nieaktualnych).
- Mgiełka ochronna przeciw wysokiej temperaturze Taft- nie zużyłam jej do końca! Poszła do kosza! Od niedawna zaczęłam interesować się składami i gdy zobaczyłam, że głównym składnikiem tego kosmetyku jest alkohol denat., stwierdziłam, że lepiej ją odstawić... I tak rzadko kiedy suszę/prostuję włosy.
- Bioeliksire Argan Oil- bardzo polubiłam się z tym kosmetykiem. Polecam go osobom, które mają włosy wysokoporowate, suche i bardzo zniszczone. Wprawdzie ma bardzo mało substancji odżywczych, ale jest bardzo bogaty w silikony, które pomagają zniszczonym włosom. Dodatkowo sprawia, że włosy są miękkie i błyszczące. Pełną recenzję pisałam >>TU<<.
- Saszetka Biovax`u regenerująca, przeciw wypadaniu włosów- spodobały mi się moje włosy po 1-szym użyciu, na pewno zaopatrzę się w większą wersję.


I jeszcze jeden produkt do włosów (w pustym opakowaniu trzymam gumki do włosów, ponieważ mój kot gdy tylko widzi gumkę położoną luzem, to ją kradnie. Opakowanie to trzymałam w innym miejscu niż reszta zdenkowanych opakowań, i zapomniałam dołączyć go do zdjęcia z resztą): maska do włosów Biovax z keratyną i jedwabiem- intensywnie regenerująca. Była to pierwsza moja maska z Biovaxu i od razu pokochałam tę firmę. Bardzo dobry skład i działanie. Włosy rzeczywiście są mocniejsze i lepiej się układają. Pełna recenzja: >>TU<<.

Przejdźmy do kolejnej grupy: produkty, które stosuję do oczyszczania twarzy:


Kto wie, na czym polega oczyszczanie twarzy metodą OCM, ten już rozumie ten obrazek. W skrócie- olej rozpuszcza olej, dlatego spora rzesza dziewczyn, nawet z cerą trądzikową, zaczęła podglądać azjatycki trend zmywania makijażu i oczyszczania twarzy mieszanką olejów.

Moja mieszanka prezentuje się następująco: odrobina oleju rycynowego, ok. 4-5x więcej oliwki HIPP (ma bardzo przyjemny skład: olej ze słodkich migdałów, olej ze słonecznika, witamina E oraz perfum) i 2 krople olejku arganowego. 

Jak spisuje się u mnie ta mieszanka? Rewelacyjnie! Prawie całkowicie odstawiłam inne produkty do zmywania twarzy. Moja tłusta cera uspokoiła się, wytwarza mniej sebum, pory są zwężone. Ponadto skóra nie jest podrażniona, nie występuje uczucie ściągnięcia, zaczerwienienia pojawiają się o wiele rzadziej. 

Myślę, że kiedyś opiszę Wam tę metodę, jeśli chcecie, oczywiście! :)

Kolejna grupa zdenkowanych kosmetyków to produkty do mycia:


 - Żel antybakteryjny NUNO, Ziaja- myślałam, że znalazłam idealny żel do mycia twarzy dopóki nie zaczęłam myć twarzy olejami. Ale jako drogeryjny kosmetyk spisał się bardzo dobrze. Przede wszystkim nie wyskakiwały mi po nim pryszcze. Jeśli ktoś ma tłustą cerę i szuka taniego i dobrego żelu, to polecam. Jeśli jednak kogoś stać na droższy kosmetyk, to zdecydowanie polecam apteczny Cetaphil. A jeśli ktoś chciałby wypróbować naturalną metodę oczyszczania twarzy, nie ładować na siebie tony chemii i detergentów, to polecam oleje.
- Płyn micelarny BeBeauty- Biedronkowy ulubieniec sporej rzeszy blogerek i nie tylko. Polecam, stosuję od kilku lat i nie potrzebuję go zmieniać. A raczej nie potrzebowałam- jak wspominałam wcześniej, od niedawna zmywam makijaż olejami.
- Płyn do soczewek Horien- również mój hit, który stosuję od wielu lat. Bardzo dobrze oczyszcza i nawilża soczewki kontaktowe. Ma bardzo przystępną cenę, bo za 500 ml płaci się 27 zł. Nie odbiega jakością od droższych płynów. Na pewno jeszcze nie raz kupię.
- żel pod prysznic Palmolive- jeśli chodzi o żele pod prysznic, to zawsze przy ich wyborze kieruję się ceną, pojemnością i (przede wszystkim) zapachem. Żele pod prysznic to taka grupa, która po prostu ma dobrze oczyszczać skórę, więc przymykam oko na wszystkie obietnice producentów, że ich kosmetyki nawilżają, ujędrniają skórę etc. Wg. mnie kąpiel ma być przyjemna, więc ładny zapach żelu jest dla mnie głównym wyznacznikiem. A ten żel na prawdę cudownie pachnie! Przynajmniej bardzo polubił się z moimi receptorami zapachowymi ;).
- Farmona, peeling do ciała o zapachu kiwi Tutti Frutti- Nie, nie nie, idź, odejdź! Straszny bubel! Całe życie stosowałam peeling kawowy własnej roboty. Ale zapragnęłam wypróbować coś drogeryjnego, żeby mieć porównanie. Tragedia... W ogóle nie czuć, żeby ścierał naskórek, co najwyżej mogę się nim "pomiziać". W dodatku drobinki cukru roztapiają się zanim cokolwiek zetrą. Jest kompletnie niewydajny- to wielkie opakowanie nie starczyło mi na więcej niż 5 użyć, a wcale nie jestem dużą osobą (160 cm czystego kosmetykoholizmu). W dodatku ten peeling zostawiał nieprzyjemną, woskową powłokę na skórze. Nigdy więcej do niego nie wrócę...

