[165.] Denko grudzeń 2014r. oraz podsumowanie roku 2014


Witam!

Dziś chciałabym pokrótce opisać Wam kosmetyki, które zużyłam w poprzednim miesiącu. Mam nadzieję, że takie krótkie recenzje będą dla Was przydatne i dadzą Wam pogląd "z grubsza" na dany kosmetyk.

Kosmetyki do włosów:
 

1. Odżywka do włosów farbowanych "Color Save" CeCe Care- zdecydowałam się na miniaturkową wersję tej odżywki, by móc wypróbować jej działanie zanim kupię pełnowartościowy produkt. Pierwsze co zwraca naszą uwagę, to okropny zapach- ostry i gryzący, który producent próbował stłumić jakimś przyjemniejszym zapachem, jednak nie podołał. W efekcie tworzy się nam mieszanka zapachów, którą ledwo jestem w stanie znieść. Dlatego też stosowałam tę odżywkę w połączeniu z innymi. Najczęściej mieszałam ją z odżywkami Nivea w proporcji 2:1 (2x więcej Nivea). Mimo mieszanki, zapach nadal jest mocno wyczuwalny, ale jestem w stanie go tolerować. Odżywka rzeczywiście przedłuża trwałość koloru- nie oczekujmy jednak cudów, przy czerwonych włosach nigdy nie udało mi się utrzymać koloru dłużej, niż na 2 tyg :). Jednak działanie odżywki, nawet w mieszankach, jest zauważalne. 
Stosując tę odżywkę w mieszance, produkt wystarczył mi na kilka miesięcy użytkowania! Na pewno skuszę się na jeszcze kilka miniaturkowych opakowań zwłaszcza, że kosztują ok. 5 zł!

2. Odżywka nadająca blask Nivea "Diamond Gloss"- dotychczas moja ulubiona odżywka z Nivei. Naprzemiennie używam odżywek droższych i tańszych, bardziej naturalnych i bardziej silikonowych w poszukiwaniu ideału. Jak na razie mogę stwierdzić, że w kategorii "silikonowa i tania" ta odżywka wiedzie prym. Nie mogę jednak stosować jedynie jej przez długi okres czasu, ponieważ włosy zaczynają być tak mocno oblepione silikonami, że buntują się i puszą. Kolejne opakowanie już zakupione i użytkowane! :)

3. Spirulina- o tym specyfiku wspominałam Wam już TU i TU. Zazwyczaj stosowałam ją na twarz, jednak niezbyt regularnie, ponieważ jej odór skutecznie mnie do niej zniechęcał. Działa rewelacyjnie, ale po prostu muszę mieć ochotę na walkę z tym smrodkiem a ostatnio cierpię na brak takowej. Dlatego też postanowiłam wypróbować spirulinę na włosy. I to było bardzo ciekawe doświadczenie! Wyczytałam, że spirulina przyspiesza porost włosów jeśli jest nałożona na skalp. Przygotowałam więc większą ilość niż zazwyczaj maseczki, by udało mi się ją wetrzeć nie tylko we włosy ale również w skalp. Okazało się, że spirulina na skalp jest mniej wyczuwalna i spokojnie jestem w stanie ją znieść szczególnie, jeśli na włosy nakładam czepek foliowy i ręcznik. Łatwo się wypłukuje i nie barwi włosów na zielono! Jestem zdecydowana na zakup kolejnego opakowania w celu wypróbowania na włosy!
Spirulinę zamawiam na zrobsobiekrem.pl.


Produkty do mycia:


1. Oliwka HIPP- stosuję ją jako olej bazowy do oczyszczania twarzy olejami (OCM). Ma najlepszy skład ze wszystkich oliwek dostępnych na rynku, ponieważ zawiera w sobie tylko: olej ze słonecznika, olej ze słodkich migdałów, witaminę E i perfum. 
Jeśli jesteście ciekawi, czym jest OCM i jak się u mnie sprawdza zapraszam do przeczytania następujących postów: KLIK! i KLIK!
Natomiast jeśli chcielibyście się dowiedzieć, dlaczego oczyszczanie twarzy jest tak bardzo ważne, zapraszam do zapoznania się z tym postem: KLIK!

2. Olej rycynowy- również stosuję do OCM jako olej oczyszczający. Jego właściwości oczyszczające wynikają z budowy cząsteczki, która jest zbliżona do cząsteczki keratyny, białka budującego naskórek.

