[313.] Denko luty - wiele olejów, troszkę ulubieńców i nowości- krótkie recenzje!

[313.] Denko luty - wiele olejów, troszkę ulubieńców i nowości- krótkie recenzje!


Postanowieniem lutego było przede wszystkim wykorzystanie olejów, które z różnych przyczyn zalegają w łazience- większości kończyła się data ważności, dlatego sporo zużyłam do OCM oraz mieszanek olejów, które nakładam na noc zamiast kremu. Oprócz olejków, w lutym miałam przyjemność zapoznać się z kosmetykami Vianek. Poza tym, w dzisiejszym denku znajdziecie też kilku ulubieńców. Wszystkie kosmetyki są w 100% naturalne, także same wspaniałości! Zapraszam do krótkich recenzji =)


Pielęgnacja ciała:


1. Nawilżający żel pod prysznic, Vianek- kolejny fenomenalny żel od Sylveco, który podbił moje serce- dzięki ekstraktowi z podbiału oraz olejowi z kiełków pszenicy zostawia skórę nawilżoną i gładką. Po zastosowaniu tego żelu skóra nie jest klejąca ani "tępa", natomiast nie domaga się zastosowania balsamu. Żel nie posiada SLS ani pochodnych, za co duży plus- nie podrażnia, nie wysusza skóry. Dodatkowo posiada bardzo przyjemny, świeży zapach, który umila jego stosowanie. Został moim nowym ulubieńcem!
Cena to ok. 18 zł. 
Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj: KLIK

2. Ujędrniająco-wygładzający peeling do ciała, Vianek- i znowu punkt dla Vianka za cudny zapach: malinowo-cynamonowy. Peeling posiada sporej wielkości drobinki cukru oraz mniejsze- pestek malin, także nie jest to delikatny zdzierak. Nie tylko dobrze peelinguje, ale również pobudza przepływ krwi i limfy, co jest bardzo istotne w prewencji antycellulitowej! Dodatek oleju cynamonowego rozgrzewa skórę i wzmaga efekt ujędrnienia. Poza tymi składnikami znajdziemy olej sojowy i z wiesiołka, które nawilżają skórę. Po zastosowaniu peelingu nie trzeba stosować balsamu. 
Cena ok. 28 zł
Pełna recenzja: KLIK

3. Pielęgnujący krem do twarzy i ciała, Sylveco dla dzieci- postanowiłam sprawdzić, czy kosmetyk dla dziecka może być skutecznym kosmetykiem dla osoby dorosłej. Krem bardzo polubiłam- przez całą zimę stosowałam go na dzień, pod makijaż. Dobrze nawilżał, chronił przed gorącym nawiewem/ogrzewaniem. Nie zapychał porów, nie powodował powstawania wyprysków. Nałożony cienką warstwą szybko się wchłaniał, nie zostawiał tłustej powłoki (zarówno na twarzy, jak i na ciele). Nałożony w większej ilości zostawiał delikatny film. 
Cena: ok. 28 zł
Pełna recenzja: KLIK


Pielęgnacja włosów:


1. Ocet jabłkowy: płukanka z octu to jeden z moich ulubionych sposobów na wygładzenie i nabłyszczenie włosów. Przyznaję, że przez styczeń i luty płukałam włosy octem po każdym myciu. Nie zaobserwowałam przesuszenia, jednak postanowiłam przez kolejne miesiące przystopować z tym półproduktem, żeby porównać efekty. Ocet jabłkowy na pewno pozostanie ze mną na długo! Jak wykonać płukankę? Wlewamy ok. 4-5 łyżek octu do litra chłodnej wody i po umyciu włosów, spłukaniu odżywki, przepłukujemy włosy w płukance i pozostawiamy. Nieprzyjemny zapach nie utrzymuje się na włosach.
Cena: ok. 13 zł, w promocji (jest aktualnie!)- ok 8 zł

2. Szampon do włosów łamliwych i osłabionych, Eco Laboratories- ulubieniec! Zużywam jedno opakowanie po drugim i nigdy wcześniej nie cieszyłam się tak zdyscyplinowanymi, gładkimi włosami. Nie zamierzam zamienić na nic innego! 
Cena ok. 18 zł
Efekt na moich włosach sprawdźcie same: KLIK