Następna grupa- kosmetyki do upiększania:


 - Henna Delia- odkąd nauczyłam się hennować brwi, brązowa Delia jest nieodłącznym atrybutem w mojej kosmetyczce. Ładnie i równomiernie farbuje włoski, nie chwytając przy tym skóry. Efekt utrzymuje się do 3 tygodni. Jeszcze zużyję niejedno opakowanie!
- Baza pod makijaż Ladycode- przyznaję, że dopiero od niedawna stosuję bazy pod makijaż i to jedynie na większe wyjścia. Potrzebowałam czegoś taniego "na próbę", żeby nauczyć się używać bazy i zobaczyć, czy rzeczywiście sprawia, że makijaż dłużej się utrzymuje- Biedronkowa baza była jak znalazł! Polubiłam się z nią, chociaż są lepsze bazy. Ale do nauki, po co komu taki kosmetyk- polecam! Dobrze sprawdza się również jako baza pod cienie.
- Tender Care, balsam pielegnujący od Oriflame- bardzo go lubię i żałuję, że nie mogę dostać go stacjonarnie. Szukam jego godnego zamiennika. Na razie nic nie spisało się aż tak dobrze... Pełna recenzja: >>TU<<.
Podkład Max Factor Facefinity All Day Flawless 3 in 1- mój ulubiony podkład! Świetnie kryje, maskuje wszystkie niedoskonałości. Pełna recenzja: >>TU<<. W dodatku spójrzcie, jaki jest wydajny:

 

Naklejka z datą rozpoczęcia stosowania. Przy codziennym używaniu starczył mi od 25 lutego do 8 maja. Ponad 2 miesiące! Warto się z nim zaprzyjaźnić.

Kolejna grupa to kremy do twarzy:


- Kremy Hyaluron Intense Skin Repair firmy Lagrend: o tych kremach jest głośno w niektórych kręgach. Moja opinia- są przyjemne, rzeczywiście działają, jednak cena jest stanowczo wygórowana. Pełna recenzja: >>TU<<.
- Bielenda Professional, Diamentowy krem ujędrniający 50 + - dostałam go w prezencie po szkoleniu na kursie Bielendy. Stwierdziłam, że zobaczę, czy to cudo cokolwiek zdziała- jeśli zmniejszy moje "linie Wenus", czyli zmarszczki na szyi, to tym bardziej poradzi sobie ze skórą dojrzałej, 50-letniej Pani. I co? Jajeczko :) Zmarszczki jak były, tak są a kosmetyk się przeterminował i nie zużyłam go do końca- nie polecam.
- Soraya, So Pretty! Ultralekki krem nawilżający- bardzo delikatnie nawilża twarz, także powinien dobrze spisać się na cerach tłustych. Mój egzemplarz chyba był jednak bublem, ponieważ miał w sobie drobinki, które przeszkadzały a aplikacji kremu i makijażu. Pełna recenzja: >>TU<<.

I na sam koniec grupa "różności":


- Ziaja Sensitiv, antyperspirant w kremie- bardzo lubię antyperspiranty z Ziaji! Mało który kosmetyk z tego działu pomaga mi utrzymać świeżość przez cały dzień. Sprawdzają się jedynie Nivea i Ziaja. Z tym, że cenowo Ziaja jest przystępniejsza. Jest odpowiedni dla skóry wrażliwej- nie powoduje podrażnień ani nie przesusza delikatnej skóry pod pachami. Stosuję od kilku lat i nie zanosi się, żebym przestała.
- Mamma Mia, krem przeciw rozstępom, Ziaja- wspominałam już raz na blogu, że walczę z rozstępami przed wakacjami. Mam białe rozstępy, czyli takie, których właściwie nie da się pozbyć. Jednak niedawno dowiedziałam się, że można je troszkę zniwelować z zastosowaniem kwasu glikolowego 70%, który można kupić na stronie zrobsobiekrem.pl w cenie ok. 10 zł. Ten krem stosuję dla wzmożenia efektów. Czy jest poprawa? Delikatna, ale jest. Z tym, że jest to w większości zasługa kwasu. Krem przyjemnie łagodzi podrażnienia wywołane kwasem.
- Krem antyperspirujący do stóp, Oriflame- męczyłam się z tym kremem przez cały rok. Akurat skończyło mi się go wykończyć, gdy zbliżał się koniec daty ważności. Nie polecam tego kremu- nie czuć, żeby coś antyperspirował, nie nawilża, pozostawia pudrową i tłustą powłokę na stopie. Nigdy więcej go nie kupię.
- Pasta do zębów Crest- taka mała, kanadyjska ciekawostka. Miała nie podrażniać dziąseł i rzeczywiście- przez okres stosowania nie zaobserwowałam żadnego podrażnienia jamy ustnej. Przyjemna, polecam.
- Maseczka nawilżająca Soraya- zawsze staram się mieć w kosmetyczce kilka saszetek z maseczkami. Jednak odkąd zaczęłam stosować glinki, te drogeryjne saszetki z maseczkami wydają mi się kompletnie nieskuteczne. No i więcej w nich chemii niż substancji pielęgnujących.

I to byłoby na tyle :)
Jak widać, wyjątkowo dużo bubli zdarzyło mi się wykończyć w tym miesiącu- i całe szczęście, już nie miałam siły się z nimi męczyć!

Mam nadzieję, że kolejne denka będą bardziej obfitować w naturalne kosmetyki, ponieważ przepaść między kosmetykami drogeryjnymi, aptecznymi a naturalnymi jest niczym rów Mariański.

Pozdrawiam!
[88.] Kwas hialuronowy- przydatne informacje.

[88.] Kwas hialuronowy- przydatne informacje.

Cześć!

W ciągu ostatnich kilku lat kwas hialuronowy wiedzie prym w eliminacji zmarszczek, nawilżaniu skóry oraz utrzymywaniu młodego, promiennego wyglądu. Czyżby naukowcy wynaleźli cudowny kosmetyk eliminujący większość problemów naszej skóry? Czym w ogóle jest kwas hialuronowy? Czym różni się postać wielkocząsteczkowa od niskocząsteczkowej? I jaka jest różnica między usieciowanym a nieusieciowanym?

