środa, 30 listopada 2016

[390.] Naturalne SPA! - pielęgnacja włosów, twarzy, okolic oczu

Mamy środę a więc czas na opisy wykonanych zabiegów pielęgnacyjnych w domowym zaciszu wraz z wykorzystaniem naturalnych kosmetyków!

http://zakrecone-kolko.blogspot.com/2016/11/naturalne-spa-6-patki-pod-oczy.html

Izabela z bloga "Zakręcone Kółko" wykonała własnej roboty maseczkę w płachcie pod oczy- wykonanie jej jest dziecinnie proste i każda z nas może wykonać taki zabieg w chwili wolnego. W skład maseczki wchodzą:
1. Hydrolat z kocanki
2. Olej z dzikiej róży
3. Ekstrakt z miłorzębu
4. Kwas hialuronowy

http://sayakaowlosach.blogspot.com/2016/11/naturalne-spa-serum-do-wosow-w-kremie.html
Sayaka po raz kolejny pokazała nam, jak można dopieścić swoje włosy- nawet nie dysponując dużą ilością czasu, z Synkiem domagającym się uwagi i pustkami w kosmetycznych zapasach ;) :
 1. Olej lniany na skórę głowy
2. Mycie włosów odżywką
3. Mycie włosów szamponem w kostce DIY
4. Serum zabezpieczające końcówki DIY
http://tyna-miszmasz.blogspot.com/2016/11/naturalne-spa.html
 Tyna z bloga "Misz-Masz" - którą bardzo miło witamy w akcji!- postawiła na kompleksową pielęgnację twarzy:
1. Mycie twarzy metodą OCM (wiecie, że jest to również moja ulubiona metoda mycia twarzy, pisałam Wam o niej tutaj: LINK)
2. Peeling, mieszanka żelu Facelle (odsyłam do poczytania: LINK) i skały wulkanicznej
3. Maseczka DIY
4. Krem Babuszki Agafii
___________________________________________________________________________________

A ja postawiłam na pielęgnację całej twarzy. Ten tydzień był dla mnie bardzo pracowity, jednak o pielęgnacji warto pamiętać! Pielęgnacja przede wszystkim ma działać prewencyjnie: zadbana skóra, to skóra zdrowa na wiele lat. Będąc jeszcze na studiach miałam wiele zajęć w gabinecie dermatologicznym. Napatrzyłam się na wiele schorzeń- również kosmetycznych- wynikających głównie z zaniedbań: nieprawidłowej diety, używek, braku pielęgnacji. Głównymi problemami były trądzik różowaty, cera naczynkowa, przebarwienia i blizny, plamy posłoneczne - a tych zmian nie da się cofnąć całkowicie. Również mam na uwadze, że osoby o skórach suchych i odwodnionych są bardziej predysponowane do rozwoju czerniaka. Dlatego póki moja cera ma duże możliwości regeneracyjne, nie zapominam o jej pielęgnacji!

Tym razem zabieg SPA nie był wieloetapowy ani długotrwały- w pielęgnacji cery ważniejsza jest systematyczność, niż nakładanie zbyt wielu kosmetyków na raz. Dlatego lepsze efekty da minimalistyczna ale codzienna pielęgnacja, niż tygodniowa kuracja intensywnymi maseczkami =)


I. Demakijaż oraz oczyszczanie cery wykonałam przy pomocy odżywczego mleczka Vianek- pogoda jest coraz chłodniejsza a mleczko jest kosmetykiem, które z pewnością nie naruszy bariery hydrolipidowej skóry. Nie wykazując działania drażniącego, nie muszę się bać o odwodnienie cery. Mleczko to stosowane w okresie wiosenno-letnim pozostawiało na mojej skórze delikatny film. Aktualnie, gdy cera wręcz domaga się dodatkowego nawilżenia, nie wyczuwam po umyciu żadnej powłoki na skórze. Zamiast tego skóra jest gładka, nawilżona a gra naczynek wyciszona (to z pewnością zasługa oleju rokitnikowego zawartego w mleczku!).

Sylveco szykuje promocję na grudzień: kupując kosmetyki tej marki podczas dermokonsultacji za kwotę ponad 50 zł otrzymacie to mleczko w prezencie =) Spis dermokonsultacji z datami i godzinami dostępne tutaj: LINK

  
II. Hydrolat bławatkowy- zamiast klasycznego toniku. Wspominałam Wam już we wpisie dotyczącym pH skóry i kosmetyków, że moja cera źle znosi dużą ilość środków powierzchniowo-czynnych w kosmetykach. Jej stan pogarsza się, gdy używam toników- bezpiecznym wyjściem z tej sytuacji jest zastąpienie toników hydrolatami. Hydrolat bławatkowy mam pierwszy raz i już zdążyłam się w nim zakochać! Łagodzi zaczerwienienia, goi niedoskonałości i nawilża cerę. Nie wyobrażam sobie zrezygnować z tonizacji zwłaszcza, że jest to krok, dzięki któremu wszystkie substancje aktywne z kremów, olejów, masek są lepiej przyswajalne przez cerę.


