[129.] Łatwiej zapobiegać, niż leczyć...
Witam!
Dzisiejszy post będzie typową opisówką. Mam nadzieję jednak, że ten post naświetli niektórym konsumentom pewne sprawy dotyczące kosmetyków.
Wiele czytelniczek tego bloga to osoby związane z kosmetyką/kosmetologią mniej lub bardziej. Są świadomymi konsumentami. Jednak na co dzień w pracy spotykam osoby, które nie mają pojęcia, że kosmetyk z założenia nie jest substancją leczniczą, cofającą powstałe zmiany lecz ma spełniać funkcję pielęgnacyjną.
Czy to oznacza, że kosmetyki nie działają?
Wszystko zależy od tego, czego oczekujemy. Jeśli ślepo wierzymy w obietnice producentów oraz koncernów, niestety, często możemy obejść się smakiem. Bo przecież ile osób kupiło krem przeciwzmarszczkowy lub likwidujący popękane naczynka i nie zauważyło żadnej poprawy?
Kluczem do pięknej i zdrowej cery jest świadomość, czego naszej skórze potrzeba, jak możemy jej pomóc, oraz wybieganie myślami w przyszłość, np. "jeśli teraz będę nadużywać solarium, jak będę wyglądać za 5 lat?".
Nabywcy kosmetyków dzielą się na dwie grupy:
1. osoby, które kompletnie nic nie robią ze swoją skórą (lub robią niewiele i niesystematycznie) a kiedy zobaczą jakiś defekt, chcą go cofnąć, by znów cieszyć się nienaganną cerą i móc nie zawracać sobie głowy stosowaniem kosmetyków,
2. osoby stawiające na pielęgnację, by zapobiec powstawaniu defektów w przyszłości lub opóźnić starzenie się skóry.
Kosmetyk z założenia ma spełniać funkcję pielęgnacyjną. Także łatwo można się domyśleć, że osobom spod nr 1 kosmetyki niewiele pomogą, lub pomogą na krótki okres czasu. Jeśli klient ma takie wymagania, lepiej poradzić mu inwazyjne zabiegi kosmetyczne i medycyny estetycznej, by mógł zobaczyć efekty od razu, ponieważ zazwyczaj tego oczekują klienci. Nie jest to jednak dobre podejście - skoro i tak w/w klienci nie będą dbać o cerę, to zmiany i defekty po jakimś czasie wrócą i to ze zdwojoną siłą. Przytoczę tutaj zabieg z użyciem botoksu. Botoks, jest to substancja chemiczna, która powoduje porażenie mięśni twarzy. I ten efekt wcale nie ustępuje (wbrew powszechnej opinii :)). Mięśnie porażone są trwale, a fakt, że po ok. pół roku osoba znów odzyskuje swoją dawną mimikę jest spowodowany tym, że tworzą się nowe połączenia nerwowe w skórze. Jaki więc jest efekt przy długotrwałym stosowaniu botoksu? Albo przestaje być skuteczny, ponieważ organizm bardzo szybko tworzy nowe połączenia nerwowe, albo całkiem odwrotnie- organizm się poddaje, przestaje wytwarzać nowe połączenia i zostajemy bez mimiki w miejscu, gdzie został wstrzyknięty botoks. Przy okazji botoksu, wspomnę, że jest to metoda skuteczna jedynie w przypadku zmarszczek mimicznych, tj. jeśli marszczymy czoło między brwiami (tzw. "lwia zmarszczka") lub często unosimy brwi do góry. Botoks sprawia, że nie uniesiemy już tych brwi, nie zmarszczymy czoła. O ile patrząc zwyczajnie w lustro efekt wydaje nam się świetny, ponieważ nie widzimy zmarszczki, o tyle możemy wyglądać dziwnie, gdy nie potrafimy wyrazić zdziwienia, unieść brwi, czy ich zmarszczyć.
Dermatolodzy zalecają, że botoks powinny stosować osoby... mające ok. 20 lat! Dlaczego? Ponieważ porażając mięśnie w młodym wieku, zapobiegamy powstawaniu zmarszczek mimicznych. A co z zanikiem mięśni, który pojawia się, jeśli mamy je przez długi czas porażone? A co, jeśli w wieku 30 lat będziemy mieć permanentnie porażone mięśnie i nie będziemy miały w ogóle mimiki? Czy rzeczywiście o to chodzi, by w wieku 20 lat stosować tak drastyczne środki?
Absolutnie. Nie dajmy się zwariować :)
Jak już wielokrotnie wcześniej wspomniałam- kosmetyki mają na zadanie pielęgnować skórę i zapobiegać powstawaniu zmian a nie cofać już powstałe. Nie oznacza to, że kosmetyki nie działają na już powstałe zmiany, nie mniej jednak jak napisałam w tytule "łatwiej zapobiegać, niż leczyć". W przypadku kosmetyków należy mieć na uwadze, że codzienne, systematyczne, małe czynności są kluczem do sukcesu i w przyszłości dadzą wielki efekt.