Zacznijmy od tego, czym jest kwas hialuronowy:
Jest to polisacharyd znajdujący się w skórze właściwej, pełni rolę biopolimeru wypełniającego przestrzeń skóry właściwej. Odpowiada za wiązanie wody. Kwas hialuronowy ma taką samą cząsteczkę zarówno u ludzi jak i u innych organizmów żywych, nawet bakterii. Wraz z wiekiem poziom kwasu hialuronowego w naszej skórze maleje. Osoba w wieku 40 lat ma zazwyczaj już o połowę mniej tego kwasu niż niemowlę. Dlatego chcąc zrewitalizować naszą skórę, powinniśmy dostarczać jej kwasu hialuronowego, by uzupełnić jego braki a przez to poprawić nawilżenie skóry.

wzór chemiczny cząsteczki kwasu hialuronowego
W kosmetykach wyróżnia się dwie formy kwasu hialuronowego: wielkocząsteczkowy i niskocząsteczkowy. 

Czym różnią się te dwie formy?
Kw. hialuronowy wielkocząsteczkowy jest dokładnie taką samą formą, jaka występuje w skórze. Natomiast kw. hialuronowy niskocząsteczkowy jest po obróbce chemicznej, przez co jest rozdrobniony na mniejsze "składowe". Te "składowe" zamknięte są w nanosomach lub liposomach. Dlaczego?

Otóż nasza skóra, nawet cera sucha i wrażliwa, są na tyle mocne, że nie przepuszczają bakterii i wirusów. Mało tego- skóra tworzy tak mocną barierę ochronną, że mogę przez nią przeniknąć jedynie jony lub małe cząsteczki jak woda, pojedyncze mikro- lub makroelementy. Kwas hialuronowy w postaci niezmienionej, wielkocząsteczkowej nie może więc przeniknąć przez naskórek do skóry właściwej, by tam móc działać i wiązać wodę. Dlatego też stosuje się formę niskocząsteczkową, która ułatwia wnikanie kw. hialuronowego. Nano- i liposomy, w których zamknięte są "kawałeczki" kwasu hialuronowego sprytnie omijają barierę naskórkową. Jak?

Otóż każda komórka naszego ciała otoczona jest błoną komórkową, która poprzez swoją budowę chemiczną uniemożliwia wnikanie wszystkich związków. Działa selektywnie, wybiórczo. Przykładem są cząsteczki hydrofilowe (rozpuszczalne w wodzie) i lipofilowe (rozpuszczalne w tłuszczach). Do skóry lepiej przenikają substancje lipofilowe i takie właśnie są lipo- i nanosomy.

Gdy lipo- lub nanosom pokona wszystkie bariery i w końcu znajdzie się w skórze właściwej ulega "pęknięciu" i uwalnia zamknięte w nim "składowe" kwasu hialuronowego. W skórze właściwej te "składowe" łączą się w całość tworząc wielkocząsteczkowy kwas hialuronowy, który z powodzeniem może wiązać wodę.

Po co więc dodawać go do kremu wielkocząsteczkowy kwas hialuronowy? Czyżby był to niedziałający "pic na wodę", chwytliwy bajer, na który koncerny łapią konsumentów i każą płacić grube pieniądze?

Na szczęście nie, chociaż... jest w tym ziarnko prawdy.
Zacznijmy od właściwości kwasu hialuronowego wielkocząsteczkowego. Udowodniono, że ma on świetne właściwości okluzyjne a przy tym nie jest komedogenny (nie zatyka porów)! Czyli nakładając na twarz wielkocząsteczkowy kwas hialuronowy tworzymy okluzję, która zapobiega utracie wody z naskórka. Jest to świetny zamiennik parafiny, która chociaż tworzy świetną barierę okluzyjną na skórze, lubi zapychać pory. Jest to szczególnie ważne dla posiadaczy cer suchych, odwodnionych oraz dojrzałych- jeżeli Wasza cera potrzebuje warstewki ochronnej na swojej powierzchni, ale nie toleruje parafiny, i reaguje wysypem pryszczy na krem z parafiną, powinniście rozejrzeć się za kosmetykami z wielkocząsteczkowym kwasem hialuronowym.

Wracając do koncernów kosmetycznych i cen produktów. Jak to jest, że jeszcze parę lat temu kosmetyki z kwasem hialuronowym były wyznacznikiem "górnej półki" i adekwatnej do niej ceny a teraz właściwie każda firma może pochwalić się kosmetykami z kwasem hialuronowym i to nierzadko w cenach ok. 20 zł? Myślę, że jest to spowodowane tym, że początkowo była to nowość, w dodatku rzeczywiście działająca. W niedługim czasie hasło "kwas hialuronowy" zaczęło być kojarzone z dobrymi efektami, był więc na niego popyt. Jednak łatwa dostępność biologiczna tego produktu powoduje, że z czasem cena zmalała. 
Na pewno niektóre z Was już nabrały ochoty na zakup jakiegoś kremu lub serum w kwasem hialuronowym. Na pewno z chęcią porównałyby działanie wielko- i niskocząsteczkowego. I zapewne tutaj pojawia się pytanie- jak odróżnić, który kosmetyk ma jaką formę kw. hialuronowego?
Tutaj zaczynają się schody. Niestety- nie odkryjemy tego poprzez czytanie składu INCI ani przeglądając wnikliwie strony internetowe producenta. Owszem, zazwyczaj na opakowaniu produktu jest zawarta informacja, czy jest to kwas wielko- czy niskocząsteczkowy, jednak możemy jedynie polegać na tych obietnicach i ufać, że te dane są prawdziwe (a że to, co pisze na opakowaniu nie oznacza, że zawsze w kosmetyku musi się znajdować, o czym pisałam chociażby w notce o serum rozgrzewającym do ciała Perfecta: >>LINK<<). Kontroli prawnej podlega jedynie skład INCI, data ważności, nazwa producenta i produktu. Reszta, która wypisana jest na opakowaniu, prawników nie obchodzi (zainteresowanych odsyłam do przeczytania ustawy o kosmetykach: >>LINK<<). 
Od razu podpowiem, że sugerowanie się ceną nie zawsze jest odpowiednie :) Możemy palpacyjnie wyczuć, że kiedy w kosmetyku jest wysokie stężenie wielkocząsteczkowego kwasu hialuronowego, to kosmetyk po nałożeniu na twarz zostawia lepką warstwę (która absolutnie nie koliduje z nakładaniem makijażu- kolejny plus kwasu hialuronowego!).
Niestety, producenci kosmetyków nie udostępniają oficjalnie informacji, w jakim stężeniu występuje kwas hialuronowy w ich kosmetykach ani w jakiej jest formie. Ba, nie udostępniają także swoich badań naukowych (nawet kosmetologom czy pracownikom uczelni medycznych) dotyczących wpływu kwasu hialuronowego na skórę. Dlatego jest tak wiele sceptycznie nastawionych osób, które twierdzą, że kwas hialuronowy niskocząsteczkowy w ogóle nie działa. Jednak badaniami nad kwasem hialuronowym zajmują się nie tylko kosmetolodzy- kwas ten jest cenny w walce z chorobami stawów, gałki ocznej czy jajników. Jednak w te publikacje i badania nie będę się zagłębiać.