III. Gwoździem programu była nawilżająca maska Natura Siberica- nałożyłam ją na twarz i rzuciłam się w wir prac domowych. Wiele osób uskarża się, że nie ma czasu na pielęgnację - maseczka nałożona na twarz będzie działała niezależnie, czy leżymy oglądając serial czy sprzątamy albo gotujemy ;) Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że np. para buchająca znad garnków może przyczynić się do lepszego działania maseczki! Także bez kręcenia nosem i wymyślania argumentów, dlaczego nie masz czasu na pielęgnację, proszę =) Maseczkę trzymałam na twarzy około godziny- czas podany na opakowaniach jest czasem minimalnym, jaki maseczka powinna pozostawać na twarzy, by dać efekty- trzymając maseczkę dłużej, obserwujemy lepsze efekty jej działania. Dlatego maseczki całonocne są tak popularne w pielęgnacji koreanek! Wyjątkiem są maseczki zawierające substancje złuszczające lub glinki.


IV. Po zmyciu maseczki, zaaplikowałam lekki krem brzozowy Sylveco- ostatnio moja cera kaprysiła. Na targach Eko Cuda dostałam masę próbek, w Sylveco cały czas trwają testy nowych kosmetyków (Ciiii, tajemnica!! :D) a częste zmiany nie są dobre dla cery. Postanowiłam dać skórze wypocząć i postawiłam na pewniaka: lekki krem brzozowy. Jego nagietkowego brata bardzo chwalę i często Wam polecam- u mnie przyczynił się w dużym stopniu do pozbycia się trądziku. Teraz moja cera jest inna, preferuje inne substancje aktywne, stąd podejście do brzozy. Ładnie wyciszyła cerę, pomogła zagoić się drobnym wypryskom, mocno nawilżyła!


Jak widzicie- dbanie o skórę czy włosy nie wymaga wielkich nakładów czasowych. Znacie powiedzenie, że nie ma kobiet brzydkich, są tylko zaniedbane? W myśl tej zasady, warto zadbać o pielęgnację, by poprawić nie tylko swój wygląd- ale też samoocenę =)

Na sam koniec małe podsumowanie akcji "Naturalne SPA"- akcja trwa już od siedmiu tygodni! Ależ ten czas szybko leci =). Początkowo akcja cieszyła się dużym zainteresowaniem, aktualnie widzę, że zgłaszają się do niej wciąż te same osoby. Dodatkowo obserwuję małe zainteresowanie czytelników tą akcją- troszkę szkoda, bo nie raz w meilach pytacie, jak pielęgnuję swoją cerę czy włosy- ta akcja mogła troszkę przybliżyć Wam ten temat. Dodatkowo mogłam zawierać wiele cennych uwag i wskazówek dotyczących pielęgnacji. Mój blog jest mało popularny i podejrzewam, że dlatego tylko 3 osoby biorą udział systematycznie w akcji. Być może Wy, jako moi Czytelnicy, preferujecie inaczej zbudowane artykuły- bardziej informacyjne i zawierające sporą dawkę wiedzy zamiast luźnych wpisów? 

Zastanawiałam się nad zmniejszeniem częstotliwości akcji- wpisy pojawiałyby się np. 1x w miesiącu (zwłaszcza, że dostaję sygnały, że niektórym kończą się pomysły na nowe zabiegi ;)) lub zawiesić akcję całkowicie i ewentualnie powrócić do niej, gdy większa ilość osób będzie zainteresowana naturalną pielęgnacją? 

Czekam na Wasze sugestie - w końcu jestem tu dla Was, dla Was się produkuję i chcę wiedzieć, o czym chcecie czytać! =D

Pozdrawiam serdecznie,

poniedziałek, 28 listopada 2016

[389.] Zapychacze część I - wazelina i parafina

Każda osoba interesująca się pielęgnacją wie, że dobra kondycja skóry wiąże się z jej odpowiednim nawilżeniem. Skóra dobrze nawilżona nie ma problemów z suchymi skórkami, szorstkością, nie traci szybko elastyczności oraz starzeje się wolniej.

Jak więc skutecznie nawilżyć cerę?
To pytanie zadawali sobie pierwsi producenci kosmetyków. Tanią a skuteczną substancją okazała się wazelina! Stosowała ją nawet Marilyn Monroe pod makijaż na wyjścia w świetle reflektorów, ponieważ nadawała połysk cerze- mnie zastanawia, jak bardzo wysuszoną cerę musiała mieć Monroe, skoro wazelina jedynie dawała blask jej skórze a nie powodowała spływania makijażu =).

Podobnie było w przypadku większości Pań- wazelina tworzyła nieestetyczny, tłusty film. Chociaż jej działanie zostało nie raz potwierdzone naukowo, jako substancji silnie hamującej utratę wody z naskórka a tym samym opóźniającej procesy starzenia się skóry- nie zyskała uznania klientek.

Większy sukces odniosła parafina- również pochodna ropy naftowej, jednak o płynnej a nie stałej konsystencji. Kosmetyki tworzone na jej bazie wykazywały lepszą wchłanialność. Nikt nie przejmował się zbytnio jej komedogennością- w końcu kremy miały być dla Pań chcących wyglądać młodziej, które z racji wieku nie mają już problemów z niedoskonałościami. Niestety dla producentów- granica wieku osób sięgających po kremy stale się obniża a parafina jest przyczyną pogłębiania się niedoskonałości cer.

Jak działają?
Zarówno parafina jak i wazelina mają na zadanie stworzyć na skórze okluzję, która skutecznie zapobiega utracie wody z naskórka. W tej kwestii nie mają sobie równych- stosowane w stanie czystym (nie w mieszankach z innymi substancjami typu krem) tworzą barierę całkowicie hamującą utratę wody z naskórka. Niestety, przy długotrwałym stosowaniu tych substancji pojawiają się komplikacje:

1. Zostaje zahamowana praca gruczołów łojowych i potowych- skóra przestaje produkować barierę hydrolipidową:
W konsekwencji próby odstawienia kosmetyków z wazeliną czy parafiną na rzecz bardziej naturalnych dają wrażenie niedostatecznego nawilżenia skóry. Zostaje wzmożona ucieczka wody, ponieważ skóra przestała produkować własną warstwę ochronną.

