piątek, 29 kwietnia 2016

[327.] Odżywienie skóry przed słonecznymi dniami z firmą Vianek!


Jeszcze parę dni i- mam nadzieję- powitamy wiosnę w pełni! Tylko czy nasza skóra jest gotowa na odsłonięcie? Myślę, że aktualny czas to ostatni dzwonek żeby uporać się z suchą, łuszczącą i poszarzałą skórą!

Jednak nie każdej skórze pasuje ten sam kosmetyk. Dlatego zdecydowałam się pokazać Wam kilka kosmetyków firmy Vianek, które zadbają o maksymalną dawkę regeneracji i odżywienia- balsam, masło oraz olejek- oczywiście z serii pomarańczowej, odżywczej, która jest prawdziwą bombą substancji aktywnych i pielęgnujących skórę!


Linia odżywcza charakteryzuje się żółtopomarańczowym kolorem oraz obłędnym zapachem moreli, który długo utrzymuje się na skórze. Dedykowane są każdemu rodzajowi skóry, który wymaga mocnego odżywienia. Szczególnie polecam tę serię osobom, które chciałyby podkreślić oraz zachować na długo opaleniznę- wszystko dzięki olejowi rokitnikowemu zawartemu w składzie tych kosmetyków! Zresztą- nie sam rokitnik i morele znajdziecie w składzie. Sprawdźcie same!

Odżywczy balsam do ciała


Producent o produkcie:
"Aromatyczny balsam do ciała z ekstraktami miodunki, lnu i nagietka do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry. Odżywia, zmiękcza i uelastycznia. Dzięki zawartości olejów rokitnikowego i z pestek moreli długotrwale nawilża i wzmacnia naskórek, sprawiając, że staje się on bardziej sprężysty. Balsam wzbogacony został miodem – składnikiem, który znany jest ze swoich właściwości regenerujących."

Skład:
Aqua, 
Glycine Soja Oil - olej sojowy,
Glycerin - gliceryna, pomaga wiązać wodę w naskórku,
Sorbitan Stearate - emulgator dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Sucrose Cocoate - emulgator dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Mel Extract - miód,
Prunus Armeniaca Kernel Oil - olej z pestek moreli,
Glyceryl Stearate - emulgator dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Pulmonaria Officinalis Extract - ekstrakt z miodunki plamistej,
Linum Usitatissimum Seed Extract - ekstrakt z lnu,
Calendula Officinalis Flower Extract - ekstrakt z kwiatów nagietka,
Stearic Acid - emulgator dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Cetearyl Alcohol - emolient dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Hippophae Rhamnoides Oil - olej z rokitnika,
Lecithin - lecytyna,
Tocopheryl Acetate - witamina E, pełni rolę konserwantu,
Xanthan Gum - odpowiada za konsystencję,
Benzyl Alcohol - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Parfum, 
Dehydroacetic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Limonene - substancja zapachowa i konserwująca,
Linalool - substancja zapachowa i konserwująca.

Moja opinia:
Balsam ma bardzo lekką konsystencję, szybko się wchłania i nie zostawia tłustej warstwy. Spokojnie można go stosować na dzień bez obawy o pobrudzenie ubrań. Mimo lekkiej konsystencji spełnia obietnice producenta- systematycznie stosowany bardzo dobrze nawilża skórę, regeneruje, odżywia i pozostawia przyjemnie gładką. 

Dla kogo?
Dla osób, które nie lubią tłustej powłoki pozostawianej przez balsamy, dla osób o skórach, które nie wchłaniają kosmetyków zbyt szybko. Również dla tych, którzy preferują bardziej świeże, cytrusowe zapachy niż słodkie- dzięki zawartości Limonene oraz Linalool morelowy zapach balsamu został przełamany cytrusową nutą. 

 Cena: ok. 18 zł za 300 ml

Intensywnie odżywcze masło do ciała

 

Producent o produkcie:
"Puszyste, aromatyczne masło do ciała zawierające bogactwo składników intensywnie odżywczych (masło kakaowe, masło sheaolej rokitnikowy, olej z pestek moreli). Pielęgnuje każdy rodzaj skóry, przywracając jej komfort i aksamitną gładkość, szybko się wchłania. Po zastosowaniu skóra pozostaje miękka, idealnie nawilżona i elastyczna przez dłuższy czas."

Skład:
Aqua
Glycine Soja Oil - olej sojowy,
Glycerin - gliceryna, pomaga wiązać wodę w naskórku,
Persea Gratissima Butter - masło awokado,
Glyceryl Stearate - emulgator dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Sorbitan Stearate - emulgator dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Sucrose Cocoate - emulgator dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Cichorium Intybus Leaf Extract - ekstrakt z cykorii,
Theobroma Cacao Seed Butter - masło kakaowe,
Prunus Armeniaca Kernel Oil - olej z pestek moreli,
Lecithin - lecytyna,
Cera Alba - wosk pszczeli,
Hippophae Rhamnoides Oil - olej rokitnikowy,
Cetearyl Alcohol - emolient dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Tocopheryl Acetate - witamina E, pełni rolę konserwującą,
Xanthan Gum - poprawia konsystencję kosmetyku,
Benzyl Alcohol - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Parfum, 
Dehydroacetic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Limonene - substancja zapachowa i konserwująca,
Linalool - substancja zapachowa i konserwująca.

Moja opinia:
Myślę, że jest to najbardziej uniwersalny kosmetyk z całej trójki- ma bogatą konsystencję, jednak po kilku minutach wchłania się całkowicie i nie pozostawia tłustej warstwy. Nazwa "masło" może być trochę myląca- kosmetyk nie jest tłusty, bardziej przypomina mus albo gęsty balsam. Bardzo wydajny- niewielka ilość wystarcza do nasmarowania dużej powierzchni ciała. Masło ma oszałamiający, słodki zapach moreli!

Dla kogo?
Dla osób, które nie umieją określić typu swojej skóry oraz tych, którzy potrzebują mocnego nawilżenia i odżywienia bez uczucia lepkości. Jest to produkt dla tych osób, które oczekują natychmiastowego efektu. Kosmetyk spełnia obietnice producenta- skóra staje się gładka, sprężysta, nabiera zdrowego kolorytu, jest zdecydowanie odżywiona i nawilżona.