Jeśli wiemy, czego naszej skórze potrzeba, powinnyśmy w tym kierunku ją pielęgnować. Często jednak nieprawidłowa pielęgnacja doprowadza do gorszego stanu niż przed używaniem kosmetyku. Dzieje się tak, ponieważ wiele kosmetyków jest wręcz przeładowane chemią, która powoduje powstawanie zaskórników, pryszczy, łojotoku, a często także nie działa wcale, przez co tak na prawdę kosmetyk jest bezwartościowy. Często wynikiem nieprawidłowej pielęgnacji jest sucha, odwodniona skóra z trądzikiem (w prawidłowym profilu cery trądzik nie występuje przy suchej skórze). Wystarczy odpowiednia pielęgnacja, by cera odzyskała swój rytm.
Jeśli chodzi o dokładne składniki w kosmetykach, które są wartościowe a których powinniśmy się wystrzegać, napiszę o tym osobny post, żeby nie przedłużać. Ze swojej strony mogę polecić kosmetyki firm Sylveco, Bania Agafii czy stronę z półproduktami zrobsobiekrem.pl. Moim pielęgnacyjnym objawieniem było spróbowanie OCM, czyli oczyszczania twarzy za pomocą olejów (link do posta: >KLIK<).
Edit 14.09.14r.- post dot. składu INCI: KLIK!
Edit 14.09.14r.- post dot. składu INCI: KLIK!
Pamiętajmy, że zdecydowanie łatwiej jest zapobiegać zmianom niż je cofać. I właśnie takie zadanie jest stawiane kosmetykom. Powinniśmy bacznie obserwować swoją twarz i zauważać, że np. jeśli w okresie zimowym dochodzi do częstych przesuszeń skóry, lub podrażnień, powinniśmy stosować bardziej treściwe kremy, by zapobiec popękaniu naczynek w przyszłości. Niestety, jeśli naczynka już popękają, nie uda się ich wyleczyć za pomocą kosmetyków, w takim przypadku potrzebne już są zabiegi z użyciem IPL lub lasera. Niestety, raz uszkodzone naczynka mają tendencje do nawrotu, nawet po zaleczeniu ich IPLem lub laserem, dlatego lepiej zawczasu je wzmacniać i sprawić, żeby nie popękały. Dlatego kosmetyki do cery naczyniowej z reguły mają takie substancje jak wyciąg z kasztanowca, rutynę, witaminę C, które działają uszczelniająco i wzmacniająco na naczynka. Preparaty te mogą zmniejszyć pojawiający się rumień, jednak nie cofną powstałych zmian. Jeśli więc masz często zaczerwieniona twarz, pamiętaj o wzmocnieniu naczynek krwionośnych.
Częstym problemem jest również trądzik młodzieńczy, który nieleczony i/lub nieprawidłowo pielęgnowany prowadzi do wytworzenia się trądziku różowatego. Jest to przewlekły stan chorobowy występujący u dorosłych, charakteryzujący się wrażliwą i naczyniową cerą oraz zmianami trądzikowymi. Charakterystyczne dla tej choroby są przewlekłe zaczerwienienia, popękane naczynka a w ich obrębie pryszcze. Co ciekawe- nie występują jednak rozszerzone pory. Z trądzikiem różowatym ciężko walczyć, ponieważ większość kosmetyków powoduje jedynie nasilenie się zmian. Z cerą należy postępować jak z przysłowiowym jajkiem a efekty i tak są znikome. Trądzikowi różowatemu, szczególnie wśród Panów, towarzyszy przerost tkanki skórnej na nosie. Ten stan trzeba już leczyć chirurgicznie- należy poddać się wycinaniu przerosłej tkanki.
Powyższe przykłady bardzo dobrze obrazują, po co istnieją kosmetyki i jak powinno się je stosować. Przede wszystkim liczy się świadomość, jakich rezultatów możemy oczekiwać. Często nadużywanym słowem jest "przeciwzmarszczkowy". Odpowiedzmy sobie same- czy ta nazwa oznacza, że kosmetyk wygładzi zmarszczki, czy będzie zapobiegał ich powstawaniu?
Na sam koniec przypomnę o poście, w którym opisuję jak określić swój rodzaj cery i jak powinno się ją pielęgnować. Są to podstawowe informacje, nie mniej jednak bez nich "ani rusz" :) Link do posta: >KLIK<
A Wy jakie macie podejście do kosmetyków? Czego od nich oczekujecie?
Pozdrawiam! :)