2. Więcej niedoskonałości:
Parafina i wazelina indukują powstawanie większej ilości wyprysków, ponieważ:
- zlepiają komórki warstwy rogowej naskórka, przez co zostaje zaburzony proces odrywania martwych komórek a to sprzyja czopowaniu ujść gruczołów łojowych (dochodzi do "zapchania porów"),
- uniemożliwiają wymianę tlenu a to właśnie w środowisku beztlenowym najlepiej mają się bakterie Propionibacterium acnes, które odpowiadają za trądzik!


Czy wazelina i parafina mają zalety?
Tak- są substancjami, które nie wnikają przez skórę. Dzięki temu, że pozostają tylko na jej powierzchni, nie powodują uczuleń. Dlatego też tak wiele preparatów aptecznych jest opartych na wazelinie i parafinie.

Wazelinę znajdziemy głównie w maściach do stosowania na podrażnioną skórę- ma stworzyć barierę zmniejszającą ucieczkę wody z naskórka a tym samym przyczynić się do lepszego gojenia rany. Jednak zastanawia mnie, czy takie działanie jest bezpieczne? W końcu każde podrażnione miejsce to potencjalna "otwarta furtka" do wnętrza organizmu. A co się wydarzy, gdy wazelina wniknie w krwioobieg? Aktualnie tego nie wie nikt, nie ma na ten temat żadnych badań. A to, że badań nie ma, nie znaczy, że problem nie istnieje!

Podobny problem wiąże się z pielęgnacją ust- wazelina to jedna z najczęściej wykorzystywanych substancji do tworzenia pomadek ochronnych. A pamiętamy, że to, co nakładamy na usta, zostaje przez nas zjedzone. Więcej o pielęgnacji ust pisałam tutaj: LINK


Parafina, jak wspomniałam wcześniej, wykorzystywana jest głównie w kosmetykach dla dzieci. Uważam, że nie jest to najlepsze rozwiązanie dla Maluchów, niezależnie, czy mają zdrową skórę, czy borykają się z problemami dermatologicznymi.

Obecnie plagą dermatologiczną u dzieci jest Atopowe Zapalenie Skóry (AZS). To przypadłość, przy której nawet niemowlęta mają bardzo suchą skórę, która się łuszczy, powoduje uporczywy świąd. Stałe sięganie po kosmetyki na bazie parafiny będzie hamowało pracę gruczołów skóry od najmłodszych lat! Skóra nie będzie miała bodźca, by próbować wytworzyć barierę hydrolipidową. Nie twierdzę, że należy odstawić całkowicie kosmetyki- zalecam umiar, sprawdzanie składów i dobieranie takich kosmetyków, które będą w stanie nawilżyć skórę dziecka, ale przy tym nie będą obciążać jej skutkami ubocznymi.

Natomiast w przypadku zdrowej skóry niemowląt warto pamiętać, że jest to najlepiej nawilżona skóra (!)- w końcu starzejemy się od pierwszego dnia narodzin =). Wiele Mamuś zapomina, że skóra dziecka jest całkiem inna niż ich własna, chcąc dostarczyć skórze dziecka wszystkiego, co najlepsze, stosują emolient do kąpieli (z parafiną), oliwkę (z parafiną), krem (z parafiną). Na skórze dziecka tworzy się tak nieprzepuszczalna bariera, że nic dziwnego, że dochodzi do powstania wysypek. Gruczoły skóry niemowląt nie pracują tak sprawnie jak u osoby dorosłej, dlatego bardzo ważnym jest, żeby ich dodatkowo nie obciążać (nie "zapychać"). Zwracając się po pomoc lekarza i informując, że po użyciu kosmetyków na skórze dziecka pojawiają się krostki lub wysypka, nierzadko uzyskamy odpowiedź, że to uczulenie...

Czy można zastąpić parafinę i wazelinę?
W pielęgnacji skóry warto sięgać po oleje i masła, które są również emolientami a więc substancjami zapobiegającymi utracie wody z naskórka. Różnią się one tym, że nie tworzą całkowicie nieprzepuszczalnej powłoki, dzięki czemu nie dochodzi do powstania środowiska sprzyjającemu rozwojowi bakterii wywołującej trądzik. Oleje i masła są substancjami nie tylko zapobiegającymi utracie wody z naskórka ale również oddają naszej skórze wiele cennych substancji- stąd po olejach obserwujemy zmniejszenie niedoskonałości, poprawę ujędrnienia cery czy jej promienność. Olejem, który najbardziej imituje wazelinę i parafinę to olej kokosowy: wnika w skórę tylko w znikomej ilości (wyjątkiem jest bardzo sucha i odwodniona cera), dlatego nie uczuli ani nie podrażni. Nadaje się do pielęgnacji skóry dziecka czy do miejsc podrażnionych (wspaniale spisuje się do gojenia skóry po świeżo wykonanym tatuażu!). Przy oleju kokosowym należy zachować ostrożność, jeśli jesteśmy posiadaczkami cery tłustej czy trądzikowej. Chociaż i tutaj zdarzają się wyjątki- jeśli łojotok jest wynikiem odwodnienia cery a trądzik - zakażenia bakteryjnego (olej kokosowy posiada właściwości bakteriobójcze), olej ten może okazać się niezastąpiony! Stąd też tak wiele skrajnych opinii na temat oleju kokosowego =)


Pielęgnacja włosów
Najbardziej znanym kosmetykiem z dodatkiem parafiny jest... nafta kosmetyczna =) Nie jest to nic innego jak mieszanka parafiny z etanolem. Etanol podrażnia skórę głowy, przez co dochodzi do zaczerwienienia, mocniejszego ukrwienia skóry głowy a włosy zaczynają szybciej rosnąć. Niestety, można przy okazji nabawić się łojotoku, łupieżu czy... wzmożonego wypadania włosów po odstawieniu specyfiku.