Cena: ok. 21 zł za 150 ml

Odżywczo-regenerujący olejek do ciała


Producent o produkcie:
"Intensywnie odżywczy olejek przeznaczony do pielęgnacji każdego rodzaju skóry. Wspaniale regeneruje i zmniejsza szorstkość. Zawiera bogaty w witaminy A i E, olej z pestek moreli, który widocznie nawilża i poprawia kondycję skóry. Po zastosowaniu skóra pozostaje napięta, elastyczna i zregenerowana."

Skład: 
Glycine Soja Oil - olej sojowy,
Vitis Vinifera Seed Oil - olej z pestek winogron,
Prunus Armeniaca Kernel Oil - olej z pestek moreli,
Hippophae Rhamnoides Oil - olej z rokitnika,
Tocopheryl Acetate - witamina E, pełni rolę konserwantu,
Parfum
Limonene - substancja zapachowa i konserwująca,
Hexyl Cinnamal - substancja zapachowa i konserwująca,
Linalool - substancja zapachowa i konserwująca.

Moja opinia: 
A to tłuścioszek! Jeśli macie bardzo suche skóry, które wymagają nie tylko nawilżenia ale także natłuszczenia- serdecznie polecam zainteresować się tym produktem. Bardzo mocno regeneruje i odżywia skórę, jednak nie wchłania się całkowicie i pozostawia tłustą powłokę. Świetnie nada się jako produkt do aromaterapeutycznego masażu (włączając w to masaż bańką chińską). Szybko i sprawnie niweluje łuszczącą się skórę. Obietnice producenta jak najbardziej zostały spełnione. 
Wypróbowałam ten olejek również do włosów i spisywał się wzorowo- włosy były po nim gładkie i łatwiej się rozczesywały. Dodawałam też odrobinę olejku do mieszanki OCM, dzięki czemu nabierała morelowego aromatu, który bardzo przypadł mi do gustu.

Dla kogo?
Dla osób o bardzo suchych skórach, które oprócz nawilżenia potrzebują również natłuszczenia i ochrony. Jest to bardzo uniwersalny kosmetyk- z powodzeniem spisze się jako produkt do masażu, olejowania włosów, czy jako produkt wzbogacający mieszankę OCM.

Cena: ok. 21 zł z 200 ml


Reasumując, uważam tę serię za bardzo udaną- kosmetyki posiadają ładne, naturalne składy z dużą ilością substancji odżywczych, co gwarantuje ich skuteczne działanie. W przypadku każdego kosmetyku obietnice producenta zostały spełnione. Skóra stała się odżywiona a do tego bardziej gładka i nawilżona. Kosmetyki zniewalają zapachem- szczególnie przypadł mi do gustu zapach masła i olejku, który jest bardziej słodki i morelowy, niż balsam. Z całej trójki, najbardziej polubiłam masło i mam nadzieję, że uda mi się przetestować kiedyś pozostałe warianty maseł firmy Vianek. Olejek do ciała był troszkę kłopotliwy ze względu na zbyt tłustą jak dla mnie konsystencję, dlatego znalazłam dla niego inne zastosowanie- bardzo polubiły się z nim moje włosy. Dodawałam odrobinę do mieszanki OCM, przez co nabierała ona lepszych właściwości odżywczych oraz przyjemnego zapachu. Jednak patrząc ekonomicznie- to właśnie olejek cenowo oraz pod kątem wydajności i uniwersalności wypada najkorzystniej =).

A czy Wy próbowałyście już któryś z kosmetyków firmy Vianek? Jakie są Wasze odczucia?
Pozdrawiam!

wtorek, 26 kwietnia 2016

[326.] Porównanie olejów makadamia różnych firm- ZSK, Nacomi, Etja, Ol`Vita









Moja cera uwielbia oleje! Stosuję je zarówno do mycia twarzy (metoda OCM) oraz zamiast kremu na noc. To właśnie oleje pomogły mi zwalczyć trądzik, z którym męczyłam się od wielu lat. 

Przetestowałam już wiele olejków, w końcu nadszedł czas na przetestowanie oleju makadamia. Do jego zakupu zachęciły mnie obietnice nawilżenia, wygładzenia, regeneracji i odżywienia skóry. Olej makadamia posiada mocno przeciwstarzeniowe właściwości, dzięki zawartości kwasu oleinowego, który jest antyoksydantem. Olej makadamia jest polecany do stosowania przy suchej, łuszczącej, wrażliwej skórze. 


Swój pierwszy egzemplarz oleju makadamia kupiłam na stronie zrobsobiekrem.pl - od razu zakochałam się w jego zapachu! Pachniał jak... ciasteczka makadamia z Subway! Jednak kto stosuje oleje ten wie, że zazwyczaj nie posiadają one przyjemnych zapachów. Dlatego postanowiłam zakupić oleje makadamia różnych firm, by móc porównać ich właściwości. Muszę przyznać, że byłam bardzo zdziwiona wynikami tego doświadczenia! 

Jeśli chodzi o olej ze sklepu ZSK, wykazywał średnie działanie- dobrze nawilżał skórę, jednak nie zauważyłam bardziej spektakularnych efektów stosowania. 

Cena: 6 zł za 30 ml


Kolejnym olejem makadamia był Nacomi- bardzo zdziwił mnie fakt, że jest w przezroczystej butelce oraz to, że jest bezbarwny. Zimnotłoczony olej makadamia posiada kolor żółty do brązowego. Powinien charakteryzować się orzechowym zapachem- ten egzemplarz w ogóle nie posiadał zapachu. Obejrzałam dokładnie etykietę produktu- nigdzie nie znajdowała się informacja, że jest to olej zimnotłoczony. Dopiero na stronie internetowej Nacomi wyczytałam, że jest to olej rafinowany. Jeśli chodzi o stosowanie- również nie zauważyłam spektakularnych efektów.

