środa, 7 listopada 2018

[550.] Czy medycyna estetyczna i naturalna pielęgnacja mogą iść ze sobą w parze?

Czy medycyna estetyczna i naturalna pielęgnacja mogą iść ze sobą w parze? W ogóle czy kosmetolog może wykonywać zabiegi z zakresu medycyny estetycznej? Czym różni się medycyna estetyczna od chirurgii plastycznej? Dziś chciałabym porozmawiać z Wami na ten dość trudny temat.

Większości osób termin "medycyna estetyczna" kojarzy się negatywnie - z przesadnym "upiększaniem" ciała, które tak naprawdę wcale na owo upiększanie nie wygląda. Jest to bardzo krzywdzący stereotyp, wylansowany głównie przez portale plotkarskie w celu ośmieszania. Poprawnie wykonane zabiegi z zakresu medycyny estetycznej nie tylko nie są widoczne ani nie są przesadzone, ale także są niezastąpioną pomocą dla osób, które w wyniku nieszczęśliwych wypadków doznały urazów. Jednak... Zacznijmy od początku!

Czym różni się medycyna estetyczna od chirurgii plastycznej?

Medycyna estetyczna to znacznie szerszy termin - medycyną estetyczną może zajmować się chirurg, który na co dzień zajmuje się rekonstrukcją ciała po urazach, czy właśnie plastyką estetyczną. Jednocześnie lekarz mianujący się "lekarzem medycyny estetycznej" wcale nie musi być chirurgiem - może to być dermatolog, ale także (niestety) każdy inny lekarz, który na co dzień nie ma zbyt wielkiej styczności ze skórą. W zakres medycyny estetycznej wchodzą:
- średniogłębokie i głębokie kwasy,
- laseroterapia,
- karboksyterapia,
- mezoterapia,
- ostrzykiwanie kwasem hialuronowym,
- toksyna botulinowa (botox).

Natomiast chirurgia plastyczna obejmuje znacznie większe ingerencje w ciało, np.:
- korekcje nosa,
- korekcję biustu, pośladków,
- abdominoplastykę,
- liftingi itp.


Pytaniem, które nurtuje wielu młodych kosmetologów jest to, czy mogą wykonywać zabiegi z zakresu medycyny estetycznej? Niewątpliwie są to najskuteczniejsze zabiegi, przynoszące najbardziej długotrwałe i widoczne rezultaty, jednak... czy osoba niebędąca lekarzem może ingerować tak mocno w skórę?

W prawie znajduje się zapis, iż kosmetolog "nie może przerywać ciągłości naskórka w celach innych, niż kosmetyczne" - zdanie to jest na tyle niefortunnie skonstruowane, że w zależności od osoby, która je interpretuje, może dopasować je wg własnego uznania. Dlatego na internecie toczą się debaty dotyczące tego, czy kosmetolog może wykonywać tego typu zabiegi? By zgłębić bliżej ten temat - a głównie poznać zdanie lekarzy, ponieważ zdanie koleżanek po fachu jest mi bardzo dobrze znane. Dlatego pojawiłam się na wyjątkowej Konferencji jako Uczestnik - I w Polsce Kongresie Medycyny i Chirurgii Estetycznej (KMiCE 2018), która nie odbyła się nigdzie indziej jak w hotelu Bristol w Rzeszowie!


Konferencja podzielona była na dwa dni - pierwszy dzień obejmował teorię a drugi - zajęcia praktyczne (pokazy). Każdy dzień był podzielony na dwie części - ogólną, dostępną dla wszystkich - skupiającą się bardziej na tym, co klient chce wiedzieć: jak przebiegają zabiegi, jak się do nich przygotować, jakie są powikłania, jakich efektów można się spodziewać a także część zamknięta dla kosmetologów oraz osobno - lekarzy - były to już szkolenia z zakresu konkretnych zabiegów, które zawierały mnóstwo informacji przydatnych dla osoby wykonującej zabieg. 

Gdy tylko nadarzyła się okazja, zadałam pytanie - jakie zabiegi z zakresu medycyny estetycznej może wykonywać kosmetolog? Jak zapatrywać się na tę kwestię? 

Pani prowadząca być może nie odpowiedziała jednoznacznie, ale bardzo trafnie - zwróciła moją uwagę na sam fakt tego, że KAŻDY może kupić sobie sprzęt czy preparaty dostępne dla kosmetologów i tak na prawdę nie potrzebuje żadnego certyfikatu, by móc wykonywać na nic zabiegi. O ile renomowane hurtownie sprawdzają dokument np. ukończenia studiów lub szkoleń, o tyle internet jest otwartą przestrzenią, na której można znaleźć niemal całą aparaturę niezbędną do umeblowania salonu kosmetycznego. Faktycznie, to zdecydowanie bardziej niepokojące zjawisko...


Ponieważ zabiegi z zakresu medycyny estetycznej są już kuracjami inwazyjnymi dla skóry - podczas tych zabiegów często dochodzi o przerwania ciągłości naskórka, dlatego cera jest bardziej wrażliwa i wymaga troskliwej oraz delikatnej pielęgnacji. Przez naruszoną skórę mocniej przenikają substancje czynne z kosmetyków ale także substancje poprawiające konsystencję (emulgatory, stabilizatory), konserwanty czy składniki kompozycji zapachowych. Uważam, że kosmetyki naturalne, które są pozbawione zbędnych substancji poprawiających konsystencję a także które nie zawierają promotorów przenikania (które usuwając barierę hydrolipidową skóry dodatkowo nasilają jej wrażliwość) są lepszym wyborem dla Pacjentek po zabiegach medycyny estetycznej. Oczywiście kwestią sporną są ekstrakty roślinne oraz olejki eteryczne jako substancje o wysokim potencjale alergennym. Dlatego istotne jest podniesienie świadomości kosmetologów, by potrafili dobrać kosmetyki naturalne dla Pacjentek po inwazyjnych zabiegach - o obniżonej zawartości ekstraktów lub ich pozbawionych. Co ciekawe - olejem, który w badaniach wykazuje właściwości najbardziej zbliżone do parafiny (pod względem poprawy regeneracji naskórka jak i braku działania alergizującego) jest... olej kokosowy! Jest on jednym z najczęściej polecanych produktów naturalnych po wykonywaniu tatuażu.

Odpowiadając na pytanie - czy medycyna estetyczna i naturalna pielęgnacja mogą iść ze sobą w parze? Jak najbardziej - tak samo, jak współpraca kosmetologa i lekarza medycyny estetycznej może przynieść najlepsze korzyści dla Pacjenta!




Czy Pasjonatka naturalnej pielęgnacji może poddawać się zabiegom z zakresu medycyny estetycznej?

To już zależy od indywidualnych przekonań - większość zabiegów z zakresu medycyny estetycznej polega na kontrolowanym wywoływaniu stanu zapalnego i naturalnych właściwościach regeneracyjnych naszej skóry (kwasy, laseroterapia, karboksyterapia) a preparaty wstrzykiwane pod skórę nie mogą być dla naszego organizmu obce, ponieważ wywołałyby reakcję alergiczną - wiele preparatów przeznaczonych do mezoterapii czy ostrzykiwania jest sterylne, pozbawione konserwantów i posiada bardzo krótki okres przydatności (wymagane jest ich przechowywanie w lodówkach). Medycyna estetyczna stwarza o wiele większe możliwości uzyskania spektakularnych efektów przeciwstarzeniowych, ujędrniających i rewitalizujących cerę, może być także pomocna w przypadku uporczywego trądziku.


Czy ja - jako kosmetolog - podjęłabym się wykonywania zabiegów z zakresu medycyny estetycznej? 