Parafina stosowana na włosy ma na zadanie mocno je natłuścić, sprawić, by włosy były gładkie i lśniące. Niestety- włosy wyglądają na tłuste i ciężko je domyć. Spotkałam się tylko z kilkoma kosmetykami do włosów mającymi parafinę. Skład był skomponowany tak, by minimalizować efekt sklejonych i tłustych włosów. Poprzez tworzenie nieprzepuszczalnej warstwy na włosie, parafina uniemożliwia wnikanie substancji aktywnych z odżywek i masek do włosa a to sprawia, że po odstawieniu kosmetyku, fryzura wygląda bardzo źle- kosmyki są spuszone, suche i matowe, mogą się elektryzować oraz łamać. Stosując kosmetyki z parafiną do włosów, bardzo łatwo o efekt "strączkowania".

A Wy jakie macie doświadczenia z kosmetykami zawierającymi wazelinę lub parafinę? Jestem ciekawa, czy odstawiając te substancje zauważyłyście poprawę na swojej skórze? 

Pozdrawiam ciepło!

czwartek, 24 listopada 2016

[388.] Bariera hydrolipidowa skóry

W dzisiejszym wpisie powiemy sobie troszkę o barierze (warstwie/płaszczu) hydrolipidowej skóry. Termin ten nie raz padał w moich artykułach i myślę, że warto wyjaśnić, dlaczego ten element skóry jest bardzo istotny. Zrozumienie, czym jest bariera hydrolipidowa oraz mechanizmów, jakimi kieruje się nasza skóra pomoże nam trafnie dobierać kosmetyki.

Bariera hydrolipidowa wytwarzana jest przez dwa rodzaje gruczołów występujących w naszej skórze łojowych i potowych. Ta swoista mieszanka sebum oraz potu tworzy na skórze warstwę ochronną, która zapobiega utracie wody przez naskórek oraz zapobiega rozwojowi patologicznej flory bakteryjnej.

Ilość produkowanej bariery hydrolipidowej przez naszą skórę warunkuje jej typ: jeśli skóra produkuje tę barierę w odpowiedniej ilości, skóra posiada lekki połysk, nie odczuwa ściągnięcia w ciągu dnia- mamy do czynienia z cerą normalną. Jednak zaburzenia pracy gruczołów prowadzą do wytworzenia nadmiernej ilości sebum i/lub potu lub wydzielania ich w zbyt małej ilości.

1. Jeśli cera produkuje zbyt dużo bariery hydrolipidowej widzimy to jako błyszczenie się cery, borykamy się z cerą tłustą:

W takim wypadku warto sięgać po delikatne kosmetyki, które nie będą pobudzały pracy gruczołów łojowych a tym samym- nadprodukcji sebum. W takim wypadku odstawiamy kosmetyki, po których odczuwamy ściągnięcie cery- odczucie to jest dla nas sygnałem, że kosmetyk naruszył barierę hydrolipidową a skóra w odwecie zaczyna produkować więcej sebum niż powinna. Ma być ono barierą zapobiegającą utracie wody z naskórka ale także ochronną przed czynnikiem drażniącym lub wysuszającym.

W kwestii błyszczenia cery warto zaobserwować, czy nie jest ono wynikiem nieprawidłowego pH skóry. Jeśli skóra ma podniesione pH, zaczyna wytwarzać więcej potu, ponieważ pot jest kwaśny a to umożliwia powrót pH skóry do stanu fizjologicznego. Ten mechanizm zapobiega rozwojowi patologicznej (szkodliwej) flory bakteryjnej na skórze. Rozwój patologicznej flory bakteryjnej prowadzi nie tylko do wzmożenia problemu trądziku ale również naraża skórę na infekcję (świąd, zaciemnienie obszarów skóry (hiperpigmentacje), odbarwienia skóry) oraz gorsze gojenie się zadrapań czy drobnych ran na skórze (mogą ustępować z pozostawieniem nierównomiernego kolorytu skóry). W tym przypadku po raz kolejny wspomnę, że zagrożeniem jest mycie twarzy mydłem w kostce, które jest kosmetykiem o zasadowym pH. 


2. Natomiast jeśli nasza skóra nie wytwarza odpowiedniej bariery hydrolipidowej, jesteśmy narażone na odwodnienie cery, ponieważ woda ma możliwość ucieczki z naskórka:

Żeby temu zapobiec warto stosować kosmetyki bogate w humektanty oraz emolienty. dopiero stosowanie substancji z tych obu grup umożliwia skuteczne nawilżenie skóry.

Humektanty, to substancje pomagające wiązać wodę w naskórku jak żel aloesowy, gliceryna, kwas hialuronowy, mocznik.

Emolienty, to substancje zapobiegające utracie wody z naskórka- do tej grupy zaliczamy wszystkie oleje, masła i woski.