3. Maska jajeczna, Babuszka Agafii- kolejny ulubieniec! W połączeniu z w/w szamponem daje niesamowite rezultaty! Włosy są niesamowicie gładkie a nawet... proste! Prostownica przestała być codzienną pokusą ;) Zużywam namiętnie, co zresztą widać po dwóch zdenkowanych opakowaniach. Czasem zdradzam tę maskę z inną, ale jednak żadna z dotąd mi znanych, nie przyniosła tak spektakularnych efektów.
Cena: ok. 15 zł
Pełna recenzja: KLIK

4. Balsam do włosów na cedrowym propolisie, Babuszka Agafii- w okresie wakacyjnym moje włosy przechodziły ciężki okres- mocno się puszyły i nic nie mogłam zaradzić, żeby je zdyscyplinować (chociaż nie znałam wtedy szamponu i maski z pkt. 2 i 3). Bardzo pomogło mi mycie włosów powyższą odżywką. Włosy były w zdecydowanie lepszej kondycji. Niedawno znów powróciłam do tej odżywki, żeby móc sprawdzić, jak spisuje się w porównaniu do aktualnie stosowanych kosmetyków. Tym razem nie było efektu "wow" - zmienił się stan włosa, zmieniły się też upodobania pielęgnacyjne ;). Nie mniej jednak polecam wypróbować, chociażby z tego względu, że po myciu głowy odżywką w ogóle nie pojawia się problem łupieżu ani nie pojawia się swędzenie skalpu!
Cena ok. 18 zł
Pełna recenzja: KLIK


Oleje:


1. Organiczny olej awokado-  mocno zachwalany w blogosferze olej, u mnie nie dał praktycznie żadnego efektu... Myślę, że powinnam wypróbować jeszcze raz ten olej, ale sięgnąć po inną markę. ZSK ostatnio zaczęło mnie zawodzić w kwestii olejów i glinek :(
Cena: ok. 7 zł

2. Olej rokitnikowy- posiada bardzo wysokie stężenie witaminy C, przy czym nie posiada enzymu askorbinazy, dlatego nie rozkłada jej. Witamina C uszczelnia naczynia krwionośne, pobudza syntezę kolagenu, rozjaśnia przebarwienia, jest antyoksydantem- dlatego olej z rokitnika jest polecany dla cer naczynkowych, dojrzałych, z ziemistym kolorytem i przebarwieniami. Niestety, czysty olej z rokitnika jest olejem nieschnącym- ciężko się wchłania i pozostawia tłustą warstwę. Bardzo pobrudziłam poduszkę, podczas jego stosowania. W mieszankach olejów, w niskim stężeniu sprawdza się lepiej. Poprawia koloryt skóry- zaczyna wyglądać jak muśnięta słońcem, przy czym nie jest pomarańczowa. Przedłuża trwałość opalenizny.
Cena: ok. 32 zł

3. Olej z czarnuszki- to olej, od którego jestem wręcz uzależniona! Próbowałam wiele olejów ale w kwestii trądziku, ten spisuje się u mnie najlepiej. Mieszam go z innymi olejami i nakładam wieczorem zamiast kremu. Bardzo dobrze goi wypryski, reguluje pracę gruczołów łojowych, zmniejsza łojotok. Przy tym dobrze nawilża, nie wysusza skóry. Zachwycona jego działaniem zewnętrznym, postanowiłam również go suplementować. Może nie jest to najsmaczniejszy olej, jednak byłam bardzo zadowolona ze stanu swojej skóry podczas suplementacji. Kolejna butelka w użyciu!
Cena: ok. 26 zł

4. Olej z pestek winogron- posiada w swoim składzie wiele polifenoli, w tym słynny resweratrol, którym szczyci się ekskluzywna marka kosmetyków aptecznych Caudalie. Ma mocno przeciwstarzeniowe właściwości. Ma dość lekką konsystencję, dlatego służył mi jako olej bazowy do OCM. Ma bardzo ciekawy zapach- bardzo charakterystyczny, lekko kwaskowy, winny.
Cena: ok. 26 zł

5. Olej z kiełków pszenicy- również wykazuje mocno przeciwzmarszczkowe właściwości dzięki wysokiej zawartości witaminy E. Ma piękny, orzechowy zapach, jest ciut gęstszy niż w/w olej z pestek winogron, jednak nie zaobserwowałam zapychania porów. Dodawałam zarówno do OCM jak i do mieszanki olejów na noc.
Cena: ok. 20 zł