Cena: 9 zł za 30 ml


Olej firmy Etja okazał się strzałem w 10! Dopiero przy tym oleju zauważyłam spektakularne efekty- skóra była dużo gładsza, wypryski nie pojawiały się na niej prawie w ogóle, a jeśli jakiś się pojawił- całkiem szybko znikał. Skóra nabrała blasku i promienności- i dawno nie zebrała tylu komplementów od osób trzecich ;)

Warto zwrócić uwagę na opakowanie- ciemna butelka chroni substancje odżywcze zawarte w oleju przed promieniowaniem UV. Zakrętka posiada wygodny aplikator w formie pompki, dzięki czemu mamy pewność, że zawartość butelki jest sterylna. Sam olej makadamia ma intensywnie żółty kolor oraz zapach, który bardzo przypomina orzechy (absolutnie nie jest to zapach ciasteczek Subway ;)). 

Cena: 14 zł za 50 ml


Ostatnim z olejów makadamia, który intensywnie testuję jest ten z firmy Ol`Vita. Bardzo przypomina ten firmy Etja- również posiada charakterystyczny, oleisto-orzechowy zapach, jednak jego barwa jest mniej intensywna. Wykazuje bardzo podobne właściwości jak olej Etja- pomaga goić wypryski, nawilża i odżywia skórę, poprawia jej gładkość i elastyczność. Jednak w moim odczuciu, Etja była minimalnie skuteczniejsza.

Cena: 24 zł za 30 ml 


Wnioski z tego doświadczenia wyciągnęłam następujące: kolor oraz zapach powinny nam sugerować, że w oleju znajdują się substancje pielęgnujące a im intensywniejszy kolor oleju, tym lepsze działanie! Z tych olejów najbardziej polecam Wam wypróbować te firmy Ol`Vita oraz Etja, przy czym Etja jest w lepszej cenie i - wg mnie- działa odrobinę lepiej =)

A czy Wy stosowałyście olej makadamia? Jakie są Wasze doświadczenia?
Pozdrawiam!

niedziela, 24 kwietnia 2016

[325.] Planeta Organica, maska marokańska do włosów- jak spisała się u mnie?



Dawno nie pojawił się na blogu żaden post dotyczący pielęgnacji włosów- a to dlatego, że znalazłam kosmetyki, które są "pewniakami". Gwarantują mi dobrą fryzurę niezależnie od pogody- jednak, jak każda kobieta, postanowiłam odmienić coś w pielęgnacji włosów i postanowiłam wypróbować maskę marokańską firmy Planeta Organica. Maska ta zbiera wiele pochlebnych opinii na internecie- dziewczyny rozpisują się o jej właściwościach wygładzających włosy. Musiałam sprawdzić to u siebie!


Oczywiście nie kupiłabym kosmetyku, gdyby jego skład budził wątpliwości. Skład tej maski przedstawia się następująco:
  
Aqua - woda
Organic Argania Spinosa Kernel Oil - olej arganowy,
Organic Citrus Aurantium Amara Flower Oil - olej z kwiatu pomarańczy gorzkiej,
Laurus Nobilis Leaf Extract - ekstrakt z liści laurowych,
Olea Europaea Fruit Oil - oliwa z oliwek,
Eucalyptus Globulus Leaf Oil - olej z eukaliptusa,
Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil - olejek lawendowy,
Origanum Vulgare Extract - ekstrakt z oregano,
Cetearyl Alcohol - emolient dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Glyceryl Srearate - emulgator dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Behentrimonium Chloride - substancja myjąca i antystatyczna (zmniejsza elektryzowanie się włosów),
Cetyl Ether - emolient tłusty, plastyfikator - poprawia konsystencję kosmetyku,
Isopopyl Palmitate - wosk,
Cyclopentasiloxane - silikon,
Dimethiconol - silikon,
Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride - antystatyk, zmniejsza elektryzowanie się włosów,
Parfum, 
Benzyl Alcohol - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Benzoic Acid - konserwant,
Sorbic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Citric Acid  - konserwant.

Skład na początku jest wzorowy- znajdziemy w nim wiele olejków i ekstraktów roślinnych. Zdecydowałam się na zakup, ponieważ moje włosy bardzo lubią olej arganowy i oliwę a w połączeniu z m. in. olejem lawendowym, laurowym czy z kwiatu pomarańczy, spodziewałam się dobrych efektów. 

W masce znajdziemy również wosk i... silikony, które oblepiają one włos i blokują wchłanianie substancji odżywczych. Z silikonami sprawa jest sporna i są osoby, którym silikonowa pielęgnacja służy. U mnie natomiast nadmiar silikonów daje efekt podobny do przeproteinowania- włosy są suche, matowe i spuszone. Wiem, że niektórzy twierdzą, że silikon ulatnia się z włosa- nie zauważyłam jednak, żeby kiedykolwiek "odparowała" mi baza spod makijażu (a przecież są w niej te same silikony!). Nie wiem, czy wiecie, ale silikonami, które tworzą najtrudniejszą "powłokę" do usunięcia na skórze są właśnie te z grupy siloxanów- a więc np. Cyclopentasiloxane (dlatego są wykorzystywane np. w maściach po oparzeniach). Myślę, że kwestii silikonów powinnam napisać całkiem osobny post. Faktem jest, że moje włosy ich nie lubią i wolę ich unikać. Natomiast w tej masce jest ich niewielka ilość, dlatego postanowiłam zaryzykować.


Jak maska sprawdziła się u mnie?
Włosy rzeczywiście były wygładzone, dociążone ale bez efektu "przyklapnięcia"- wręcz przeciwnie, zachowały swoją objętość. Natomiast maska nie nadała włosom elastyczności, mięsistości czy mocnego połysku. Jest to jedna z lepszych masek, po które sięgałam podczas swojej włosomaniaczej przygody, jednak zdecydowanie lepiej spisuje się mój ulubieniec- maska jajeczna Babuszki Agafii.


Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się, że maska jajeczna pozostanie moim ulubieńcem. Ba- myślałam, że Planeta Organica okaże się lepsza i będę musiała wydawać dwa razy więcej pieniędzy na maskę do włosów (koszt maski Planeta Organica to ok. 30 zł, Babuszki Agafii- ok. 15 zł). Na moje szczęście- pozostanę przy Agafii. 