Skóra może nie produkować bariery hydrolipidowej ze względów chorobowych: AZS, rybia łuska, Hashimoto. Obserwujemy rozwój zmian złuszczeniowych skóry: od drobnopłatkowych aż po rozległe zmiany hiperkeratotyczne, które mogą swędzieć lub piec.

3. A co z cerą mieszaną?
Jest ona połączeniem różnych typów cery na odmiennych partiach twarzy: najczęstszym przypadkiem jest połączenie cery tłustej w strefie T oraz suchych policzków, jednak zdarzają się przeróżne kombinacje: skóry tłustej z normalną, czy suchej z normalną o rozmaitym umiejscowieniu.

Jednak cera mieszana często mylona jest z podtypem cery o rozregulowanej pracy gruczołów łojowych. Warto wspomnieć o tym problemie, jeśli rozmawiamy o barierze hydrolipidowej. Skóra z rozregulowaną pracą gruczołów łojowych to taka cera, na której po umyciu pojawia się uczucie ściągnięcia, domaga się aplikacji kremu, jednak parę godzin później zaczyna się mocno błyszczeć. 

Taki problem jest charakterystyczny dla młodych osób, których skóra pracuje prawidłowo- i im bardziej taką skórę matowimy, wysuszamy, tym bardziej ona się broni i produkuje więcej sebum. Dochodzi do błędnego koła, którego konsekwencją często jest rozwój trądziku przy jednoczesnych zaczerwienieniach i podrażnieniach cery. Niestety, w taki właśnie sposób: poprzez nieodpowiednią pielęgnację, z cery normalnej możemy zostać posiadaczkami cery problematycznej. Jest to przykład, jak nasza skóra reaguje i broni się na naruszanie jej bariery ochronnej (hydrolipidowej).

Na szczęście rozregulowanie pracy gruczołów łojowych jest stanem odwracalnym, jednak wymagających czasu i cierpliwości. O ile skóra nie jest zmieniona chorobowo, przy pomocy odpowiednich preparatów kosmetycznych możemy uregulować pracę gruczołów a więc sprawić, by skóra produkowała odpowiednią dla siebie ilość sebum i potu- jednym zdaniem- prawidłowo funkcjonującą barierę hydrolipidową!

Mam nadzieję, że post okazał się pomocnym =)
Pozdrawiam!

środa, 23 listopada 2016

[387.] Naturalne SPA nr 6: pielęgnacja dłoni, hennowanie włosów


Najwyższa pora na kolejny wpis z serii "Naturalne SPA"! Tym razem opis swojego zabiegu przesłała mi tylko Izabela z bloga "Zakręcone Kółko" - jednak wykonała ciekawy zabieg, którym jest farbowanie włosów henną.

http://zakrecone-kolko.blogspot.com/2016/11/naturalne-spa-5-henna.html

Zapraszam serdecznie do Izabeli, żeby zobaczyć, jakie efekty koloryzacyjne może dać henna, dlaczego powinno używać się szamponów mocno oczyszczających przed takim zabiegiem oraz jak pięknie włosy wyglądają po tym zabiegu! Przy okazji możecie przeczytać o szamponie Barwa - to jedna z marek kosmetyków, o których można byłoby sądzić, że są naturalne, gdyby nie zerknąć w skład... Klasyczny przykład greenwashingu.
 

A ja w tym tygodniu postawiłam na pielęgnację dłoni- odkąd pracuję przy produkcji kosmetyków, dłonie są wyjątkowo wymagające. Niestety, wymogi sanitarne są bezwzględne i bez gadania muszę myć łapki w żelu antyseptycznym. Dodatkowo noszenie przez większość dnia rękawiczek nie pomaga...

Wykonałam kąpiel dłoni - początkowo zamierzałam wykorzystać substancje, które są dostępne w każdej kuchni jak mleko, oliwa czy miód, jednak w łazience zalega mi masa półproduktów, które nie spisały się w pielęgnacji cery czy włosów albo kończy im się data ważności. Zrobiłam mix wszystkiego, co wpadło mi w rączki:
- szklanka mleka (wykorzystałam w tym celu swojskie mleko: im tłustsze, tym lepsze dla dłoni!),
- 2 łyżeczki miodu,
- 2 łyżeczki gliceryny,
- 1 łyżeczka d-pantenolu,
- 1 łyżeczka oleju z czarnuszki,
- 1 łyżeczka żelu aloesowego,
- 0,5 łyżeczki niacyamidu,
- 7 kropli kolagenu.


Całość podgrzałam na łaźni wodnej i zblendowałam. Dolałam taką ilość ciepłej wody, żebym mogła zamoczyć całe dłonie. Łapki trzymałam w kąpieli przez 30 minut, oglądając serial ;).

Po wytarciu dłoni były widocznie nawilżone i odżywione, nie wymagały aplikacji kremu. Nawet na drugi dzień odczuwałam skutki lepszego nawilżenia. Jednak to, co najbardziej mnie zaskoczyło to wyrównany koloryt skóry na dłoniach: skóra była jaśniejsza i mniej poszarzała!

(Porównanie żeli aloesowych różnych firm: LINK)
Muszę wprowadzić takie kąpiele do systematycznej pielęgnacji! A gdyby tak wziąć kąpiel w mleku i miodzie jak Kleopatra? To byłoby prawdziwe SPA!

Pozdrawiam,

piątek, 18 listopada 2016

[386.] Sprawdzone kosmetyki i sposoby na włosy wysokoporowate, puszące się, matowe i zniszczone

Włosy wysokoporowate to zmora niejednej z nas. Możemy urodzić się z takimi albo możemy doprowadzić do stanu takiego zniszczenia, że włosy będą wyglądały jak siano- wiecznie spuszone i matowe. Jak ujarzmić taką czuprynę?