3. Sylveco, żel do higieny intymnej- najlepszy żel jaki miałam okazję stosować. Niezwykle delikatny, nie podrażnia a przy tym skuteczny. Ma odpowiednią zawartość kwasu mlekowego, który ma na zadanie utrzymywać odpowiednie, wyjątkowo niskie pH w okolicach intymnych kobiet. Dodatkowo dodatki kory dębu oraz babki lancetowatej zawierają duże ilości garbników, które działają ściągająco, co daje nam uczucie świeżości. Uwaga, przestroga dla mężczyzn- raczej radzę uważać przy stosowaniu tego produktu, ponieważ pH okolic intymnych Panów różni się od pH Pań. Produkt mógłby spowodować podrażnienie.


Kosmetyki do pielęgnacji twarzy:


1. Sylveco, hibiskusowy tonik do twarzy- jak wcześniej wspomniałam- oczyszczam twarz za pomocą olejów, więc tonik jest mi niepotrzebny. Jednak czasem zdarzają się sytuacje, gdy nie mam czasu na OCM i sięgam po żel do mycia twarzy. ZAWSZE po żelu stosuję tonik, by wyrównać pH. Aktualnie był to tonik z Sylveco i bardzo mi spasował! 
Jako ciekawostkę dodam, że ten tonik kosztuje ok. 16 zł, natomiast serum z Diora, które również zawiera w sobie hibiskus w podobnym stężeniu kosztuje ok. 200 zł :). Ale nie od dziś wiadomo, że za markę się płaci.
Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej, dlaczego wyrównywanie pH jest takie ważne, zapraszam do tego posta: KLIK!

2. Sylveco, lekki krem brzozowy- lekki i szybko wchłaniający się krem o właściwościach wybitnie nawilżających mimo swojej lekkiej formuły. Polecany przez Alinę z bloga alinarose.pl. Polecam go osobom o cerze suchej i normalnej szczególnie w okresie wiosenno-letnim jako krem na dzień, pod makijaż. Krem ten wypróbowałam z ciekawości, jednak zdecydowanie bardziej wolę wersję nagietkową, również firmy Sylveco. 
Pełną recenzję wersji nagietkowej znajdziecie tutaj: KLIK!

3. Sylveco, odżywcza pomadka z peelingiem- mimo, że moja skóra twarzy i ciała jest wybitnie tłusta, to moje usta są wyjątkowo nieznośnie suche. Nie jestem w stanie stosować "zwykłych" szminek i pomadek na dzień, ponieważ momentalnie usta pękają i tworzą się na nich suche skórki. Do tej pory jedynym produktem, który był w stanie pomóc mi na te dolegliwości był Tender Care od Oriflame o niezbyt przyjaznym składzie (recenzja: KLIK!).
Bardzo chciałam znaleźć naturalny produkt do pielęgnacji ust, jednak wiedziałam, że nic na siłę. Postanowiłam wypróbować Sylveco, ponieważ mam zaufanie do tej marki i jest przystępna cenowo. I znów Sylveco okazało się strzałem w dziesiątkę! Pomadka ta bardzo dobrze nawilża i zmiękcza usta a dzięki zawartości drobinek cukru trzcinowego mam możliwość wykonania peelingu ust, który pomaga mi zwalczyć suche skórki. Produkt ten nie zostawia tak mocnej warstwy ochronnej jak Tender Care, jest też mniej wydajny, jednak jeśli mam możliwość postawienia na skuteczny i naturalny produkt a do tego w przystępnej cenie, to jednak stawiam na Sylveco!


Kosmetyki do makijażu:


1. Kobo, fixer- utrwalacz do makijażu w sprayu. Rzeczywiście mocno utrwala makijaż, jest łatwo dostępny i przystępny cenowo. Myślę o inwestycji w fixer z Kryolanu, jednak jak na razie Kobo zaspokaja moje potrzeby. Aktualnie wykonuję makijaże z jego użyciem (dodatkowo stosuję również bazę pod makijaż Kobo) i dotychczas żadna z klientek nie skarżyła się, by makijaż spłynął podczas całonocnej imprezy czy od ciepła lamp studyjnych. Nie polecam go jednak stosować na co dzień a jedynie na wyjątkowe okazje- jest na bazie alkoholowej, dlatego będzie przesuszał skórę. Chyba nie ma nic gorszego w kosmetykach niż alkohol.

2. Podkład Lirene City Matt- podkład, który stosowałam całą wiosnę, lato i przez początek jesieni. Dzięki oczyszczaniu twarzy olejami zapanowałam nad swoją skórą do tego stopnia, że mój makijaż został ograniczony jedynie do podkładu, tuszu do rzęs, okazjonalnie eyelinera. Puder był mi całkowicie zbędny! By utrzymać efekt matowej skóry z delikatnym błyskiem używałam podkładu Lirene City Matt. Spisywał się bardzo dobrze, jednak jak każdy podkład z silikonami, nie był dedykowany tłustej cerze. Powodował delikatne zapychanie cery, co odczułam dopiero w momencie, gdy przerzuciłam się na podkłady mineralne. Natomiast City Matt nadal gości w mojej łazience, ponieważ bardzo dobrze sprawdza się na sesjach zdjęciowych (tutaj jednak puder już jest obowiązkowy ;)). 