Po raz kolejny sprawdziła się u mnie zasada- to, co pasuje innym blogerkom i co polecają, niekoniecznie sprawdza się u mnie :). Myślę, że winą za brak "efektu wow" odpowiada obecność silikonów w masce.

A czy Wy ją znacie? Jakie są Wasze doświadczenia?
Pozdrawiam,

czwartek, 21 kwietnia 2016

[324.] Mleczko do ciała i dłoni "Midnight Magic" Aqua Mineral- miłe zaskoczenie w Rossmanie!


Dziewczyny, aż mnie nosi, muszę Wam napisać o balsamie do ciała, który wpadł mi w ręce wczoraj w... Rossmanie! Rzadko bywam w wielkich drogeriach, ponieważ ciężko znaleźć tam kosmetyki o dobrych składach- tym bardziej bohater dzisiejszej notki mile mnie zaskoczył!

Ale od początku:
Przeglądam kosmetyki kiwając z dezaprobatą głową- producenci obiecują "gruszki na wierzbie" a w każdym kosmetyku po który sięgam skład woła o pomstę do nieba. W sumie nie widziałam różnicy między kosmetykami za 10 zł a 50 zł. I natknęłam się na balsam Aqua Minerals - cena promocyjna- 16.19 zł. Myślałam, że parsknę śmiechem- "ciekawe, co może być w składzie kosmetyku za 16 zł?" Odwracam opakowanie patrzę na skład...


... i nie mam się do czego przyczepić! Skład wzorowy! 
Nie dowierzając w to co widzę przejrzałam skład drugi raz a potem trzeci. Stwierdziłam, że muszę wypróbować to cudo. Na mieszkaniu jeszcze kilkukrotnie sprawdzałam skład, czy aby na pewno w tej euforii nie przeoczyłam jakiegoś niechcianego składnika- nic takiego!

Aqua (Deionized Water), 
Caprylic/Capric Triglyceride - substancje występujące w naszej skórze, pomagają odbudować płaszcz hydrolipidowy skóry, zapobiegają ucieczce wody z naskórka,
Beeswax-Cera Alba - wosk pszczeli,
Cetearyl Alcohol - emolient dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Cetyl Alcohol - emolient dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil - olej sezamowy,
Cetearyl Glucoside - emulgator bezpieczny dla skóry i błon śluzowych, biodegradowalny, przyjazny dla środowiska,
Fragrance (Perfume)
Aloe Barbadensis Leaf Juice - sok z aloesu,
Gluconolactone - glukonolakton, substancja bardzo delikatnie złuszczająca naskórek i rozjaśniająca przebarwienia,
Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil- olej jojoba,
Maris Aqua (Dead Sea Water) - woda z Morza Martwego,
Calendula Officinalis Flower Oil - olej z kwiatów nagietka,
Dehydroacetic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Sodium Benzoate - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Olea Europaea (Olive) Fruit Oil - oliwa z oliwek,
Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil - olej ze słodkich migdałów,
Anthemis Nobilis (Chamomile) Flower Extract - ekstrakt z rumianku,
Persea Gratissima (Avocado) Oil - olej awokado,
Ginkobiloba Leaf Extract, - ekstrakt z miłorzębu,
Algae (Dunaliella) Extract - ekstrakt z alg,
Borago Officinalis (Borage) Seed Oil - olej z ogórecznika,
Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil - olej z wiesiołka,
Honey (Mel) Extract - ekstrakt z miodu,
Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Extract - ekstrakt z rozmarynu,
Tocopheryl Acetate - witamina E,
Panax Ginseng Root Extract - ekstrakt z korzenia żeń-szenia,
Benzyl Salicylate - składnik kompozycji zapachowej,
Butylphenyl Methylpropional - składnik kompozycji zapachowej,
Citronellol - składnik kompozycji zapachowej,
Hexyl Cinnamal - składnik kompozycji zapachowej,
Limonene - składnik kompozycji zapachowej,
Linalool - składnik kompozycji zapachowej.



A jaki ten balsam ma zapach! Bardzo delikatny, nienarzucający się ale utrzymujący się bardzo długo. Zapach kosmetyku nigdy nie powinien być wyznacznikiem, dla którego kosmetyk się kupuje, nie mniej jednak ciężko przejść obok tego zapachu obojętnie- jest intrygujący i oryginalny.

Konsystencja idealna na nadchodzące ciepłe dni! Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Przy tym skóra staje się aksamitnie gładka - aż nie mogłam się powstrzymać i po zastosowaniu balsamu wciąż miziałam się po ręce :). Myślałam, że taki efekt może być osiągalny tylko po użyciu silikonów (Cyclopentasiloxane, Dimethicone etc.) czy wosku syntetycznego (Isopropyl Myristate)- oczywiście po raz kolejny studiowałam skład i nie ma w nim tych substancji.


Jak dla mnie jest to absolutny hit i zdecydowanie najlepszy zakup od kilku miesięcy! Łatwo dostępny, w przystępnej cenie, skuteczny i co najważniejsze- naturalny! Sprawdźcie koniecznie, czy jest jeszcze w Waszym Rossmanie- jest objęty akcją promocyjną "cena na do widzenia", czyli zostaje wycofany z oferty. Łapcie póki jest! Zdecydowanie zostaje moim Ulubieńcem =)

Pozdrawiam!





PS Z ciekawości zerknęłam na ceny tego balsamu: w niektórych sklepach internetowych sięga aż 50 zł, tak samo na stronie producenta (14 $). Także Rossmanowskie 16 zł jest bardzo atrakcyjną ofertą i szkoda byłoby nie skorzystać!

wtorek, 19 kwietnia 2016

[323.] Krem na dzień Biolaven - krem dopasowany do potrzeb każdej skóry!


Przyznaję, że gdy rok temu usłyszałam, że Sylveco zamierza wprowadzić linię Biolaven, nie byłam zachwycona. "Linia z dodatkiem zapachowym? Bez ekstraktu z kory brzozy? Z mniejszą ilością składników aktywnych?"- myślałam, że Biolaven okaże się totalną klapą. Na szczęście bardzo się myliłam! 

