środa, 29 kwietnia 2015

[207.] Maska do włosów z peelingiem- Planeta Organica- recenzja.


Cześć Dziewczyny!

Dziś chciałabym opisać Wam maskę do włosów z peelingiem. Pełna nazwa tego kosmetyku to: "Planeta Organica, Morze Martwe, maska do masażu poprawiająca wzrost włosów"- czy się u mnie sprawdziła? Zapraszam do recenzji!


Pomysł na peelingowanie skalpu zrodził się już dawno w moim czerwonym łebku. Zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami na temat tego zabiegu, postanowiłam wykonać sama taki kosmetyk. Na pierwszy ogień zmieszałam szampon z drobinkami skały wulkanicznej. Drobinki te były bardzo małe, sądziłam więc, że bez problemu dotrą do skalpu. Niestety, taki peeling okazał się niewypałem.

Postanowiłam poszukać gotowego produktu do włosów z peelingiem, by móc ocenić, jaką konsystencję i jaką wielkość drobinek powinien posiadać. Mój wybór padł na maskę Planeta Organica.


Drobinki granatu zawarte w kosmetyku są dość duże, jednak nie aż tak jak kawałeczki cukru. Masowanie nimi skalpu nie jest wyczuwalne i po pierwszym użyciu miałam wrażenie, że nie wykonałam zabiegu poprawnie. Jednak podczas schnięcia włosów zaczęłam odczuwać delikatne podrażnienie skalpu. Było to odczuwalne jedynie przez pierwszy dzień po użyciu maski.

Kosmetyk stosuję raz w tygodniu, by pozwolić skórze się zregenerować. Po kolejnych aplikacjach maski już nie miewam uczucia podrażnienia, chociaż wiem, że peeling został wykonany prawidłowo. Po zastosowaniu maski włosy są odbite od nasady i efekt ten utrzymuje się przez cały dzień. Maska wygładza włosy, chociaż ja lubię wzbogacać ją o d-pantenol, ponieważ moje ekstremalnie puszące się włosy wymagają dodatkowego dociążenia.

Drobinki bezproblemowo wypłukują się z włosów podczas spłukiwania produktu bieżącą wodą. Czy maska poprawiła porost włosów? Myślę, że stosowałam ją zbyt rzadko, by móc to ocenić, nie mniej jednak, działanie wcierek przeciw wypadaniu włosów, po peelingu było odczuwalnie lepsze!


Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol (substancja zmiękczająca), Olea Europaea Fruit Oil (oliwka z oliwek), Cetyl Esters (emolient, wł. zmiękczające), Behentrimonium Chloride (delikatny detergent), Cetrimonium Chloride (ułatwia spłukiwanie produktu), Bis-Cetearyl Amodimethicone (lekki silikon), Punica Granatum (Pomegranate) Seed Powder (zmielone nasiona granatu), Hydrolyzed Lupine Protein (hydrolizowane proteiny łubinu trwałego), Panthenol, Theobroma Cacao Butter/ Dicaprylate /Dicaprate /Xanthan Gum (fitomleczko kakaowe), Juglans Regia Oil (olej orzecha włoskiego), Organic Persea Gratissima (Avocado) Fruit Oil (organiczny olej awokado), Cyclopentasiloxane (silikon ciężki), Maris Sal (sól z Morza Martwego), Benzoic Acid (naturalny konserwant), Dehydroacetic Acid (naturalny konserwant), Benzyl Alcohol (naturalny konserwant), Parfum, Hydroxyethylcellulose (zagęstnik), Citric Acid (konserwant).

Skład bardzo bogaty w składniki aktywne, jednak do najlepszych nie należy. Składniki aktywne znajdują się za substancjami zmiękczającymi włos otrzymywanymi chemicznie- stąd zapewne przystępna cena (ok. 25 zł). W składzie znajdziemy też silikony- moje włosy lubią jedynie od czasu do czasu zostać przesmarowane serum silikonowym, poza tym nie tolerują silikonów w produktach do włosów.

Włoski na drugi dzień po zastosowaniu maski:

Lekki puch jest, jednak moje włosy nie są w idealnej kondycji, wciąż o nią walczę :)

Czy mogę polecić tę maskę? Dla osób początkujących w temacie peelingu skalpu jak najbardziej! Zwłaszcza, że stosujemy ją raz na jakiś czas. Dodatkowo można ją wzbogacać o swoje ulubione półprodukty, co również daje nam świetną bazę dla stworzenia idealnej maski.

Teraz, gdy już wiem jak powinien prezentować się peeling do skalpu, będę próbowała wykonać go własnoręcznie. A czy Wy peelingujecie skórę głowy? Miałyście może styczność z tą maską?