6. Olej z pestek malin- lekki olej, który dobrze się wchłania, pozostawia delikatny film na skórze. Posiada najwyższy filtr UV ze wszystkich olejów (w zależności od źródła, mówi się między 30-50 SPF, skłaniam się bliżej 30 ;)). Na pewno zakupię nową butelkę gdy zacznie wychodzić mocniejsze słońce.
Cena: ok. 25 zł


Pozostałe:

1. Ziołowy płyn do płukania jamy ustnej, Sylveco- w przypadku higieny jamy ustnej, obecnie na rynku jest dość szeroki wybór naturalnych past do zębów bez zawartości fluoru. Na próżno jednak szukać płynu do płukania ust. Dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy Sylveco wypuściło na rynek ten produkt! Posiada w składzie ksylitol, glicerynę, miętę, rozmaryn, goździki, szałwię- nie tylko odświeża oddech, ale również wzmacnia szkliwo i goi ranki w jamie ustnej (bardzo pomocny dla osób noszących aparaty ortodontyczne!)
Cena: ok. 18 zł

2. Hydrolat szałwiowy, zrobsobiekrem.pl- ma właściwości przeciwzapalne, dzięki czemu pomaga walczyć z trądzikiem. Dodawałam go do glinki podczas codziennego mycia nią twarzy. Nie wysusza skóry a pomaga szybciej zagoić się wypryskom.
Cena: ok. 12 zł

3. Odżywcza pomadka z peelingiem, Sylveco- produkt, który obowiązkowo gości w mojej łazience. Pomaga w walce ze spierzchniętymi i wysuszonymi ustami. Odżywia, bardzo mocno nawilża i regeneruje a przy tym zapobiega powstawaniu suchych skórek. Nie podrażnia, skutecznie peelinguje. Można wykorzystywać jako klasyczną pomadkę ochronną jak i do złuszczania martwego naskórka w obrębie ust!
Cena: ok. 11 zł
Pełna recenzja: KLIK

4. Balsam do ust, Body Club- kolejny hit w kwestii pomadek- testowałam już wersje: bananową, truskawkową i malinową. Każda spisuje się wzorowo na moich ustach, bardzo dobrze nawilża i chroni przed czynnikami zewnętrznymi. Znajdziemy je w każdym Rossmanie a ich skład jest na prawdę godny podziwu! Oby więcej takich kosmetyków pojawiało się w popularnych drogeriach :)
Cena: ok. 12 zł
Pełna recenzja: KLIK


I to już wszystkie kosmetyki, które udało mi się wykończyć w minionym miesiącu. Bardzo mnie cieszy, że stosuję już tylko naturalne kosmetyki oraz wiele półproduktów. Koniecznie dajcie znać, czy znacie któreś z tych produktów i jak spisały się u Was? A może zainteresowałam Was którymś z nich?
Pozdrawiam serdecznie!





[312.] Rozjaśnianie przebarwień skóry z pomocą mało znanego oleju z nasion pietruszki.

[312.] Rozjaśnianie przebarwień skóry z pomocą mało znanego oleju z nasion pietruszki.

Walka z przebarwieniami nie należy do rzeczy łatwych. Postanowiłam wypróbować olej z nasion pietruszki jako substancję pomocną w tej kwestii. Nie jestem fanką stosowania kwasów, ze względu na możliwość wystąpienia podrażnienia i intensyfikacji przebarwień. Dlatego wypróbowałam ten mało znany olej, żeby przekonać się, czy warto się nim zainteresować.

Olej z nasion pietruszki posiada w swoim składzie dwie substancje działające rozjaśniająco- witaminę C oraz apiol. Substancje te działają w odmienny sposób, co sprawia, że uzyskane efekty będą się uzupełniać a efekt będzie bardziej zadowalający.

Olej stosowałam przez okres 4 miesięcy. Na nodze posiadam dwa przebarwienia, które powstały w tym samym czasie. Mniejsze z nich (przy kostce) posłużyło mi jako punkt odniesienia a drugie, większe- było smarowane olejem co 2-3 dni. Efekt:

("przed" i "po")
Fotografem klinicznym to ja raczej nie zostanę- mimo najszczerszych starań, zdjęcia "przed" i "po" różnią się od siebie pod względem światła. Natomiast opinię napiszę z uwzględnieniem własnych obserwacji. Początkowy kolor obu przebarwień był identyczny, co sprawiło, że mniejsze przebarwienie było dobrą "próbą badawczą". Po 4 miesiącach smarowania blizny olejem znacznie zmniejszyła się jej widoczność. Przebarwienie nie zniknęło całkowicie, jednak zdecydowanie mniej rzuca się w oczy. Przestało być widoczne pod rajstopą.