Czas pokazał, że krótki, ale konkretny skład serii Biolaven pokochała moja skóra. Krem na dzień z tej serii wielokrotnie ratował moją skórę w czasie zimy. Zima się skończyła a ja wciąż zachwycam się działaniem tego kremu- jest niezastąpiony w pewnych sytuacjach. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, zapraszam do recenzji!


Po pierwsze - i najważniejsze!- zawsze sprawdzamy skład INCI na opakowaniu kosmetyku. To właśnie dzięki niemu możemy przekonać się przed zakupem, czy kosmetyk będzie nam pasował. INCI w odróżnieniu od opisu producenta, jest regulowane prawnie. Oznacza to, że dokładnie to, co jest w INCI, to znajduje się w kosmetyku. Więcej na temat tego, jak czytać składy INCI znajdziecie tutaj: KLIK

Skład INCI kremu Biolaven na dzień:
Aqua
Glycine Soja Oil - olej sojowy, wygładza i uelastycznia skórę, jest pomocny w przypadku gojenia podrażnień, działa przeciwstarzeniowo,
Vitis Vinifera Seed Oil - olej z pestek winogron, działa nawilżająco oraz wzmacnia barierę hydrolipidową skóry. Zawiera witaminę E oraz polifenole (w tym resweratrol), przez co hamuje procesy starzenia się skóry. Uelastycznia i wygładza skórę, wyrównuje jej koloryt, wpływa na uszczelnienie naczyń krwionośnych. Jest to olej z grupy "schnących"- wchłania się całkowicie do skóry i nie pozostawia tłustej warstwy, nie zapycha skór z tendencją do trądziku i łojotoku,
Sodium Stearate - emulgator dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Sucrose Cocoate- emulgator dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Glycerin - gliceryna pomaga wiązać wodę w naskórku, odpowiada za lepsze nawilżenie skóry,
Urea - mocznik, działa nawilżająco oraz zmiękczająco. Ułatwia wnikanie substancji odżywczych wgłąb skóry,
Xylitol - ksylitol (cukier), pomaga wiązać wodę w naskórku, odpowiada za lepsze nawilżenie skóry,
Glyceryl Stearate - emulgator dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Stearic Acid - emulgator dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych, odpowiada również za stabilizowanie emulsji. Wzmacnia warstwę hydrolipidową skóry, przez co działa pośrednio nawilżająco,
Cetearyl Alcohol - emolient dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych, wzmacnia warstwę hydrolipidową skóry, przez co działa pośrednio nawilżająco,
Tocopheryl Acetate - witamina E, pełni rolę konserwantu,
Xanthan Gum - składnik odpowiadający za odpowiednią konsystencję, dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Benzyl Alcohol - substancja występująca w olejkach eterycznych, w których zapobiega rozwojowi mikroorganizmów. Jest to konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych,
Lavandula Angustifolia Oil - olejek lawendowy, działa rozluźniająco na mięśnie, co opóźnia proces powstawania zmarszczek mimicznych, dodatkowo ma silne działanie przeciwzapalne- pomaga goić trądzik i zapobiega powstawaniu krostek. Zmniejsza wydzielanie sebum.
Parfum
Dehydroacetic Acid - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych


Jak same mogłyście zauważyć- skład kremu Biolaven jest na prawdę dobry! Dzięki zawartości oleju sojowego oraz z pestek winogron, krem ma działanie przeciwstarzeniowe oraz mocno nawilżające, natomiast olejek eteryczny z lawendy sprawia, że kosmetyk zmniejsza wypryski i przetłuszczanie się skóry.

Krem ma ciekawą konsystencję- jest lekka, jednak zostawia na twarzy delikatny film. Ta konsystencja sprawia, iż mimo tego, że krem jest dla mnie zbyt gęsty do stosowania wiosną, zimą sprawdził się fenomenalnie! Lekko odwodniona skóra od wiatru i mrozu dobrze wchłaniała krem, nie buntując się- nie pojawiały się wypryski! Za to czułam, że skóra jest dobrze nawilżona i chroniona przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi.

Wiosna rozpoczęła się na dobre, moja skóra nie wymaga już dodatkowej ochrony, jednak nie odstawiłam kremu. Od niedawna zaczęłam systematycznie uczęszczać na basen. Po każdej wizycie na pływalni skóra była ściągnięta i odwodniona. W dodatku pojawiały się na niej dodatkowe wypryski (cóż, ciepłe i wilgotne miejsce to raj dla bakterii)! Krem Biolaven zastosowany po wizycie na pływalni mocno nawilża skórę, odżywia i zapobiega pojawieniu się pryszczy. Obawiałam się, że regularne wizyty na basenie sprawią, że cera będzie w tragicznym stanie. Na szczęście Biolaven przybył z ratunkiem =).

Krem posiada delikatny zapach winogron. Wrażliwe nosy mogą wyczuć nutę lawendy, jednak "podbija" ona jedynie aromat winogronowy. Wykorzystany w tym kremie dodatek zapachowy jest jednym z najrzadziej alergizujących. Znam osoby, które mimo problemów z wrażliwą i alergiczną cerą, chętnie sięgają po serię Biolaven.


Krem ten możecie kupić stacjonarnie w sklepach zielarskich, aptekach, wybranych drogeriach oraz sieci sklepów Auchan i Real lub internetowo na stronie producenta: KLIK. Kosztuje ok. 25 zł a wystarcza na 2 miesiące stosowania.

Aktualnie firma Sylveco zorganizowała akcję promocyjną, która trwa do końca kwietnia- kupując na dermokonsultacjach kosmetyki za ponad 50 zł otrzymacie krem Biolaven gratis (wersję na noc). Wykaz miast i terminów dermokonsultacji znajdziecie tutaj: KLIK - nie są one płatne, także warto z nich skorzystać!

Znacie Biolaven? Testowałyście ten krem? Czekam na Wasze opinie!
A jeśli chciałybyście kupić krem firmy Sylveco, jednak nie wiecie, który wybrać do swojego typu cery, zapraszam do osobnej notki: KLIK

Pozdrawiam serdecznie! =)

wtorek, 12 kwietnia 2016

[321.] Żele aloesowe- uwaga na składy!