Również należę do osób, które mają włosy cienkie i puszące się z natury. O ile będąc w naturalnym kolorze, wyglądały w miarę znośnie, farbowanie przyczyniło się do drastycznego pogorszenia ich stanu.

(Mały troll! :D)

 (Tak wyglądały moje włosy we wrześniu 2015r.)

Oczywiście włosy farbowałam u fryzjera i to nie byle jakiego- najlepsze opinie w mieście. Do tego cały arsenał pielęgnacyjny: szafka pękała w szwach od kosmetyków silikonowych a nawet profesjonalnych, fryzjerskich. Nic nie pomagało.
I w końcu wyprowadziłam te włosy na prostą! Trafiłam na kosmetyki, które są w stanie dociążyć nawet największy puch! W dzisiejszym wpisie dostaniecie skondensowaną wiedzę o kosmetykach do włosów wysokoporowatych. 

W zależności od tego, jaki jest stan wyjściowy Waszych włosów i jaki efekt chcecie uzyskać, proponuję inne preparaty. Od razu zaznaczę Wam, które kosmetyki prostują włosy - dla niektórych może to być atutem a dla innych niekoniecznie.


I. Jeśli macie włosy bardzo zniszczone, matowe, spuszone, wyglądające jak przysłowiowe "siano" i wręcz chcecie je obciążyć, nie grozi Wam utrata objętości:

1. Odżywka wygładzająca do włosów, Sylveco


Czy prostuje włosy? NIE


2. Seria odżywcza Vianek


Czy prostuje włosy?  TAK


3. Seria rokitnikowa Planeta Organica:


Czy prostuje włosy? NIE


II. Jeśli Wasze włosy puszą się, ale też łatwo jest je obciążyć, obawiacie się, żeby nie straciły objętości:

1. Szampon Eco Laboratorie do włosów osłabionych i łamliwych


Czy prostuje włosy? TAK


2. Maska jajeczna Babuszki Agafii


Czy prostuje włosy? TAK


3. Seria normalizująca Vianek


Czy prostuje włosy? TAK

Myślę, że gdybym wcześniej trafiła na tego typu ściągę, nie musiałabym straszyć fryzurą =) Spędzała mi ona sen z powiek! Testowałam bardzo wiele kosmetyków a mimo to ciężko było mi trafić na coś sensownego.

Poza stosowaniem odpowiednich szamponów i odżywek, znaczną poprawę zauważyłam po dwóch gadżetach:

Tangle Angel:
 

O tej szczotce miałam okazję pisać Wam w osobnym wpisie i wciąż jestem nią zachwycona! W mojej opinii jest dużo lepsza niż znany wszystkim Tangle Teezer. Skusiłam się na nią ze względu na design (uwielbiam ładnie wyglądające pierdółki!) i byłam bardzo pozytywnie zaskoczona widząc, że szczotka ta w ogóle nie puszy włosów. Próbowałam wrócić do Tangle Teezera, żeby zaobserwować, czy rzeczywiście poprawa kondycji włosów jest zasługą szczotki. Powrót do TT równał się mocniejszym puszeniem włosów.

Ręcznik lub turban z mikrofibry
 

Kolejnym gadżetem, który kupiłam ze zwykłego, babskiego chciejstwa był ręcznik z mikrofibry- jak go nie przygarnąć, kiedy był taki mięciusi(!) i różowy(!) ? <facepalm>

Podobnie jak w przypadku szczotki- zmiana materiału ręcznika, w który odciskam włosy przełożył się na lepsze wygładzenie fryzury. Kiedy ręcznik trafiał do prania, wracałam do wycierania czupryny zwykłym ręcznikiem, co od razu odbijało się na fryzurze. Dlatego też zakupiłam turban z mikrofibry, w którego obowiązkowo odciskam włosy! Zarówno ręcznik (ok. 20 zł) jak i turban (ok. 17 zł) zakupiłam w Decathlonie.


Stosowanie samych powyższych kosmetyków daje u mnie zadowalający efekt, jeśli jednak zależy mi na przysłowiowej "kropce nad i", sięgam po kilka sprawdzonych półproduktów:


1. D-pantenol podsunęła mi koleżanka- można dodawać go do szamponu lub odżywki/maski. Pół łyżeczki na porcję, którą zamierzamy nanieść na włosy.

2. Płukanka z octu jabłkowego- do litra letniej wody dodaję 4-5 łyżek octu. Po umyciu głowy i spłukaniu odżywki, trzymam włosy w miksturze przez pół minuty. Na sam koniec spłukuję włosy tą płukanką i odciskam.

3. Skrobia ziemniaczana- łyżkę do porcji odżywki. Trzymam ok. 10 minut na włosach, chociaż w tym wypadku warto odczekać dłużej, dla lepszego efektu.

4. Bioferment z bambusa- do wygładzania końcówek włosów. Więcej o tym specyfiku pisałam tutaj: LINK

Po każdym z trzech półproduktów włosy będą wyraźnie gładsze, dociążone i bardziej lśniące.

Na sam koniec nie może oczywiście braknąć wzmianki o olejowaniu włosów. Jest to zabieg, który przynosi efekty, jednak należy dać mu czas. Oleje nie naprawią w 100% tego, co zniszczy fryzjerska farba chemiczna, ALE nie można odmówić im działania. Odkąd olejuję włosy, nie mam problemów z ich rozczesywaniem czy kołtunami. Nawet mając włosy w takim stanie, jak widziałyście na początku wpisu, byłam w stanie rozczesać je bez odżywki. Efekt ten zauważyłam dopiero po systematycznej aplikacji oleju. 