To, czy kwas hialuronowy działa na naszą skórę, musimy wypróbować same. Na początek zapraszam na stronę zrobsobiekrem.pl (nie jest to wpis sponsorowany!!!). Polecam tę stronę ze względu na rzetelność i przystępne ceny. Warto tam zaopatrzyć się w produkty, ponieważ mają szeroką gamę i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.

Zakończyliśmy rozważania dotyczące kwasu hialuronowego w kosmetykach. Jeśli komuś jest mało informacji, zapraszam dalej. Teraz omówię zastosowanie kwasu hialuronowego w medycynie estetycznej.
Najważniejsze, to wyróżnić dwie postaci: usieciowaną i nieusieciowaną. 
Postać usieciowana wykorzystywana jest do wstrzykiwania jako wypełniacz tkanek. Dzięki temu, że kwas hialuronowy jest w postaci usieciowanej, nie wchłania się on szybko do skóry, pozostaje we wstrzykniętym miejscu. W ten sposób lekarz medycyny estetycznej może poprawić nam kształt i wielkość ust, unieść łuk brwiowy, wymodelować nos i linię żuchwy oraz wypełnić zmarszczki czy poprawić kości jarzmowe ("policzkowe"- w anatomicznej nomenklaturze nie występuje coś takiego jak "kość policzkowa". Ale z drugiej strony- kto wie, gdzie znajduje się "kość jarzmowa"? A no jest to to samo :)). Kwas hialuronowy jako wypełniacz nie powoduje alergii, ponieważ jest "znany" organizmowi. Zazwyczaj nie ma nawet potrzeby przez zabiegiem wykonać test alergiczny! Efekt po zabiegu utrzymuje się ok. 6 miesięcy, po czym kwas hialuronowy zaczyna się wchłaniać.

Natomiast postać nieusieciowana wchłania się w skórę w przeciągu kilku dni. Co zatem możemy z tym faktem zrobić? Najlepiej wykorzystać w mezoterapii!
Na czym ona polega? Za pomocą specjalnej strzykawki lekarz wstrzykuje nam pod skórą malutkie grudki kwasu hialuronowego. Po zakończeniu, miejsce objęte zabiegiem wygląda tak, jakbyśmy miały głęboko podskórne pryszcze, które dopiero dojrzewają i niedługo będą zdatne do wyciśnięcia ;). Ale absolutnie nic nie wyciskamy ani nie masujemy! Na drugi dzień twarz wygląda znacznie lepiej, podskórnych grudek właściwie nie ma. Dzięki temu zabiegowi znacznie poprawimy nawilżenie i jędrność naszej skóry.


Uf, dobrnęliśmy do końca :)
Mam nadzieję, że ten post był dla Was przydatny i że pomogłam Wam usystematyzować i wyjaśnić pewne kwestie.
Jeśli macie jakieś pytania- zapraszam do korespondencji meilowej lub pozostawienie komentarza.
 

Pozdrawiam!


[82.] Recenzja glinki zielonej ze zrobsobiekrem.pl

[82.] Recenzja glinki zielonej ze zrobsobiekrem.pl

Witam! 

Dziś przygotowałam dla Was recenzję Francuskiej Glinki Zielonej kupionej na stronie zrobsobiekrem.pl. Strona ta jest bardzo chwalona w blogosferze, postanowiłam więc wypróbować jakiś produkt. Wybór padł na glinkę zieloną, ponieważ w okresie jesiennym miałam problem z mocno przetłuszczającą się cerą oraz pryszczami (także już jakiś czas ją testuję).


Gdy po raz pierwszy użyłam tej glinki, nałożyłam jej zdecydowanie za dużo. Gruba warstwa kosmetyku schła ok. 20 minut, przy czym na czole wyschła szybciej, powodując dyskomfort.
Jednak już po tym pierwszym, nieudanym użyciu zauważyłam fenomenalne efekty! Ta glinka rzeczywiście działa!

Miałam wiele rodzajów zielonej glinki kupionych w sklepach stacjonarnych. Nigdy ich działanie mnie nie powaliło. Jednak jak widać- liczy się jakość, glinka glince nierówna. Już przy pierwszej (nieudolnej) aplikacji poczułam silne właściwości ściągające tego preparatu. Było to na tyle intensywne uczucie, że ciężko było poruszyć jakimkolwiek mięśniem na twarzy. Zaraz po zmyciu glinki samą wodą, moja skóra była idealnie zmatowiona, gładka i delikatnie "kredowa" w dotyku.