3. Bare Escentuals, Bare Minerals, Flawless Definition Volumizing Mascara- pogrubiający tusz do rzęs. Udało mi się go dorwać w bardzo atrakcyjnej cenie (15 zł zamiast 90 zł). Dobrze się spisywał, rzeczywiście pogrubiał rzęsy, jednak mi bardziej zależało na ich wydłużeniu i podkręceniu. Co ciekawe- wydaje mi się, że tusz wzmocnił moje rzęsy (chociaż na pewno niemały udział w tym wzmocnieniu ma fakt, że wykonując OCM dostarczam rzęsom olej rycynowy, po którym rzęsy świetnie rosną). Nie skuszę się jednak na zakup tego tuszu w regularnej cenie. Pełną recenzję produktu możecie przeczytać tutaj: KLIK!


Rozmaitości:
 

1. Sylveco, regenerujący krem do rąk- moje dłonie wymagają regeneracji i pielęgnacji właściwie tylko w okresie jesienno-zimowym. Mimo tego, staram się pamiętać, że przy stosowaniu kosmetyków ważna jest systematyczność, dlatego też nie zaniedbuję łapek wiosną i latem. Powyższy krem jest moim pierwszym naturalnym produktem do rąk i przyznam, że sprawdził się całkiem przyjemnie. Drobne przesuszenia zregenerowały się całkowicie. Początkowo troszkę zniechęcał mnie zapach- typowo rumiankowy, troszkę duszący. Jednak po kilku użyciach polubiłam się z tym zapachem, nawet zaczął mi się przyjemnie kojarzyć. Ogólnie mazidło polecam i na pewno do niego wrócę!

2. Ziaja, antyperspirant Sensitiv- używam od kilku lat i ta wersja pasuje mi najbardziej. W ogóle nie podrażnia, zdarza mi się nakładać produkt zaraz po depilacji. Bardzo dobrze spełnia swoje zadanie! Polecam, sama już stosuję kolejne opakowanie.

3. Henna Delia- to również jest kosmetyk, który na stałe zadomowił się w mojej łazience. Nie wyobrażam sobie nie hennować brwi- nadają one wyrazu spojrzeniu, głębi. Henna jest wygodną opcją dla leniuszków, którym nie chce się malować brwi codziennie. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj: KLIK!

Próbki:

1. Nizoral- w moim przypadku jedyny skuteczny szampon przeciwłupieżowy. Trzeba uważać z jego dawkowaniem, żeby nie przesadzić, ponieważ zawiera w sobie lek przeciwgrzybiczy ketokonazol. Jedną saszetkę stosuję ok. co 3 tyg. Dzięki temu problem łupieżu mnie nie dotyka.

2. Tołpa, Dermo Face, Rosacal- maseczka dla cery naczyniowej. Z Tołpą jest tak, że są to kosmetyki z pogranicza naturalnych a konwencjonalnych. Wiele osób jest zachwycone tą firmą, jednak osoby, którym służy całkowicie naturalna pielęgnacja mogą być niepocieszone. Stosowałam już kilka produktów z Tołpy i jedne działały rewelacyjne, inne wcale. Także wciąż jestem w trakcie wypracowywania sobie opinii o tej marce. Co do samej maseczki- piekła niemiłosiernie, gdy ją nałożyłam. Moja skóra nigdy tak nie reaguje... Uczulenia nie dostałam, ale maseczka nie spasowała mi. Nie widziałam jakiegoś cudownego działania, była bardzo tłusta i bogata w zapychacze. Raczej nie pozostanę przy niej.

3. Meow Cosmetics- podkład mineralny. Ta firma urzeka moje "kociomamusine" serce! Kosmetyki są nazywane rasami kotów, grafika kosmetyków również nawiązuje do kociaków, także micha mi się śmieje buszując po ich stronce! Ten podkład niestety nie był odpowiednio dobrany do tonacji mojej cery, miał zbyt dużo szarych tonów. Natomiast jego trwałość była odpowiednia, dlatego chętnie popróbuję jeszcze kosmetyki tej firmy.

4. LilyLolo- podkład mineralny- tutaj podobnie jak z powyższym punktem- tonacja nie była trafiona. Podkład ciężko się nakładał i mam wrażenie, że bardzo szybko się starł jak na jeden z podkładów mineralnych, które miałam przyjemność do tej pory testować. Cena również jest niezachęcająca- Lily Lolo to jedna z najdroższych marek kosmetyków mineralnych. Możliwe, że muszę nabrać więcej praktyki w stosunku do kosmetyków mineralnych i może wtedy okaże się, że lepiej radzę sobie z Lily Lolo. Bo nie wierzę, żeby tak renomowana firma, za taką kwotę, wciskała buble. Przyznam, że czytałam same dobre opinie o kosmetykach tej marki.