Pozdrawiam serdecznie!
Azime

niedziela, 12 kwietnia 2015

[203.] Nowości Sylveco: wygładzająca odżywka do włosów i lniana maska- pierwsze wrażenia.


Cześć Dziewczyny!

Jeśli czytacie mój blog to wiecie, że jestem fanką naturalnej pielęgnacji. Pracuję jako dermokonsultantka firmy Sylveco i z przyjemnością zapoznaję klientów z tajnikami naturalnej pielęgnacji.

Firma Sylveco niedawno wypuściła na rynek dużo nowości- najpierw linię Biolaven, o której pisałam Wam już w tym poście: KLIK! Oprócz tego, firma dodała do swojej oferty odżywkę i maskę do włosów, które były bardzo wyczekiwane przez klientów!

Dziś postanowiłam pokazać Wam efekty po zastosowaniu obu kosmetyków. Jeśli jesteście ciekawi, jak wyglądają włosy po całkowicie naturalnej, bezsilikonowej pielęgnacji, zapraszam na post!

Najpierw, na całą noc nałożyłam na włosy odżywczy olej firmy Bania Agafii. Olej nałożyłam od wysokości ucha aż po same końce, metodą "na sucho". Olej towarzyszy mi już od dobrych kilku miesięcy, na pewno pojawi się jego osobna recenzja:


Rankiem, zanim umyłam włosy, zwilżyłam je wodą i nałożyłam na włosy lnianą maskę (na ich całą długość). Włosy zwinęłam w koczek, nałożyłam foliowy czepek a na to zimową czapkę.


Maska zawiera:
- ekstrakt z lnu- zapobiega utracie wody z włosa, podkreśla skręt loków i fal oraz nabłyszcza włosy,
- olej kokosowy- ma możliwość wniknięcia w strukturę włosa i odżywienie go od wewnątrz,
- pantenol, olej z pestek winogron- wygładzają i dociążają włos,
- kwas mlekowy- zamyka łuski włosa.

Maska ma gęstą, zbitą konsystencję i niewielka ilość wystarczy do nałożenia na całe włosy. Zapach ma bardzo delikatny, ledwie wyczuwalny, charakterystyczny dla naturalnych kosmetyków.

Po godzinie zaczęłam masować włosy, by pomóc masce zemulgować całkowicie wcześniej nałożony olej. Dzięki temu olej łatwiej jest zmyć z włosów. Przystąpiłam do mycia głowy a użyłam w tym celu szamponu z linii Biolaven:


Zawiera w sobie łagodny detergent- glukozyd laurylowy- który nie podrażnia skóry głowy. Poza tym w składzie znajdziemy olej z pestek winogron, olejek lawendowy, proteiny owsa, pantenol i kwas mlekowy. Włosy umyłam dwukrotnie, by całkowicie pozbyć się resztek oleju i maski.

Następnym krokiem było nałożenie wygładzającej odżywki do włosów Sylveco na 15 minut i spłukanie jej:


Odżywka zawiera w sobie:
- ekstrakt z łopianu- pobudza porost włosów, pomaga zwalczyć łupież,
- olejek sosnowy- zmniejsza wypadanie włosów na tle łojotokowym,
- pantenol, olej z pestek winogron- wygładzają i dociążają włosy,
- oliwa z oliwek- kondycjonuje włosy, nawilża i nadaje połysk, pomaga w walce z łupieżem,
- olej arganowy- wzmacnia włosy.

Efekty po wyschnięciu włosów są następujące:


Włosy są ładnie dociążone, nie puszą się a falujące się końcówki są ładnie podkreślone. Przede wszystkim włosy bardzo ładnie się błyszczą! Również czuć, że są dobrze nawilżone i odżywione.

Myślę, że jeszcze nie raz powtórzę taki zabieg, bo jestem bardzo zadowolona z jego efektów!
Dajcie znać, czy przymierzacie się do zakupu tych kosmetyków! Osobiście je polecam, ale końcowy werdykt wydam, gdy przetestuję je jeszcze kilkakrotnie.

Pozdrawiam serdecznie!

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

[201.] Marcowe denko.


Cześć Dziewczyny!

Nadszedł czas na podsumowanie miesiąca marzec- jakie kosmetyki zostały zużyte? Jakie wyrobiłam sobie o nich zdanie? Zapraszam na denko a wraz z nim krótkie recenzje!


Makijaż:
 

1. Płyn do dezynfekcji pędzli, Inglot- jestem zwolenniczką mycia pędzli w szamponie antybakteryjnym, jednak czasem okoliczności nie pozwalają na kąpiel pędzli. W przerwach między malowaniem modelek stosuję ten płyn do dezynfekowania i oczyszczania pędzli. Bardzo dobrze dezynfekuje, całkiem nieźle oczyszcza, jednak przy zbyt częstym stosowaniu mógłby przesuszyć włosie pędzli. Dlatego nie nadużywam go, stosuję tylko w wyjątkowych okolicznościach. Kolejne opakowanie już zakupione.