Jednak na tym nie koniec jej zbawiennych właściwości. Przy sumiennym, co tygodniowym stosowaniu zauważyłam, że moja skóra przestała się przetłuszczać, pryszcze wyskakują mi w minimalnej ilości, nawet moje zaczerwienione policzki i przebarwienia delikatnie poprawiły swój koloryt- mniej rzucają się w oczy. (Wprawdzie na naczynka powinnam zastosować czerwoną glinkę a na przebarwienia białą, jednak na jesień moim głównym problemem były pryszcze- stąd wybór zielonej wersji.)


Jak przygotować taką glinkę? Wystarczy zmieszać płaską łyżeczkę proszku z odrobiną wody. Papkę nakładamy na oczyszczoną twarz. Czekamy, aż glinka całkowicie wyschnie na twarzy i zmywamy (chociaż jeśli ktoś nie czuje dyskomfortu, może chwilkę posiedzieć z wyschniętą glinką). 

Bardzo polubiłam się z tym produktem, ponieważ oprócz działania natychmiastowego, ma również działanie pielęgnacyjne.
Produkt o którym piszę można kupić >>TU<< (w linku znajduje się przy okazji opis dotyczący Francuskiej Glinki Zielonej). 
Cena to 6 zł za 50g (czyli taka pojemność jak u mnie na zdj.) a wydajność jest niesamowita!

(Glinka w trakcie wysychania.)

Glinka ze strony zrobsobiekrem.pl to czysta glinka zielona, bez żadnych dodatków. Dlatego możemy spokojnie dodawać ją w niewielkiej ilości do kremów w celu nadania im właściwości regulujących wydzielanie sebum. Bez obawy, że wejdzie w niepożądane reakcje z innymi składnikami kremu.

A na koniec przedstawiam Wam Tosię, mojego małego pomocnika przy robieniu zdjęć do recenzji:

 ("Pomyślmy... Zapach delikatny, przyjemny, nienarzucający się...")

(Za to badanie organoleptyczne chyba wyszło mało smacznie :D)

A teraz pędzę walczyć z rozstępami! Czy wiecie, że cieniutkie ale kilkuletnie rozstępy można zniwelować za pomocą kwasu glikolowego 70%? Ja też o tym nie wiedziałam, ale gdy tylko dowiedziałam się na zajęciach medycyny estetycznej, od razu zaopatrzyłam się w ten kwas, oczywiście również na stronie zrobsobiekrem.pl! Zobaczymy, czy coś się rzeczywiście uda zrobić z tymi rozstępami...

Trzymajcie kciuki, żeby mi pupci nie wypaliło ;)
Pozdrawiam!


PS A tak jeszcze nawiązując do Ukrainy- jestem zachwycona >>TĄ<< piosenką, jednak nigdzie nie mogę znaleźć jej tłumaczenia... Zespół "Żywiołak" to zdecydowanie mój ulubiony, polski zespół grający muzykę folkową.
[60.] Jak pielęgnować cerę?- podstawy

[60.] Jak pielęgnować cerę?- podstawy

Cześć!

Dziś post poświęcony pielęgnacji twarzy od podstaw. Jedna z czytelniczek poprosiła o taki post, więc jak mogłabym nie naskrobać tego czy tamtego? 


 


Na internecie aż roi się od różnego rodzaju porad jak dbać o cerę i od kosmetyków-cud. Jak więc zdobyć najrzetelniejsze informacje i dobrać odpowiednie kosmetyki?
Najważniejsze, to uświadomić sobie dwie sprawy:
1. Określić, jaki ma się typ (i ewentualnie podtyp) cery.
2. Uzbroić się w cierpliwość.

Zacznijmy od rodzajów cer. Na internecie jest multum podziałów- przyznam szczerze, że nie czytałam ani jednego. Bazuję na tym, co przekazali mi wykładowcy na uczelni, bo tym podziałem posługują się również dermatolodzy i inni specjaliści.

Wyróżnia się cztery typy cery:
- normalną
- suchą
- tłustą
- mieszaną

oraz pięć podtypów:
- odwodniona
- naczyniowa
- wrażliwa
- trądzikowa
- dojrzała

Najpierw określimy typ. Typ jest tylko jeden dla naszej skóry, tzn. że nie można mieć skóry i suchej i tłustej jednocześnie. Typ skóry może jednak zmieniać się z wiekiem. Tutaj skupimy się przede wszystkim na poziomie natłuszczenia naszej skóry. Będę zaznaczać, jak dana skóra reaguje na wodę z mydłem, chociaż zaznaczam- nie wolno myć twarzy mydłem! Dlaczego, opiszę później (dokładnie przy poruszaniu kwestii pH skóry).
Przejdźmy do poszczególnych opisów kolejnych typów:

 Skóra NORMALNA
Jest to skóra, która występuje u dzieci do wieku 12 lat. Totalnie bezproblemowa! Znosi wszystko- różnice temperatur, mechaniczne i chemiczne podrażnienia, toleruje różne substancje nakładane na nią. Poziom natłuszczenia jest optymalny: nie szczypie, nie występuje uczucie napięcia skóry, ale też nie występuje błyszczenie się ani rozszerzone ujścia gruczołów łojowych (tzw. pory).
Jest to najrzadziej występujący typ skóry. W mojej praktyce, gdzie oglądałam wiele twarzy, tylko dwa razy spotkałam się ze skórą normalną u dorosłej, młodej kobiety. Nic, tylko zazdrościć :)

Skóra SUCHA 
Osoby posiadające ten typ skóry często skarżą się na uczucie napięcia, ściągnięcia, pieczenia skóry. Zaraz po umyciu twarzy MUSZĄ sięgnąć po krem, ponieważ inaczej mają wrażenie, że ich skóra pęknie. Taka skóra jest bardzo cienka, łatwo ulega urazom, najszybciej pojawiają się na niej pierwsze zmarszczki. Skóra sucha wytwarza zbyt mało sebum- czyli tłustej warstwy, która ma działanie ochronne dla naskórka. Co za tym idzie- nie błyszczy się, chłonie wszystkie, nawet najbardziej tłuste kosmetyki, nie widać rozszerzonych ujść gruczołów łojowych (porów, które na skórze tłustej wyglądają jak ukłucia igieł). Źle reaguje na czynniki zewnętrzne, takie jak zmiany temperatury, pocieranie, czy nawet woda z mydłem. Cera ta często ma żółty odcień.
Suchą skórę często mamy na dłoniach- szczególnie w okresie zimowym doskwiera nam nieprzyjemne uczucie, że musimy tę skórę czymś nasmarować.