Nie - chociaż na studiach miałam zabiegi z zakresu medycyny estetycznej, to były one prowadzone pokazowo i po samych studiach nie czułabym się gotowa do podejmowania się tak inwazyjnych zabiegów. Jednak był to bardzo dobry początek do zapoznania się, czym są te bardziej inwazyjne zabiegi - te z moich koleżanek, które zainteresowały się medycyną estetyczną, wykonywały kursy i szkolenia we własnym zakresie by nabrać niezbędnej praktyki. Sądzę, że gdyby prawo jasno określiło, jakie zabiegi z zakresu medycyny estetycznej może wykonywać kosmetolog, to osoby wiążące swoją przyszłość z tym działem estetyki mogłyby uzyskać lepsze podstawy i wykształcenie. Organizacją działającą na rzecz ujednolicenia prawa kosmetologów do wykonywania części zabiegów z zakresu medycyny estetycznej jest Krajowa Izba Kosmetologii.


Przygotowałam dla Was także krótki film z relacją z kongresu KMiCE 2018 - niestety, jako początkujący vloger wciąż popełniam podstawowe błędy: tym razem przerosło mnie oświetlenie, czego efektem jest nieostry obraz :( Jednak to, co moje oko odbiera jako "mocne źródło światła" dla soczewki aparatu niekoniecznie takie jest. Mam jednak nadzieję, że osoby zainteresowane tematem będą miały możliwość wyciągnąć z tego vloga ciekawe informacje!

Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam na kolejną edycję Konferencji KMiCE!

niedziela, 4 listopada 2018

[549.] Jak kończy się stosowanie toników z kwasami?


Odkąd rozpoczęłam przygodę z vlogowaniem zaobserwowałam pewną cyklicznie powracającą kwestię - z racji tego, że vlog umożliwia mi dotarcie do całkowicie nowego grona odbiorców, zostałam na nowo zalana falą podstawowych pytań. Rozumiem, że mój blog jest obszerny i znajduje się na nim masa informacji a forma vloga totalnie uniemożliwia szybkie wyszukiwanie interesujących Was treści, dlatego chciałabym poruszyć temat podstaw pielęgnacji i odrobinę ważnych uwag przy okazji opiniowania kosmetyków marki Green Feel`s Cosmetics - to właśnie z tą marką rozpoczęłam przygodę z vlogowaniem (w pierwszym vlogu pojawił się unboxing) dlatego mam do niej wyjątkowy sentyment!

Do zapoznania się z marką wybrałam 5 kosmetyków o całkowicie naturalnych składach - niestety w ofercie tej firmy nie wszystkie składy są wzorowe. Dlatego zawsze uczulam, że bardzo istotnym krokiem podczas świadomej pielęgnacji jest czytanie składów INCI. Chociaż początkowo czytanie tych skomplikowanych, chemicznych i jakże dziwnych nazw może wydawać się tajemną wiedzą, to właśnie nawyk czytania INCI staram się w Was zakorzenić. Bez tego nawyku nawet, jeśli będziecie stosować prawidłową kolejność stosowanych kosmetyków, wciąż możecie nie widzieć zadowalających rezultatów. Mówiąc o czytaniu składów INCI nie twierdzę, że macie od razu nauczyć się jak działa każdy kolejny składnik - już sam nawyk zerkania w skład i próba jego rozszyfrowania, zwracanie uwagi na substancje w nim zawarte daje nam bardzo dużo! A sama nauka, jak działa który składnik, przyjdzie do Was z czasem!

Czytanie składów INCI - od czego zacząć?

Ponieważ to czytanie składów jest tak istotne, dziś przeanalizujemy sobie bardzo dokładnie składy kosmetyków Green Feel`s Cosmetics. Mam nadzieję, że już z tej analizy wyciągniecie dla siebie przydatne informacje!


Naturalna woda micelarna, Green Feel`s Cosmetics 


INCI (na zielono zaznaczone substancje aktywne, na niebiesko - substancje myjące, na fioletowo konserwanty a na żółto - substancje, które nie każdemu mogą służyć ale to kwestia indywidualna):


Aqua - woda jako baza produktu,
Sea Water - woda morska bogata w mikro - i makroelementy,
Cucurbita Pepo Seed Extract - ekstrakt z pestek dyni posiada właściwości nawilżające oraz rozjaśniające przebarwienia. Normalizuje pracę gruczołów łojowych jednocześnie nie wysuszając skóry,
Glycerin - humektant, substancja wiążąca wodę w naskórku,
Disodium Cocoyl Glutamate - delikatna substancja myjąca, dokładnie z grupy anionowych związków powierzchniowo-czynnych. Znacznie delikatniejsza niż SLS!
Propanediol - substancja zapobiegająca rozwarstwianiu się kosmetyku a także wspomagająca działanie oczyszczające substancji myjącej,
Sodium chloride - sól, służy jako zagęstnik w połączeniu z anionowymi substancjami myjącymi. Może wysuszać, dlatego należy zwrócić uwagę na reakcje skóry,
Citric acid - kwas cytrynowy dodany w celu regulacji wartości pH,
Dehydroacetic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Benzyl Alcohol - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Potassium sorbate - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych.

Jeśli nosimy makijaż to bezwzględnie powinnyśmy mieć na uwadze, by zmywać go dwuetapowo - najpierw przy pomocy kosmetyku do demakijażu (np. płyn micelarny, olejek lub mleczko) a dopiero w następnej kolejności sięgnąć po kosmetyk, którym oczyścimy dogłębnie pory (np. żel, pianka, emulsja lub mleczko). Jeśli zapominamy o pierwszym etapie oczyszczania, tj. demakijażu, to stosowanie kosmetyku do dogłębnego oczyszczania będzie bezcelowe, ponieważ warstwa kosmetyków kolorowych będzie tworzyć zawiesinę, która uniemożliwia dokładne oczyszczenie tego, co zalega głęboko w porach. Natomiast stosowanie samego kosmetyku do demakijażu także nie jest dobrym pomysłem - kosmetyki te są komponowane w taki sposób, by być niezwykle delikatnymi dla skóry i nie mają możliwości oczyszczenia dogłębnego porów - za to dzięki ich delikatności możemy nakładać je na skórę kilkakrotnie by mieć pewność, że makijaż został dokładnie zmyty. Oczyszczenie dogłębne porów jest także możliwe wtedy, gdy masujemy skórę - podczas masażu wytwarza się ciepło, które umożliwia otwarcie się porów dzięki czemu kosmetyk myjący ma szansę wyciągnąć zanieczyszczenia zalegające głęboko w skórze.

Prawidłowe oczyszczanie twarzy - Kompendium Wiedzy!

Jeśli chodzi o wodę micelarną Green Feel`s Cosmetics to przyznam, że niesamowicie pozytywnie mnie zaskoczyła już od pierwszego użycia - jest bardzo delikatna, nie podrażnia, nie powoduje uczucia ściągnięcia skóry. To, co dla mnie jest najistotniejsze - nie podrażnia okolic oczu i bez trudu radzi sobie z demakijażem tuszu czy eyelinera. Podoba mi się wybór ekstraktu z dyni do tego płynu, ponieważ po systematycznym stosowaniu płynu micelarnego można zaobserwować znacznie bardziej promienny wygląd skóry i wyrównanie jej kolorytu! W powyższej analizie wspomniałam Wam, że sól może wysuszać - jest to jednak zdecydowanie delikatniejszy efekt niż np. po etanolu, który bezwzględnie odradzam! Sól sama w sobie nie zagęści produktu, ale w połączeniu z niektórymi substancjami myjącymi ma takie możliwości (ważne jest połączenie soli i substancji myjącej) - pomimo obecności zagęstnika, produkt nie jest żelowy, wciąż posiada płynną konsystencję dlatego sądzę, że sól została dodana w niewielkiej ilości.