Żel z aloesu to półprodukt, który dobrze jest mieć zawsze w łazience. Poradzi sobie zarówno z suchością skóry jak i z niechcianymi wypryskami. Będzie również niezastąpiony w przypadku pielęgnacji poparzeń, zadrapań, zgrubień skóry, ponieważ bardzo dobrze wspomaga regenerację i gojenie się tkanek. 

Jednak przeglądając składy różnych żeli aloesowych byłam w szoku- w wielu z nich pojawiały się szkodliwe dodatki. Dziś chciałabym pokazać Wam składy różnych żeli aloesowych. Porównując żele najczęściej spotykanych firm, zdecydowałam się na ten z firmy Equilibra. Spójrzcie na skład:


Aloe Barbadensis Leaf Juice - sok  z liści aloesu, aż w 98% !
Xanthan Gum - substancja poprawiająca konsystencję,
Sodium Benzoate - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych przez komisje certyfikujące,
Potassium Sorbate - konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych przez komisje certyfikujące,
Citric Acid - kwas cytrynowy, naturalny konserwant.

W tubce oprócz żelu aloesowego znajdziemy nieszkodliwe konserwanty oraz substancję poprawiającą konsystencję. Są dodane w niewielkich ilościach i nie wpływają na działanie żelu. Dzięki nim żel nie zastyga oraz nie psuje się. 

Każdy wie, że żel aloesowy wykazuje działanie nawilżające. Zawarte w nim substancje pomagają wiązać wodę w naskórku (jest humektantem), dlatego aloes jest polecany dla skór suchych, odwodnionych. Ale nie tylko! Żel aloesowy zawiera w swoim składzie niewielkie stężenie kwasu salicylowego, który zniweluje suche skórki, uczucie szorstkości oraz pomoże goić wypryski i będzie zmniejszał łojotok. 


Jak stosować żel aloesowy? 
Jest na to wiele sposobów! Można nakładać sam żel na twarz- wtedy zasychając, daje uczucie, jakbyśmy posmarowały się białkiem jaja- tworzy się cienka, sucha warstwa, która po ok. 1 minucie wchłania się i znika, pozostawiając zmatowioną skórę. Można również mieszać odrobinę żelu z kremem lub olejkiem i taką mieszankę aplikować na twarz- wtedy nie czujemy ściągnięcia ani "efektu  białka jaja" a aloes działa równie skutecznie.

Aloes można również wykorzystywać w pielęgnacji włosów- nakładam żel na suche włosy, następnie nakładam olej. Tak trzymam włosy ok. 2 h lub więcej po czym myję głowę. Aloes sprawia, że włosy nie są oklapnięte, są bardziej puszyste ale bez efektu "siana", którego unikam jak ognia :). Brak spuszenia włosów zawdzięczamy nałożeniu oleju na aloes. Warto wykonywać taki zabieg raz na jakiś czas, ponieważ włosy w dotyku będą wyraźnie bardziej sprężyste i grubsze.

Jak często używać żel aloesowy?
Nie używam tego żelu aloesowego codziennie, ponieważ moja skóra nie lubi kwasów i przy ciągłym stosowaniu aloesu zaczyna mocniej się czerwienić. Jednak z powodzeniem używam aloesu w połączeniu z olejkiem ok. 1x w tygodniu na noc. Już na drugi dzień skóra jest bardziej napięta, nawilżona a wypryski ładnie znikają! To samo dotyczy włosów- optymalna ilość stosowania żelu aloesowego to 1x na tydzień, dwa, chociaż to zależy od porowatości włosów oraz wilgotności powietrza. Warto wypróbować u siebie!

Żel firmy Equilibra mogę polecić z ręką na sercu, jeszcze nie spotkałam się stacjonarnie z tak dobrym składowo, czystym żelem aloesowym. Dostępny jest w aptekach (jeśli nie ma go na stanie, poproście, żeby farmaceuci ściągnęli z hurtowni). Kosztuje ok 20 zł i jest niesamowicie wydajny!

A teraz pokażę Wam składy innych żeli aloesowych- wielokrotnie trzymałam je w rękach, myślałam nad zakupem, ale jednak koniec końców odkładałam na półkę:


Aqua, Aloe Vera (Aloe Barbadensis) Extract, Propylene Glycol, Gliceryne, Symphytum Officinale Extract, D-Panthenol, Carbomer, Triethanolamine, Allantoin, DMDM Hydantoin
W żelu firmy GorVita mamy więcej wody niż aloesu. Zaraz po aloesie w składzie znajduje się glikol propylenowy, który wprawdzie dodatkowo nawilża skórę, ale jednocześnie podrażnia gruczoły łojowe co w konsekwencji może wpłynąć na większy łojotok i częstsze pojawianie się pryszczy. Następnie znajdziemy w składzie żywokost, d-pantenol, allantoinę, które będą łagodzić podrażnienia. Na samym końcu znajduje się konserwant zaliczany do grupy donoru formaldehydu- powoduje alergie i podrażnienia skóry. Ze względu na mnogość dodatków nie nazwałabym tego produktu czystym żelem aloesowym.

Aqua, Cetearyl Alcohol, Mineral Oil, Starate, Propylene Glycol, Glycerin, Kalanchoe Pinnata, Aloe Barbadensis, Aesculus Hippocastanum, Ceteareth 20, Dimethicone, Carbomer, Triethanolamne, Allantoin, Panthenol, DMDM Hydantoin, Fragrance
Tutaj wprawdzie kosmetyk jest opisany jako żel z żyworódki wzbogacany aloesem, nie mniej jednak też przykuł moją uwagę. Co znajdziemy w składzie? Znów więcej wody niż substancji aktywnych. Na drugim miejscu w składzie nieszkodliwy emolient a później... parafina! Dalej w składzie glikol propylenowy, o którym pisałam Wam wyżej i dopiero po tych substancjach mamy żyworódkę i aloes. Następnie ekstrakt z kasztanowca, alantoina, pantenol ale także silikon, pochodną formaldehydu i sztuczny dodatek zapachowy!

Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Panthenol, Glycerin, Allantoin, Carbomer, Sodium Hydroxide, Ethylparaben, 2-bromo-2-nitropropane-1,3-diol
W żelu firmy Altermedica również więcej jest wody niż aloesu, dalej mamy dodatki takie jak pantenol, glicerynę, alantoinę. Niestety, wśród konserwantów znajdziemy paraben i donor formaldehydu. 

Skład: Aloe Barbadensis
Skład wzorowy, chociaż obawiałabym się, czy produkt się nie zepsuje, jeśli nie jest konserwowany ;)

Aloe Barbadensis Leaf Juice, Allantoin, Disodium EDTA, Trehalose, Sodium Hyaluronate, Methylpropional, Sodium Polyacrylate, Carbomer, Tromethamine, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Polysorbate 20, Fragrance, Water, Glycerin, Malva Sylvestris (Mallow) Extract, Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract, Primula Veris Extract, Alchemilla Vulgaris Extract, Veronica Officinalis Extract, Melissa Officinalis Leaf Extract, Achillea Millefolium Extract, Butylene Glycol, Ethyl Hexanediol, 1,2-Hexanediol Citrus Limon (Lemon) Fruit Extract, Citrus Aurantifolia Fruit Extract, Hydrolized Collagen.

Na ten żel panuje aktualnie największy szał a to wszystko za sprawą koreańskiej marki Skin79- pielęgnacja skóry w sposób azjatycki zyskuje coraz większą rzeszę fanek. Jak widzicie, żel ten chociaż ma bogaty skład, zawiera w sobie substancje, które mogą przynieść więcej szkody niż pożytku- glikol, polisorbat i donor formaldehydu (substancje drażniące).
Ze wszystkich wymienionych żeli, Equilibra i Organic Heaven wybijają się pod względem składu. Jeśli chcecie wypróbować, jak zachowuje się czysty żel aloesowy, polecam. Dodatki takie jak żywokost, żyworódka, pantenol, alantoina czy gliceryna mogłyby wzbogacić działanie pozostałych żeli, jednak producenci pododawali różnych innych substancji, które niekoniecznie będą dobrze tolerowane przez nasze skóry. Natomiast wtedy trzeba mieć na uwadze fakt, iż taki produkt może zachowywać się odrobinę inaczej, niż czysty żel aloesowy =).

A czy Wy próbowałyście kiedyś któregoś z tych żeli? Jak się spisywały? Zerknęłyście w skład?
Pozdrawiam!

sobota, 9 kwietnia 2016

[320.] Denko marzec 2016r. - same naturalne kosmetyki!



 
Wraz z początkiem nowego miesiąca, czas podsumować kosmetyki wykończone w kwietniu. Tym razem denko nie jest duże, nie mniej jednak mam nadzieję, że uda mi się zainteresować Was którymś z tych kosmetyków! Zapraszam do kolejnego postu z serii "denko"!


Pielęgnacja twarzy:


1. Hydrolat z Jagodliny Wonnej (Ylang-Ylang), zrobsobiekrem.pl - hydrolat posiada niesamowicie przyjemny zapach! Bardzo przypomina zapach oliwki Bambino, jednak wątpię, żeby był to zapach Ylang-Ylang (mam olejek eteryczny Ylang-Ylang ze ZSK i pachnie całkiem inaczej... ). Hydrolat ten posiada właściwości relaksujące, rozluźniające, uspokajające i tonizujące. Dlaczego te właściwości są tak istotne? Jeśli jesteś osobą, u której pojawiają się zmarszczki mimiczne, ponieważ marszczysz brwi, unosisz je do góry, często i szeroko się śmiejesz, czy mrużysz powieki, powinnaś pamiętać o relaksacji mięśni twarzy, by złagodzić pogłębianie się tych zmian. Nie zawsze ma się czas na masaż twarzy, dlatego hydrolat z Ylang-Ylang może być bardzo pomocny! Natomiast przywracanie prawidłowego pH skóry sprawia, że lepiej wchłaniają się substancje odżywcze z kosmetyków do skóry.
Cena: 12.50 zł

2. Glinka biała "porcelanowa", zrobsobiekrem.pl - kosmetyk, który wywołał u mnie reakcję alergiczną. Nie należę do osób o wrażliwej cerze, nie mam problemów z alergiami, tym bardziej byłam niemile zaskoczona, gdy po zmyciu glinki miałam mocno zaczerwienioną, zaognioną i lekko spuchniętą twarz. Trzymałam ją na twarzy nie dłużej niż 2 minuty a moja cera tak mocno zareagowała.
Cena: ok. 12 zł
Pełna recenzja: KLIK

3. Chińska biała glinka z ekstraktem z bambusa - a tu dla odmiany glinka, która okazała się najlepszą, jaką do tej pory stosowałam! Mimo, że wykorzystywałam ją nawet codziennie do mycia buzi, nie spowodowała zaczerwienienia ani podrażnienia. Bardzo dobrze matowiła skórę, zwężała pory i oczyszczała.
Cena: ok. 10 zł
Pełna recenzja: KLIK

4. Peeling ze skały wulkanicznej, zrobsobiekrem.pl - gratka dla osób o ograniczonym budżecie! Jest to półprodukt- w opakowaniu znajdziemy zmieloną skałę wulkaniczną, bez żadnych innych dodatków. Są to drobinki minimalnie większe od piasku. Jeśli przechowujemy produkt w suchym miejscu i dbamy o czystość, peeling nie ma szans się zepsuć/przeterminować! A wydajność ma niesamowitą! Do wykonania peelingu potrzebujemy odrobinę żelu do mycia twarzy lub oleju, do tego dodajemy peeling (mi wystarczyła taka ilość, jaką odciskałam lekko wilgotnym palcem prosto z opakowania). Bardzo dobrze złuszcza naskórek a dzięki temu, że jest to półprodukt, same możemy zadecydować, do jakiego kosmetyku go wykorzystamy oraz czy wolimy, by był mocniejszy (weźmiemy wtedy więcej półproduktu) czy delikatniejszy.
Cena: 4 zł