Skóra TŁUSTA
Właściciele tej skóry uskarżają się na całkiem odmienne problemy, tj. błyszczenie się skóry, szybkie spływanie makijażu, cera jest usiana rozszerzonymi porami, które wyglądają jak ukłucia igieł. Skórę tłustą łatwo rozpoznać, gdy np. w ciągu dnia (lub zaraz po przebudzeniu) przesuniemy dłonią po twarzy, czujemy, że jest ona tłusta. Wyskakują pryszcze, powstają wągry. Skóra ta jest gruba i cechuje się ziemistym odcieniem. Jest mało reaktywna, niestraszne jej zmiany temperatur, pocieranie, działanie mocnymi peelingami czy wodą z mydłem.

Skóra MIESZANA 
Nie jest to cera o cechach "pomiędzy" jednym a drugim typem! Jest to skóra, która łączy w sobie oba typy ALE różnie umiejscowione. Co to znaczy?- już wyjaśniam. Otóż często jest tak, że w strefie T (czoło, nos, broda), skóra błyszczy się, produkuje w nadmiarze sebum, natomiast na policzkach jest ewidentnie za mało sebum- występuje uczucie napięcia, pory są niewidoczne. Jednak cera mieszana to nie tylko w/w podział. Kombinacje mogą być przeróżne, jednak- o czym pisałam wcześniej- nie występują jakby "nałożone" na siebie, ponieważ cera tłusta i sucha wykluczają się :) Cera mieszana może zawierać również elementy cery normalnej, a nie tylko tłustej i suchej.

Przejdźmy do charakteryzacji podtypów. Czym są podtypy? O ile TYP skóry każdy ma jeden, to podtypów można mieć jeden, kilka lub w ogóle. Nie wykluczają się one i każdy z typów skóry może charakteryzować się poszczególnym podtypem. 

Podtyp: skóra ODWODNIONA  
I tutaj często pojawia się problem. Czym jest skóra odwodniona, a czym skóra sucha? Dla laika będą to zamiennie słowa i znaczące to samo. A to bardzo duży błąd :) Otóż termin "skóra odwodniona" sugeruje na poziom NAWILŻENIA skóry, natomiast "skóra sucha" oznacza niski poziom NATŁUSZCZENIA! Odwodniona może być zarówno skóra sucha jak i tłusta. Dlaczego skóra sucha może być odwodniona- każda z nas może sobie na to pytanie odpowiedzieć (cienka skóra, nieodpowiednio natłuszczona powoduje, że woda szybciej ucieka z naskórka), natomiast dlaczego skóra tłusta jest odwodniona? Przecież natłuszczenie jest odpowiednie więc... woda powinna być zatrzymywana w naskórku, tak? I tutaj kłania się nam codzienna pielęgnacja. Niech posiadaczki cer tłustych, z ręką na sercu przyznają się, czy delikatnie obchodzą się ze swoją skórą, czy jednak przesuszają ją, odtłuszczają, by pozbyć się pryszczy i rozszerzonych porów? Każde drastyczne działanie na skórę powoduje, że staje się ona słabsza i bardziej odwodniona, natomiast poziom natłuszczenia często jest bez zmian lub jeszcze bardziej nasilony. Kolejną ważną informacją jest to, że odwodniona skóra łuszczy się. Także każdy typ skóry- i sucha, i tłusta- może się łuszczyć. 
Zdarza się, że klientka ma cerę tłustą, jednak widzi, że łuszczy się ona więc stwierdza, że skóra jednak jest sucha, więc natłuszcza ją jeszcze bardziej, by pozbyć się skórek i szorstkości. Taką klientkę należy poinstruować, że ma skórę tłustą i odwodnioną. Nie powinna takiej skóry dodatkowo natłuszczać, ale nawilżać- jak najbardziej.

Podtyp: skóra NACZYNIOWA
Ten podtyp charakteryzuje się wszystkim, co czerwone i różowe! Popękane naczynka (teleangiektazje), mocne rumieńce, przemijające czerwone plamy na twarzy i szyi, zaróżowiona cera- to cechy tej skóry. Panie z tym podtypem dokładnie wiedzą, jak odróżnić zdrowy rumieniec od skóry naczyniowej. Zmiany wynikające z tego podtypu, np. rumieńce, utrzymują się długo lub nawet stale, mają bardzo intensywną barwę. Łatwo jest się nabawić takiej skóry poprzez niewłaściwą pielęgnację a zniwelować ją... Jest to właściwie nieosiągalne bez użycia IPL lub lasera, które zamkną naczynka.

Podtyp: skóraWRAŻLIWA 
Jeśli Wasza skóra jest nadreaktywna, często dostaje uczulenia, wysypek, świądu, nagłych rumieni, to ewidentny znak, że macie skórę wrażliwą. Czasem, dla podkreślenia mówi się, że niektórzy mają skórę nadwrażliwą, czyli wybitnie nietolerującą wielu kosmetyków i składników aktywnych.

Podtyp: skóra TRĄDZIKOWA
Ten podtyp często występuje u nastolatków i z czasem przemija. Cechuje się uciążliwym trądzikiem. By go zwalczyć, często trzeba zasięgnąć porady dermatologa. Trądzik może mieć różne odmiany, np. trądzik ropny lub różowaty, nie mniej jednak, taka skóra kwalifikuje się do podtypu trądzikowego.