Cena: ok. 35 zł / 150 ml


Głęboko oczyszczający tonik do cery problematycznej Anti - Acne, Green Feel`s


INCI (na zielono zaznaczone substancje aktywne, na fioletowo konserwanty a na czerwono - kwas mlekowy, który jest w produkcie dodany w ilości złuszczającej a nie jedynie regulującej pH):

Aqua - woda jako baza produktu,
Glycerin - humektant, substancja wiążąca wodę w naskórku,
Lactic Acid - kwas mlekowy w wysokim stężeniu - działanie złuszczające! Więcej w opisie poniżej,
Aloe Barbadensis Leaf Extract - ekstrakt z liści aloesu o działaniu nawilżającym, łagodzącym, wspomagającym gojenie się skóry ale również zmniejszającym zmiany trądzikowe,
Sodium Hydroxide - regulator pH (przy tak dużej ilości kwasu należy podnieść pH, dlatego dodany jest wodorotlenek sodu),
Benzyl Alcohol -  konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Dehydroacetic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Lavandula Angustifolia Oil - olejek eteryczny z lawendy to najdelikatniejszy ze wszystkich olejków eterycznych. Wykazuje działanie łagodzące ale też przeciwtrądzikowe i normalizujące,
Linalool - substancja obecna w olejku eterycznym z lawendy. Musi być wyszczególniona w INCI jako osobny składnik, ponieważ jest częstym alergenem. Znajduje się w wielu olejkach eterycznych oraz sztucznych kompozycjach zapachowych. Jej obecność nie przekreśla produktu, jednak wskazuje na to, by osoby o cerach wrażliwych i alergicznych pamiętały o wykonaniu próby uczuleniowej za uchem!

Tonizacja jest przeze mnie nazywana "szarą eminencją pielęgnacji" - chociaż tonik sam w sobie na niewiele się zda, to cała pielęgnacja może okazać się nieskuteczna, gdy braknie w niej toniku! To właśnie ten kosmetyk odpowiada za poprawę wchłanialności substancji aktywnych wgłąb naskórka a także zapobiega nadmiernemu rozwojowi bakterii na skórze, które prowadzą do zaognienia niedoskonałości i problemów skórnych.

Tonizacja i prawidłowe pH - dlaczego są takie ważne?

Wybierając ten kosmetyk zastanawiałam się, czy tak wysoko obecny w składzie toniku kwas mlekowy nie będzie wykazywał działania złuszczającego? Z drugiej strony skład ten jest tak krótki, że obecność kwasu mlekowego wysoko w składzie wcale nie musi oznaczać, że jest tam dodany w ilości większej, niż potrzebnej do regulacji pH (czyli w ilości, która będzie złuszczać). 

Niestety tonik już w pierwszym kontakcie dał mi do zrozumienia, że "raczej" jest produktem złuszczającym - raczej, ponieważ intensywny, charakterystyczny aromat kwasu mlekowego jest wyczuwalny ale i tak postanowiłam wypróbować kosmetyk, skoro podjęłam się jego opiniowania. Efekt po pierwszym użyciu był bardzo typowy dla produktów złuszczających - przed chwilę po aplikacji czułam na twarzy lekkie mrowienie jak gdyby wbijanie szpilek w skórę. Efekt ten jednak szybko ustąpił a na drugi dzień skóra prezentowała się fantastycznie - była gładka a pory zwężone. Lekko nasilił się rumień, jednak ogólnie cera prezentowała się bardzo dobrze. Wiedziałam jednak, że dalsze stosowanie kwasu przyniesie zwrot akcji - i po upływie trzech dni zaczęłam obserwować wysyp podskórnej kaszki niemożliwej do wyciśnięcia, czy usunięcia w jakikolwiek sposób. Jest to normalny efekt przy stosowaniu kwasów - zazwyczaj pojawia się etap pogorszenia stanu skóry i powinno się go przetrwać- pogorszenie jest spowodowane aktywizacją pracy gruczołów łojowych i koniecznością bronienia się skóry przed wpływem czynników zewnętrznych. Ja jednak zrezygnowałam z dalszego stosowania produktu - nie chcę męczyć skóry, nie mam wskazań do stosowania kwasów (chyba, że w celu rewitalizacji cery, ale osobiście jestem zwolenniczką mniej brutalnych metod pobudzenia regeneracji skóry niż kwasy). Czy gdybym wytrwała w stosowaniu tego toniku, stan mojej skóry by się poprawił? Obawiam się, że nie, ale moja cera po prostu nie przepada za kwasami. Poprawnie przeprowadzona terapia u Kosmetologa sprawia, że po tym pogorszeniu następuje etap poprawy i stopniowym polepszaniu się wyglądu cery - np. niwelowaniu niedoskonałości czy redukcja łojotoku. Należy jednak mieć na uwadze, że kwasoterapia nie jest metodą, która raz na zawsze pomoże Wam zapomnieć o niedoskonałościach cery (chyba, że problemem jest ewidentnie nieprawidłowa praca gruczołów łojowych lub przejściowe zaburzenia keratynizacji naskórka) - jeśli przyczyną niedoskonałości cery jest nieprawidłowa pielęgnacja lub też trądzik jest schorzeniem złożonym, wymagającym leczenia dermatologicznego a nie zabiegów kosmetycznych, to po ok. pół roku od zakończenia kuracji problemy powrócą. Dlatego tak wielu "specjalistów" poleca stosowanie kosmetyków z kwasami systematycznie, codziennie lub też zaleca cykliczne wykonywanie "zabiegu przypominającego" - niestety takie długofalowe działania często przynoszą efekt odwrotny od zamierzonego.


Wiem, że czytają mnie również osoby lubiące kwasy i stosujące - być może te osoby taki produkt zainteresuje ale osobiście wciąż pozostanę przy twierdzeniu, że kwasy powinno wykonywać się pod okiem Specjalisty, który określi, czy w Waszym przypadku faktycznie jest wskazanie do stosowania kwasów oraz dobierze indywidualnie dopasowane stężenie oraz rodzaj kwasu. Dlaczego?

Pełny czas regeneracji naskórka trwa ok. 28 dni - jest to tzw. TOT (Turn-Over Time). Naskórek po części spełnia funkcję ochronną skóry - jest fizyczną barierą przed wiatrem, mrozem, pocieraniem skóry oraz wnikaniem do niej drobnoustrojów. Dlatego zbyt mocne złuszczanie sprawia, że skóra aktywizuje inne mechanizmy obronne jak wzrost wydzielania sebum. Może nawet dojść do sytuacji, w której skóra będzie produkować coraz szybciej nowe komórki naskórka a przez to cały proces keratynizacji nie będzie zachodził prawidłowo - skóra w takiej sytuacji zaczyna się łuszczyć, jest bardziej szorstka i odwodniona. Dlatego odchodzi się już od polecania stosowania peelingów 2-3x w tygodniu na rzecz stosowania tej czynności jedynie 1x w tygodniu. Stosowanie kwasów sprawia, że złuszczamy naskórek częściej (ponieważ kosmetyk z kwasem stosujemy zazwyczaj codziennie) oraz mocniej niż klasycznymi peelingami ziarnistymi (ponieważ kwas działa nie na złuszczającą się komórkę, ale na wiązania pomiędzy komórkami - ma możliwość głębszej penetracji naskórka a przez to silniejszego działania złuszczającego). Więcej na temat złuszczania twarzy, ciała a nawet skóry głowy w poniższych linkach - warto tam zajrzeć, ponieważ dokładnie opisuję jak dobroczynne działanie mają peelingi ale na co zwrócić uwagę podczas ich stosowania:
- Kompendium Wiedzy o Złuszczaniu Naskórka część I - peelingi twarzy
- Kompendium Wiedzy o Złuszczaniu Naskórka część II - eksfoliacja kwasami
- Kompendium Wiedzy o Złuszczaniu Naskórka część III - peelingi ciała
- Kompendium Wiedzy o Złuszczaniu Naskórka część IV - peelingi skóry głowy
- Kompendium Wiedzy o Złuszczaniu Naskórka część V - jak stosować peelingi enzymatyczne?