2. MaxFactor, podkład 3 in 1 Facenity All Day Flawless- kiedyś był moim ulubieńcem, jednak po poprawie stanu mojej cery zaczął być zbyteczny. Nie potrzebowałam już tak mocno kryjącego produktu. Nosiłam go w kufrze wizażowym jako podkład, który najczęściej nakładałam przy charakteryzacjach. Jednak nie zadowalał mnie - nie dawał tak mocnego krycia, jakbym tego chciała. Zdążył się przeterminować a ja poszukuję ulubieńca. Pełna recenzja (troszkę stara): KLIK!

3. Henna Delia- stosowana przeze mnie dwa razy w miesiącu. Zafarbowane brwi podkreślają urodę a my zaoszczędzamy czas podczas codziennego makijażu. Link do pełnej recenzji: KLIK!

4. Sztuczna krew, Kryolan- jedyna, najulubieńsza! Zużywana przy większości charakteryzacji. Kilka z nich pozwolę sobie przytoczyć:



Włosy
 

1. Balsam myjący do włosów w betuliną, Sylveco- świetnie wygładzał i dociążał moje wiecznie napuszone i wysokoporowate włosy. Napakowany składnikami aktywnymi - ekstrakt z kory brzozy, pantenol, rozmaryn, masło shea, miód, olej jojoba, kwas mlekowy i inne. W dodatku zauważyłam, że odkąd stosuję delikatne szampony (bez SLS), pozbyłam się łupieżu! Duży plus!

2. Odżywka nawilżająca Hydro Care, Nivea- dużo silikonów, mało składników aktywnych. Nie umiałam wykończyć jej na włosach, więc użyłam jej... zamiast pianki do golenia nóg :) Sposób polecany przez Kosmetyczną Hedonistkę u mnie również się sprawdził- opakowanie nie będzie zalegać na półce kolejnego miesiąca!

3. Intensywnie regenerująca maseczka do włosów suchych i zniszczonych, Biovax- przez wiele miesięcy był to mój ulubieniec. Kosmetyk nie jest naturalny, ale ma dużo składników aktywnych dzięki czemu skutecznie odżywia włosy. Najlepsza wersja Biovaxa, jaką do tej pory stosowałam! Pełna recenzja: KLIK!

4. Maska jajeczna, Bania Agafii- aktualnie najlepsza! Sprawdziła się jeszcze lepiej niż Biovax, aż żałuję, że nie napisałam osobnej recenzji... Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem- na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę! Genialny skład, bardzo dużo ekstraktów roślinnych i olejów. A do tego pachnie waniliowym budyniem (ostatnio mam fazę na zapach wanilii).


Żele do mycia ciała


1. Wyszczuplający żel do mycia ciała, BingoSpa- nie no, nic nie wyszczuplił, nie dajmy się robić w balona :) Pięknie pachniał- na prawdę było czuć zapach ciemnej czekolady. Niestety, przez zawartość SLS w składzie, spowodował przesuszenie mojej skóry.

2. Delikatny żel do ciała, Sylveco- na początku obawiałam się zapachu- z opakowania uderzała mocna mięta. Jednak po wylaniu żelu na gąbkę okazało się, że zapach wcale nie jest mocny a przy tym rześki i bardzo przyjemny! Bardzo lubiłam mieszać go z peelingiem kawowym, wraz z kawą i cynamonem tworzył niesamowitą mieszankę zapachową. Zauważyłam, że gdy dodaję do peelingu kawowego żele z olejkami eterycznymi, zapachy pięknie się komponują. Gdy dodaję żel perfumowany- niestety, ale powstaje dziwny, niesamowicie mydlany i mdły zapach.


Balsamy do ciała


1. Balsam brzozowy z betuliną- bardzo dobrze nawilżający balsam! Dzięki zawartości oleju z pestek winogron i triglicerydów kwasów kaprylowego i kapronowego odbudowuje ochronną warstwę naskórka. Szybko się wchłania i w ogóle nie pozostawia tłustej warstwy. Na pewno jeszcze kiedyś kupię! Pełna recenzja: KLIK!

2. Ujędrniający balsam nawilżający Tołpa Botanic- przyjemny, mile pachnący balsam. Czy ujędrnia? Nie. Należy do balsamów szybko wchłaniających się, jednak u mnie nie wchłaniał się całkowicie. Czy kupię ponownie? Nie- znam kosmetyki o delikatniejszych składach, lepiej działające i bardziej przystępne cenowo :).


Oleje:


1. Oliwka HIPP- używam jej jako oleju bazowego do OCM. Posiada w swoim składzie jedynie olej słonecznikowy, olej ze słodkich migdałów, witaminę E oraz perfum. Te oleje należą do szybko wchłaniających się i niezapychających skóry.