(O tym, jak dbać o cerę trądzikową (również u osób dorosłych) pisałam tutaj: KLIK!)
 

Podtyp: skóra DOJRZAŁA
Co tu dużo mówić: jak sama nazwa wskazuje- tę skórę cechują zmarszczki, brak elastyczności skóry, wiotkość, migracja i opadanie tkanek.

MOJA DIAGNOZA:
Jeśli moja skóra na czole i policzkach ma niewidoczne pory, czasem występuje lekkie uczucie napięcia, pojawiają się pierwsze zmarszczki na czole i "kurze łapki", jednak na nosie i brodzie mam rozszerzone pory i nadal występują mi pryszcze, to znak, że moja cera ma typ mieszany (jednak nie jest to "typowy podział" na tłustą sferę T i suche policzki). Borykam się z trwałym zaczerwienieniem skóry, szczególnie na policzkach, co oznacza, że cechuję się podtypem naczyniowym.

Wróćmy teraz na chwilkę do tych dwóch najważniejszych do uświadomienia sobie spraw. Pierwszą (określenie typu skóry) mamy za sobą. Czas na szybkie podsumowanie drugiego podpunktu, czyli "uzbroić się w cierpliwość".
Co chcę przez to powiedzieć? Nie wystarczy jedno opakowanie kremu, żeby zobaczyć różnicę. Ba, nie wystarczy działać jedynie kremem! Zły stan naszej cery to wieloletnie zaniedbywania i nieprawidłowe nawyki pielęgnacyjne. Żeby poprawić ten stan, potrzeba tak samo dużo czasu (lub nawet więcej!). Odpowiednia pielęgnacja jest kluczem do sukcesu, lecz jest to mozolna i długotrwała praca. Myślę jednak, że cel jest tego warty :) Gdy nasza skóra osiągnie już odpowiedni stan, będzie dobrze odżywiona, nawilżona i natłuszczona- odwdzięczy się nam młodym wyglądem przez wiele lat.



Jak więc pielęgnować cerę? Najpierw kilka wskazówek: 
- Używamy kosmetyków odpowiednio dobranych do naszego typu cery. Jeśli masz skórę suchą, nie kupuj kosmetyku dla skóry tłustej, bo jest na promocji.
- Zwracajmy uwagę na skład. Nie kupujmy kosmetyków z alkoholem nawet, gdy mamy tłustą skórę.
- Dwa razy dziennie poświęcamy uwagę naszej twarzy. Rano i wieczorem.
- Najważniejsze w pielęgnacji jest: oczyszczanie i nawilżanie!
- Wsłuchujmy się w to, co mówi nasza skóra. Jeśli jakiś kosmetyk wg producenta powinien odpowiadać Twojej skórze, a Ty czujesz, że ten kosmetyk Ci szkodzi- odstaw go. Znajdziesz inny zamiennik.

Krok po kroku:
1. Pielęgnację zaczynamy od oczyszczania.
- Rano myjemy twarz tylko żelem/emulsją, natomiast wieczorem pamiętamy o demakijażu (np. z użyciem mleczka, płynu micelarnego lub dwufazowego) a następnie myjemy twarz żelem/emulsją etc.
- Bardzo ważne jest pozbywanie się zrogowaciałych, martwych warstw naskórka. Dlatego używamy peelingu co ok. 3 dni (uśredniam, producent informuje na opakowaniu, jak często można korzystać z peelingu). Do domowej pielęgnacji zalecam peelingi drobnoziarniste (dla cery tłustej i normalnej) oraz enzymatyczne (dla cer suchych oraz z podtypem wrażliwym). Peelingi gruboziarniste są odpowiednie jedynie dla bardzo grubej i mocnej skóry, np. dla młodych mężczyzn. Nie polecam stosować peelingów gruboziarnistych do cery tłustej a co gorsza: dla podtypu trądzikowego! Do cery tłustej trzeba podchodzić jak do wystraszonego zwierzątka- nic na siłę, tylko powoli, ostrożnie do celu. W odróżnieniu od skóry suchej, tłusta nie zakomunikuje nam "piecze mnie, za mocno mnie trzesz!" ponieważ jest ona mało reaktywna. Natomiast dla podtypu trądzikowego zalecam peelingi enzymatyczne- nie roznoszą bakterii poprzez pocieranie wyprysków. UWAGA! Peeling nie zastępuje mycia twarzy żelem/emulsją! Ponadto peelingi są bardzo pomocne przy usuwaniu suchych skórek. O ile ten problem trzeba zwalczyć nawilżając skórę (ponieważ jak wcześniej pisałam- jest to problem dotyczący skór odwodnionych), warto wspomóc pielęgnację właśnie poprzez peeling.
- Manualne oczyszczanie zostawmy kosmetyczkom lub kosmetologom. Oczyszczanie manualne (czyli potoczne "wyciskanie" pryszczy) musi przebiegać w bardzo sterylnych warunkach. W salonie nigdy nie występuje samo oczyszczanie, skóra najpierw jest do niego odpowiednio przygotowywana a po oczyszczaniu sterylizowana po czym łagodzona różnego rodzaju maseczkami. Jeśli jednak nie potrafimy powstrzymać się od wyciśnięcia pryszcza- róbmy to z użyciem chusteczki higienicznej, pamiętajmy o przemyciu ranki. Ciekawym gadżetem są łyżeczki do usuwania pryszczy, warto się w nie zaopatrzyć, jeśli nie potrafisz pozbyć się nawyku wyciskania.

2. Tonizujemy skórę.
- Tonik oprócz funkcji delikatnie oczyszczającej i odświeżającej, pełni przede wszystkim rolę wyrównania poziomu pH naszej skóry. Dlaczego jest to tak ważne? Otóż niskie pH, jakie naturalnie jest na naszej skórze, zapobiega rozwijaniu się bakterii, grzybów i pasożytów. Tutaj nawiążę do tego, DLACZEGO NIE WOLNO STOSOWAĆ MYDŁA DO MYCIA TWARZY- mydło ma mocno zasadowe pH, skóra lekko kwaśne. Co da połączenie tych dwóch przeciwieństw? W najlepszym przypadku pH obojętne ale zdarza się, że pH naszej skóry staje się lekko zasadowe. W każdym z tych przypadków nasza skóra staje się rajem dla bakterii, grzybów, pasożytów, które mają optymalne warunki do tego, żeby się rozwijać i atakować organizm! Czy na pewno tego chcemy dla naszej skóry?