Pełny opis produktu
Cena: ok. 46 zł / 150 ml


Rokitnikowy krem do rąk Green Feel`s Cosmetics


INCI (na zielono zaznaczone substancje aktywne, na fioletowo konserwanty):

Aqua - woda jako baza produktu,
Caprylic/Capric Triglyceride - triglicerydy odbudowujące barierę hydrolipidową skóry, substancja z grupy emolientów, działa ochronnie i nawilżająco,
Dicaprylyl Ether - emolient, chamuje ucieczkę wody z naskórka wpływając pośrednio na poprawę jej nawilżenia. Nadaje uczucie gładkości skóry,
Glycerin - humektant, substancja wiążąca wodę w naskórku,
Olea Europaea Fruit Oil - oliwa z oliwek działa uelastyczniająco, hamuje ucieczkę wody z naskórka, odżywia skórę,
Glyceryl Stearate SE - emulgator,
Hydroxystearyl Alcohol - emulgator,
Hydroxystearyl Glucoside - emulgator,
Hydrogenated Ethylhexyl Olivate - emulgator,
Hydrogenated Olive Oil Unsaponifiables - emulgator,
Cetearyl Alcohol - zapobiega ucieczce wody z naskórka, emulgator,
Hippophae Rhamnoides Fruit Oil - olej rokitnikowy o działaniu opóźniającym procesy starzenia się skóry oraz wzmacniającym naczynka. Rewitalizuje sfatygowaną skórę dłoni, dzięki wysokiej dawce witaminy C może poprawić wygląd przebarwień,
Simmondsia Chinensis Seed Oil - olej jojoba jest olejem lekkim i dobrze wchłanialnym. Wykazuje działanie odżywiające i uelastyczniające,
Panthenol - humektant, wykazuje działanie nawilżające ale także łagodzące,
Tocopheryl Acetate - witamina E opóźnia proces jełczenia kosmetyku (jego fazy olejowej) a także działa uelastyczniająco. Hamuje ucieczkę wody z naskórka,
Xanthan Gum - guma ksantanowa, stabilizator,
Parfum - kompozycja zapachowa,
Citronellol -  substancja obecna w kompozycji zapachowej. Musi być wyszczególniona w INCI jako osobny składnik, ponieważ jest częstym alergenem. Znajduje się w wielu olejkach eterycznych oraz sztucznych kompozycjach zapachowych. Jej obecność nie przekreśla produktu, jednak wskazuje na to, by osoby o cerach wrażliwych i alergicznych pamiętały o wykonaniu próby uczuleniowej za uchem,
Benzyl Alcohol - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Dehydroacetic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Lactic Acid - kwas mlekowy, regulator pH.

Jesienią jak bumerang powraca do nas temat pielęgnacji dłoni - niestety wiele osób zapomina, że by móc cieszyć się nawilżonymi dłońmi jesienią, należy dbać o nie odpowiednio nawet w bardziej łaskawe dla skóry pory roku. Krem warto stosować po każdym umyciu rąk, jednak nawet stosowanie kremu na niewiele się zda, jeśli będziemy stosować zbyt mocne kosmetyki myjące: mydła w kostce czy żele oparte o SLS/SLES!


Dlaczego odstawienie mocnych substancji myjących jest tak istotne? Ponieważ wykazują one nie tylko właściwości usuwające zanieczyszczenia ze skóry, ale także usuwają z niej ochronną barierę hydrolipidową co sprawia, że skóra jest bardziej narażona na utratę wody. Pojawia się dyskomfort, uczucie suchości a następnie stan skóry zaczyna się systematycznie pogarszać - staje się szorstka, łatwo ulega podrażnieniom, powstają suche skórki. Nawilżenie skóry wokół paznokci ma także wpływ na ich kondycję, dlatego by zadbać o mocne paznokcie, warto podejść do pielęgnacji dłoni kompleksowo!

Natomiast sam krem do rąk Green Feel`s Cosmetics oczarował mnie swoim zapachem - jest w nim wyraźnie wyczuwalny olej rokitnikowy chociaż przełamany kompozycją zapachową o lekko słodkim aromacie. Całość fantastycznie się komponuje i idealnie pasuje na długie, jesienne wieczory z kubkiem herbaty i ulubionym serialem. Zapach utrzymuje się na dłoniach przez dłuższą chwilę, co uprzyjemnia stosowanie tego kremu! Produkt ma lekką konsystencję jednak pozostawia skórę silnie nawilżoną - wchłania się szybko i sprawnie, pozostawia jednak aksamitny film, który skutecznie hamuje utratę wody z naskórka. Systematycznie stosowany sprawia, że dłonie stają się miękkie, gładkie i znacznie lepiej znoszą chłodną aurę.

Pełny opis produktu
Cena: ok. 16 zł / 75 ml


Dokładnie tak samo wygląda kwestia pielęgnacji całej skóry ciała - osobiście polecam swoim Pacjentkom zwrócenie najpierw uwagi na to, jakimi kosmetykami myją ciało. Uważam, że jeśli nie zadbamy o szczelność bariery hydrolipidowej - czyli przede wszystkim nie będziemy naruszać jej podczas mycia - to dopiero wtedy wszelkie kosmetyki nawilżające jak balsamy czy masła mają szansę zadziałać. Kosmetyki te mają na zadanie wzmacniać funkcje skóry a nie je zastępować - dlatego tak istotna jest dbałość o prawidłowo zbudowaną barierę hydrolipidową. Nie rozumiem sytuacji, w której ktoś odradza stosowanie mydeł na twarz (wskazując na ich destrukcyjne działanie względem bariery hydrolipidowej i wartości pH skóry) ale nie widzi przeciwwskazań do tego, by polecać je do ciała. Brak świadomości czy może nieudolna próba pogodzenia własnych przekonań do wymagań stawianych przez firmy z którymi podjęło się współpracę?

Skóra - niezależnie od obszaru ciała, na którym się znajduje - zawsze zachowuje się tak samo i pełni te same funkcje. Owszem, istnieją drobne różnice np. skóra na twarzy wymaga mocniejszej ochrony zimą niż skóra na ciele, jednak wynika to z faktu, że skóra w obrębie ciała jest grubsza oraz chroniona warstwą ubrań przed utratą ciepła. Natomiast okolica intymna posiada niższe pH, co wynika z obecności kwasu mlekowego w śluzie wydobywającym się z pochwy, który chroni przed rozwojem mikroorganizmów (a nie odmiennej aktywności gruczołów potowych!). W każdym jednak przypadku funkcją skóry jest ochrona organów wewnętrznych przed stycznością z patogenami a oraz urazami.

Zmiana kosmetyków myjących na delikatne znacznie poprawia kondycję skóry, która staje się lepiej nawilżona oraz poprawia się jej elastyczność - to niesamowity komfort, gdy tak na prawdę nie musimy pamiętać o codziennym stosowaniu balsamu - oczywiście jest on wskazany, jednak bywają ciężkie dni, gdy na prawdę nie mamy siły na balsamowanie... Dobra kondycja bariery hydrolipidowej sprawia, że ten drobny grzech zostanie nam wybaczony a stan skóry nie ulegnie pogorszeniu!

Z marki Green Feel`s Cosmetics wypróbowałam dwa kosmetyki nawilżające do ciała - naturalny, uniwersalny balsam do ciała z rokitnikiem oraz nawilżający krem do ciała jagody goji. Chociaż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że oba produkty zapewne będą różnić się jedynie zapachem, to bardzo miłą niespodzianką okazały się odmienne formuły!