5. Ekstrakt z ananasa (bromelaina) zrobsobiekrem.pl - mam cerę naczynkową, dlatego postanowiłam wypróbować bromelainę jako peeling enzymatycznych. Trzymałam na twarzy ok. 5 minut, po czym skóra zareagowała bardzo mocno- zrobiły się czerwone plamy, skóra była mocno podrażniona. Moja skóra nie przepada za kwasami, stwierdziłam, że najwyraźniej nie lubi żadnych peelingów chemicznych, nawet tak łagodnych jak bromelaina. Podrzuciłam kosmetyk współlokatorce- podrażnienie i plamy  wystąpiły również u niej. Dałam spokój tej substancji- wolę pozostać przy peelingach drobnoziarnistych.
Cena: ok. 7 zł

6. Balsam do ust Laura Conti- ma całkiem przyjemny skład, chociaż nie naturalny w 100%. Natomiast posiada w sobie filtry przeciwsłoneczne, dlatego dałam temu produktowi szansę. Niestety, bardzo szybko zepsułam opakowanie... Myślę, że wrócę do tego balsamu latem, żeby móc chronić usta przed wpływem promieni UV. Cena produktu jest przystępna, kosmetyk jest bardzo wydajny a do tego dostępny w Rossmannie!
Cena: ok. 12 zł

7. Odżywcza pomadka z peelingiem, Sylveco - kosmetyk, który na stałe zagościł w mojej łazience! Raz w tygodniu, wieczorem, wykonuję peeling z użyciem tej pomadki. Nie zmywam- pozostawiam na całą noc (jest to możliwe, ponieważ drobinki peelingujące to cukier i rozpuszczają się podczas zabiegu). Rano usta są idealnie gładkie, nie mają żadnych suchych skórek a do tego odpowiednio nawilżone i zregenerowane! Duży plus za całkowicie naturalny skład pomadki- trzeba pamiętać, że to, co nakładamy na usta, zazwyczaj zostaje przez nas zjedzone ;).
Pełna recenzja: KLIK
Cena: ok. 10 zł


Pielęgnacja ciała:


1. Delikatny żel do ciała, Sylveco - wzorowy skład! Brak SLS, SLES oraz pochodnych, łagodne substancje myjące a do tego kwas mlekowy (działanie delikatnie złuszczające, nawilżające), alantoina (działanie łagodzące, gojące) i mocznik (działanie nawilżające, zmiękczające). Szczególnie polecam osobom, które mają problemy z wypryskami na ciele, osobom z okołomieszkowym zapaleniem skóry czy łuszczycą. Kosmetyk jest hypoalergiczny, posiada naturalny zapach olejku eterycznego z mięty. Idealny na nadchodzące ciepłe dni!
Cena: ok. 18 zł

2. Hawajski olej pod prysznic (tonizujący), Eco Laboratories - dobrze myjący produkt, nie podrażnia, nie powoduje świądu. Nie ma też działania nawilżającego mimo, iż nazwa mogłaby sugerować inaczej. Osoby, które nigdy nie stosowały kosmetyków bez SLS na pewno powinny go wypróbować, jednak na weteranach naturalnej pielęgnacji nie zrobi wielkiego wrażenia.
Cena: ok. 16 zł

3. Balsam do pielęgnacji biustu, Nacomi Pregnant Care - miałam nadzieję, że kosmetyk zadziała również na biust osoby, która nie zalicza się do grona "pregnat"- w końcu producent obiecywał ujędrnienie a ujędrnić można się zawsze! Niestety, składnik, który ma za to odpowiadać (palma sabałowa) znajduje się pod koniec składu. Balsam ma bardzo dobry, naturalny skład, jednak nic poza nawilżeniem skóry nie zaobserwowałam. A szkoda...
Pełna recenzja: KLIK
Cena: ok. 24 zł

4. Olej z nasion pietruszki, Ol`Vita - olej ten posiada właściwości rozjaśniające przebarwienia dzięki zawartości witaminy C oraz apiolu. Zmniejszył przebarwienie, które posiadam na łydce. Raczej przebarwienie nie zniknie całkiem do zera, nie mniej jednak zamierzam za jakiś czas znów wrócić do tego oleju, ponieważ efekt jest zadowalający!
Pełna recenzja: KLIK
Cena: ok. 22 zł

5. Peeling kojąco-wygładzający z mielonymi nasionami jeżyny, Vianek - peeling posiada bardzo delikatne drobinki, także absolutnie nie powinnyście się go obawiać! Jeśli macie skórę podrażnioną, szorstką, warto po niego sięgnąć. Do tego bardzo przyjemnie pachnie- jak sama nazwa wskazuje- jeżynami!
Cena: ok. 25 zł


Pielęgnacja włosów:


1. Szampon do włosów osłabionych i łamliwych, Eco Laboratories - szampon, z którym chyba już nigdy się nie rozstanę! Wygładza włosy, bardzo mocno zmniejsza puszenie, dyscyplinuje je. Jeszcze nigdy nie stosowałam szamponu, który sprawiłby, że moje włosy wyglądają tak zdrowo i pięknie (a swoje przeszły!)
Pełna recenzja: KLIK
Cena: ok. 16 zł

2. Szampon-aktywator wzrostu włosów Beluga, Natura Siberica for Men - zanim odkryłam w/w szampon Eco Laboratories, to szamponem, który dobrze umiał okiełznać moje włosy był właśnie ten szampon-aktywator. Delikatnie pobudza wzrost włosów, dobrze je wygładza (jednak nie aż tak, jak Eco Laboratories!). 
Cena: ok. 20 zł

3. Łopianowa maska do włosów (wzmacniająca), Babuszka Agafia - posiada w składzie sporą dawkę protein, które wzmacniają włos. Tylko z proteinami nie można przesadzać, bo wtedy dojdzie do mocnego spuszenia fryzury (a u mnie o ten efekt na prawdę łatwo!). Stosowałam tę maskę raz na 1-2 tygodnie. Dzięki temu włosy były mocniejsze, w dotyku bardziej mięsiste i elastyczne.
Cena: ok 15 zł


I to byłoby na tyle! Czy znacie któreś z tych kosmetyków? Koniecznie podzielcie się opinią!
Pozdrawiam,