3. Nakładamy krem!
 - Nieważne, jaki masz typ skóry- krem musi być! Na rynku jest wiele kosmetyków, szeroki wybór substancji aktywnych, kosmetyki tańsze i droższe, każdy znajdzie coś dla siebie.
- Posiadaczki cer tłustych często bronią się przed kremem w obawie przed wypryskami czy jeszcze większym przetłuszczaniem się skóry. Takie Panie powinny sięgać po kremy matujące, które mają jedynie substancje nawilżające, nie posiadają natłuszczających. Taki krem szybko się wchłania i spokojnie można nałożyć na niego makijaż, bez obawy o spłynięcie. Są to kremy o składzie odpowiednio dobranym dla cer tłustych!
- Na noc powinno się stosować kremy bogate w substancje odżywcze, np. kremy rewitalizujące. W nocy nasza skóra ma największe zdolności do regeneracji, naprawy swojego stanu, przebudowuje się. Dlatego potrzebuje substancji aktywnych! Przecież w nocy nikt nas nie widzi, więc nakładajmy krem! :) To uwaga szczególnie dla posiadaczek cer tłustych, które stosując kremy matujące, boją się od nich odejść w obawie o pogorszenie stanu skóry. Spokojnie, na pewno znajdziecie dla siebie odpowiedni krem na noc, który nie spowoduje wysypu pryszczy :)
4. Zaprzyjaźnijmy się z maseczkami!
 - Maseczek jest cała gama- od takich, które trzyma się na twarzy kilka minut, do takich, które można trzymać pół godziny i dłużej. Są tańsze i droższe, w saszetkach i w tubkach, o przeróżnych substancjach aktywnych. Każdy znajdzie coś dla siebie!
- Jedna maseczka nic nie zdziała. Zapewne nawet nie zauważysz jej działania. Jednak gwarantuję, że jeśli zastosujesz serię maseczek, zauważysz zmianę stanu swojej skóry!
- Przed nałożeniem maseczki warto zrobić peeling- w ten sposób substancje aktywne lepiej przenikną do żywych warstw naskórka.

5. Pamiętajmy o zdrowym odżywianiu się!
- Zdrowa, zbilansowana dieta jest kluczem nie tylko do smukłej sylwetki i zdrowia, ale również bardzo wpływa na stan naszej cery.
- Często w okresie dużych stresów, również w okresie zimowym, gdy spożywamy mniej owoców, warto sięgać po suplementację, np. magnez (przy drżeniu powiek), cynk(dla wzmocnienia), NNKT (dla cery suchej), witaminy A+E (dla cery dojrzałej lub z pierwszymi oznakami starzenia).
- Warto sięgać po suplementy odpowiednio skomponowane do naszego typu cery, np. CeraNova dla cery trądzikowej lub Bellissa Cera dla skór dojrzałych.
- Pamiętajmy o piciu wody mineralnej oraz zielonej herbaty.

6. Dostosowujmy nasze kosmetyki do aktualnej pory roku.
- Podczas lata i zimy nasza skóra potrzebuje dodatkowej pielęgnacji. 
- Zimą warto zaopatrzyć się w kremy bardziej tłuste, ponieważ tworzą na buzi ochronną warstwę, która chroni przed zimnem i mrozem.
- Wybierasz się na narty? Weź ze sobą krem Bambino/Nivea/Dove lub nawet wazelinę! O ile wazelina jest dość drastycznym chociaż niezwykle skutecznym sposobem na ochronę skóry przed mrozem, warto podczas całodniowego szaleństwa na stoku mieć w kieszeni tłusty krem (np. Bambino lub klasyczna Nivea). 
- Latem pamiętamy o stosowaniu filtrów (najlepiej byłoby stosować je na okrągły rok). Ponadto dobrze jest mieć w apteczce pantenol, alantoinę lub wyciąg z aloesu. Są to substancje, które łagodzą skórę, przyniosą ulgę poparzonej skórze. Nic tak nie szkodzi naszej skórze, jak słońce!
- Wiosna i jesień, to natomiast idealny czas na robienie wszystkich inwazyjnych zabiegów kosmetycznych jak kwasy, mikrodermabrazja czy zabiegi z użyciem IPL.

I to byłoby na tyle :)
Starałam się napisać tę notkę jak najkrócej a przy tym jak najtreściwiej. Jeśli zdarzy się jakaś niezrozumiała fraza- chętnie wytłumaczę. Specjalnie nie pisałam o konkretnych substancjach do poszczególnych rodzajów cery, odpuściłam sobie szczegółową pielęgnację i zabiegi kosmetyczne, ponieważ post i tak bez nich jest długi. Jeśli chciałybyście więcej informacji na jakiś temat, proszę pisać! Chętnie poruszę nurtujące Was problemy, wytłumaczę ile potrafię :)
Od razu zaznaczę, że nie uważam się za eksperta, nie mniej jednak- informacje, które tutaj zamieszczam pochodzą od wykwalifikowanych kosmetologów, dermatologów i lekarzy medycyny estetycznej, którzy pracują na Śląskim Uniwersytecie Medycznym.

Pozdrawiam serdecznie!
PS A niedługo szykuję jakiś tutorial! W końcu :)

EDIT. 14 luty 2015r.:
Spis olejów dopasowanych do różnych typów cer znajdziecie tutaj: KLIK!

EDIT. 30 marzec 2015r.:
Obecna pielęgnacja twarzy (całkowicie naturalna): KLIK!
Copyright © 2018 kosmetologia-naturalnie.pl