Nawilżający Krem do Ciała Jagody Goji Green Feel`s Cosmetics


INCI (na zielono zaznaczone substancje aktywne, na fioletowo konserwanty):

Aqua - woda jako baza produktu,
Glycerin - humektant, substancja wiążąca wodę w naskórku,
Caprylic/Capric Triglyceride - triglicerydy odbudowujące barierę hydrolipidową skóry, substancja z grupy emolientów, działa ochronnie i nawilżająco,
Dicaprylyl Ether - emolient, chamuje ucieczkę wody z naskórka wpływając pośrednio na poprawę jej nawilżenia. Nadaje uczucie gładkości skóry,
Glyceryl Stearate SE - emulgator,
Hydroxystearyl Alcohol - emulgator,
Hydroxystearyl Glucoside - emulgator,
Hydrogenated Ethylhexyl Olivate - emulgator,
Hydrogenated Olive Oil Unsaponifiables - emulgator,
Prunus Amygdalus Dulcis Oil - olej ze słodkich migdałów o działaniu silnie uelastyczniającym skórę - jest to jeden z najsilniej nawilżających olejów dlatego skutecznie chroni przed powstaniem rozstępów,
Simmondsia Chinensis Seed Oil - olej jojoba jest olejem lekkim i dobrze wchłanialnym. Wykazuje działanie odżywiające i uelastyczniające,
Cetearyl Alcohol - zapobiega ucieczce wody z naskórka, emulgator,
Lycium Barbarum Fruit Extract - ekstrakt z owoców goji o silnych właściwościach antyoksydacyjnych. Działa przeciwstarzeniowo a dzięki wysokiej zawartości witaminy C rozjaśnia skórę i nadaje jej blasku. Lekko rozjaśnia przebarwienia i poprawia koloryt skóry,
Panthenol - humektant, wykazuje działanie nawilżające ale także łagodzące,
Tocopheryl Acetate - witamina E opóźnia proces jełczenia kosmetyku (jego fazy olejowej) a także działa uelastyczniająco. Hamuje ucieczkę wody z naskórka,
Xanthan Gum - guma ksantanowa, stabilizator,
Parfum - kompozycja zapachowa,
Limonene - substancja obecna w kompozycji zapachowej. Musi być wyszczególniona w INCI jako osobny składnik, ponieważ jest częstym alergenem. Znajduje się w wielu olejkach eterycznych oraz sztucznych kompozycjach zapachowych. Jej obecność nie przekreśla produktu, jednak wskazuje na to, by osoby o cerach wrażliwych i alergicznych pamiętały o wykonaniu próby uczuleniowej za uchem,
Benzyl Salicylate - substancja obecna w kompozycji zapachowej. Musi być wyszczególniona w INCI jako osobny składnik, ponieważ jest częstym alergenem. Znajduje się w wielu olejkach eterycznych oraz sztucznych kompozycjach zapachowych. Jej obecność nie przekreśla produktu, jednak wskazuje na to, by osoby o cerach wrażliwych i alergicznych pamiętały o wykonaniu próby uczuleniowej za uchem,
Benzyl Alcohol - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Dehydroacetic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Lactic Acid - kwas mlekowy, regulator pH.

Pełny opis produktu  
Cena: ok. 26 zł / 150 ml



Naturalny, Uniwersalny Balsam do Ciała z Rokitnikiem


 INCI (na zielono zaznaczone substancje aktywne, na fioletowo konserwanty):

Aqua - woda jako baza produktu,
Caprylic/Capric Triglyceride - triglicerydy odbudowujące barierę hydrolipidową skóry, substancja z grupy emolientów, działa ochronnie i nawilżająco,
Dicaprylyl Ether - emolient, chamuje ucieczkę wody z naskórka wpływając pośrednio na poprawę jej nawilżenia. Nadaje uczucie gładkości skóry,
Glycerin - humektant, substancja wiążąca wodę w naskórku,
Olea Europaea Fruit Oil - oliwa z oliwek działa uelastyczniająco, hamuje ucieczkę wody z naskórka, odżywia skórę,
Glyceryl Stearate SE - emulgator,
Hydroxystearyl Alcohol - emulgator,
Hydroxystearyl Glucoside - emulgator,
Hydrogenated Ethylhexyl Olivate - emulgator,
Hydrogenated Olive Oil Unsaponifiables - emulgator,
Cetearyl Alcohol - zapobiega ucieczce wody z naskórka, emulgator,
Hippophae Rhamnoides Fruit Oil - olej rokitnikowy o działaniu opóźniającym procesy starzenia się skóry oraz wzmacniającym naczynka. Rewitalizuje sfatygowaną skórę dłoni, dzięki wysokiej dawce witaminy C może poprawić wygląd przebarwień,
Simmondsia Chinensis Seed Oil - olej jojoba jest olejem lekkim i dobrze wchłanialnym. Wykazuje działanie odżywiające i uelastyczniające,
Panthenol - humektant, wykazuje działanie nawilżające ale także łagodzące,
Tocopheryl Acetate - witamina E opóźnia proces jełczenia kosmetyku (jego fazy olejowej) a także działa uelastyczniająco. Hamuje ucieczkę wody z naskórka,
Xanthan Gum - guma ksantanowa, stabilizator,
Parfum - kompozycja zapachowa,
Citronellol - substancja obecna w kompozycji zapachowej. Musi być wyszczególniona w INCI jako osobny składnik, ponieważ jest częstym alergenem. Znajduje się w wielu olejkach eterycznych oraz sztucznych kompozycjach zapachowych. Jej obecność nie przekreśla produktu, jednak wskazuje na to, by osoby o cerach wrażliwych i alergicznych pamiętały o wykonaniu próby uczuleniowej za uchem,
Benzyl Alcohol - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Dehydroacetic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Lactic Acid - kwas mlekowy, regulator pH.

Pełny opis produktu
Cena: ok. 26 zł / 150 ml


Obie wersje są balsamami lekkimi, dobrze wchłanialnymi, ale pozostawiającymi uczucie nawilżenia skóry. Po wchłonięciu preparatów staje się ona aksamitnie gładka co jest niewątpliwą zasługą składnika Dicaprylyl Ether. Pomimo, iż oba kosmetyki mają lekkie konsystencje, to wyczuwalna jest pomiędzy nimi różnica - wersja z jagodami goji (krem) jest lżejszy, dlatego mogłabym polecić go dla osób oczekującej niezwykle szybkiej wchłanialności kosmetyku (np. w celu zastosowania na dzień czy po siłowni) a także osobom z problemem zapalenia mieszków włosowych, ŁZS czy trądziku w obrębie ciała - takie skóry wymagają systematycznego nawilżania jednak lekkimi formułami, które nie doprowadzą do czopowania ujść gruczołów łojowych. Wersja z rokitnikiem (balsam) jest bardziej treściwa jednak wciąż pozostaje kosmetykiem dobrze wchłanialnym. Nie jest to preparat pozostawiający tłusty film, jednak mocniej nawilża skórę niż wersja goji- dlatego jeśli Wasza skóra nie wymaga ultralekkich konsystencji, polecam przyjrzeć się bliżej właśnie formule z rokitnikiem. Oczywiście oba produkty (jak można się było spodziewać) różnią się od siebie zapachami: wersja goji posiada słodką nutę natomiast wersja z rokitnikiem - jak wskazuje nazwa - posiada charakterystyczny dla rokitnika aromat.


Moją przygodę z kosmetykami Green Feel`s Cosmetics mogę uznać za udaną - przymknę oko na tonik, ponieważ mogłam z góry przewidzieć, jak skończy się ta przygoda ale ciekawość wzięła górę. Zadeklarowałam się go wypróbować a więc klamka zapadła - powiedziałam "A", to trzeba dopowiedzieć "B".

Chciałabym ponownie zaznaczyć, że w przypadku pełnej oferty tej marki warto zwracać uwagę na  skład INCI. Jednak powyższe produkty charakteryzują się wzorowym składem INCI i z czystym sercem mogę je Wam polecić!

Jestem ciekawa, czy miałyście może styczność z kosmetykami tej marki? A może zaciekawił Was któryś produkt? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii!

Pozdrawiam serdecznie!

wtorek, 2 października 2018

[548.] Porównanie masek Garnier Fructis Hairfood - Banana, Macadamia, Papaya, Goji


Maski Garnier Fructis Hairfood szturmem podbiły serca Naturalnych Włosomaniaczek i wyprzedawały się z drogerii niczym świeże bułeczki! Do ich popularności cegiełkę dołożyły także liczne promocje oraz fantastyczna dostępność (Rossmann, SuperPharm, Auchan itp.). Dziś przychodzę do Was z długo oczekiwanym porównaniem tych masek - przepraszam, że musiałyście czekać aż tak długo, jednak zależało mi na tym, by wypróbować je dokładnie!