Myślę, że olej z nasion pietruszki z powodzeniem można byłoby stosować na przebarwienia zlokalizowane na twarzy- zwłaszcza, że olej ten jest bardzo dobry dla cer z tendencją do niedoskonałości i przetłuszczania. Zmniejszona intensywność koloru przebarwienia ułatwiłoby maskowanie go nawet już pod średniokryjącym podkładem. 


Jestem zadowolona z uzyskanego efektu- bezpiecznym i mało inwazyjnym sposobem udało mi się rozjaśnić przebarwienie. Nie zniknęło ono całkowicie, jednak nie znam produktu, który potrafiłby tego dokonać. Na pewno powtórzę kiedyś kurację tym olejem!

A czy Wy znacie ten olej? Co o nim sądzicie?
Pozdrawiam!

[311.] Dlaczego naturalne kometyki są lepsze?

[311.] Dlaczego naturalne kometyki są lepsze?



Kosmetyki naturalne mają sporą rzeszę fanów, jednak często spotykam się z błędnym myśleniem, że kosmetyki naturalne słabo działają lub nie są przeznaczone dla każdego typu cery. Dziś chciałabym przedstawić argumenty, które potwierdzają, dlaczego kosmetyk naturalny jest lepszy, niż konwencjonalny!

1. Wysokie stężenia składników aktywnych:
Przy zakupie kosmetyków zawsze patrzymy na skład INCI. W kosmetykach konwencjonalnych bazą zazwyczaj jest parafina lub silikony, które tworzą film na skórze. W teorii ma on zapobiegać utracie wody z naskórka (pośrednie działanie nawilżające) jednak pociąga to za sobą nieprzyjemne konsekwencje- substancje te powodują nasilenie trądziku oraz rozszerzenie porów. Niektórzy producenci kosmetyków konwencjonalnych poszli o krok dalej- wytwarzają chemicznie tzw. "emolienty suche/tłuste", które mają dużo mniejsze właściwości komedogenne a równie skutecznie zapobiegają utracie wody z naskórka. W kosmetykach naturalnych zamiennikami tych substancji są oleje i woski roślinne. Również tworzą film na skórze zapobiegający utratę wody z naskórka ale oprócz tego odżywiają skórę. Na każdy olej należy patrzeć jak na mieszaninę różnych substancji aktywnych i witamin. W zależności od ich ilości i rodzaju mogą działać przeciwzmarszczkowo (np. witaminy A i E, polifenole), rozjaśniająco na przebarwienia (np. witamina C), regenerująco (lipidy odbudowujące warstwę hydrolipidową skóry) czy przeciwtrądzikowo (działanie przeciwzapalne) itd. Przez to kosmetyk wykonany wyłącznie z substancji naturalnych wykazuje lepszą skuteczność.


2. Mniejsze ryzyko alergii:
Kosmetyki naturalne należą do kosmetyków o łagodnych (lecz nie słabych!) składach- nie posiadają substancji drażniących np. mocnych dodatków zapachowych czy SLS/SLES. Krótkie daty ważności są gwarancją, że kosmetyk nie posiada w składzie donorów formaldehydu (np. DMDM Hydrantoin, Quanterium-15), parabenów, metyloizotiazolinonu czy fenoksyetanolu, które są najczęściej uczulającymi konserwantami.

3. Chemia w kosmetykach- czemu służy?
Wiele osób sądzi, że kosmetyki z dodatkiem chemii są mocniejsze i skuteczniejsze. Prawda jest całkiem inna- substancje chemiczne w kosmetykach w większości odpowiadają za konsystencję i przyjemną aplikację kosmetyku. Niewielki odsetek substancji chemicznych może działać pośrednio nawilżająco jak wymienione wyżej chemiczne emolienty "suche/tłuste". Ciekawym przypadkiem substancji chemicznej jest glikol propylenowy- posiada on bardzo dobre właściwości wiążące wodę w naskórku (jest humektantem) lecz przy okazji podrażnia gruczoły łojowe, powoduje wzmożony łojotok, wypryski a długotrwale stosowany w konsekwencji może przyczynić się do rozwoju trądziku różowatego oraz szybciej starzejącej się cery. 