Jak olejować włosy?

Metod jest kilka i każda z nas musi spróbować, co włosom najbardziej odpowiada:

- na sucho: czyli na suche włosy, na długości od ucha po same końce, nakładamy olej. Trzymamy wyznaczony czas i myjemy głowę. Minimalny czas trzymania oleju, by miał szansę zadziałać to pół godziny. Olejowanie włosów na sucho ma tę zaletę, że nie ogranicza nas czasowo i możemy stosować tę metodę na noc, po czym rano umyć głowę.

- na mokro: a więc najpierw zwilżamy włosy wodą a następnie nakładamy olej (od ucha do końcówek). Woda otwiera łuski włosa, dzięki czemu olej ma szansę szybciej go odżywić, jednak naraża to włos na uszkodzenia. Dlatego metoda ta najlepiej sprawdza się, jeśli nie mamy więcej czasu na olejowanie niż 2 godziny a zależy nam na maksymalnych efektach. Mając nałożony olej na mokro nie powinnyśmy mocno związywać włosów ani kłaść się, ponieważ każde tarcie wilgotnych włosów naraża je na uszkodzenia.

- oleje można również stosować na skórę głowy- ma to na zadanie odżywić cebulki włosa, zmniejszyć wypadanie, pobudzić wzrost nowych włosów. Jednak w tym wypadku należy zachować ostrożność- zbyt długie trzymanie oleju na skalpie może doprowadzić do zaczopowania mieszków włosowych a przez to ich wypadania! Dlatego nie powinno się nakładać oleju na skalp na dłużej niż 30 minut.

- do zabezpieczania końcówek- zamiast po serum silikonowe, sięgnij po olejek! Kroplę rozetrzyj w dłoniach i nałóż na końcówki po umyciu. Nie spłukuj =)

Więcej informacji o olejowaniu włosów

Aktualnie przeżywam zachwyt nad olejem z czarnuszki- do tej pory stosowałam go tylko do pielęgnacji twarzy, ponieważ samodzielne oleje dawały u mnie mniej zadowalający efekt niż mieszanki. Dopiero czarnuszka zaskoczyła mnie pozytywnie i mam ochotę na więcej!

Mieszanki olejów, które szczególnie spisały się u mnie - uwaga, mają w sobie zioła, co nie każdemu może pasować:


Mam taki dziwny typ włosów, że cokolwiek jest polecane do włosów jako hit blogosfery, u mnie okazuje się totalnym niewypałem. Zanim odkryłam, co moje włosy lubią i co powinnam im fundować, minęło sporo czasu. To, co większość Włosomaniaczek określa jako przeciętne kosmetyki, u mnie potrafi okazać się strzałem w 10! Także testujcie- nie tylko to, co polecają inni, ale głównie to, co widzicie, że pasuje Waszym włosom =)

Jak zauważyłyście- w mojej pielęgnacji nie ma miejsca na silikony. Włosy kompletnie ich nie tolerują. Stosowanie kosmetyków z silikonami kończy się takim wyglądem włosów, jak u większości po przedawkowaniu protein. Ale to już temat na osobny post!

Mam nadzieję, że wpis okazał się pomocny =)
Pozdrawiam!


środa, 16 listopada 2016

[385.] Naturalne SPA nr 5- pielęgnacja włosów, stóp, maseczka w płachcie!

W dzisiejszym wydaniu "Naturalnego SPA" Wasza kreatywność bardzo mnie zaskoczyła! Cieszę się widząc Waszą kreatywność =). Bardzo mi miło, że akcja cieszy się Waszym zainteresowaniem a niektóre z Was są ze mną co tydzień!

http://dogonic--marzenia.blogspot.com/2016/11/naturalne-spa-4-pielegnacja-stop.html
Cammy z bloga "Dogonić Marzenia" tym razem postawiła na... pielęgnację stóp! Przyznajcie się bez bicia- ile z Was pamięta o zabiegach na stopy w jesienno-zimowym okresie? ;) Niestety, również należę do osób traktujących stopy po macoszemu. Cammy, poczułam się zmotywowana!

1. Kąpiel stóp z solą marki Fresh&Natural
2. Peeling zmiękczający do stóp Babuszka Agafia
3. Krem nawilżający do stóp, Vianek


http://zakrecone-kolko.blogspot.com/2016/11/akcja-naturalne-spa-4-maseczka-w-pacie.html

O maseczkach w płachcie jest coraz bardziej głośno a to wszystko dzięki coraz większej popularności azjatyckich metod pielęgnacji twarzy. Co w przypadku, gdy obecne na rynku maseczki w płachcie nie spełniają naszych oczekiwań? Wpadnijcie na wpis Izabeli z bloga "Zakręcone Kółko"- pokaże Wam, jak samemu zrobić maskę w płachcie! Jestem zachwycona!