Moja przygoda z tymi maskami rozpoczęła się na przełomie maja i czerwca, gdy akurat byłam na Ukrainie. Nie wiedziałam, że maski te są także dostępne w Polsce, dlatego zakupiłam wersję Ukraińską. Po powrocie do Polski porównałam ją z polskim odpowiednikiem:

Kolejną wersją po jaką sięgnęłam była wersja z bananem, ponieważ jestem wielką zwolenniczką tego zapachu w kosmetykach! A gdy tylko zdenkowałam wersję bananową postanowiłam, że wypróbuję wszystkie te maski i porównam do siebie!


Sądzę, że samo wypuszczenie na rynek serii masek do włosów o naturalnym składzie przez taki koncern jak Garnier jest niesamowicie istotnym krokiem dla rozwoju naturalnej pielęgnacji! W końcu naturalne kosmetyki przestają być kojarzone z altmedem i szamanizmem a są synonimem dbałości o zdrowy styl życia jak aktywność fizyczna, czy prawidłowe odżywianie. Cieszy mnie to, ponieważ coraz więcej kobiet - czasem nieświadomie - ma szansę przekonać się o sile i skuteczności kosmetyków naturalnych, które stają się coraz lepiej dostępne oraz są w bardziej przystępnych cenach. Oczywiście można się kłócić o to, że Garnier zrobił to dla pieniędzy - osobiście nie uczestniczyłam w procesie powstawania tych masek i wdrażania ich na rynek, więc nie chciałabym pochopnie osądzać. A poza tym - czy którakolwiek firma produkuje kosmetyki charytatywnie? ;) Wielkie koncerny kosmetyczne mają także swoje zalety - przede wszystkim spore zaplecze technologiczne i zaawansowane laboratoria, co sprawia, że ich formulacje są dopracowane w najmniejszych szczegółach oraz mogą być znacznie dokładniej przebadane niż kosmetyki z firm dopiero co powstających. Osobiście uważam, że nie ma co demonizować Garniera ale docenić ich ukłon w stronę niszy, jaką jest naturalna pielęgnacja!

Skoro więc zaczęłyśmy już rozmowę na tematy technologiczne, to zacznijmy od analizy składów INCI tych masek (kolorami zaznaczone substancje, którymi różnią się te maski pomiędzy sobą):
PAPAJA
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Isopropyl Myristate, Stearamidopropyl Dimethylamine, Carica Papaya Fruit Extract, Phyllanthus Emblica Fruit Extract, Glycine Soja Oil, Sodium Hydroxide, Helianthus Annuus Seed Oil, Coco-Caprylate/Caprate, Cocos Nucifera Oil, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Caprylic/Capric Triglyceride, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Tartaric Acid, Cetyl Esters, Potassium Sorbate, Salicylic Acid, Caramel, Linalool, Geraniol, Limonene, Parfum

MAKADAMIA
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Isopropyl Myristate, Stearamidopropyl Dimethylamine, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Glycine Soja Oil, Sodium Hydroxide, Helianthus Annuus Seed Oil, Simmonsia Chnensis Seed Oil, Jojoba Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Coco-Caprylata/caprate, Cocos Nucifera Oil, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Tartaric Acid, Cetyl Esters, Carmel, Linalool, Geraniol, Coumarin, Limonene, Citral, Citronelool, Benzyl Alcohol, Benzyl Cinnamate, Benzyl Salicylate, Parfum
Tangle Angel to moje ulubione szczotki do włosów - stosuję je od kilku lat i mam w swojej kolekcji kilka wersji. Chcecie porównanie? 

BANAN:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Isopropyl Myristate, Stearamidopropyl Dimethylamine, Butyrospermum Parkii Butter, Olea Europaea Oil, Musa Paradisiaca Fruit Extract, Glycine Soja Oil, Sodium Hydroxide, Helianthus Annuus Seed Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Coco-Caprylate/Caprate, Cocos Nucifera Oil, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Persea Gratissima Oil, Lactic Acid, Tartaric Acid, Cetyl Esters, Tocopherol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Salicylic Acid, Caramel, Linalool, Eugenol, Coumarin, Benzyl Alcohol, Parfum

GOJI
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Isopropyl Myristate, Stearamidopropyl Dimethylamine, Lycum Barbarum Fruit Extract, Glycine Soja Oil, Sodium Hydroxide, Helianthus Annuus Seed Oil, Coco-Caprylata/caprate, Cocos Nucifera Oil, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Lactic Acid, Tartaric Acid, Cetyl Esters, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Salicylic Acid, Carmel, Linalool, Citronella,Benzyl Alcohol, Benzyl Salicylate, Parfum

Dla potwierdzenia zaznaczę, że maski mają całkowicie naturalny skład i nie mogę się przyczepić do ani jednej substancji w nich zawartych (nawet do kwasu salicylowego, ponieważ włosy znacznie lepiej znoszą kwaśne pH niż skóra)! Wszystkie surowce wykorzystane do produkcji masek są naturalne lub mogą być stosowane w kosmetykach naturalnych, ponieważ nie są szkodliwe dla środowiska.

W konsystencji wszystkie te maski przypominają gęsty i puszysty budyń. Żadna z tych masek nie rozwarstwiła się i każda zachwycała mnie swoim aromatem. Przejdźmy więc do moich opinii względem każdej z tych masek:

Garnier Fructis Hairfood Papaya (wersja regenerująca)

Jest to wersja, którą stosowałam na samym początku przygody z tymi maskami i też najbardziej podobała mi się pod względem aromatu - jest owocowy, jednak nie słodki ale mocno cytrusowy, długo utrzymujący się na włosach. Maska znacznie ułatwiała rozczesywanie włosów (nawet po hennie!) ale to, co najbardziej w niej polubiłam to wygładzenie włosów bez jednoczesnej utraty ich objętości. Maska lekko prostowała włosy.

Efekt po zastosowaniu wersji Papaja


Garnier Fructis Hairfood, Banana (wersja odżywcza)

Zapach tej maski jest przyjemny, ale troszkę mnie zawiódł - oczekiwałam typowego zapachu banana, ale jest to raczej banan złamany nutą wanilii. Pomimo tego niezbyt udanego pierwszego wrażenia uważam, że zapach uprzyjemnia stosowanie tej maski. Ta wersja również świetnie radziła sobie z rozczesywaniem włosów, ale niestety zbyt mocno obciążała moje cienkie kosmyki. Pomimo, iż obciążała moje włosy i szybciej się przetłuszczały, to jednocześnie wiele końcówek krótszych włosów (np. dłuższe babyhair) mocno odstawały. Sądzę, że będzie lepszym wyborem dla włosów mocno suchych i puszących się. Odniosłam wrażenie, że to właśnie wersja z bananem najmniej ingeruje w skręt włosów, także być może te z Was, które mają włosy kręcone, będą z niej zadowolone.

 Efekt po zastosowaniu wersji Bananowej


Garnier Fructis Hairfood, Goji (wersja nadająca blask)

Ta wersja również mocno wygładza włosy. Moja fryzura nie przetłuszczała się po niej tak szybko jak po wersji bananowej, ale też nie pozostawiała takiej lekkości jak wersja z papają. Za to zauważalnie nadawała niesamowitego blasku włosom, dlatego pomimo małych trudności w jej stosowaniu chętnie po nią sięgałam! Stosowana nawet przed myciem nadawała niesamowitego blasku włosom! Jej zapach jest słodkawy, owocowy, nie męczący, niektórym kojarzy się z gumą balonową, chociaż z pewnością nie jest to zapach typu "różowy Orbit" - mi osobiście w ogóle nie kojarzy się z aromatami preparatów czy słodkości dla dzieci. Wszystkie maski Garnier Fructis Hairfood są wydajne ale ta była w szczególności - miałam wrażenie, jak gdyby podczas "wmasowywania" jej we włosy znacznie łatwiej się rozprowadzała, co ułatwiało aplikację i przekładało się na wydajność. Ta wersja najmocniej wygładzała, dyscyplinowała włosy i lekko prostowała, dlatego sądzę, że kręconowłose mogłyby nie być z niej zadowolone.