4. Stosunek ceny do jakości:
Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że wysoka cena nie zawsze jest gwarancją skuteczności działania kosmetyku. Sięgając po kosmetyk naturalny mamy pewność, że ma wysokie stężenia substancji aktywnych a więc będzie miało "co" działać w tym kosmetyku. Aktualnie ceny kosmetyków naturalnych niewiele różnią się od cen kosmetyków konwencjonalnych. Są firmy tanie, np. Babuszka Agafia czy Biolaven a są i całkiem drogie np. Clochee, Pat&Rub. Jeśli nasz budżet jest na prawdę mocno ograniczony, możemy sięgnąć po półprodukty jak oleje tłoczone na zimno, hydrolaty, glinki, sok z aloesu, żyworódki itp. i z powodzeniem wykorzystywać je do pielęgnacji naszej cery. Zdecydowanym plusem w ich przypadku będzie spora wydajność!

5. Żadna firma nie jest instytucją charytatywną!
Dlatego jeśli sięgamy po krem za 5 zł, zastanówmy się przez chwilę, co wartościowego może w nim być, skoro producent zarabia na nim? Muszą znajdować się w nim najtańsze składniki. W obecnych czasach substancje chemiczne są tańsze niż naturalne- o ile taniej eksploatować maszynę produkującą składniki całą dobę niż opłacać ludzi do zbiorów roślin, tłoczenia olejów.  



6. Oszczędności finansowe:
W dobie konsumpcjonizmu minimalizm zyskuje coraz większą rzeszę fanów. Dlatego warto zastanowić się sięgając po kosmetyk, czy rzeczywiście jest on warty swojej ceny, czy może płacimy za markę, reklamy w telewizji i gazetach? Być może okaże się, że kosmetyk z niższej półki cenowej ma lepszy skład a przez to lepiej działa? W dodatku kosmetyki naturalne mają krótką datę ważności- to motywuje, by używać ich codziennie by zdążyć zużyć przed upływem tej daty. W ten sposób nasza łazienka nie zaczyna przypominać drogeryjnych półek, po nowe kosmetyki sięgamy gdy wykończyłyśmy stare. 

Czy zgadzacie się z powyższymi argumentami? A może dodałybyście coś do tej listy?
Pozdrawiam,

[310.] Sylveco dla dzieci- oliwka do ciała z betuliną oraz krem pielęgujący do twarzy i ciała- recenzja.

[310.] Sylveco dla dzieci- oliwka do ciała z betuliną oraz krem pielęgujący do twarzy i ciała- recenzja.


Skóra dziecka jest całkiem inaczej zbudowana niż skóra osób dorosłych- nie ma szczelnej bariery naskórkowej, dlatego wchłania więcej substancji z kosmetyków. Substancje te mają możliwość przenikania do krwiobiegu- nie tylko substancje aktywne, ale również konserwanty i substancje mogące wpływać na gospodarkę hormonalną. Kosmetyki dla najmłodszych powinny być tworzone z dbałością o bezpieczeństwo stosowania. O ile na skórach dzieci nie powinno się stosować kosmetyków dla dorosłych, o tyle kosmetyki dla dzieci nierzadko okazują się pomocne w pielęgnacji skóry osób dorosłych.

O linii "Sylveco dla dzieci" w większości mogą wypowiedzieć się mamy, ja jednak postanowiłam przetestować te kosmetyki na sobie, by przekonać się, czy mogą być równie skuteczne jak kosmetyki "dla dorosłych".


Oliwka do ciała z betuliną, Sylveco dla dzieci: 

Co producent pisze o produkcie: 
"Hypoalergiczna oliwka do ciała stanowi specjalnie skomponowaną mieszankę naturalnych olejów roślinnych i wosku, dzięki czemu zyskuje lekko żelową formułę, łatwą i przyjemną w aplikacji. Ekstrakt z kory brzozy (betulina) to składnik łagodzący, likwiduje objawy swędzenia i zaczerwienienia skóry. Oliwka skutecznie natłuszcza delikatną skórę dziecka, zapobiegając utracie wilgoci, szczególnie w przypadku objawów atopowego zapalenia skóry. Odpowiednia konsystencja ułatwia wykonanie nawilżającego masażu u niemowląt i dzieci, dzięki czemu umacnia się nasza więź z maluszkiem."