1. Oczyszczanie twarzy białą glinką
2. Tonizacja hydrolatem z dzikiej malwy
3. Maseczka w płachcie, DIY


Dla przypomnienia podsyłam linki, które mogą Was zainteresować:
- Na czym polega mycie twarzy białą glinką?
- Dlaczego tonizacja i pH kosmetyków jest tak ważne?
- Jak skomponować koreański rytuał pielęgnacyjny?


http://sayakaowlosach.blogspot.com/2016/11/naturalne-spa-dzien-dla-wosow-tym-razem.html?m=1

Sayaka postawiła na... mycie włosów odżywką! Swego czasu, gdy moje włosy były wręcz w tragicznym stanie, metoda ta bardzo je ratowała. Niemal zapomniałam, jakie niemal zbawienne skutki potrafi przynieść taka metoda mycia głowy:

1. Olejowanie olejem lnianym
2. Mycie włosów odżywką- balsamem na łopianowym propolisie Babuszki Agafii
3. Odżywka Eco Cosmetics

Moje doświadczenia z myciem włosów odżywką: LINK
 

A ja podobnie jak tydzień temu, postawiłam na pielęgnację włosów- o serii rokitnikowej Planeta Organica słyszała już każda posiadaczka wysokoporowatych włosów i sądząc po wielu pozytywnych opiniach w blogosferze- nie bez powodu! Jako posiadaczka włosów "żyjących własnym życiem", wiecznie spuszonych a do tego "po przejściach"- postanowiłam sprawdzić, jak te kosmetyki spiszą się u mnie!


Składy wyglądają interesująco:

Szampon
Aqua, 
Hippophae Rhamnoides Fruit Oil - duży plus za olej z rokitnika na drugim miejscu w składzie produktu! Działanie wygładzające, nabłyszczające i wzmacniające włos,
Lauryl Glucoside- substancja myjąca,
Tea - cocoyl glutamate - substancja myjąca,
Cocamidopropyl Betaine - substancja myjąca,
Linum Usitassimum Seed Oil - olej z lnu, działanie odżywcze, nabłyszczające i wygładzające włos,
Pulmonaria Officinalis Extract - ekstrakt z miodunki, działanie odżywcze i wzmacniające włos,
Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride - zagęstnik,
Cellulose Gum- zagęstnik,
Parfum, 
Citric Acid- konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Benzyl Alcohol- konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Benzoic Acid- konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Sorbic Acid- konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych.


Odżywka
Aqua, 
Hippophae Rhamnoides Pulp Oil - olej z rokitnika już na drugim miejscu w składzie, duży plus! Działanie wygładzające, nabłyszczające i wzmacniające włos,
Dicocoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate- substancja wygładzająca, 
Cetearyl Alcohol - emulgator, wykazuje również działanie wygładzające włos,
Ceteareth-20 - substancja potencjalnie drażniąca- dlatego odradzam stosowanie odżywki na skórę głowy!
Linum Usitassimum Seed Oil - olej z lnu, działanie odżywcze, nabłyszczające i wygładzające włos,
Pulmonaria Officinalis Extract - ekstrakt z miodunki, działanie odżywcze i wzmacniające włos,
Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride - zagęstnik,
Cellulose Gum- zagęstnik,
Parfum, 
Citric Acid- konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Benzyl Alcohol- konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Benzoic Acid- konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Sorbic Acid- konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych.


Składy tych kosmetyków są krótkie ale podobają mi się- olej z rokitnika na drugim miejscu w obu produktach wygląda imponująco. Biorąc pod uwagę cenę produktów (ok. 13 zł za butelkę 360 ml!) grzechem byłoby nie wypróbować. 

Produkty spełniają obietnice producenta- bardzo mocno dociążają włos. W moim przypadku aż za bardzo- stosując szampon i odżywkę w duecie kilka razy pod rząd, włosy bardzo szybko strączkowały i domagały się dodatku protein i humektantów. Złotym środkiem okazał się umiar: jeśli używałam szamponu z tej serii, sięgałam po odżywkę innej marki, analogicznie z odżywką. Wtedy włosy były dociążone ale nie traciły na objętości.

Żałuję, że nie trafiłam na te kosmetyki półtora roku temu: walczyłam z włosami na wszelkie możliwe sposoby i NIC nie działało- były okropnie suche i zniszczone nieudanymi farbowaniami. Z pewnością spiszą się na spalonych i sfatygowanych włosach, które - teoretycznie- kwalifikują się jedynie do ścięcia. Te kosmetyki mogą dociążyć wymagający włos, jednak trzeba uważać, ponieważ łatwo z nimi przesadzić =)

 Efekt na włosach zaraz po wyschnięciu- na lewym włosy nie rozczesane, prawym- rozczesane.

Zdj. sprzed miesiąca: połączenie szamponu Eco Lab do włosów osłabionych i łamliwych oraz odżywki rokitnikowej Planeta Organica


Dziewczyny, jestem bardzo ciekawa, czym zaskoczycie mnie za tydzień- robi się coraz bardziej interesująco! Zapraszam też nowe osoby do zabawy! Akcja ma na zadanie wspólnie nauczyć się zwracać uwagę na składy INCI kosmetyków, by wybierać te, które są dla naszej skóry i włosów najlepsze! 

Opiszcie na blogu wybrany zabieg pielęgnacyjny- może dotyczyć włosów, ciała, twarzy, dłoni czy stóp, możecie użyć gotowych kosmetyków lub wykonać je samodzielnie! Panuje duża dowolność, ale jednym warunkiem jest dodanie składu INCI chociaż z krótkim opisem (chociaż im bardziej rozbudowany, tym lepiej dla naszej wspólnej nauki!) A jeśli nie umiecie przeanalizować jakiś substancji, możecie śmiało pisać do mnie na meila: kosmeologia-naturalnie@wp.pl - na ten meil wysyłajcie również Wasze posty! 

Pozdrawiam ciepło!