Efekt po zastosowaniu wersji Goja



Garnier Fructis Hairfood, Macadamia (wersja wygładzająca)

Również jest to maska mocno obciążająca włosy, ale nie aż tak jak banan - raczej na poziomie goji. Zmiękcza włosy ale nie jest obojętna względem skrętu - odrobinkę je prostuje, chociaż mam wrażenie, że ciut mniej niż goja czy papaja. Po zastosowaniu tej maski i noszeniu przez kilka godzin warkocza uzyskiwałam na włosach piękne, trwałe fale - sądzę, że ta wersja mogłaby spisać się przed planowaną stylizacją. Ma przyjemną, apetyczną i "ciepłą" nutę zapachową, ale nie jest to aromat ani kwiatowy ani owocowy.

Efekt po zastosowaniu wersji Makadamia


Podsumujmy więc wszystkie maski: na moich włosach najlepiej spisała się wersja z Papają, ponieważ nie powodowała nadmiernego obciążania włosów ale ładnie je wygładzała. Na drugim miejscu plasuje się Goja, która chociaż już miała tendencję do przetłuszczania moich cienkich włosów, to pięknie je nabłyszczała - dlatego zrobiłam coś, czego nigdy wcześniej bym się nie spodziewała, że zrobię: stosowałam maskę przed szamponem a po umyciu włosów już nie stosowałam żadnej odżywki / maski! Nigdy nie pomyślałabym, że taka metoda może spisywać się na moich włosach a jednak - tak zastosowana Goja wciąż wykazywała właściwości nabłyszczające ale włosy pozostawały ładnie odbite od nasady! Na trzecim miejscu podium znalazła się wersja z makadamią - dobrze wygładzała, odrobinkę zbyt mocno obciążała włosy (porównywalnie do wersji z Goją) ale brakło mi efektu "wow" na włosach jak podczas stosowania wersji Papaja i Goja. Na ostatnim miejscu znalazł się Banan, który nie jest złą maską - po prostu nie spasował moim kosmykom.

Podobieństwa tych masek:
- mocno wygładzające włosy, dyscyplinujące, zapobiegające elektryzowaniu,
- idealne po szamponach z dodatkiem protein - włosy są sprężyste, elastyczne ale nie spuszone,
- znacznie ułatwiały rozczesywanie włosów po hennowaniu,
- bardzo dobra wydajność,
- apetyczne aromaty,
- budyniowa konsystencja.

Maski mają pojemność 390 ml i kosztują ok. 26 zł (w promocji można je dostać poniżej 20 zł).
 

Jestem ciekawa, które z tych masek już wypróbowałyście i jak spisały się one u Was? Co sądzicie o tym, że Garnier zdecydował się wypuścić na rynek maski o naturalnych składach?

Co więcej - czyżby szykowały się kolejne wersje? LINK

Pozdrawiamy wraz z Tosią!

środa, 19 września 2018

[547.] Pożegnanie lata czy powitanie jesieni? Makijaż w ciepłych tonach!

Tym razem mam dla Was ostatnią notkę makijażową - ostatnią, ponieważ sądzę, że forma vloga znacznie lepiej oddaje efekt uzyskany przy pomocy kosmetyków kolorowych niż same zdjęcia, jednak materiał do tej notki miałam przygotowany jeszcze zanim zaczęłam przygodę z vlogowaniem  i nie chciałam, by się zmarnował. Chciałabym więc pokazać Wam kilka kosmetyków kolorowych, po które sięgałam w letnim okresie, ale są to na tyle uniwersalne kosmetyki, że pomimo, iż letni okres jest już za nami, wciąż mogą pomagać nam podkreślać urodę!


Zacznijmy od kremów BB - w wakacyjnym okresie sięgałam po dwa produkty - niezmiennie ulubiony łagodzący krem BB Vianek (wersja jasna), który jest moim "must have" a także krem BB Couleur Caramel. O ile Vianek jest produktem już znanym i lubianym przez fanki naturalnych kosmetyków o tyle o Couleur Caramel można znaleźć niewiele informacji. Porównując oba produkty mogłabym wskazać, że Couleur Caramel ma lżejszą konsystencję i odrobinę jaśniejszy kolor ale za to wykazuje słabsze krycie. Nie jest ono słabe czy lekkie, mogłabym śmiało nazwać je średnim, ale w porównaniu do Vianka - mniejsze, jednak bez trudu daje się stopniować i w newralgicznych miejscach można dołożyć dwie warstwy produktu. 

Natomiast niebywałą zaletą kremu BB Couleur Caramel jest lekkość jego formuły - nie czuć go na skórze, szybko się wchłania i nie pozostawia wyczuwalnego filmu. Bardzo ładnie matowi skórę i jeśli nie nakładałam pod niego tłustego kremu z filtrem (np. robiąc wieczorem zdjęcia na blog) nie wymagał dodatkowej aplikacji pudru! 

Poniżej zdjęcie "przed" i "po" zastosowaniu kremu BB Couleur Caramel (przepraszam za różnice w oświetleniu - dlatego właśnie (między innymi) by uniknąć różnicy w świetle uważam, że vlog lepiej 
oddaje efekt stosowania kosmetyków kolorowych):


Chociaż kremy BB mają łączyć w sobie zarówno właściwości podkładu (upiększanie) jak i kremu (pielęgnacja), to jednak zawsze pod krem BB aplikuję "zwykły" krem a następnie krem z filtrem:


Łagodzący krem BB Vianek (wersja jasna)

INCI:
Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Vitis Vinifera Seed Oil, Zinc Oxide, Helianthus Annus Seed Oil, Titanium Dioxide, Glycerin, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Glyceryl Stearate, CI 77492, Cetearyl Alcohol, Echinacea Purpurea Root Extract, Stearic Acid, Hydroxystearic Acid, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Xanthan Gum, Phytic Acid, Parfum, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, CI 77491, CI 77499, CI 77007, Citral, Citronellol, Geraniol, Limonene, Linalool
 
Link do sklepu
Cena: ok. 30 zł / 50 ml


Krem BB Couleur Caramel (nr 11)

INCI:
Aqua (water), Rosa damascena flower water, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Octyldodecyl Myristate, Sesamum indicum seed oil, Polyglyceryl-6 Distearate, Glyceryl Stearate Citrate, Triglycerides C10-18, Argania spinosa seed oil, Prunus armeniaca kernel oil,  Butyrospermum parkii Butter, Cetyl alcohol, Olive Oil Decyl Esters, Squalene, Sodium Hyaluronate, Salicornia Herbacea Extract, Xanthan gum, Tocopherol, Helianthus annuus seed oil, Parfum, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium citrate, Lactic acid, Sodium hydroxide [+/– MAY CONTAIN : CI 77891 (Titanium dioxide) – CI 77491 (Iron oxides) – CI 77492 (Iron oxides) -CI 77499 (Iron oxides)]
 
Link do sklepu
Cena: ok 80 zł / 30 ml


Tusze, jakie wykorzystałam w ostatnim czasie to także Couleur Caramel wersja Backstage (pierwszy tusz tej marki z silikonową szczoteczką!) oraz Lovely Vampire Lashes - zapewne żaden z tych tuszy nie jest dla Was zaskoczeniem, ponieważ oba pojawiały się już na blogu. Z obu tuszy jestem bardzo zadowolona i stosuję je zamiennie - odkąd zmieniłam tusze na naturalne obserwuję, że moje rzęsy są w znacznie lepszej kondycji. Tusz Backstage Couleur Caramel bardzo mnie zaintrygował, dlatego mam zamiar wypróbować kolejne tusze tej firmy. Natomiast z siostrzanej marki Lovely - Wibo - znalazłam także tusz o dobrym składzie i także mam w planach po niego sięgnąć (niestety, ostatnimi czasy nie mogę na niego trafić w Rossmannie). 