2. Olej rycynowy- wykorzystuję jako olej oczyszczający do OCM.

3. Olej z pachnotki- zabija Propionibacterium acnes, których nadmiar na skórze przyczynia się do powstawania trądziku. Bardzo skuteczny olej, moja cera go polubiła.

4. Olejek z drzewa herbacianego- stosuję punktowo na wypryski, dzięki czemu szybciej się goją. Olejek całkiem przyjemnie pachnie, co umila jego stosowanie.

5. Olejek arganowy- odpowiedni dla większości typów cer. Mało która skóra go nie lubi! Posiada właściwości przeciwstarzeniowe, sprawia, że skóra wygląda bardziej promiennie, zadrapania i ranki szybciej się goją.

Oczyszczanie twarzy:


1. Arnikowe mleczko oczyszczające, Sylveco- zrobione w myśl olejowego oczyszczania twarzy (OCM). Nie posiada żadnych detergentów a substancją oczyszczającą jest olej rycynowy. Nie daje uczucia ściągnięcia i pieczenia skóry zaraz po zastosowaniu a dodatkowo zawarta w nim arnika uszczelnia naczynka krwionośne. Pełna recenzja: KLIK!

2. Hibiskusowy tonik, Sylveco- ma dość gęstą, żelową konsystencję. Zawarty w nim hibiskus uszczelnia naczynka krwionośne a aloes łagodzi podrażnienia. Tonik ten można stosować też jako serum- w tym celu wklepujemy kosmetyk opuszkami palców. Wtedy jeszcze lepiej działa i łatwiej się wchłania.

Dłonie i stopy:


1. Alterra, aloes i granat, krem do rąk- kremik o bardzo przyjemnym składzie, zapachu i cenie. Dostępny w każdym Rossmanie, polecam wypróbować! Ma leciutką konsystencję i szybko się wchłania. Mi dobrze pielęgnował dłonie, jednak nie mam ich zbyt wymagających.

2. Regenerujący krem do rąk, Sylveco- całkowicie naturalny krem bez żadnych dodatków chemicznych. Rumianek, aloes, brzoza, olej arganowy i wiele, wiele innych składników aktywnych odpowiada za jego mocno regenerujące właściwości. Początkowo zostawia na dłoniach tłustą warstwę, która po chwili wchłania się całkowicie. Zapach rumianku początkowo może być denerwujący, jednak widząc działanie kremiku, polubiłam i zapach rumianku :).

3. Regenerujący krem do stóp, Sylveco- co ciekawe, nie jest w ogóle tłusty! Jest lżejszy nawet od wersji do rąk. Mimo tego spisuje się najlepiej ze wszystkich kremów do stóp jakie miałam do tej pory! Zdecydowany ulubieniec, gdy przyjdzie czas na noszenie sandałków, koniecznie znów się w niego zaopatrzę!

Różności:


1. Kwas glikolowy 70%- stosowany na rozstępy w celu ich redukcji. W przypadku białych rozstępów nie ma co liczyć na ich całkowity zanik a wykonywane zabiegi muszą być systematyczne i wielokrotnie powtarzane. 70% kwas salicylowy jako jeden z niewielu kwasów ma możliwość zmniejszenia widoczności rozstępów. Myślę, że muszę wykonać jeszcze wiele zabiegów, zanim będę mogła wydać jednoznaczny werdykt, natomiast w tym momencie mam wrażenie, że rozstępy delikatnie się zwęziły. A może to tylko placebo? :)

2. Rokitnikowa pomadka o zapachu cynamonu- bardzo dobrze regeneruje usta, zapobiega ich wysuszeniu. Must have w mojej torebce i kosmetyczce! Pełna recenzja: KLIK!

3. Pasta do zębów wzmacniająca szkliwo, Bania Agafii- naturalna pasta do zębów, bez fluoru. Czy fluor jest szkodliwy, czy też nie- nie mam wyrobionego zdania. Natomiast zdania są podzielone. A ja chciałam wypróbować pastę do zębów o naturalnym składzie, skusiłam się więc na powyższą. Ma bardzo intensywny smak, mocno odświeża oddech. Nie pieni się tak mocno jak konwencjonalne pasty. Jestem z niej zadowolona, na pewno kupię ją jeszcze kiedyś, może w innej wersji? No i muszę poczytać o tym fluorze :).


I to byłoby na tyle! Znacie któreś z tych kosmetyków? Sprawdziły się u Was?
Pozdrawiam serdecznie! =*
Azime

PS Przypominam o rozdaniu, które wciąż trwa!!!!

http://azime-make-up.blogspot.com/2015/03/197-wiosenne-rozdanie-z-azime-make-up.html