5. Annabelle Minerals- podkłady mineralne- na chwilę obecną najbardziej przypadły mi do gustu. Myślę, że niebawem możecie spodziewać się recenzji! Dziś mogę powiedzieć, że pokochałam je i nie wyobrażam sobie powrotu do podkładów z silikonami!


I to byłoby na tyle! =)
Jestem ciekawa, czy stosowałyście któreś z tych kosmetyków i czy sprawdziły się u Was podobnie jak u mnie.
A może zainteresowałam Was którymś z tych produktów?
Czekam na opinie!


Chciałabym również pokrótce podsumować rok 2014- był to dla mnie rok, w którym dowiedziałam się bardzo dużo na temat naturalnej pielęgnacji. Zaczęłam być coraz bardziej świadoma tego, co dostarczam mojej skórze wraz z kosmetykami, potrafię już po składzie INCI zadecydować, czy kosmetyk posłuży mojej skórze, czy też nie. Zaczęłam sama tworzyć maseczki z półproduktów czy mieszanki olejów, które nakładam na noc zamiast kremów. Cieszę się coraz dłuższymi i piękniejszymi włosami a to było jednym z moich zeszłorocznych postanowień. Myślę, że rok 2014 był również rokiem, w którym zdefiniowałam drogę, którą chcę iść. Chciałabym zgłębiać tajniki naturalnej pielęgnacji i tym się zajmować w przyszłości. Dlatego też starałam się o posadę dermokonsultantki w firmie Sylveco i udało mi się rozpocząć tę pracę!

Rok 2014r również był rokiem, w którym widocznie udoskonaliłam swój warsztat makijażowy. W styczniu zeszłego roku nawet nie pomyślałabym, że mogłabym robić tyle makijaży fantazyjnych a nawet zacząć uczyć się charakteryzacji. W tym momencie możecie w moim portfolio oglądać kilka charakteryzacji oraz wiele barwnych makijaży.

Widzę, że ten rok był dla mnie bardzo rozwijający. Dziś patrzę na prace niektórych z Was i myślę "chciałabym tak umieć malować/ chciałabym tego spróbować, ale nie wiem od czego zacząć/ chciałabym mieć tak piękne włosy"- ale nie zakładam już, że ja tego nie osiągnę. W zeszłym roku nie wierzyłam we własne umiejętności i sama siebie nieźle zaskoczyłam. Także mam zamiar nadal się rozwijać, pogłębiać swoją wiedzę, tworzyć artystyczne makijaże i dawać z siebie 100%! Tak jak w mijającym roku, na sam jego koniec udało mi się zdobyć swoją pierwszą publikację, tak mam nadzieję, że rok 2015 również będzie niesamowicie kreatywnym i zaskakującym rokiem, który miło będę wspominać.


W razie pytań, zapraszam do korespondencji!
Pozdrawiam =)

10 komentarzy:

  1. przyjemne zużycia :)
    miałam szampon z tej linii Nivea, spisywał się całkiem dzielnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lily Lolo i Anabelle Minerals to nasze ostatnie odkrycia z kosmetyków kolorowych ;)

    Buziaki

    xo xo xo xo xo


    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam odżywkę z nivea którą pokazałaś

    OdpowiedzUsuń
  4. No to życzę Ci dalej takiego nastawienia, że wszystko jest przed Tobą i wszystko osiągniesz! ;) Każda z nas jest inna i też czasem patrzę z zazdrością na prace innych blogerek, ale na nas też przyjdzie czas! :) A co do denka to kiedyś też bardzo lubiłam ten podkład City Matt, ale już od ok. 1,5 roku go nie miałam i w sumie jestem ciekawa jak teraz by mi się sprawdził :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sporo kosmetyków Sylveco ;) Ja również bardzo lubię ten żel do higieny intymnej, ale z tonikiem się nie polubiłam ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. ale fajowe denko :D nie znam większości z tych kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiele kosmetyków używałam również i ja:) Sporo rzeczy które zobaczyłam u Ciebie jednak mnie bardzo ciekawi i zachęca do wypróbowania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluję osiągnięć :) Zainteresowały mnie produkty Sylveco, choć do tej pory żadnego nie stosowałam.

    OdpowiedzUsuń
  9. matko, to nie denko - to wielkie DNO! :)

    Gratuluję osiągnięć i owocnego minionego roku! :* I w tym Nowym chciałabym Ci życzyć spełnienia wszystkich marzeń i realizacji planów! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Spore denko, chętnie wypróbuję ten krem do rąk z Sylveco :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2018 kosmetologia-naturalnie.pl