Lista kosmetyków Wibo i Lovely o dobrych składach 


Vampire Lashes Lovely 
 

INCI:
Aqua, Synthetic Beeswax, Cera Alba, Jojoba Esters, Copernicia Cerifera Cera, Glycerin, Stearic Acid, Palmitic Acid, Aminomethyl Propanediol, Acacia Senegal Gum, Caprylyl Glycol, Hydroxyethylcellulose, Phenoxyethanol, Myristic Acid, Arachidic Acid, Behenic Acid, Oleic Acid, Tocopherol, CI 77499

Cena: ok. 15 zł / 8 g

Tusz do rzęs Backstage Couleur Caramel

INCI:
Aqua (Water) - Glycerin- Hydrogenated olive oil stearyl esters - Acacia senegal gum - Rosa damascena flower water - Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax - Sucrose Laurate - Glyceryl Behenate - Stearic acid - Palmitic acid - Glycerol stearate - Bentonite - Butyrospermum Parkii (Shea) Butter - Argania spinosa kernel oil - Xanthan Gum - Carrageenan - Sodium hydroxide - Tocopherol - Benzyl alcohol - Dehydroacetic acid - Parfum (fragrance) - Lactic acid - Silica. May contain +/-: CI 77499 (Irons oxide) - CI 77007 (Ultramarine blue).

Cena: ok. 70 zł / 9 ml

Link do sklepu


Będąc w temacie kosmetyków Lovely i Wibo (oczywiście tych, które mają ładne składy INCI!) postanowiłam zaopatrzyć się w kilka dodatkowych kosmetyków kolorowych!  Pierwszym kosmetykiem, który znalazł się wśród moich "must have" tej marki, jest paletka Choco Bons - widziałam na YT kilka tutoriali z użyciem tej paletki i byłam pod wrażeniem pigmentacji w porównaniu do ceny. Faktycznie łatwo pracuje się z tymi cieniami, dają się łatwo rozcierać i łączyć. Latem bardzo popularne były makijaże z elementami brązu, rudości i pomarańczu, dlatego intensywny, rudy kolor z powyższej palety mnie zaintrygował. Jednak poza tak szalonymi kolorami jak rudość czy granat, w palecie tej jest stonowany beż, brąz i oberżyna, które kolorystyką wpiszą się także w jesienne trendy. Kolejno wypróbowałam także pudry - rozświetlający HD Lovely i bananowy sypki Wibo. Oba pudry przypadły mi do gustu, jednak Wibo zdecydowanie bardziej podołał moim oczekiwaniom - pełną recenzję tych pudrów przedstawiałam Wam w osobnym wpisie, dlatego zainteresowanych odsyłam do lektury:

3 drogeryjne pudry o dobrych składach


Paletka Choco Bons

INCI:
Mica, Silica, Talc, Ethylhexyl Palmitate, Tridecyl Trimellitate, Squalane, Tocopheryl Acetate, Phenoxyethanol, O-Cymen-5-OL, Parfum, Benzyl Benzoate, [+/-]: CI 77891, CI 77499, CI 77510, CI 77266, CI 77491, CI 16035, CI 77007, CI 75470, CI 77163, CI 7749
 
Cena: ok. 20 zł / 6 g
Link do sklepu

Puder bananowy Wibo

INCI: 
Talc, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Mica, Magnesium Stearate, Silica, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Hexylene Glycol, Hydrolyzed Collagen, Parfum, Hexyl Cinnamal, Linalool, Benzyl Salicylate, [+/-]: CI 19140, CI 77491

Cena: ok. 17 zł / 5,5 g
 
 
HD Loose Powder Lovely
 
INCI:
Talc, Mica, Boron Nitride, Aroma, Lauroyl Lysine, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Sodium Saccharin, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Aqua, [+/-]: CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499

Cena: ok.17 zł / 5,5 g
 

Kolejno wypróbowałam także kredkę do brwi Wibo Feather Brow Crator w odcieniu Soft Brown i okazała się dotychczasowym hitem do brwi - z jej pomoca można wyczarować schludne i precyzyjne brwi ale jednocześnie wyglądające naturalnie. Pokazywałam Wam we vlogu z codziennym makijażem, jak wygląda efekt przed i po zastosowaniu tej kredki (przy okazji możecie tam zobaczyć również jak nakładać puder bananowy Wibo), efekt sięgania po kredkę do brwi możecie zobaczyć także poniżej:


Jak widzicie, na powyższym zdjęciu także jest efekt "przed i po" zastosowaniu tuszu - to Vampire Lashes od Lovely! Prawda, że efekt jest zauważalny? Pomimo dość grubej szczoteczki, aplikacja tego tuszu nie przysparza problemów. Sam tusz także nie osypuje się, nie kruszy, nie odbija. Jest to dla mnie tusz, po który mogę sięgnąć w każdej chwili, ponieważ zawsze mam go w swoich zapasach!

Feather Brow Creator

INCI:
Hydrogenated Castor Oil, Synthetic Japan Wax, Stearic Acid, Mica, Talc, Synthetic Beeswax, Squalane, Sorbitan Sesquioleate, Hydrogenated Coco-Glycerides, C10-18 Triglycerides, Tocopherol, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, [+/-]: CI 77499, CI 77492, CI 77491, CI 77891

Cena: ok. 16 zł / szt
Link do sklepu - soft brown
Link do sklepu - dark brown


W makijażu wciąż chętnie sięgam po kosmetyki mineralne - jak zwykle króluje u mnie marka Ecolore - ich kosmetyki mają bardzo długą datę ważności (zresztą to zaleta wszystkich minerałów) oraz są niesamowicie wydajne! Mam zaufanie do kosmetyków tej firmy dlatego chętnie testuję ich kolejne produkty. W dzisiejszym makijażu możecie zobaczyć bronzer Diani, rozświetlacz Daylight oraz cienie: Chocoholic (no. 015), Golden Rain (no. 004) oraz Raisin (no. 016). Całości makijażu oka dopełnia niesamowicie wydajny eyeliner Couleur Caramel.

Bronzer Diani no. 284 Ecolore

INCI:  
Mica, Titanium Dioxide, CI 77491, CI 77492, CI 77499

Cena: ok. 40 zł / 4 g


Rozświetlacz Daylight no. 251 Ecolore

INCI: 
Mica, Titanium Dioxide, CI 77492
Cena: ok. 40 zł / 4 g


Cienie Ecolore
 
INCI:  
Mica, Titanium Dioxide, CI 77492, CI 77491
 
Cena: ok. 30 zł / 1,7 g


Bio eyeliner Couleur Caramel

INCI:  
Aqua, Rosa Damascena Flower Water, Glycerin - Aloe Barbadensis Leaf Juice - Sucrose Palmitate, Xantan Gum, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Lactic Acid, Sodium Hydroxide [+/– May Contain : CI 77007, Silica, CI 7749]
Cena: ok. 65 zł / 4 ml
 


Jedną z najczęściej stosowanych pomadek latem była ta marki Felicea - odcień bladego, naturalnego różu idealnie komponuje się do dziennych makijaży. Dziś także możecie zobaczyć ją na ustach, ponieważ malując mocno oczy, stawiam na neutralne odcienie pomadek.

Pomadka nr 24 Szary Róż Felicea

INCI:
Ricinus Communis Seed Oil, Capric Triglyceride, Hydrogenated Vegetable Oil, Candelilla Cera, Copernicia Cerifera Cera, Cera Alba, Hydrogenated Coco Glycerides, Mica, Hydrogenated Palm Glycerides, Tocopheryl Acetate, C.I. 77891, C.I. 15850, C.I. 77491, C.I. 77492


Cena: ok. 30 zł / 4 g
Link do sklepu 


Jestem bardzo ciekawa, czy stosowałyście któreś z powyższych kosmetyków? Jak spisały się one u Was?