Oliwka ma piękny skład, dużo lepszy niż większość drogeryjnych i aptecznych oliwek. Warto pamiętać, że posiada w składzie olej ze słodkich migdałów, który mocno uelastycznia skórę, dlatego też jest polecany kobietom w ciąży, żeby zapobiec pojawieniu się rozstępów. Poza olejem ze słodkich migdałów znajdziemy również olej sojowy, słonecznikowy oraz oliwę z oliwek, które mocno nawilżają skórę i pomagają odbudować warstwę hydrolipidową skóry. W składzie znajdziemy również wosk pszczeli, który odpowiada za żelową konsystencję oliwki- ta konsystencja jest niezwykle przydatna podczas aplikacji kosmetyku. Zawarty w oliwce ekstrakt z kory brzozy działa nawilżająco i przeciwbakteryjnie. Całości dopełnia witamina E pełniąca rolę konserwantu! Oto cały skład =)

Działanie jest zadowalające- oliwka mocno nawilża skórę, pozostawia ją gładką i elastyczną. Bardzo polubiłam się z tym produktem! Moje pierwsze podejście do oliwki nie było udane- nałożyłam jej zbyt dużą ilość. Dopiero przy kolejnym razie zauważyłam, jak bardzo jest wydajna- wystarczą 2-3 krople oliwki, żeby nanieść na obszar skóry wielkości łydki! Oliwka pozostawia lekki film na skórze, jednak nie był on dla mnie uciążliwy.

Mimo tak dobrego składu, nie polecę oliwki do OCM- posiada w składzie wosk pszczeli, który będzie ciężki do zmycia samą ciepłą wodą- może zapychać skórę =). Tutaj nadal będę polecać oliwkę HIPP lub czyste oleje.


Krem pielęgnujący do twarzy i ciała, Sylveco dla dzieci:

Co producent pisze o produkcie:
"Hypoalergiczny krem pielęgnujący do twarzy i całego ciała uzupełnia codzienną pielęgnację dziecka. Wyjątkowo delikatny, łatwo się rozprowadza i wchłania, pozostawia skórę doskonale nawilżoną, miękką i zabezpieczoną przed utratą wilgoci. Wysoka zawartość oliwy z oliwek i oleju ze słodkich migdałów natłuszcza, wzmacnia barierę lipidową skóry i chroni przed podrażnieniami. Dodatek witaminy E i panthenolu przeciwdziała odparzeniom, działa łagodząco i regenerująco na skórę."


Krem posiada w składzie olej ze słodkich migdałów, który jest lekkim olejem, wnika głęboko w skórę i mocno nawilża. Oprócz niego, w składzie znajdziemy oliwę z oliwek, która należy do tzw. olejów nieschnących- pozostawia na skórze ochronny film, pomaga odbudować barierę lipidową na skórze przez co woda nie ucieka z naskórka. W składzie znajdziemy również łagodzący pantenol i ekstrakt z kory brzozy o właściwościach nawilżających i przeciwbakteryjnych. 

Stosowałam ten krem przez cały okres zimowy- nałożony delikatną warstwą ładnie się wchłania, natomiast nałożony grubiej pozostawia film, który skutecznie chronił skórę przed mrozem, wahaniami temperatur czy ciepłym nawiewem. Przez cały okres zimowy cieszyłam się dobrze nawilżoną skórą. Krem spisuje się wzorowo pod makijażem mineralnym! Nie zauważyłam wzmożonego pojawiania się wyprysków czy zapychania skóry, za co duży plus!

W przypadku pielęgnacji ciała produkt sprawdza się równie dobrze- bardzo polubiłam jego lekką, szybko wchłaniającą się konsystencję. Produkt jest bezzapachowy, nie gryzie się z zapachem perfum.


W moim odczuciu kosmetyki te nie ustępują kosmetykom z przeznaczeniem dla skóry osób dorosłych. Ich atutem jest za to bardzo dobry, hypoalergiczny, niedrażniący skład. Dlatego polecę szczerze osobom z problemami dermatologicznymi a także osobom o skórze suchej i wrażliwej. 

Znacie kosmetyki tej serii? Stosujecie w codziennej pielęgnacji jakieś kosmetyki dla dzieci?
Pozdrawiam!

Copyright © 2018 kosmetologia-naturalnie.pl